Opublikowano: 27 sierpień 2014

 

W dniu 30 lipca 2014 r. Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej odmówił podpisania ustawy z dnia 10 czerwca 2014 r. o zmianie ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Druk sejmowy numer 2652 – dostępny pod tym adresem:

http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/druk.xsp?documentId=8C2E5163D40C1131C1257D260047F63E

Uchwalona przez Sejm RP, na wniosek grupy posłów PSL, ustawa wprowadziła w dotychczas obowiązujących przepisach zmianę, która umożliwiła odrolnienie gruntów rolnych stanowiących użytki rolne klas I-III, a są to najbardziej urodzajne gleby w Polsce, jeśli ich obszar projektowany do takiego przeznaczenia nie przekracza 0,5 ha bez zgody ministra właściwego do spraw rozwoju wsi. Zaproponowane rozwiązanie – oznacza powrót do stanu sprzed 2013 r. i w praktyce usuwa jedną z nielicznych barier prawnych przed niekontrolowanym inwestowaniem na gruntach rolnych. Ustawa w obecnym kształcie to nic więcej, jak tylko przyzwolenie na dalsze zaśmiecanie polskiego krajobrazu, rozpraszanie zabudowy oraz niszczenie lokalnego ładu przestrzennego.

W swoim raporcie z dnia 26 lipca 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli  zasygnalizowała  niepokojący proceder, dotyczący budowania farm wiatrowych na gruntach rolnych, w tym tych najżyźniejszych: „W ok. 40 proc. skontrolowanych gmin dochodziło do przypadków lokalizowania wiatraków na gruntach należących m.in. do radnych, burmistrzów, wójtów, czy też pracowników urzędów gmin – czyli osób, które jednocześnie w imieniu gminy uczestniczyły w podejmowaniu decyzji ws. miejsca inwestycji. Te osoby po wprowadzaniu nowelizacji podejmowałyby również decyzje o wykorzystaniu gruntów najwyższych klas. Stwarza to ryzyko nasilenia negatywnych zjawisk opisywanych przez NIK".

We wniosku o ponowne rozpatrzenie ustawy przez Sejm Prezydent RP, zwrócił uwagę na fakt, iż po wejściu w życie dotychczasowych przepisów o 1/3 zwiększyła się liczba wniosków wójtów i burmistrzów w sprawie odrolnienia przedmiotowych gruntów, co jedynie potwierdza wnioski płynące z raportu NIK i potwierdza częściową skuteczność mechanizmów zastosowanych w dotychczasowej ustawie. Warto jednak pamiętać, że przepisy te są obchodzone w inny sposób, a mianowicie właściciele gruntów na których mają być lokalizowane elektrownie składają do starostwa powiatowego wnioski o zmianę klasy bonitacyjnej gleby z III klasy na IV-tą. Praktyka jest taka, że wnioski te są załatwiane bez większych trudności.

Wniosek Prezydenta RP już spotkał się z falą krytyki, której argumentacja sprowadza się do przekonania, iż obowiązujące obecnie przepisy zagrażają polskiej wsi w zakresie rozwoju lokalnej przedsiębiorczości i hamują procesy inwestycji budowlanych. Przepisy obowiązujące obecnie (od 8 marca 2013 r.) powodują problemy z uchwalaniem i wykonywaniem miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w gminach wiejskich. Potrzeba zmian w zakresie doprecyzowania mechanizmów zmiany przeznaczenia gruntów rolnych jest oczywista, powinna jednak stanowić konsensus między ochroną uznawanego za nieodnawialny zasobu narodowego a interesem inwestorów. I tak obecny system ochrony gruntów rolnych jest dziurawy, więc dalsze jego osłabianie jest już nadużyciem.

Krótkie uzasadnienie projektu ustawy bazowało na założeniach wykorzystywanych obecnie przez krytyków prezydenckiego weta, próżno szukać w nim natomiast konkretnych propozycji dotyczących ochrony naszego dziedzictwa narodowego. Wnioskodawcy chcieli tylko przywrócenia stanu prawnego, który obowiązywał przed 8 marca 2013 r. i nie zdał wtedy egzaminu. Nasuwa się pytanie czy uchwalona ustawa nie jest wynikiem lobbingu ze strony lobby inwestorskiego zainteresowanego szybkim procesem inwestycyjno-budowlanym.

W swoim wniosku Prezydent RP zwrócił uwagę na fakt, iż to nie zapisy ustawy z 2013 r. są źródłem problemów inwestycyjnych na wsi. Problem jest bardziej złożony i dotyczy chociażby braku polityki przestrzennej wobec obszarów, które już zostały odrolnione. Wprowadzenie nowych przepisów w zaproponowanym brzmieniu w bilansie zysków i strat wypada niekorzystnie. Cele nowej ustawy, można osiągnąć w inny sposób, nie zezwalając przy tym na degradację najżyźniejszych gleb. Jest to realne, w szczególności w świetle zapowiedzi projektu ustawy prezydenckiej, dotyczącego również spornych kwestii.

Od ustawodawcy należy oczekiwać wprowadzenia racjonalnych i efektywnych mechanizmów pozwalających na najpełniejszą ochronę gruntów rolnych o najwyższej jakości bonitacyjnej, stanowiących wartość dla całego społeczeństwa, bo pozwalającą produkować żywność w kraju i chronić grunty rolne przed zalewaniem betonem i zapychaniem ich stalą. Jest przecież oczywiste, że raz wylanego betonu na fundament dla elektrowni wiatrowych, nikt kuć nie będzie.