Opublikowano: 15 czerwiec 2015

Polecamy lekturę interesującego wywiadu jaki udzielił portalowi wnp.pl Grzegorz Linowski, szef Biura Energii i Paliw w DNB Bank Polska w dn. 12 czerwca 2015 r. Z wywiadem można zapoznać się tutaj:

http://energetyka.wnp.pl/system-aukcyjny-powinien-obnizyc-koszty-finansowe-dla-inwestorow-oze,252020_1_0_0.html

Rzadko można posłuchać bankowca, który na luzie i bez większego zażenowania opowiada historię mrożącą krew w żyłach. Jak mawia redaktor Michalkiewicz „Z obfitości serca, usta mówią”. Otóż, co mówi tenże złotousty bankowiec?

Po pierwsze, banki mają świadomość tego, że energia z wiatru jest niestabilna i pojawia się najczęściej wtedy, kiedy nikt jej nie potrzebuje (poza szczytem zapotrzebowania). W efekcie ciężko jest zarobić na produkcie, którego nikt nie chce.

Po drugie, obecne ceny energii elektrycznej oraz zielonych certyfikatów na rynku nie są wystarczające do tego, by na tym zarabiać. Pojawiło się bowiem zbyt wielu chętnych do zarabiania na obecnym systemie wsparcia i w efekcie na rynku jest nadpodaż zielonych certyfikatów.

Po trzecie, banki kredytujące deweloperów wiatrakowych widzą, że spora część projektów nie będzie mogła zostać zrealizowana do końca 2015 r., kiedy wygaśnie obecny system finansowania OZE. Dla banków oznacza to straty finansowe na poziomie ok. 2,5 mld zł. Stąd też Związek Banków Polskich chciał wydłużenia systemu wsparcia zielonymi certyfikatami dla tych farm wiatrowych, które wytworzą pierwszą energię do końca marca 2016 r. Widać zatem jasno, skąd naprawdę wyszedł pomysł na nowelizację ustawy o OZE będącą de facto próbą wydłużenia systemu zielonych certyfikatów.

Po czwarte, nowy system wsparcia dla OZE (system aukcyjny) został zaprojektowany pod kątem potrzeb instytucji finansowych i zbudowania na bazie sektora „zielonej energii” nowego rynku finansowego. Kluczowe znaczenie w aukcyjnym systemie wsparcia OZE ma eliminacja ryzyka rynkowych zmian cen energii elektrycznej oraz cen zielonych certyfikatów. W zamian jest za to stała cena energii elektrycznej przez 15 lat, co pozwala na eliminację ryzyka braku zdolności kredytowej producentów energii elektrycznej z wiatru.

Po piąte, banki mają świadomość tego, że budowa kolejnych farm wiatrowych spowoduje konieczność ich czasowego wyłączania z uwagi na zagrożenie dla całego systemu elektroenergetycznego. Kwestia zapewnienia stabilności dostaw energii elektrycznej dla odbiorców końcowych będzie coraz bardziej palącym problemem w Polsce, jako że energia z wiatru jest chimeryczna. [1]

Po szóste, nowy system aukcyjny wyeliminuje z rynku OZE małe podmioty z niewielką liczbą zainstalowanej mocy. Już pierwsza aukcja pokaże, że jest olbrzymia presja cenowa i inwestorzy będą godzili się na niskie ceny aukcyjne tylko po to, by sfinansować cały projekt. Stąd też szanse powodzenia zyskają deweloperzy planujący budowę dużych projektów, tj. powyżej 40 MW mocy zainstalowanej. Mniejsze projekty staną się nieopłacalne.

Jakie zatem wnioski płyną dla środowisk przeciwstawiających się ekspansji przemysłowej energetyki wiatrowej?

  • niezbędne jest zablokowanie próby wydłużenia obecnego systemu wsparcia oze poza datę 31 grudnia 2015 r. System zielonych certyfikatów musi się skończyć z tą datą raz na zawsze. Pozwoli to na eliminację małych inwestorów, którzy próbują budować po dwa/trzy wiatraki, a które są równie uciążliwe dla sąsiadów, jak i duże farmy,
  • nowy system aukcyjny spowoduje zawieszenie w 2016 r. realizacji wielu projektów budowy farm wiatrowych, gdyż szansę na realizację zyskają tylko te, które wygrają aukcje,
  • nastąpi upadek wielu deweloperów wiatrakowych i na rynku zostanie ok. 6-8 najsilniejszych podmiotów, realizujących naprawdę duże projekty,
  • osiągnięcie przez Polskę założonego przez UE celu klimatycznego (15% udziału OZE w ogólnym bilansie energii do 2020 r.) oznaczać będzie konieczność zainstalowania ok. 5.000 MW nowych instalacji OZE. Lobby wiatrakowe zrobi wszystko, by zainstalować w Polsce kolejne setki wiatraków i by odbyło się to za pieniądze polskiego odbiorcy energii elektrycznej,
  • niezbędne jest wspieranie rozwoju takiego rodzaju OZE, które dadzą miejsca pracy w polskiej gospodarce i będą stabilizowały system energetyczny, tj. ciepłownie geotermalne i mała hydroenergetyka,
  • niezbędne jest ograniczenie środków publicznych przeznaczanych na OZE,
  • niezbędne jest wprowadzenie regulacji prawnych precyzyjnie wyznaczających kryteria lokalizacji farm wiatrowych i wyłączenie z mocy prawa obszarów chronionych i cennych przyrodniczo spod lokalizacji tych urządzeń.

Lista naszych postulatów jest znacznie dłuższa. Rzecz jednak w tym, by środowiska osób protestujących pamiętały, że na chorobę wiatrakową narażeni są szczególnie politycy, mający skłonności do koloru zielonego.

Redakcja

PRZYPISY:

[1] O problemach zawiązanych z zapewnieniem stabilności dostaw energii elektrycznej pisał ostatnio w „Rynku Energii” Adam Klepacki, http://www.cire.pl/item,112181,2,0,0,0,0,0,wplyw-energetyki-wiatrowej-na-system-elektroenergetyczny.html