Opublikowano: 16 grudzień 2015
Szczyt klimatyczny w Paryżu: TVN24 donosi, że przedstawicielka Unii Europejskiej proponuje jako cel ZERO emisji CO2 – czy to już granica histerii?

Portal TVN24 podał parę dni temu, że minister środowiska Luksemburga Carole Dieschbourg zaproponowała, aby globalne porozumienie klimatyczne obejmowało także cel „zero emisji do 2100 r.” Chodzi oczywiście o emisje dwutlenku węgla powodowane przez człowieka, a nie te powstające w naturalnym procesie fotosyntezy w przyrodzie.

Luksemburg sprawuje w tym półroczu prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, czyli pani Dieschbourg występowała jako de facto przedstawicielka Unii Europejskiej.

Jeśli idzie o doniesienia w sprawie globalnego ocieplenia, a zwłaszcza szczyt klimatyczny w Paryżu, portal TVN24, jak i wiele podobnych mediów w Polsce, w zasadzie nawet nie stara się być źródłem informacji, ograniczając się do streszczania materiałów z Zachodu wieszczących katastrofę klimatyczną.

CZY W PARYŻU SPOTKALI SIĘ FANI SERIALU STAR TREK?

Niezależnie od tego, że dwutlenek węgla jest naturalnym produktem procesu fotosyntezy i oddychania człowieka, racjonalni ludzie mają oczywiście nadzieję, że w przyszłości ludzkość będzie dysponowała technologiami, w tym przede wszystkim w zakresie produkcji elektryczności (czy „sztucznego światła”), energii cieplnej, a także napędzającej pojazdy transportowe, które będą maksymalnie „neutralne” wobec naturalnego środowiska.

Jednak między chwilą obecną a 2100 rokiem, o którym mówi minister z Luksemburga, upłynie tyle czasu, ile dzieli naszą obecną technologię od epoki, kiedy to szczytem osiągnięć technicznych był model T samochodu Forda.

Najnowsza technologia ludzkości ok. sto lat temu
źródło: www.best-cars.7bit.pl

Żaden polityk ani naukowiec nie ma zielonego pojęcia, jak będzie wyglądała technologia służąca np. produkcji elektryczności za kilkadziesiąt lat. Jednak szczyt klimatyczny w Paryżu nie był zjazdem wizjonerów techniki ani fanów serialu Star Trek.

Miał on bowiem bardzo konkretny i wymierny finansowo i gospodarczo cel, jakim była promocja obecnie istniejących technologii OZE – czytaj: przede wszystkim przemysłowej energetyki wiatrowej i słonecznej. Chodzi o gigantyczny projekt budowy całkowicie nowego systemu pozyskiwania energii, opartego zasadniczo na niestabilnych OZE, na gruzach systemu energetycznego, który umożliwił bezprecedensowy rozwój gospodarczy przez ostatnie dwieście lat.

Cytowana wypowiedź przedstawicielki Unii Europejskiej wyraża ogólne nastawienie organów tej ponadnarodowej instytucji, która jest władna określać parametry rozwoju energetyki także w naszym kraju.

Rozumni ludzie spierają się o dwie sprawy. Po pierwsze, czy „zmiana klimatu”, o ile mamy z taką zmianą do czynienia i jest ona spowodowana przez działalność człowieka, jest tego rzędu, że usprawiedliwia panikę przed katastrofą cywilizacji człowieka. Po drugie, jakie są koszty i konsekwencje zastosowania obecnie dostępnych technologii, które są przedstawiane jako „neutralne” wobec środowiska.

Ten spór nie obejmuje oceny inwestowania na przykład przez Billa Gatesa własnych pieniędzy w poszukiwanie „czystych” technologii wolnych od ograniczeń i kosztów środowiskowych obecnych OZE. Wspominamy o inicjatywach Gatesa, ponieważ główne polskie media zdają się nie rozumieć, o czym mówi Gates.

DEBATA WOKÓŁ SZCZYTU KLIMATYCZNEGO W PARYŻU

Wbrew obrazowi przekazywanemu w głównych polskich mediach, spór nie dotyczy jedynie owego biliona dolarów, które Zachód ma przekazywać „krajom rozwijającym się” każdego roku, zgodnie z żądaniem Christiany Figueres, szefowej UNFCCC i organizatorki konferencji w Paryżu [2].

Chcąc choć częściowo zapełnić lukę informacyjną w tej sprawie, która powstała z winy profesjonalnych mediów i dziennikarzy w naszym kraju, prezentujemy streszczenie wybranych materiałów z prasy zachodniej.

NIEKTÓRZY WIODĄCY NAUKOWCY I POLITYCY APELUJĄ O ROZSĄDEK ZAMIAST HISTERII

Niemiecki magazyn FOCUS w artykule z 6 grudnia 2015 r. [3] pisze, że „niektórzy wiodący naukowcy apelują o rozsądek zamiast histerii. FOCUS cytuje znanego holenderskiego ekonomistę Richarda Tola, który sądzi, że „zmiana klimatu w czasie całego XXI. wieku będzie prawdopodobnie miała jedynie bardzo ograniczony wpływ na gospodarkę i dobrobyt ludzkości”.
Z kolei czołowy konserwatywny polityk niemiecki Arnold Vaatz (CDU/CSU) ostrzega przed pokładaniem zbyt dużej wiary w prognozy dotyczące katastrofy klimatycznej oparte na modelach komputerowych. Na takich właśnie modelach oparte są konkluzje prac Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC). Vaatz, z wykształcenia matematyk, ostrzega, że jeśli obserwacje empiryczne wykażą błędność modeli klimatycznych, może się okazać, że „pod wpływem paniki klimatycznej (dokonujemy) generalnej przebudowy społeczeństwa, wchodząc błędną i śmiertelnie niebezpieczną ścieżkę dla naszej gospodarki, która okaże się apogeum marnotrawstwa zasobów”. Vaatz pyta: „Czy nasi obywatele naprawdę chcą poświęcić swój wysoki standard życia na rzecz cmentarzyska wiatraków w Niemczech?”

Geoarcheolog Stefan Kröpelin z Uniwersytetu w Kolonii jest długoletnim badaczem historii klimatu Sahary. Kröpelin przypomina, że ostatnie zmiany klimatyczne są błogosławieństwem dla Sahary, która zazieleniła się dzięki opadom atmosferycznym. „Dla wielu milionów ludzi jest to całkowicie pozytywna tendencja”

Analiza literatury przedmiotu doprowadziła ekonomistę Richarda Tola do wniosku, że globalne ocieplenie o 1,7 stopnia Celsjusza byłaby „w sumie korzystna dla człowieka i ekosystemu Ziemi”.

Niemiecki polityk Peter Ramsauer (CSU) uważa, że ideologicznie motywowane wydatkowanie wciąż dalszych miliardów na redukcję CO2nie ma żadnego politycznego i gospodarczego uzasadnienia“. Ramsauer mówi, że „potrzebujemy polityki klimatycznej opartej na rozsądku, a nie na zielonej ideologii!

Magazyn FOCUS wskazuje, że „dla takich ekspertów jak Ramsauer, polityka klimatyczna wymknęła się spod kontroli”.

Coraz więcej niemieckich polityków wyraża też zniecierpliwienie szalonymi czarnymi scenariuszami, które produkuje osławiony Poczdamski Instytut Badań nad Skutkami Zmiany Klimatu (PIK), kierowany przez profesora Hansa-Joachima Schellnhubera. Podobną irytację scenariuszami nadchodzącego horroru klimatycznego wyrażają też naukowcy. Geoarcheolog Kröpelin wskazuje, że „niektóre z przerażających scenariuszy naukowców z Poczdamu mają bardzo wątpliwe podstawy”. Dodaje: „miewam często wrażenie, że potrzeba nam więcej naukowego zdyscyplinowanego sceptycyzmu zamiast dogmatyzmu”.

Inna sprawa to diabolizacja dwutlenku węgla, o którym mówi się tylko, że to „gaz zabijający klimat”. Hans-Joachim Weigel, dyrektor Instytutu Zróżnicowania Biologicznego im. Heinricha von Thünen, przypomina, że dwutlenek węgla to „niezbędny element składowy fotosyntezy, a zatem podstawa wszelkich form życia”.

POŻEGNANIE Z DEMOKRACJĄ?

Wiara w demokrację liberalną jest jednym z kanonów ideologii Zachodu. W ostatnich latach przekonanie, że rządy demokratyczne są wartością uniwersalną, a także koniecznym punktem rozwoju gospodarczego i społecznego, spowodowała m.in. interwencje zbrojne, które pomogły wywrócić systemy autokratyczne na Bliskim Wschodzie i w Północnej Afryce.

Jest zatem dosyć ironiczne, że inna ideologia Zachodu, czyli „ekologizm”, zdaje się prowadzić do podważenia wiary w demokrację jako w idealny ustrój – i to nawet w przypadku krajów Zachodu.

Felietonista Frankfurter Allgemeine Zeitung pisze o antydemokratycznym wątku, który przewija się w „ruchu ekologicznym” [4]:

„Pomiędzy klimatologami, decydentami zajmującymi się polityką klimatyczną i w mediach wyczuwa się rosnące zniecierpliwienie cnotami demokracji, jeśli idzie o solidne ustalenia w kwestii globalnego ocieplenia.”

Coraz częściej pojawiają się głosy, że system demokracji przedstawicielskiej jest przeszkodą w dążeniu do uniknięcia poważnych szkód klimatycznych. W oczach rosnącej liczby przedstawicieli mediów, świata polityki i nauki, systemy demokratyczne okazały się niezdolne do sprostania wyzwaniom, przed którymi rzekomo stoi świat.

Dla tych krytyków demokracji brak zdecydowanego działania doprowadzi do katastrofy, która „zagrozi przeżyciu człowieka”.

W swej niedawnej książce pt. „Wyzwanie klimatyczne i porażka demokracji” David Shearman i Joseph Wayne Smith napisali:

„Potrzebna jest nam autorytarna forma władzy, który będzie w stanie wdrożyć w życie konsensus naukowy na temat emisji gazów cieplarnianych.”

Innym wrogiem demokracji okazuje się Hans-Joachim Schellnhuber, dyrektor niezwykle wpływowego Poczdamskiego Instytutu Badań nad Skutkami Zmiany Klimatu (PIK), o którym pisaliśmy powyżej.

Sam dziennikarz Frankfurter Allgemeine Zeitung wierzy w realność katastrofy klimatycznej. Podkreśla ironię tego, że „demokrację możne uratować jedynie pozbywając się jej”.

Scenariusze katastrofy klimatycznej i rozwiązania proponowane przez naukowców wierzących w te scenariusze praktycznie narzucają metody autorytarne. Mamy do wyboru dwie opcje. Albo powolnie działające mechanizmy demokratyczne zastąpione zostaną reżimem autorytarnym, który będzie zdolny sprawnie wdrożyć niezbędne działania, albo też sama demokracja okaże się zdolna podjąć działania konieczne do zapobieżenia nadchodzącej katastrofie, ale wtedy trzeba będzie je wprowadzać przy użyciu metod autorytarnych, tym samym podważając reguły funkcjonowania demokracji.

W ostatecznym rozrachunku możemy wybierać pomiędzy systemem autokratycznym, który oparty jest na konsensusie społecznym (większości społeczeństwa) lub na autokracji, która nie bazuje na takim konsensusie. W świecie klimatycznych katastrofistów naukowych konieczne jest poddanie dyktatowi władzy broniącej przez katastrofą klimatyczną.

Sam autor Frankfurter Allgemeine Zeitung proponuje rozwiązanie w postaci „rozszerzenia demokracji” poprzez stworzenie możliwości działania i zdobywania wiedzy na temat środowiska wśród jak najszerszego grona „osób, grup i ruchów” w skali świata.

Dziennikarz niemiecki zdaje się zatem proponować przekształcenie całego społeczeństwa w radykalny ruch Zielonych, walczących z nadchodzącą katastrofą klimatyczną.

OBECNOŚĆ „SCEPTYKÓW KLIMATYCZNYCH” W PARYŻU

„Rozszerzona demokracja” proponowana przez dziennikarza Frankfurter Allgemeine Zeitung ma jeden kłopot. Jak poradzić sobie z faktem, że jest sporo naukowców wątpiących w realność katastrofy klimatycznej. W ostatnich latach pojawiają się różne próby marginalizacji tych ludzi (np. poprzez ściganie ich na podstawie przepisów amerykańskiej ustawy antymafijnej (RICO) jak w USA) – chodzi o odcięcie ich od wpływu na opinię publiczną.

Niemniej jednak kłopot pozostaje, jak dowodzi artykuł, który ukazał się we francuskim piśmie L’Express 2 grudnia br.[5] „Sądziliśmy we Francji, że oni już wymarli, ” pisze L’Express.

6 30 286 1

Ten pan już tam nie pracuje. Philippe Verdier został wyrzucony z pracy
po tym, jak skrytykował prezydenta Francji za nakłanianie prezenterów pogody do przemycania wątków globalnego ocieplenia przy prezentowaniu pogody
(źródło: L’Express)


L’Express uważa, że wzrost siły francuskiego „sceptycyzmu klimatycznego” w ostatnim okresie wiąże się w szczególności z osobą byłego meteorologa telewizji publicznej France 2 Philippe’a Verdiera, który został wyrzucony z pracy za podważanie nauki mówiącej o globalnym ociepleniu i krytykowania „ultra–upolitycznionych naukowców z IPCC” (tj. Międzyrządowego Zespołu ds. klimatu ONZ) w swojej nowo wydanej książce.[

Według L’Express, Verdier stał się czymś w rodzaju „męczennika za wolność słowa”, co przypomina spontaniczną inicjatywę społeczną pod hasłem „Je suis Charlie” po napadzie islamistycznych terrorystów na gazetę Charlie Hebdo wcześniej w tym roku.

Verdier jest jednak tylko jednym z szeregu znanych krytyków tezy o globalnej katastrofie klimatycznej we Francji, takich jak Claude Allègre (były minister edukacji, badań naukowych i technologii w rządzie socjalisty Lionela Jospina) czy Vincent Courtillot (wybitny geofizyk).

L’Express wspomina, że w gazetach francuskich było więcej mowy o Philippie Verdier niż o zwykłych klimatologach. Pod petycją w sprawie przywrócenia Verdiera do pracy podpisało się około 20.000 osób.

L’Express uważa, że „sceptycyzm w sprawie klimatu” jest oznaką przebudzenia się nurtu refleksji neoliberalnej i niezależnej, którą wspierają takie amerykańskie ośrodki analityczne, jak Heartland czy Marshall Institute, z którymi współpracuje świeżo powstały francuski „comité d’organisation du Collectif des climatoréalistes” (komitet organizacyjnej Kolektywu Realistów Klimatycznych).

L’Express cytuje niedawną opinię Stéphane Foucara, dziennikarza zajmującego się w Le Monde problemami nauki: sceptycy klimatyczni to „niewielka sieć osób, które zaprzeczają realności obecnego globalnego ocieplenia lub temu, że jest ono pochodzenia antropogenicznego”.

Okazuje się, że sceptycy, którzy byli lekceważeni przez media „głównego nurtu” przez ostatnie dwadzieścia lat, stanowią dużo poważniejszą siłę, niż gotowi są przyznać katastrofiści klimatyczni. Frustracja wśród tych ostatnich sięga nowych szczytów, co zresztą widać.

Redakcja

PRZYPISY
[1] http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/cele-emisyjne-co2-paryski-szczyt-klimatyczny,600948.html,75/cele-emisyjne-co2-paryski-szczyt-klimatyczny,600948.html
[2] patrz nasz tekst pt. „Globalna katastrofa klimatyczna: zmarł Maurice Strong – najbardziej wpływowy człowiek naszych czasów” – http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1673-globalna-katastrofa-klimatyczna-zmar%C5%82-maurice-strong,-najbardziej-wp%C5%82ywowy-cz%C5%82owiek-naszych-czas%C3%B3w.html,-najbardziej-wp%C5%82ywowy-cz%C5%82owiek-naszych-czas%C3%B3w.html
[3] http://www.focus.de/wissen/klima/gipfel-des-klimawahns-weniger-heizkosten-gruene-wuesten-der-klimawandel-muss-nicht-nur-negativ-sein_id_5115364.html?utm_source=facebook&utm_medium=social&utm_campaign=facebook-focus-online&fbc=facebook-focus-online&ts=201512062032 ; opieramy się na anglojęzycznym omówieniu na blogu No Tricks Zone (http://notrickszone.com), wpis z 7.12.2015
[4] Nico Stehr, „Prima Klima ohne Demokratie”, FAZ, 1.12.2015 - http://www.faz.net/aktuell/feuilleton/debatten/forscher-glauben-autokratien-koennen-klimawandel-abwenden-13941004.html?printPagedArticle=true#pageIndex_2; opieramy się na anglojęzycznym omówieniu na blogu No Tricks Zone (http://notrickszone.com), wpis z 3.12.2015
[5] Eric Mettout, „COP 21: les climatosceptiques chauffent le Web”, L’Express, 2.12.2015 - http://www.lexpress.fr/actualite/societe/environnement/cop-21-les-climatosceptiques-chauffent-le-web_1741402.html?xtor=RSS-3011&google_editors_picks=true ; opieramy się na anglojęzycznym omówieniu na blogu No Tricks Zone (http://notrickszone.com), wpis z 6.12.2015
[6] O sprawie Philippe Verdier pisaliśmy tutaj: http://stopwiatrakom.eu/194-wiadomo%C5%9Bci-z-zagranicy/1615-francja-czy-niezale%C5%BCne-opinie-w-sprawie-%E2%80%9Eglobalnego-ocieplenia%E2%80%9D-s%C4%85-mo%C5%BCliwe-w-mediach-skandal-klimatyczny-we-francuskiej-telewizji-publicznej.html