Opublikowano: 14 marzec 2016

Wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego wydaje się miliardy dolarów czy euro na promowanie niestabilnych, niesterowalnych i nieefektywnych technologii wytwarzania energii elektrycznej? Gdzie jest ten biznes i na czym on polega? Opublikowany na portalu „Nowa Konfederacja” wywiad z prof. Władysławem Mielczarskim (Politechnika Łódzka) przybliża nas do odpowiedzi na to pytanie. Wskazuje on, że źródłem „sukcesu” OZE nie jest przewaga technologiczna, cenowa czy efektywnościowa, ale przewaga regulacyjna oparta o narzucane przez Komisję Europejską przepisy prawne z zakresu polityki klimatycznej, tj. odgórnie ustalone cele klimatyczne do realizacji przez poszczególne kraje członkowskie. Jak wyraźnie podkreśla prof. Mielczarski:

„(…) dotychczasowe działania wcale nie spowodowały wyższej opłacalności odnawialnych źródeł energii. Koszt zakupu pozwolenia na emisję spadł ostatnio poniżej 5 euro. Komisja chce go sztucznie zawyżyć, ale prawda jest taka, że proponowany przez nią mechanizm może maksymalnie podnieść tę cenę trzykrotnie, ale to wciąż za mało, żeby OZE się opłacały.”

Za tymi celami klimatycznymi stoi nie tyle troska o środowisko, ile interesy gospodarcze producentów technologii OZE, którzy nomen omen „zwietrzyli” biznes.

„Idea Niemiec była prosta – upatrywali nadzieję w tym, że Protokół z Kioto spowoduje, iż zobowiązania do emisji poprzez inwestycje w OZE zostaną narzucone całemu światu. Wtedy oni dostarczyliby wszystkim potrzebną technologię. Ale to nie wyszło i dlatego zaczęli forsować schemat lokalny, w ramach Unii Europejskiej – skoro nie da się sprzedać technologii całemu światu, to spróbujmy zmusić do jej zakupu te kraje, które są od nas zależne, np. Polskę. Nie wyszło w skali światowej, ale może wyjdzie w europejskiej.”

W tym kontekście jasno widać, że lansowanie energetyki wiatrowej służy realizacji polityki gospodarczej (wspieranie własnego przemysłu i utrzymanie miejsc pracy) pod ładnie brzmiącymi hasłami „zielonej energetyki”. Natomiast ci, którzy się nie zgadzają na nią, są przedstawiani jako „brudni, źli i brzydcy”, bo korzystają z węgla i chcą mieć własne źródła energii.

Uchwalenie ustawy odległościowej będzie bardzo ważnym testem dla obecnego rządu, pokazującym rzeczywistą siłę i zdolność do kierowania państwem, a szczególnie energetyką. Przeciwstawienie się budowie przez Niemcy regionalnego rynku energii obejmującego ich wschodnich i południowych sąsiadów (Niemcy i Dania plus Polska, Czechy, Słowacja, Austria i Węgry), w ramach którego będzie odbywał się „swobodny przepływ energii” i bilansowanie systemu energetycznego, oznaczać będzie w praktyce pełne uzależnienie od importu energii z Niemiec. Temu ma służyć wygaszanie energetyki konwencjonalnej opartej w Polsce na węglu kamiennym i brunatnym poprzez zakaz pomocy publicznej innej niż na restrukturyzację i likwidację oraz budowa tysięcy elektrowni wiatrowych z solidnym pakietem wsparcia pomocowego.

Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że prowadzenie własnej polityki energetycznej, w zglobalizowanej gospodarce jest utrudnione i uzależnione od znalezienia stabilnego finansowania budowy własnych aktywów wytwórczych i infrastruktury przesyłowej. Długoterminowe finansowanie wielomiliardowych inwestycji z oczywistych względów musi mieć państwową gwarancję stabilności polityki. Czy to się będzie nazywać rynek mocy, kontrakty długoterminowe czy jeszcze inaczej, to bez państwa nie da się tego zrobić. Mając świadomość tego, że Komisja Europejska będzie tradycyjnie przeciwna długoterminowemu wsparciu w energetyce, kluczowe znaczenie ma znalezienie formuły finansowania rozwoju energetyki z użyciem zasobów lokalnych i regionalnych. W obecnych warunkach gospodarczych takie rozwiązanie gwarantuje utworzenie regionalnego banku specjalizującego się w inwestycjach infrastrukturalnych i energetycznych na wzór Azjatyckiego Infrastrukturalnego Banku Inwestycyjnego w Pekinie (AIIB – http://www.aiib.org), którego Polska jest członkiem założycielem. Jeżeli do banku przystąpiłyby poza Polską kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa i Estonia), Czechy, Węgry, Słowacja, Chorwacja, Słowenia, Rumunia i Bułgaria, to w perspektywie najbliższych 2-3 lat możliwe będzie finansowanie dużych inwestycji w energetyce w całym regionie bez oglądania się na srebrniki z Brukseli.

Marcin Przychodzki

Źródło:

http://www.nowakonfederacja.pl/polityka-klimatyczna-to-narzedzie-panowania/

[Notka biograficzna] prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski, profesor zwyczajny w Instytucie Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej, członek Europejskiego Instytutu Energii. Zajmuje się optymalizacją rozwoju i funkcjonowania systemów elektroenergetycznych w warunkach rynkowych.