Opublikowano: 23 czerwiec 2016

W dniu 22 czerwca 2016 r., na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej ministrowie Piotr Naimski (pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej) oraz Michał Kurtyka (wiceminister energii) informowali posłów o stanie prac nad Unią Energetyczną. Jak wskazał minister Kurtyka:

„Priorytetem polskiego rządu jest, by zagadnienia dotyczące polityki klimatycznej nie zdominowały dalszych prac nad unią energetyczną.”

Ma to o tyle znaczenie, że w Komisji Europejskiej wciąż trwają prace nad nowym modelem europejskiego rynku energetycznego i szczegółowe propozycje w tej sprawie będą opublikowane na przełomie listopada i grudnia br. razem ze zmianami na rynku gazu ziemnego. O samej koncepcji Unii Energetycznej pisaliśmy już w grudniu 2015 r. i nie wygląda na to, by prace Komisji zmierzały w innym kierunku. Wręcz przeciwnie, Porozumienie Paryskie z 2015 r. zostanie potraktowane jako pretekst do dekarbonizacji energetyki i wprowadzenia zwiększonych limitów udziału OZE w tzw. miksie energetycznym.

http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1671-r%C4%99czne-sterowanie-w-energetyce,-czyli-chytry-plan-komisji-europejskiej.html

Jak podkreślał minister Naimski „Chcemy być wśród krajów, które realizują strategię suwerenności energetycznej, chcemy być niezależni, jeśli chodzi o źródła wytwarzania i import surowców energetycznych.”. Rządowi chodzi o oczywiście o to, żeby Komisja Europejska uznała, że węgiel stanowi podstawę naszego bezpieczeństwa energetycznego i by transformacja energetyczna odbywała się zgodnie z zasadą neutralności technologicznej i z uwzględnieniem specyfiki gospodarek krajowych. Gwałtowny rozwój dotowanych OZE wypycha bowiem z rynku źródła konwencjonalne, czyniąc je nieopłacalnymi. Stąd też poszukiwanie zastępczych mechanizmów wsparcia np. w postaci koncepcji rynku mocy.

Naszym zdaniem, wraz z uchwaleniem ustawy odległościowej oraz zmianami w ustawie o OZE rząd podjął próbę przemodelowania zasad wsparcia dla odnawialnych źródeł energii w Polsce, tak by odzyskać kontrolę nad tym sektorem gospodarki. Oznacza to w pierwszej kolejności zakończenie wspierania rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie, która powstawała w sposób chaotyczny i w miejscach wybieranych przez inwestorów, a nie tam, gdzie można i warto jest inwestować. Zmiana przepisów niekoniecznie skutkować będzie likwidacją energetyki wiatrowej, gdyż funkcjonujące farmy w dalszym ciągu będą otrzymywały wsparcie na dotychczasowych zasadach (zielone certyfikaty) i mogą się tym samym utrzymywać.

Rozwój nowych OZE będzie już odbywał się według innych zasad, gdyż system aukcyjny umożliwi wybór technologii, które będą mieściły się w nowej koncepcji polityki energetycznej rządu i to on będzie decydował o rozwijaniu konkretnych technologii. Będzie to zarówno współspalanie (biomasa), ale i biogazownie oraz geotermalne źródła ciepła. Jakie jeszcze źródła odnawialne wchodzą w rachubę, okaże się za kilka miesięcy. Szczegóły poznamy po ogłoszeniu pierwszych aukcji, choć trudno dzisiaj powiedzieć kiedy i jak to będzie się odbywać.

W koncepcji obecnego rządu, kluczowe znaczenie ma pojęcie „suwerenności energetycznej”, którym posługuje się minister Naimski, przez co należy rozumieć sytuację, w której zarówno surowce energetyczne, infrastruktura dostaw tych surowców, miejsca wytwarzania energii i jej dystrybucji, a więc cały łańcuch zależności, muszą znajdować się pod kontrolą ośrodka rządowego, tak by realizować jego politykę. Rozwój OZE będzie możliwy o tyle, o ile nie będzie zakłócać tego sposobu postrzegania energetyki, jako narzędzia znajdującego się w rękach rządu. Dlatego oceniamy, że odnawialne źródła energii będą miały szansę się rozwijać w dalszym ciągu, choć według innego schematu niż do tej pory. Bardziej jako uzupełnienie źródeł konwencjonalnych, niż samodzielnie funkcjonujące podmioty pracujące bez większego związku z całą siecią elektroenergetyczną. Wiele osób będzie postrzegać to jako powrót do ręcznego sterowania energetyką i centralnego kierowania ruchem, co według niektórych jest wbrew europejskim tendencjom budowania energetyki rozproszonej, opartej o źródła małej mocy. Tymczasem realizowana do tej pory rozbudowa mocy wytwórczych w energetyce wiatrowej (ok. 5.500 MW mocy zainstalowanej w Polsce), duża ilość wytwórców, niestabilność produkcji tych instalacji, wymusza zmiany sposobu funkcjonowania całej energetyki. Rosną bowiem koszty związane z dystrybucją energii (wzrost długości sieci), koszty jej utrzymania, koszty stabilizowania całego systemu energetycznego oraz koszty zarządzania ruchem sieci. Inaczej bowiem funkcjonuje system energetyczny, kiedy na rynku działa kilkudziesięciu wytwórców energii, a inaczej, gdy jest ich kilkaset, lub kilka tysięcy. Stąd też zapewnienia zwolenników energetyki wiatrowej, którzy szermują argumentem o „najtańszym rodzaju wytwarzania energii odnawialnej”, są zwyczajnie niepoważne, biorąc pod uwagę koszty systemu wsparcia OZE oraz koszty związane z utrzymaniem sieci dystrybucyjnej i przesyłowej. Dalszy rozwój OZE musi uwzględniać koszty rozwoju sieci i jej utrzymania. W przeciwnym razie nasze grupy energetyczne się nie utrzymają na rynku, zwłaszcza w sytuacji kiedy taryfy wciąż zatwierdza Prezes URE.

Redakcja stopwiatrakom.eu

Źródło: http://biznesalert.pl/naimski-polska-realizuje-strategie-suwerennosci-energetycznej/