Opublikowano: 02 czerwiec 2017
Naukowe dowody obalają wiatrakowe mity

 

W październiku 2016r ukazał się raport zatytułowany „Wind Turbine Noise and Human Health:A Four-Decade History of Evidence that Wind Turbines Pose Risks” - autorzy: Jerry L. Punch i Richard R. James) - (Hałas turbiny wiatrowej i zdrowie: historia czterech dekad dowodów na to, że turbina wiatrowa stwarza zagrożenie)

https://docs.wind-watch.org/Punch-James-Wind-Turbine-Noise-16-10-21.pdf

Jest to niezwykle interesujący dokument, oparty na 180 źródłowych pozycjach bibliograficznych, zarówno niezależnych badaczy jak i tych, „zakupionych naukowców” przez lobby wiatrowe.

Dokument, w sposób niezwykle logiczny, omawia szeroki wachlarz aspektów akustycznych odnoszących się do funkcjonowania turbin wiatrowych jako źródła hałasu w środowisku, w tym do: pomiarów hałasu, percepcji dźwięku i reakcji psychologicznych oraz roli tych czynników w udowadnianiu związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy zdrowiem człowieka a hałasem niskoczęstotliwościowym, a w tym także infradźwiękami (ILFN), emitowanymi przez turbiny wiatrowe.

Autorzy raportu obalają 12 kłamliwych tez, propagowanych od wielu lat przez lobby wiatrowe, którymi środowisko to „karmiło” społeczeństwa na całym świecie, dla osiągnięcia swoich biznesowych celów, wykorzystując również w swoich propagandowych działaniach, przekupnych (pseudo)naukowców, (pseudo)ekologów i polityków, nie tylko naiwnych.

Raport ten obala, między innymi takie mity, jak: poddawanie przez wiatrakowców w wątpliwość, że hałas niskoczęstotliwościowy i infradźwięki generowane przez turbiny wiatrowe nie oddziałują na ludzi i że nie ma w tym hałasie nic szczególnego, bo przecież występują w środowisku również i inne źródła emitujące ILFN, a i sam organizm człowieka wytwarza również tego typu hałas. Lobby wiatrowe neguje dowody na szkodliwość emitowanego przez turbiny wiatrowe hałasu błędnie uważając, że nie ma żadnych fizjologicznych mechanizmów, które tłumaczyłyby, że ta energia jest szkodliwa dla organizmu człowieka i że brak jest w literaturze na to dowodów. Ale i ten mit został całkowicie w raporcie obalony.

Autorzy raportu udowadniają, że odległość uznawana przez wiatrakowców za wystarczającą, t.j. 1000-1500 stóp (około 0,3 – 0,5 km), nie zabezpiecza w żaden sposób zdrowia ludności zamieszkującej w pobliżu turbin i że korekcja A (dB(A)), nie jest w żaden sposób skorelowana z hałasem generowanym przez TW.

Potwierdzono również, że skargi sąsiadów farm wiatrowych nie są obecnie pojedynczymi przypadkami, tylko powszechnymi, a dokuczliwość turbin wiatrowych jest, nade wszystko, kwestią zdrowotną.

Propagowane przez lobby wiatrowe mity oraz odwoływanie się do „sponsorowanych” przez nich naukowców na całym świecie, w tym także i w naszym kraju (n.p.: http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1723-oddzia%C5%82ywania-akustyczne-farm-wiatrowych-%E2%80%93-opracowanie-prof-barbary-lebiedowskiej.html  – str.37-45 czy http://www.kdepot.eu/lib/81478700098/ - całość dokumentu), napotkać można w raportach ooś dla istniejących farm wiatrowych.

Na ich podstawie wydano wiele nierzetelnych decyzji środowiskowych. Gdyby raporty te, oparto o najnowszą wiedzę, turbiny te nie powstałyby nigdy w tak niekorzystnych, dla zdrowia mieszkańców, lokalizacjach.

Na podstawie analizy zebranej bibliografii, Autorzy wspomnianego raportu, sformułowali szereg wniosków z których wynika jasno, że przemysłowe turbiny wiatrowe są źródłem infradźwięków, których wprawdzie większość ludzi nie słyszy, ale znaczna ilość osób doświadcza ich oddziaływanie w postaci patologicznych objawów takich, jak: bóle głowy, zawroty głowy, nudności, choroby lokomocyjnej i innych schorzeń, które są efektem wzbudzonych rezonansów wewnątrz zamkniętych konstrukcyjnych struktur budowlanych a także w samym ludzkim ciele.

Jak wynika z badań, na które powołują się Autorzy w przytaczanym raporcie, hałas turbin wiatrowych nie jest porównywalny z żadnym innym, posiada on bowiem swoją unikatową charakterystykę akustyczną obejmującą, między innymi, modulację amplitudy, tonalność i periodyczność. Wszystko to powoduje, że ich percepcja jest odmienna i zdecydowanie bardziej niepokojąca niż infradźwięki, które są wytwarzane w ciele człowieka, czy te pochodzące z innych źródeł, a to prowadzi, w efekcie, do zmian patologicznych. Traktowanie zatem hałasu turbin wiatrowych podobnie jak innych źródeł, jest więc kardynalnym błędem.

Autorzy raportu dalej stwierdzają, że istnieją niezaprzeczalne dowody, oparte o badania naukowe z całego świata, że hałas słyszalny, jak i niesłyszalny - infradźwiękowy, którego źródłem są turbiny wiatrowe, chociaż nie zawsze jest postrzegany jako bezpośrednia dokuczliwość, to jednak bezwzględnie prowadzi do szkodliwych oddziaływań na organizm człowieka.

Aby ochronić ludność przed szkodliwym oddziaływaniem turbin wiatrowych, naukowcy rekomendują odległość pomiędzy siedzibą ludzi a przemysłową turbiną wiatrowa, nie mniejszą niż 2km. Dokuczliwość, którego źródłem są turbiny wiatrowe, stanowi bowiem problem zdrowotny i wpisuje się zarówno w definicję zdrowia WHO, jak i we współczesne modele określane kompleksowo jako „dokuczliwość-stres-zdrowie”. Przeważająca większość światowych badań wskazuje, że to właśnie ILFN jest przyczyną większości skarg wnoszonych przez sąsiadów turbin wiatrowych.

Korekcja A (dB(A)), która eliminuje z widma hałasu infradźwięki oraz znaczną część dźwięków niskiej częstotliwości (LFN) jest, według wielu badaczy, niewłaściwa do prognozowania pola akustycznego generowanego przez turbiny wiatrowe zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz budynków, a więc nie może być stosowana do oceny wpływu tego hałasu na zdrowie. W związku z tym powinna zostać opracowana nowa metodologia pomiarowa oraz nowe metody oceny.

Syndrom Turbiny Wiatrowej (WTS), zdefiniowany przez dr Ninę Pierpont już w roku 2009, nie jest wprawdzie wpisany do międzynarodowej statystycznej klasyfikacji chorób i problemów zdrowotnych (ICD), niemniej większość jego symptomów w systemie tym się znajduje, co daje możliwość zarówno jego oceny, jak i sposobu leczenia. Porzucanie domostw w pobliżu farm wiatrowych, potwierdza niezbicie związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy hałasem turbin wiatrowych, a niekorzystnymi skutkami zdrowotnymi. Liczne raporty z całego świata na temat problemów zdrowotnych, pojawiających się u sąsiadów przemysłowych turbin wiatrowych, wskazuje na znaczący odsetek populacji odczuwającej negatywne skutki zdrowotne. Nie jest więc to problem jednostkowy ale zjawisko o charakterze epidemiologicznym. Nie może więc on nadal być lekceważony przez branżę wiatrową i „zamiatany pod dywan”, a jedynym racjonalnym jego rozwiązaniem jest zachowanie odpowiedniej odległości obiektów mieszkalnych, edukacyjnych, rekreacyjnych od turbin wiatrowych. Innego rozwiązania nie ma.

gurnica.jpg

źródło: https://www.wind-watch.org/pix/

Tymczasem, w naszym parlamencie mamy partie polityczne, które nadal chciałyby zamieniać życie ludności wiejskiej w piekło, stawiając w pobliżu ich zabudowań mieszkalnych kolejne gigantyczne turbiny, byle tylko przypodobać się „wiatrakowcom”, co jak wiadomo nie jest bezinteresowne.

Kolejny raz partia .Nowoczesna (i nie tylko ona), usiłuje propagować własne standardy, t.j. dbałość o wiatrakowców i ich biznes (mają przecież wielką „kasę”, to się niewątpliwie odwdzięczą), a „na pohybel” mieszkańcom wsi, bo wiadomo, że groszem z nią się przecież wieś nie podzieli. Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi ...

Ot i cała tajemnica wiary polityków w wiatraki, o której można było już przeczytać wcześniej, np.:

http://lebiedowska.blog.onet.pl/2016/09/23/nowoczesna-o-wiatrakach-czyli-poglady-z-czasow-krola-cwieczka/ 

a także:

http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1954-platforma-obywatelska-chce-nowelizowa%C4%87-ustaw%C4%99-odleg%C5%82o%C5%9Bciow%C4%85-i-zmniejszy%C4%87-minimaln%C4%85-odleg%C5%82o%C5%9B%C4%87-wiatrak%C3%B3w-od-dom%C3%B3w.html 

oraz

http://lebiedowska.blog.onet.pl/2016/12/27/polityka-mnie-nie-kreci-druk-sejmowy-814/

Cóż, niektóre środowiska polityczne są, niestety anty-obywatelskie i do tego całkowicie nienowoczesne i niereformowalne, a dodatkowo szczelnie zabetonowane przed najnowszą wiedzą. Nie ma więc znaczenia to, czy nazywają same siebie nowoczesnymi, obywatelskimi czy ludowymi, bo takimi w rzeczywistości nie są, działając na szkodę Narodu, a najnowszej wiedzy boją się, niczym diabeł święconej wody, bo jest dla nich nazbyt niewygodna.

Polecam im gorąco zapoznanie się z omówionym powyżej raportem „Wind Turbine Noise and Human Health:A Four-Decade History of Evidence that Wind Turbines Pose Risks”, aby się w przyszłości nie kompromitowali brakiem wiedzy na temat o którym podejmują dyskusję i abyśmy nie byli zmuszeni wysłuchiwać nadal ich żenującego i bez pokrycia  „bełkotu”.

Barbara Lebiedowska

stopwiatrakom stopka 1