Opublikowano: 30 styczeń 2017
Mazowieckie: Skąd zimą mamy energię elektryczną? Jak (nie)pracują wiatraki w czasie mrozów.

Na okres zimowy przypada szczyt zapotrzebowania na energię elektryczną,  dlatego tak istotne jest zabezpieczenie jego dostaw. W czasie dużych mrozów, , kiedy notujemy bezwietrzne dni, elektrownie wiatrowe stoją i nie produkują prądu. Tymczasem zielonolubne media, od połowy grudnia, ekscytowały się informacjami o rekordowej produkcji energii elektrycznej przez farmy wiatrowe. Tak jakby energia elektryczna z wiatraków była w czymś lepsza od tej z węgla.

Chwilowe szczyty w generacji wiatrowej były pochodną przechodzącego przez Polskę orkanu „Barbara”, jak również dzięki dość silnie wiejącym później wiatrom. O zniszczeniach spowodowanych przez wichury i problemach ze stabilizowaniem systemu elektroenergetycznego pisaliśmy tutaj:

http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2094-wichury-nad-p%C3%B3%C5%82nocn%C4%85-polsk%C4%85,-czyli-komu-wieje-wiatr.html

Niestety, ale w sytuacji odwrotnej, tj. na temat rekordowo niskiej produkcji energii elektrycznej z wiatraków zielone media milczą. Pewnie dlatego, że okresów flauty jest w ciągu roku całkiem sporo, bo ok. 90 dni. A w bezwietrzne dni, gdy nie ma wiatru lub jest on słaby, wiatraki są po prostu bezużyteczne. Jednak prąd w gniazdku każdy chce i musi mieć. Tylko skąd go wziąć, jak wiatraki się nie kręcą? Zieloni powiedzą, że w to miejsce może wejść fotowoltaika. A w nocy? Tak więc wracamy do punktu wyjścia, powinniśmy się opierać na pewnych, stabilnych i przewidywalnych źródłach energii elektrycznej, które zarobią na siebie i nie trzeba ich wspierać publicznymi pieniędzmi.
6 30 589 0

fot. farma wiatrowa pod Iłżą/materiał redakcji

Poniżej krótki filmik nadesłany przez jednego z naszych czytelników, który przejeżdżał przez dużą farmę wiatrową położoną w Iłży (woj. mazowieckie). To amatorskie nagranie zostało zrobione w godzinach popołudniowych 27 stycznia br. i obrazowo pokazuje jak (nie)pracowały wiatraki. No cóż, gdyby nie polskie elektrownie węglowe, tak „sponiewierane” przez KE i różnej maści zielonych polityków i „wyżeraczy dotacji publicznych”, to albo siedzielibyśmy teraz przy świeczkach albo byli na łasce zagranicznych dostawców energii, którzy by za tą łaskę słono sobie policzyli.

Pogoda zmienna jest

Jakie były warunki wietrzności, temperatura i inne parametry pogodowe dla gminy Iłża w tym dniu można sprawdzić na poniższych wykresach:

6 30 589 1 2Źródło: http://new.meteo.pl/um/php/gpp/

Jak widać przy prędkości wiatru poniżej 2 m/s z wiatraków żaden pożytek. Takich dni w większości regionów w Polsce jest dużo. Jeśli do tego dołożymy latem bardzo wysokie temperatury, a zimą bardzo niskie, kiedy mamy wysokie zapotrzebowanie na energię elektryczną, to mamy dowód na to, że bez względu na to jak wiele zainstalujemy OZE to i tak musimy utrzymać rezerwę elektrowni konwencjonalnych, które zbilansują system elektroenergetyczny. Warto więc zadać sobie pytanie, w imię jakich racji mamy inwestować w OZE, jeśli nie są one w stanie zapewnić nam stabilnych i przewidywalnych dostaw energii? Bo Unia nam każe?

Generacja wiatrowa w Polsce

Warto przyjrzeć się również jak wyglądała w tym dniu generacja wiatrowa dla całej Polski. Takie informacje możemy znaleźć na stronie:

http://gpi.tge.pl/pl/generacja#

Jak widać na poniższym wykresie, o godz. 15-tej w dniu 27 stycznia 2017 r. generacja wiatrowa była rekordowo niska i wynosiła tylko 86 MW na prawie 6 tys. MW mocy zainstalowanej. To tylko niecałe 2% mocy nominalnej, ale znowu o tym zielonolubne media nie piszą. No bo czym tu się chwalić.

6 30 589 3

Źródło: http://gpi.tge.pl/pl/generacja#

Spór wiatru z węglem

Sytuacja na rynku energii jest na bieżąco śledzona przez wielu komentatorów i warto przytoczyć, co o tzw. „sporze wiatru z węglem” napisał profesor Konrad Świrski w artykule pt.: „W energetyce co nagle to po diable” http://biznesalert.pl/swirski-energetyce-nagle-diable/

„Szczególny problem sprawia jeszcze dzień świąteczny lub weekendowy, kiedy produkcja energii z wiatru (kiedy jest wysoka) mocno zaniża produkcję z węglowych elektrowni (bo wiatr ma pierwszeństwo odbioru), a to powoduje nie tylko problem zmniejszonej produkcji, ale i konieczność odstawień bloków (to wynika ze specyfiki produkcji węglowej i tzw. minimum technicznego mocy – minimalna moc, na której może trwale pracować blok energetyczny – zwykle MTM leży na poziomie ok 50% mocy znamionowej). Pod koniec roku wiatr wiał szczególnie silnie i w dni świąteczne spowodowało to istotne kłopoty, bo przy małym ogólnym zapotrzebowaniu, a dużej generacji wiatrowej, operator systemu nie tylko wykorzystał dostępne możliwości (obniżenie mocy bloków w regulacji, odstawienia i maksymalizację pracy elektrowni szczytowo-pompowych w trybie pompowania), ale co ciekawe po raz pierwszy zdarzyło się tzw. zaniżanie mocy elektrociepłowni. Generacja energii i ciepła w skojarzeniu jest oczywiście bardziej ekonomicznie opłacalna, ale w nowym rynku (wiatrowo-węglowo – handlowym) okazuje się, że nie zawsze, bo operator nakazał chwilowe odstawienia bloków pracujących w skojarzeniu i przejściu na podgrzewanie wody w tzw. kotłach wodnych (tylko produkcja ciepła). Takie, szczególne dni są zmorą nie tylko polskiego operatora. Sytuacja powtarza się wszędzie, gdzie wiatru jest dużo, bo zwykle (w czasie tygodnia) można to zregulować bez problemu, ale czasami nadmiar energii wiatrowej jest tak duży, że pojawiają się np. tzw ujemne ceny energii ( na rynku niemieckim, w przypadku złego przewidywania lub braku możliwości regulacji stosowana jest specjalna zachęta do odbioru energii z systemu za dopłatą). Jak widać klasyczna ekonomika produkcji nie zawsze działa tak jak kiedyś i nagle może się okazać, że bardziej opłacalne jest produkowanie w droższych urządzeniach lub nie produkowanie, a kupowanie. Ciekawe co przyniesie przyszłość. W każdym razie spór wiatrowo-węglowy się zaostrza, bo operator nawet zasygnalizował, że w szczególnych przypadkach, kolejnym krokiem może być redukcja poboru energii z farm wiatrowych. Wiatr odpowiada, że nie on jest zły, a sama struktura systemu, w którym nie ma mocy szczytowych, ale już wszyscy o tym zapomnieli, bo pojawiło się większe zapotrzebowanie (system w pierwszym tygodniu roku brał nawet ponad 25 tys. MW chwilowo) i dało się upchnąć naprawdę wysoką generację wiatrową (ponad 5 tys. MW chwilowo – nawet skończył się zakres wykresu na stronie informacyjnej gpi w TGE).”

Naszym zdaniem nie ma tutaj żadnego sporu wiatru z węglem. Jest tylko niczym nie uzasadniona uzurpacja energetyki wiatrowej do udziału w miksie energetycznym. Tymczasem ich przednowoczesna technologia ma się nijak do współczesnego świata, który już dawno opuścił epokę średniowiecznej myśli technicznej i funkcjonuje już na zupełnie innym poziomie. Pisaliśmy o tym tutaj: http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1881-dlaczego-energetyka-wiatrowa-nie-zbliży-nas-do-kolejnego-punktu-osobliwości-technologicznej.htmlży-nas-do-kolejnego-punktu-osobliwości-technologicznej.html

Po ponad dekadzie gwałtownego rozwoju energetyki wiatrowej widać jedno, inwestycje w moce wiatrowe nie rozwiązują żadnych problemów i nie są w stanie zapewnić stabilnych i pewnych dostaw energii elektrycznej. Wręcz przeciwnie, energetyka wiatrowa generuje co raz to nowe problemy techniczne, społeczne i ekonomiczne. Wiatr ma to do siebie, że raz wieje, raz nie. Raz szybciej, raz wolniej. Pogoda zmienną jest i nie zapowiada się, by nawet uchwalenie ustawy o dobrej pogodzie mogło coś tutaj zmienić. Skoro na pogodę i wiatr nie możemy liczyć, to zakończmy udrękę tej branży i odbierzmy jej przywilej pierwszeństwa odbioru energii przez operatorów. Niech branża energetyki wiatrowej zacznie funkcjonować na normalnych zasadach, jak każdy inny wytwórca energii. Najwyższa już pora wdrożyć jasne zasady odłączania elektrowni wiatrowych od sieci, w momentach zbyt gwałtownej generacji wiatrowej. Inaczej energetyka konwencjonalna nam się posypie.

Redakcja stopwiatrakom.eu