Opublikowano: 19 listopad 2016
Bruksela straszy Donaldem Trumpem i boi się o politykę klimatyczną?

Wybór na prezydenta USA Donalda Trumpa może mieć istotny wpływ na dalszą politykę klimatyczną poszczególnych państw Unii Europejskiej, jak również na międzynarodowe zobowiązania w kwestii redukcji emisji CO2, w tym Porozumienie Paryskie. Może się okazać, iż to właśnie polityka klimatyczna będzie jedną z pierwszych ofiar politycznej zmiany w Stanach Zjednoczonych.

Wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich spotkała się z bardzo nerwowymi reakcjami europejskich polityków. Nie brali oni w ogóle pod uwagę, że wybory wygra osoba, która kwestionuje globalne ocieplenie, politykę klimatyczną i wiatrakowanie świata. Do mediów przebiją się opinie, że jego zwycięstwo to również wynik niezadowolenia amerykańskiego społeczeństwa z przyjętej przez Baracka Obamę „ambitnej” polityki klimatycznej i może być też zapowiedzią porażki porozumienia klimatycznego z Paryża, które to porozumienie powinny jeszcze ratyfikować Stany Zjednoczone. Dla przypomnienia Chiny i USA odpowiadają razem za 39% światowych emisji CO2.

Komisarz ds. klimatu i energii Unii Europejskiej Miguel Arias Canete poinformował:

„Ślemy teraz do Amerykanów wiadomość, że w ich interesie jest realizacja polityki na rzecz czystej energii i ambitnych celów walki ze zmianami klimatu”.

W podobnym tonie wypowiadał się też przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który na spotkaniu przedstawicieli kół gospodarczych w Berlinie powiedział:

„Chcielibyśmy wiedzieć, co będzie dalej z globalną polityką handlową. Chcielibyśmy wiedzieć, jakie są jego (Trumpa) intencje, jeśli chodzi o sojusz (NATO). Musimy wiedzieć, jaką politykę klimatyczną zamierza prowadzić. To musi zostać zadeklarowane w najbliższych kilku miesiącach".

Natomiast były prezydent Francji Nicolas Sarkozy, zaproponował, aby w razie porażki porozumienia klimatycznego z Paryża z winy Trumpa, obłożyć import z USA podatkiem węglowym.

Jak podaje portal gramwzielone.pl w czasie kampanii prezydenckiej Donald Trump wielokrotnie brał na cel energetykę wiatrową, wskazując m.in. na szkody, które wiatraki powodują dla lokalnych społeczności. Prezydent elekt wielokrotnie negatywnie odnosił się do budowy farm wiatrowych w Stanach Zjednoczonych:

„elektrownie wiatrowe nie tylko zabijają miliony ptaków, zabijają również finanse i środowisko wielu krajów i społeczności”.

Trump uważa, że na rozwoju energetyki wiatrowej w USA korzystają głównie chińscy producenci turbin wiatrowych:

„farmy wiatrowe to klęska dla środowiska, są bardzo drogie jeśli chodzi o produkowaną energię i są robione w Chinach”.

Wypowiedzi i wpisy Trumpa na temat energetyki wiatrowej sygnalizują, że nowy gospodarz Białego Domu może zahamować dalszy rozwój tego sektora w USA. Do tej pory największymi beneficjentami rozwoju energetyki wiatrowej w USA były: duński Vestas, niemiecki Siemens oraz amerykański General Electric. Europejscy producenci elektrowni wiatrowych, uruchamiali w Stanach Zjednoczonych swoje fabryki. USA, to po Chinach, drugi największy rynek na świecie pod względem potencjału zainstalowanych farm wiatrowych. Całkowita moc nominalna farm wiatrowych w USA na koniec 2015 r. przekroczyła 74.000 MW, na co złożyło się ponad 52 tys. turbin wiatrowych. Nic więc dziwnego, że w obliczu groźby utraty potężnego rynku zbytu i terenów do zawiatrakowania lament podnoszą czołowi unijni politycy przybierając dla niepoznaki marsowe miny.

Jak widać europejskie elity w dalszym ciągu nie potrafią lub nie chcą wyciągnąć wniosków z sygnałów jakie płyną od coraz większej liczby obywateli niezadowolonych z obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej. Podobnie jak po wyborach na Węgrzech, w Polsce oraz po referendum w Anglii dotyczącego Brexitu, a teraz po wyborach w USA, rządzące elity nie tylko nie potrafią dostrzec realnych problemów ludzi, ale nie umieją się pogodzić z dokonywanymi przez nich wyborami. Zamiast uszanować wolę społeczeństwa eurokraci obrażają się i obnoszą ze swoją arogancją. Takie postawy pokazują prawdziwe intencje tej pseudoelity, która w tej chwili reprezentuje wyłącznie swoje partykularne interesy oraz interesy środowisk ich popierających.

Okazuje się po raz kolejny, że energetyka wiatrowa nie jest mile widziana przez lokalne społeczności i każdy, kto popiera wiatraki przegrywa. Ekspansja energetyki wiatrowej wyzwala bowiem potężne mechanizmy obronne mieszkańców każdego kraju. Paradoksalnie, im większa jest ta ekspansja tym więcej ludzi dowiaduje się o tym, że pod płaszczykiem walki z globalnym ociepleniem kryją się interesy globalnych korporacji plus ludzka chciwość i zwykła korupcja. Tym bardziej nasza uwaga powinna być skierowana na rzeczywiste problemy dotyczące ochrony środowiska, związane z ochroną gatunków, obszarów leśnych, wiejskich, zasobów wody, gleby, produkcją zdrowej żywności, a nie na fantazmaty. Wystarczy jeden wybuch superwulkanu, np. Wezuwiusza czy w Yellowstone, aby klimat na Ziemi znacząco się ochłodził w ciągu kilku tygodni na skutek zapylenia atmosfery. I co wtedy? Kto nie wierzy ten nich sprawdzi wpływ wybuchu wulkanu św. Heleny w 1980 r. na temperaturę na Ziemi.

Redakcja stopwiatrakom.eu

Źródło:

1) http://www.cire.pl/item,137233,1,0,0,0,0,0,bruksela-wzywa-usa-do-ambitnej-polityki-klimatycznej.html

2) http://gramwzielone.pl/energia-wiatrowa/24145/amerykanska-branza-wiatrowa-otwarta-na-wspolprace-z-trumpem

3) http://biznesalert.pl/porozumienie-klimatyczne-moze-byc-pierwsza-ofiara-trumpa/

4) http://www.energetyka24.com/491766,ksiezopolski-polityka-klimatyczna-pierwsza-ofiara-buntu-przeciwko-elitom