Opublikowano: 28 maj 2017
Euromandaryni w imię walki z klimatem złożą ofiarę z polskiego węgla, chyba że weźmiemy ich fortelem

Zła passa węgla staje się faktem – pisze w swoim komentarzu na portalu cire.pl prof. Konrad Świrski. Komisja Europejska zdecydowała odejść od węgla, bo i tak tego węgla poza Polską i Niemcami nikt już nie ma. Co było do wydobycia, to wydobyto, więc rezygnacja z tego paliwa przyszła szczególnie łatwo tym, którzy nie mają nic do stracenia. 

Poniżej przytaczamy kilka fragmentów z jego ostatniego komentarza, który może być podpowiedzią dla polskiego rządu co do dalszej strategii negocjacyjnej z Unią Europejską.

Profesor Konrad Świrski pisze:

Zła passa węgla w Europie staje się faktem. Niedawne, kwietniowe wprowadzenie nowych limitów emisji zanieczyszczeń w dokumentach referencyjne BAT pokazują, że nie jest możliwe zablokowanie albo odsunięcie w czasie europejskich ustaw anty-węglowych. Za chwilę czekają nas głosowania w sprawie reformy systemu ETS, która dla Polski nie jest korzystna i problemów z organizacją rynku mocy, w którym graniczne limity emisji wynoszą 550 gCO2/kWh. Niestety układ sił wydaje się jednoznaczny - Europa postanowiła odejść od węgla - szczególnie ta Europa, której to nic nie kosztuje, bo węgla i tak nie ma. Po ostatnich transakcjach przejęcia polskich elektrowni i elektrociepłowni z powrotem na łono krajowych koncernów, efektem ubocznym staje się anty-węglowa polityka energetyczna Francji i to wszystko razem w połączeniu z nowymi systemami budowy tzw. mniejszości blokujących wobec europejskich ustaw, definitywnie spycha nas do narożnika. Pojawiają się nawet nowe "wrzutki" i lobbystyczne testy w propozycjach, aby przy okazji głosowania, niekoniecznie w tym temacie, ale w czymś energetycznym, nagle wrócić do europejskich celów OZE na rok 2030 i z nieobligatoryjnych 27 proc. zrobić konieczne i to na poziomie 35 proc., a może nawet 40 proc., co na pewno jest przygotowywaniem amunicji negocjacyjnej dla strony "zielonej". (…)

Profesor podkreśla, że o losach naszej energetyki opartej na węglu na szczeblu unijnym decydują państwa, które w ogóle węgla nie mają a ich energetyka oparta jest na zupełnie innych surowcach energetycznych. Głosowania w sprawie przepisów i regulacji dla sektora elektroenergetycznego zupełnie nie uwzględniają specyficznych dla Polski uwarunkowań wynikających chociażby z historycznej przynależności do bloku państw komunistycznych, gdzie o tym, co będzie w Polsce robione i jak, decydował przede wszystkim ZSRR.

Unijna polityka klimatyczna nie jest dla nas korzystna, a można nawet powiedzieć, że jest wybitnie niekorzystna i lobbystycznie pewnie niesprawiedliwa, ale planując ewentualne strategie negocjacyjne warto przygotować warianty jak można z tym żyć dalej i gdzie szukać ekstremalnie trudnych dróg wyboru najmniejszego zła.(…)

Kluczowe jest na pewno zablokowanie (nie wiadomo czy możliwe) dalszego procesu „degradacji" wcześniejszych ustaleń i stopniowych zmian zarówno limitów emisyjnych jak i celów redukcji CO2 i OZE. Nie wydaje mi się aby lobbystyczna - bo tak niestety wygląda Bruksela - Europa była wrażliwa na jakiekolwiek argumenty techniczne, a nawet zdroworozsądkowe, bo po co tak wielkie ograniczanie emisji CO2 w Europie, kiedy nie zmienia to światowej emisji.

Zupełnie niezrozumiałe jest zacietrzewienie europejskich biurokratów w forsowaniu dekarbonizacji Europy a także histeryczne ograniczanie emisji CO2. Wydaje nam się, że w tej kwestii bardzo dużo zależeć będzie od tego czy USA wyjdą z Porozumienia Paryskiego z 2015 r. Jeśli prezydent USA dotrzyma deklaracji wyborczych i wypowie porozumienie klimatyczne, to będziemy mieli potężnego sojusznika, a tym samym Unia Europejska straci argumenty o celowości walki z emisją dwutlenku węgla. Wiadomo powszechnie, że światowym liderem w „produkcji” dwutlenku węgla są Stany Zjednoczone i Chiny a nie Europa, która odpowiada raptem za niecałe 10% światowych emisji CO2 i z uwagi na permanentny kryzys strefy euro jej gospodarka się zwija. Jedynie niemiecka gospodarka rośnie i generuje nadwyżki finansowe, ale nie po to wprowadzano euro, by Niemcy mieli na tym stracić.

Niestety w słabej sytuacji negocjacyjnej, konieczne jest wypracowanie przynajmniej hipotetycznego kompromisu - jakiejś drogi dla Polski przynajmniej na skraju europejskiej polityki klimatycznej (np. realizacja obecnych celów minus 43 proc. CO2 i 27 proc. OZE) przy gwarancjach, że plan częściowej konwersji energetyki węglowej na inne źródła nie zostanie zaburzony poprzez nowe, już zupełnie nierealistyczne dla nas cele. Następną konsekwencją ciężkiej, boiskowej sytuacji jest plan przejściowy utrzymania mocy w systemie (więc i przedłużenie życia 200+), ale i realistyczne podejście do koncepcji budowy nowych mocy węglowych, które de facto przez europejskie regulacje będą blokowane, jak i wypracowania nowych (czystych?) węglowych technologii, które zapewne nie zostaną uznane przez europejski lobbing za czyste. Na koniec decyzja o nowych mocach w kolejnej dekadzie (bezpieczeństwo systemu jak i zmniejszanie emisji CO2) gdzie przy szamotaninie krajowej i światowej z energetyką węglową i brutalnych realiach ekonomicznych, że nie ma pieniędzy, wprowadzą nas na drogę gazu w energetyce i kolejnych problemów skąd ten gaz sprowadzać i za jaką cenę. Być może jest jakaś inna koncepcja całej układanki, ale na razie złożenie pełnego i niezakłóconego rozwoju polskiej energetyki węglowej i jednocześnie wypełnienie europejskich regulacji klimatycznych - obecnych i przyszłych złożyć się nie daje. Być może zapowiadana na drugą połowę roku, nowa strategia polskiej polityki energetycznej da jakieś innowacyjne rozwiązanie, jednak patrząc na analogie piłkarskie, raczej powinniśmy się skupić na intensywnym treningu i technikach motywacji energetycznych graczy żeby finalnie spróbować wygrać, albo chociaż wywalczyć remis tam gdzie wygrać się nie da.

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Z dużą przyjemnością czytamy komentarze prof. Świrskiego, który nie waha się nazywać rzeczy po imieniu. Zgadzamy się z jego tezą, że obecna sytuacja polskiej energetyki jest, delikatnie rzecz ujmując, „podbramkowa” i należy szukać rozwiązań tej sytuacji. Trzymając się terminologii piłkarskiej, należy albo zmienić ustawienie naszej drużyny, albo wprowadzić nowych zawodników na pole gry, albo obie te rzeczy na raz. Inaczej mecz przegramy i zostaniemy sam na sam z drogimi i nieefektywnymi  niemieckimi wiatrakami, jako podstawą bytu naszej energetyki oraz jeszcze droższym rosyjskim gazem, który miałby je stabilizować. Jeśli ktoś nie widzi, że chodzi o te dwie rzeczy na raz, to znaczy, że niewiele rozumie. Mówiąc wprost, w sprawie energetyki polski rząd zmuszony jest walczyć aż na dwóch frontach jednocześnie, gdzie nasi przeciwnicy grają razem i w porozumieniu mimo pozornych różnic. Niemieckie wiatraki i rosyjski gaz to bracia bliźniacy, którzy chcą zagarnąć dla siebie cały rynek energetyczny w Europie. Z oczywistych względów nie ma w nim miejsca na polski węgiel, gaz i ropę naftową, a nawet atom.

Wszystkie rozwiązania uwalniające nas od niemiecko-rosyjskiego uścisku są blokowane czy to na poziomie krajowym, vide działania koalicji PO-PSL przez 8 lat ich rządów, czy to na poziomie europejskim przez Komisję Europejską. Te wszystkie unie energetyczne, pakiety zimowe, dyrektywy OZE, w dziwny sposób omijają niebieskie paliwo. Zły jest węgiel, ale gaz ziemny już niekoniecznie, choć w wyniku jego spalania też uwalniany jest dwutlenek węgla. Może nieco mniej niż z węgla, ale zawsze. Tak bardzo popierana przez Komisję dekarbonizacja ma bardzo selektywny charakter, gdyż promuje i chroni konkretne interesy ekonomiczne. Zatem rozwiązanie zagadki, jak wyjść z energetycznego klinczu, też musi mieć charakter biznesowy, czyli przybrać postać finansowego wsparcia sektora energii.

Trzeba zapewnić sobie dostawy gazu niezależnie od pomysłów naszych uroczych sąsiadów, co zresztą rząd już robi. Tego gazu musi być tyle, by nie trzeba było w ogóle kupować gazu rosyjskiego i w takiej cenie, by było to korzystne dla naszej gospodarki. W grę wchodzi także budowa drugiego gazoportu, tym razem w Gdańsku, oraz gazyfikacja węgla w celu utrzymania wydobycia tego surowca w Polsce i utrzymania technologii górniczych. Natomiast energetyka węglowa może i powinna być finansowana nie tylko z produkcji i sprzedaży energii elektrycznej, ale także z innych źródeł. Propozycje nowej regulacji o rynku mocy pozwolą na złapanie oddechu, choć mogą być one niewystarczające i będą blokowane przez Komisję Europejską na różne sposoby. Z analizy przepisów traktatowych (Traktat o Unii Europejskiej) wynika, że szansą dla energetyki węglowej może być uznanie tej gałęzi przemysłu za element infrastruktury bezpieczeństwa narodowego (infrastruktura krytyczna), która pozostaje w zakresie wyłącznych kompetencji państw członkowskich (art. 4 ust. 2 TUE). Utrzymanie zatem energetyki konwencjonalnej może być finansowane także z budżetu obronnego i w tym zakresie Komisja nie ma żadnych kompetencji, by zabronić nam podejmowania takich działań. Można śmiało bronić tezy, że przepis art. 4 ust. 2 TUE wyłącza wręcz przepis art. 107 TFUE regulujący zasady udzielania pomocy publicznej, gdyż nie dotyczy rynku wewnętrznego, a bezpieczeństwa narodowego. W końcu, gdyby zabrakło dzisiaj energii elektrycznej przez kilka dni, moigłoby się to skończyć katastrofą. Takie rozwiązanie wymaga oczywiście wprowadzenia zmian w przepisach, ale nie będzie ono trudne i można to zrobić w zasadzie od ręki. Żeby nie szukać zbyt mocno, to podpowiadamy, że w ustawie z dnia 16 grudnia 2016 r. o zasadach zarządzania mieniem państwowym można wprowadzić specjalną nową kategorię spółek realizujących zadania z zakresu bezpieczeństwa narodowego, niezależną od listy spółek o istotnym znaczeniu dla gospodarki państwa. Ustawa może wręcz wskazać konkretne podmioty lub zakłady produkujące energię, jako elementy sieci bezpieczeństwa narodowego i objąć ich zadaniami z zakresu obronności (utrzymanie infrastruktury krytycznej). Zadania te i tak są dzisiaj wykonywane, ale chodzi o to, by stworzyć specjalny finansowy instrument wsparcia dla tej kategorii podmiotów z sektora energii.

Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki

Logo stopwiatrakom

Źródło:

http://www.cire.pl/item,146273,13,0,0,0,0,0,polityka-klimatyczna-ue-slabe-perspektywy-na-sukces-dla-polski-ale-przeciez-nie-z-takich-opresji-wychodzilismy.html

stopwiatrakom stopka 1