Opublikowano: 31 styczeń 2018
Czy spełnią się marzenia branży wiatrowej o tegorocznych aukcjach i budowaniu wiatraków?

Na portalu biznesalert.pl ukazał się artykuł Bartłomieja Derskiego pt.: „Ostatnia szansa dla lądowych wiatraków w Polsce”. Na nasze oko, naczelny portalu wysokienapiecie.pl stara się zaklinać rzeczywistość pisząc o nowych aukcjach na projekty wiatrowe.  A w  Ministerstwie Energii trwają intensywne prace nad tzw. „dużą nowelizacją” ustawy o OZE.

Redaktor Derski, znany jest z entuzjastycznego podejścia do energetyki wiatrowej. Skrupulatnie odnotowuje kolejne rekordy w wytwarzaniu energii z wiatru i w swoim tekście pisze, że branża wiatrowa szykuje się już do pierwszej tegorocznej aukcji, gdyż spodziewa się zakontraktowania sporego wolumenu energii z wiatraków. Nieoficjalnie wiadomo, że właśnie zawarcie przez Polskę umów na zakup energii z OZE stało się jednym z warunków podczas negocjowania warunków notyfikacji całej ustawy przez Komisję Europejską [1]

Widać już, że emocje w branży wiatrowej sięgają zenitu, gdyż pojawiła się ostania szansa na uratowanie kilku dużych projektów wiatrowych. Portal wysokienapięcie.pl opublikował nawet mapę z zaznaczonymi kilkoma farmami wiatrowymi, które czekają na realizację po wygraniu aukcji. Swoją drogą to skąd wiadomo, że to akurat te projekty wygrają aukcje? Dodajmy, że aukcji jeszcze nikt nie ogłosił.

154. Mapa wiatraków

Źródło: http://biznesalert.pl/derski-ostatnia-szansa-dla-ladowych-wiatrakow-polsce/

Według informacji podanych przez wysokienapięcie.pl, na realizację czekają elektrownie wiatrowe o łącznej mocy 2.000 MW, czyli prawie 1/3 obecnie zainstalowanej mocy. Dotyczy to tych projektowanych farm wiatrowych, które mają ważne pozwolenia na budowę. Zakładamy, że jeśli pozwolenia na budowę dla tych inwestycji zostały wydane na zasadach obowiązujących dla wniosków złożonych przed 16 lipca 2016 r., to projekty te nie spełniają kryterium minimalnej  odległości od zabudowy mieszkaniowe. Są to więc projekt z założenia nie nadające się do realizacji z powodu zagrożenia dla zdrowia.

Inni jednak po cichu liczą, że  przynajmniej niektóre z rozwijanych we wcześniejszych latach projektów farm wiatrowych jeszcze da się reanimować. Istnieje przecież pula, której nie objęła ustawa antywiatrakowa – to projekty, które w momencie wejścia w życie ustawy, czyli w lipcu 2016 r., miały ważne pozwolenia na budowę. Nadających się do realizacji projektów z każdym miesiącem ubywa, ale na samym początku nieoficjalnie mówiło się, że ich łączna moc to około 2000 MW. [1]

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Nie podzielamy entuzjazmu red. Derskiego wobec energetyki wiatrowej. Powody są znane i nie ma co ich powtarzać. Wystarczy spojrzeć na sytuację w Niemczech, by przekonać się, że mimo wydatkowania rokrocznie ok. 24 mld euro na OZE emisje dwutlenku węgla wciąż rosną. Wygląda na to, że 26.000 wiatraków w Niemczech nie ma żadnego wpływu na wielkość emisji CO2 w tym kraju. Pytamy więc, po co powielać niemieckie błędy w energetyce i obsesje klimatyczne?

Jesteśmy bardzo ciekawi, jakich argumentów zamierza użyć rząd, by uzasadnić tak radykalną zmianę podejścia do energetyki wiatrowej. Ogłoszenie aukcji na budowę wiatraków na lądzie, które będą mogły być budowane bez zachowania minimalnej odległości 10H, będzie kompromitacją PiS i spowoduje utratę wiarygodności u wyborców, którzy w 2015 r. wówczas masowo wsparli obóz Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych. Obecne sondaże dają rządowi duży kredyt zaufania ze strony wyborców, ale wszystko jest do czasu.

Dzisiaj, po ponad dwóch latach rządów, nie ma już w nim obozu patriotycznego – odeszli bowiem ministrowie Macierewicz i Szyszko, a zmarginalizowani zostali premier Szydło i minister Adamczyk. Opcja inwestorska święci dzisiaj sukcesy i pewnie liczy na to, że Komisja Europejska wycofa swoje zastrzeżenia wobec stanu praworządności, jeśli przyjmiemy parę tysięcy imigrantów i postawimy kilkaset wiatraków.

Naszym zdaniem, opieranie rozwoju kraju i bezpieczeństwa energetycznego na energetyce wiatrowej jest złudzeniem, które będzie polskich konsumentów bardzo drogo kosztować. Nie dość, że wciąż nie wiadomo, ile tak naprawdę wydaliśmy pieniędzy na wsparcie energetyki wiatrowej w ostatnich 10 latach, bo ani URE, ani UOKIK nie publikują takich danych, to jeszcze Ministerstwo Energii chwali się, że Komisja Europejska zatwierdziła program wsparcia OZE warty 40 mld zł. Ciekawi jesteśmy, kto i ile zapłaci za te „sukcesy” branży OZE?

Niepokojąca jest milczenie wokół tematu nowelizacji ustawy o OZE i ustawy odległościowej. Wiemy, że rząd dogadał się jakoś z Komisją Europejską w tej sprawie już w grudniu zeszłego roku, ale nikt nie chce podać w sposób oficjalnych szczegółów tego porozumienia. Oznaczać to może tylko jedno, że nie jest ono korzystne dla mieszkańców wsi, którym grozi ponowna ekspansja wiatraków. Już dzisiaj ze strony środowisk zainteresowanych budową wiatraków dobiegają nas słuchy, że już na wiosnę ruszą aukcje a potem wiatrakowcy z budowami. Oby to były tylko plotki.

Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki, zburzmy Pałac Kultury i Nauki

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] http://biznesalert.pl/derski-ostatnia-szansa-dla-ladowych-wiatrakow-polsce/

stopwiatrakom stopka 1