Opublikowano: 04 czerwiec 2016

Streszczenie komentarza Christophera Bookera, pt. „Założyciele jednych z największych brytyjskich fundacji charytatywnych przewracają się chyba się w grobie”, The Telegraph, 28.05.2016 [1].

Warto porównać obecne działania dwóch najsłynniejszych fundacji ochrony środowiska w Wielkiej Brytanii z celami, jakie stawiali sobie ich założyciele. Przykładowo, Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (RSPB) utworzyły w 1889 r. damy z czasów królowej Wiktorii, które chciały „zapobiegać niekontrolowanemu zabijaniu ptaków”. Działalność towarzystwa koncentrowała się na tym przez kolejne sto lat.

Jednak najnowszy raport RSPB pt. „Wizja energetyczna RSPB do roku 2050” w zasadzie nie zajmuje się ptakami. RSPB pisze za to, że „nasze badania wykazują, że na terenie Wielkiej Brytanii można zainstalować sześć razy więcej lądowych turbin wiatrowych w porównaniu do stanu obecnego”. W chwili obecnej jest ich 5500. Tak więc Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków chciałoby, by na brytyjskiej wsi powstało jeszcze 25 tysięcy wiatraków.

Raport RSPB domaga się bowiem podniesienia krajowego celu w zakresie redukcji emisji CO2 z obecnego, nieprawdopodobnego poziomu 80 % na kompletnie nierealistyczne 100 %.

Tymczasem badania pokazują, że ptaki i nietoperze są głównym ofiarami łopat elektrowni wiatrowych. Zwłaszcza ptaki drapieżne, które lubią polować właśnie tam, gdzie operatorzy farm wiatrowych uzyskują najwyższe zyski. Parę lat temu Hiszpańskie Towarzystwo Ornitologiczne ustaliło, że 18 tysięcy turbin w tym kraju zabija rocznie nawet do 6 milionów ptaków, co daje 300 ptaków na jedną turbinę. Artykuł naukowy sprzed dwudziestu lat podawał, że każda z elektrowni wiatrowych w Niemczech zabija przeciętnie 309 ptaków. Niedawno państwowy ornitolog w Niemczech oszacował, że farmy wiatrowe zabijają co roku 200-300 samych kani rudych. Jedna z ogromnych farm wiatrowych w Kalifornii zabijała tak dużo ptaków, w tym rzadkich gatunków orła, że trzeba było ją zamknąć.

W Wielkiej Brytanii najbardziej zainteresowane prowadzeniem takich badań powinno być Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków. Tymczasem wzywa ono do budowy dalszych tysięcy zabijających ptaki elektrowni wiatrowych, ograniczając się do beznamiętnego zalecenia, by instalowano je w „harmonii z przyrodą”. Owe wiktoriańskie damy muszą chyba przeżywać katusze w grobie.

Przyjrzymy się teraz World Wildlife Fund (Światowy Fundusz Ochrony Przyrody – WWF), który założyli w 1961 r. książę Filip (mąż angielskiej Królowej Elżbiety II), książę Bernard i inni wiodący obrońcy przyrody w celu ochrony dzikiej przyrody i zagrożonych gatunków zwierząt na świecie. Obecnie WWF stała się najbogatszą ekologiczną organizacją lobbystyczną na świecie, dzięki obsesyjnej koncentracji na kwestii zmian klimatycznych i funduszom, jakie otrzymuje od rządów i organizacji międzynarodowych za doradzanie w sprawach przedsięwzięć mających chronić klimat.

Jednak część z tych projektów budzi duże wątpliwości. Jako przykład można podać sponsorowaną przez ONZ kampanię eksmitowania tysięcy wieśniaków w Tanzanii z powodu szkód, jakie ich prymitywne rolnictwo ma powodować w największym lesie namorzynowym na świecie, który pochłania duże ilości dwutlenku węgla.

Inna międzynarodowa organizacja ekologiczna, Survival International, ujawniła, że WWF stała się oficjalnym partnerem potężnego francuskiego przedsiębiorstwa leśnego, które prowadzi wycinkę 5000 km kw. lasu tropikalnego w Kamerunie. Las ten jest domem Pigmejów Baka. Na mapach francuskiej firmy osady Baków określane są mianem „obozowisk kłusowników”, które mają ulec likwidacji. Nawet Unia Europejska potępiła wielką wycinkę lasów w Kamerunie jako bezprawie.

Nie dziwi zatem, że książę Filip, który bezskutecznie starał się zapobiec podporządkowaniu działalności WWF nowej agendzie klimatycznej, wystąpił ze smutkiem z organizacji, którą pomógł założyć 55 lat temu w zupełnie innym celu. Prezesem brytyjskiego oddziału WWF jest natomiast obecnie jego syn – książę Karol.

KOMENTARZ REDAKCJI

Brytyjskie Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków jest jednym z głównych beneficjentów funduszy europejskich związanych z ochroną przyrody. Przykładowo, w okresie 2007-2012 RSPB otrzymało 14 milionów funtów, według danych EU Financial Transparency Database [2].

W przeszłości wskazywano wielokrotnie na bliskie związki RSPB z branżą wiatrakową. Towarzystwo zarobiło setki tysięcy funtów dzięki partnerskiej współpracy z firmami wiatrakowymi, jak np. Scottish and Southern Electricity, w przypadku farm wiatrowych, na których udokumentowano zabijanie ptaków, w tym błotniaków zbożowych. Błotniak zbożowy (Circus cyaneus) jest gatunkiem chronionym (w Polsce pod ochroną gatunkową ścisłą), który często występuje w publikacjach RSPB jako przykład gatunku, któremu zagrażać mają zmiany klimatyczne. Towarzystwo RSPB zainstalowało nawet turbiny wiatrowe w zarządzanych przez siebie rezerwatach przyrody [3].

Tłumaczenie i opracowanie redakcja portalu stopwiatrakom.eu

PRZYPISY

[1] Christopher Booker, „The founding members of some Britain’s greatest charities must be spinning in their graves”, The Telegraph 28.05.2016 - http://www.telegraph.co.uk/opinion/2016/05/28/the-founding-members-of-some-of-britains-greatest-charities-must/

[2] Richard North, 26.02.2014 - http://www.eureferendum.com/blogview.aspx?blogno=84743

[3] http://www.dailymail.co.uk/news/article-2305197/RSPB-makes-killing--windfarm-giants-turbines-accused-destroying-rare-birds.html (7.04.2013).