Opublikowano: 05 lipiec 2016
Niemcy: „Die Welt” pisze, że przedsiębiorstwa komunalne oczekują załamania się rynku handlu energią elektryczną

Zyski niemieckich dostawców energii elektrycznej będą się dramatycznie kurczyć, a handel energią elektryczną prawie całkowicie się załamie, zapowiada Związek Przedsiębiorstw Komunalnych THÜGA. Ten obszar działalności będzie kompletnie nieopłacalny.
Transformacja energetyczna w nadchodzących latach wpłynie negatywnie na interes niemieckich dostawców gazu i prądu. Wynika to z analizy największego niemieckiego Związku Przedsiębiorstw Komunalnych THÜGA, do której dotarł WELT.

Zwłaszcza w przedsiębiorstwach komunalnych, które jeszcze niedawno określały się jako zwolennicy transformacji energetycznej, środki finansowe będą niewielkie, a możliwości zrobienia dochodowego interesu coraz mniejsze. Takie „szokujące” rezultaty obrotu energią elektryczną przewiduje najnowszy „przegląd strategii” koncernu komunalnego Thüga AG.   

Zyski w tym ważnym dla transformacji energetycznej sektorze gospodarczym spadną w nadchodzących ośmiu latach o siedemdziesiąt pięć procent, wynika ze szczegółowego badania perspektyw dla niemieckiej branży energetycznej.

Głębokie zmiany.

Dokąd zmierza branża energetyczna? Co należy zrobić? Te pytania tworzyły punkt wyjścia dla projektu „Przegląd strategii 2024”, w który zaangażowanych było 39 przedsiębiorstw różnej wielkości, ponad 50 ekspertów, jak również firma konsultingowa A.T.Kearney.

THÜGA AG, sieć skupiająca około 560 gmin i około 100 przedsiębiorstw komunalnych, analizuje w ten sposób co trzy lata warunki rynkowe, aby później dostosować do nich swoją strategię biznesową.
Wynik prognozy projektu pozwala oczekiwać głębokich zmian na niemieckim rynku energii elektrycznej w nadchodzących ośmiu latach. Tak więc zysk brutto całej niemieckiej branży energetycznej i gazowej skurczy się do roku 2024 do 15,6 miliarda euro. W ostatniej prognozie THÜGA z roku 2011 zysk operacyjny (Ebit) był o 21 procent wyższy i wynosił 19,8 miliarda euro.

Interes na coraz mniejszą skalę.

Nasuwa się zatem pytanie, kto w przyszłości może finansować zmianę sposobu zaopatrzenia
w energię na ekologiczny. Budowa nowych mocy produkcyjnych zielonej energii zależy do tej pory tylko od subwencji. Równolegle możliwości inwestycyjne i szanse rynkowe prywatnych dostawców energii i przedsiębiorstw komunalnych stają się przez to wyraźnie ograniczone.

Spadek zysków, według opracowania Thüga, może w różnym stopniu dotknąć różnych dostawców energii. Do największych przegranych transformacji energetycznej należeć będą dotychczas
silne przedsiębiorstwa handlowe. Jeszcze w roku 2011 handel energią na terenie Niemiec przyniósł zysk brutto 2,8 miliarda euro, a do roku 2024 zysk operacyjny może spaść do zaledwie
700 milionów euro.

Według opracowania Thüga, „handel stoi przed fundamentalnym wyzwaniem: interes ten stanie się interesem na coraz mniejszą skalę. Dodatkowo, ze względu na wysoką wypłacalność rynku, spadną marże handlowe”.

Rosnąca ilość mniejszych instalacji.

Przyczyną spadku zysków jest bardzo szybka, napędzana subwencjami i dopłatami eskalacja małych, zdecentralizowanych producentów energii, takich jak instalacje fotowoltaiczne, instalacje biomasy lub elektrownie wiatrowe. Jeszcze przed dwudziestoma laty zaopatrzenie Niemiec w energię bazowało na  ograniczonej liczbie dużych elektrowni, a obecnie na terenie całego kraju istnieją co najmniej dwa miliony punktów, określonych przez operatorów jako punkty doprowadzenia energii do sieci.      

Położenie profesjonalnego handlu energią staje się przez to ekstremalnie trudne: „Wcześniej miało się w portfolio konwencjonalnych producentów energii, z wieloma setkami megawatów produkowanej mocy naraz. Dzisiaj wzrasta ilość energii pochodzącej z mniejszych instalacji”, stwierdza się w opracowaniu Thügi. „Zarządzanie stało się przez to dla handlowca kosztowniejsze,  rozdrobnione kompleksowe procesy określają jego codzienność i rzutują na koszty operacyjne, obniżając wartość poszczególnych interesów”.
Decentralizacja w energetyce powoduje również to, że handel z wielkimi elektrowniami przynosi także coraz mniejsze zyski. Grupa ekspertów Thügi zakłada, że zysk brutto w obszarze „centralnego wytwarzania” zmniejszył się o więcej niż połowę, z ostatnio okrągłych ośmiu miliardów euro, na 3,8 miliarda euro w roku 2024.

Tylko rozbudowa zdecentralizowanego systemu wytwarzania energii zapobiegnie jeszcze ostrzejszym spadkom wyników w branży energetycznej. Zyski pochodzące z eksploatacji instalacji wiatrowych i solarnych, jak również elektrowni opalanych biomasą, powinny się więcej niż podwoić  w porównaniu do 4,9 miliarda euro z roku 2011. Sprzedaż subwencjonowanej zielonej energii jeszcze przed rokiem 2024 przyniesie więcej dochodu dla niemieckiej gospodarki energetycznej, niż wprowadzanie na rynek elektryczności z wielkich elektrowni.
Jednak biznes oparty na lokalnie produkowanej zielonej energii nie zrekompensuje spadku wyników finansowych wielkich elektrowni. Nasuwa się zatem pytanie, jak branża energetyczna ma osiągnąć takie środki, które mogą zapewnić dalszą transformację energetyczną. Zgodnie z opracowaniem Thügi, tylko inwestycja w sieci przesyłowe może zapewnić średnioterminowo uzasadnione rynkowo dywidendy. Interes w zakresie dystrybucji pozostanie nadal na niskim poziomie stabilności.

Zwiększenie zdolności produkcyjnych.

Często cytowane „szanse dlanowych modeli biznesowych” oraz pomysły produktowe, które rzekomo wynikają z transformacji energetycznej, nie wniosą jednak, co najmniej do roku 2024, żadnego wartego wymienienia wkładu w ogólny wynik finansowy, uważają eksperci Thügi: „Szacuje się, że udział takich przedsięwzięć w ogólnym wyniku niemieckiej branży energetycznej wyniesie tylko między zero a dziesięć procent”.

Podstawą do pesymistycznej oceny sytuacji przez grupę prognozującą jest założenie, że z każdym rokiem powstawać będą nowe moce produkcyjne zielonej energii. Inwestycje w takie subwencjonowane instalacje produkcyjne będą się nadal opłacać, szczególnie jeśli poziom oprocentowania jeszcze przez dłuższą chwilę pozostanie ekstremalnie niski.

Wraz z budową nowych mocy wytwórczych w ilości co najmniej 5 gigawatów rocznie, co odpowiada wydajności pięciu elektrowni atomowych, dramatycznie spada wartość kilowatogodziny. Z tego powodu cierpią też inne sektory branży zaopatrzenia w energię elektryczną.

Elektrownie szczytowo-pompowe na przykład, które odgrywają ważną rolę w magazynowaniu i stabilizacji zielonej energii, staną się w ciągu najbliższych kilku lat prawie nieopłacalne w eksploatacji, przewidują eksperci Thügi. Przez to „przegląd strategii” stanowi w tym momencie pożywkę dla wcześniejszych spekulacji o zamknięciach elektrowni szczytowo-pompowych.

Koncern przedsiębiorstw komunalnych Thüga AG z prognozy dla branży wyciąga wniosek,  że
w przyszłości należy inwestować przede wszystkim w działalność podstawową, a więc w stałych klientów, dystrybucję oraz sieci przesyłowe. Dodatkowo chce polepszyć współpracę i podział pracy między poszczególnymi przedsiębiorstwami komunalnymi oraz rozpocząć cyfryzację i rozwój nowych pomysłów biznesowych w powiązanych przedsiębiorstwach.

Wkraczając w świat nowej energii, bezpieczniej będzie najpierw skupić się na swoich podstawowych kompetencjach. Przewodnią zasadą, podsumowuje Michael Riechel, Przewodniczący Rady Nadzorczej Thüga AG, powinno być zdanie: „Szewcu, pozostań przy wykonywaniu swojej pracy, ale bądź w tym coraz lepszy”.  

[Komentarz redakcyjny]

Publikujemy na naszym portalu wiele zagranicznych tekstów m.in. po to, by pokazać, że transformacja energetyczna zafundowana nam przez Unię Europejską i głównych promotorów OZE niesie ze sobą daleko idące konsekwencje praktyczne, prawne i społeczne. Przekaz w mediach generowany przez zwolenników OZE, którzy widzą w nowej technologii ratunek dla klimatu i gospodarki jest jednostronny, a przez to niewiarygodny. Zamieszczony powyżej tekst z „Die Welt” jest o tyle ważny, że przedstawia stanowisko branżowej organizacji zrzeszającej przedsiębiorstwa komunalne działające w Niemczech m.in. w obszarze dostaw energii elektrycznej. Wskazane w nim zagrożenia dla handlu energią elektryczną uświadamiają, jakiego rodzaju konsekwencje mogą czekać polskich dystrybutorów energii elektrycznej, jeżeli rozwój OZE w Polsce będzie następował szybko i chaotycznie, bez przemyślanej strategii i wizji dotyczącej sposobu wytwarzania energii oraz  jej dostawy dla konsumentów i przemysłu, jak również sposobu kalkulowania cen.

Sytuacja u naszych sąsiadów jest bardzo symptomatyczna ze względu na nieporównywalną skalę zmian w energetyce z uwagi na ilość zainstalowanych OZE (dominacja energetyki wiatrowej i fotowoltaiki) oraz ich duży udział w tzw. miksie energetycznym. Stąd też uważamy, że warto przyglądać się tendencjom rozwojowym w tym kraju, gdyż wyprzedzają one sytuację w Polsce o jakieś 10-12 lat. Szczególnie aktualne jest pytanie, czy warto wprost naśladować niemiecką transformację energetyczną, budując swój własny potencjał w wytwarzaniu energii w oparciu o rozwój elektrowni wiatrowych oraz fotowoltaiki. Odpowiedź nasuwa się sama. Trudno będzie naśladować lidera czy nawet się z nim ścigać, chociażby z uwagi na skalę rocznego dofinansowania dla wytwórców OZE w Niemczech (ok. 24 mld euro). Warto za to znaleźć korzystną dla polskiej gospodarki niszę OZE i samemu ją rozwijać. Skoro już musimy się w to bawić, to zacznijmy zarabiać na tym eksportując nasze krajowe produkty.

Tłumaczenie i opracowanie: redakcja stopwiatrakom.eu

Źródło:
http://www.welt.de/wirtschaft/energie/article156303797/Stadtwerke-erwarten-Zusammenbruch-des-Stromhandels.html