Opublikowano: 01 grudzień 2016
Niemieckie firmy na zlecenie PSEW opracowały wytyczne dla polskiego rządu i polskich polityków!

Nie możemy nie zauważyć, że na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) i przy współpracy Fundacji im. Heinricha Bölla opracowany został raport pt. „Integracja europejskiego rynku energii. Polska i rozwój w regionie Morza Bałtyckiego". Traktujemy bardzo poważnie takiego rodzaju opracowania, gdyż są to dokumenty pokazujące w jasny sposób zamiary naszego zachodniego sąsiada wobec polskiej energetyki.

Raport opracowany został przez dwie niemieckie firmy: Advise2Energy i Energy Brainpool. Kursywą zaznaczono cytaty z raportu.

Jak piszą autorzy raportu, celem opracowania jest:

„przedstawienie wpływu niemieckiej transformacji energetycznej (Energiewende) i zmian na niemieckim rynku energii elektrycznej na konkurencyjność polskiego sektora energii. Praca analizuje możliwości zwiększenia bezpieczeństwa dostaw energii poprzez znacząco większe wykorzystanie tanich, efektywnych i bezpiecznych dla środowiska rozwiązań technologicznych. Wskazuje też na zalety zwiększenia współpracy regionalnej, a w szczególności – rynków polskiego i niemieckiego. Praca opisuje również implikacje proponowanego podejścia w kontekście tworzeni a jednolitego europejskiego rynku energii i przedstawia wnioski dla kierunków realizacji polityki energetycznej. Ambitna niemiecka strategia transformacji energetycznej wywiera wpływ na kraje sąsiednie i stawia przed Polską pytanie o konkurencyjność polskiego sektora elektroenergetycznego. Praca określa ryzyka i szanse wynikające ze zwiększonej współpracy obu krajów. Przedstawia też trzy kroki transformacji polskiego sektora energii i rekomendacje dla polityków.”

W raporcie z góry założono:

  • integrację rynku europejskiego ze stopniowym zwiększaniem połączeń międzysystemowych poprzez linie przesyłowe pomiędzy Polską a Niemcami, jak również krajami regionu Morza Bałtyckiego, Czechami i Słowacją,
  • zapewnienie wystarczającej mocy w Polsce w oparciu o technologie o jak najniższym koszcie, wysokiej sprawności, niskiej emisji zanieczyszczeń i krótkim cyklu inwestycyjnym (tzn. czasie wymaganym do wyprodukowania pierwszej jednostki energii elektrycznej).

W opracowaniu tego raportu wzięły udział osoby oficjalnie wspierające energetykę wiatrową:

- dr Joanna Pandera, Agora Energiewende,

- dr Jan Rączka, Regulatory Assistance Project (RAP)

- Anna Chmielewska, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBRD)

- Adam Simonowicz, InfoEngine

- Prof. Dr. Dipl. Ing. T. Schneiders (współautor), Politechnika w Kolonii

- Izabela Kielichowska, Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW)

Autorzy raportu wprost sugerują, że polski rząd już dzisiaj powinien porzucić mrzonki o niezależności energetycznej i skupić się na wdrożeniu Energiewende, tak by odniosła ona sukces także w Polsce. Ten „sukces” ma oczywiście polegać na kupowaniu energii elektrycznej z Niemiec, bo nasi sąsiedzi nastawiali sobie tyle wiatraków, że nie bardzo wiedzą, co zrobić z nadmiarową energią elektryczną. Najlepiej byłoby wcisnąć ją sąsiadom, bo blisko, bo duży rynek zbytu, bo do tej pory wszystko brali bez pytania się po co i za ile.

„Fundamentem polityki Energiewende jest przyspieszenie wycofywania się z energetyki jądrowej, które ma przygotować drogę do oparcia największej europejskiej gospodarki na odnawialnych źródłach energii. Leżące u podstaw tej transformacji dążenie do stworzenia gospodarki bez wykorzystania węgla do roku 2050 w znaczący sposób zależy od przyjęcia wiodącej roli w tym procesie przez sektor energetyczny z odnawialnymi źródłami energii.”

W pierwszym kroku (…) Wydaje nam się, że jak najszybsze zwiększenie połączeń z systemem niemieckim, wydłużenie życia niektórych elektrowni oraz znaczący rozwój energetyki odnawialnej, zwłaszcza wiatrowej i fotowoltaicznej są jedynymi opcjami w krótkim horyzoncie czasowym.”

W drugim kroku (…) Rekomendujemy określenie klarownej ścieżki wzrostu i uruchomienie stosownych narzędzi wsparcia w celu szybkiego rozwoju energetyki wiatrowej i fotowoltaicznej w ramach systemu aukcyjnego.”

W trzecim kroku opisujemy działania na rzecz transformacji polskiego sektora elektroenergetycznego w kierunku nowoczesnego, niskoemisyjnego, wysokosprawnego i dobrze zintegrowanego regionalnie sektora, opartego o OZE i źródła gazowe.”

Trzeba pochwalić Ministerstwo Energii, że cały czas stoi na stanowisku, że powinniśmy inwestować w stabilne i przewidywalne źródła energii odnawialnej, czego o przemysłowych wiatrakach i farmach fotowoltaicznych nie da się powiedzieć. Przy naszych warunkach atmosferycznych i przy takim położeniu geograficznym nie zapewnimy sobie bezpieczeństwa energetycznego nawet gdybyśmy zawiatrakowali całą Polskę i obstawili ją fotowoltaiką. Powielanie niemieckiej koncepcji rynku energii będzie strategicznym błędem politycznym i gospodarczym. Będzie też dowodem na uzależnienie polskich elit politycznych od niemieckiego ośrodka politycznego.

Tymczasem PSEW i ich mocodawcy, którzy już niespecjalnie się kryją ze swoimi zamiarami, wobec twardego stanowiska polskiego rządu w sprawie energetyki wiatrowej, wciąż próbują na różne sposoby odzyskać kluczowy dla Niemców rynek zbytu ich technologii OZE. Opublikowany raport odbieramy jako próbę „narzucenia” niemieckich wizji politycznych polskiej energetyce i całkowitego podporządkowania jej niemieckiej gospodarce. Widać jasno i wyraźnie, że nasi zachodni sąsiedzi nie chcą lub nie umieją przyjąć do wiadomości, że ich Energiewende poniosła całkowitą klęskę i dalszy jej rozwój zakończy się tym, że będą musieli przeprosić się z węglem i atomem, bo inaczej będą kupować energię za granicą. Wolą napinać muskuły i dalej promować swoje pomysły na urządzenie świata niż zdobyć się na autorefleksję i wycofać się z Energiewende.

„Nadmiar mocy wytwórczych w Niemczech zapewnia bezpieczeństwo dostaw na niemieckim rynku elektroenergetycznym we wszystkich scenariuszach analizowanych w modelu. Jeżeli dostępne są transgraniczne zdolności przesyłowe, energia elektryczna z dostępnej nadwyżki mocy może zostać przesłana do krajów sąsiednich. Model zakłada cenę takiej eksportowanej energii na poziomie kosztów produkcji (krótkoterminowych kosztów krańcowych) takich nadmiarowych mocy wytwórczych.”

Niestety, znaczna część polskich polityków nie ma lub nie chce mieć rozeznania w sytuacji w jakiej znalazła się polska energetyka po latach zaniedbań poprzednich rządów, dla których marzeniem było pełne podporzadkowanie się wizji o wspólnej Europie na niemiecką modłę. Poświęcono w ten sposób i górnictwo i energetykę, które zamiast dostarczać tanią i pewną energię na rynek polski i zagraniczny boryka się z niemożliwością sfinansowania inwestycji w nowe moce wytwórcze, w linie przesyłowe czy rozwijanie nowych technologii. Bez rozwiązania dylematu finansowania energetyki wcześniej czy później zostaniemy wchłonięci przez niemiecki rynek pod hasłem „współpracy regionalnej” lub „integracji rynków energii”. Stało się tak z prasą, chemią, bankami. Teraz czas na energetykę.

„W celu zapewnienia bezpieczeństwa dostaw energii, Polska potrzebuje również dużo silniejszej integracji z europejskim systemem elektroenergetycznym i znaczącej rozbudowy połączeń międzysystemowych.”

„Ambitna niemiecka polityka transformacji energetycznej ma wpływ na sąsiednie rynki energii. Dowodem tego jest podpisanie przez 12 krajów i Komisję Europejską wspólnej deklaracji o współpracy regionalnej dla bezpieczeństwa dostaw energii w ramach wewnętrznego rynku energii.

Deklaracja ta wsparta jest propozycją Komisji Europejskiej dotyczącą jego nowego kształtu.”

Jeżeli rząd nie znajdzie w szybkim tempie sposobu finansowania odbudowy mocy wytwórczych, to nowe bloki węglowe już nie powstaną w ogóle. Trzeba pamiętać, że Komisja Europejska zrobi wszystko by zablokować rynek mocy w Polsce lub obwarować go takimi wymogami, że nie będzie się on opłacał. Dla Komisji cel jest tylko jeden, zapewnić rynek zbytu dla namiarowej produkcji energii elektrycznej w Niemczech. Stąd będzie olbrzymi nacisk na zwiększanie liczby połączeń międzysystemowych i ich przepustowości, a wszystko to w ramach nowej Unii Energetycznej. Do tego należy dołożyć obsesję Komisji na punkcie dekarbonizacji gospodarki, by zobaczyć całość obrazu.

„Inwestycje w OZE (głównie energetykę wiatrową i fotowoltaikę) pozwolą na wykorzystanie znaczącego krajowego potencjału tych źródeł i na podjęcie wspólnych działań w zakresie budowy projektów offshore i regionalnej sieci w regionie bałtyckim w sposób efektywny kosztowo. Głęboka regionalna integracja rynku energii elektrycznej w regionie bałtyckim pozwoli na dodatkowe zwiększenie bezpieczeństwa dostaw energii w Polsce. Baltic Energy Market Integration Plan (BEMIP) powinien być platformą budowania tej współpracy.”

W zasadzie cały raport da się podsumować w prosty sposób. Po pierwsze wiatraki, po drugie wiatraki i wreszcie po trzecie też wiatraki. Jeśli ktoś naprawdę wierzy w energetykę wiatrową, to nie można mu tego zabronić. W Polsce od wieków panuje wolność religijna i każdy swoją religię mógł swobodnie praktykować. Rzecz w tym, że akurat wyznawcy boga wiatru w ogóle nie przyjmują do wiadomości tego, że są ludzie, którzy w to wszystko nie wierzą, chcą się zachowywać racjonalnie i zgodnie z własnymi poglądami na gospodarkę i energetykę. Tymczasem próbuje się nam narzucać kolejne wizje przyszłości z wiatrakami w roli głównej pod hasłem ekologii i nieuchronności postępu.

„W trakcie konferencji klimatycznej w Paryżu w 2015 r. świat zgodził się, że ograniczanie zmian klimatu jest jednym z priorytetów polityki światowej. Scenariusz “450 ppm” prognozuje przyszłość, w której ochrona klimatu ma bardzo wysoki priorytet. W związku z tym wszystkie kraje zgodziły się na wzmocnienie roli systemu handlu emisjami jako narzędzia ograniczania wydzielania CO2. W rezultacie oczekuje się, że ceny na uprawnienia do emisji dwutlenku węgla znacząco wzrosną. Wraz ze wzrostem cen CO2 wzrastać też będą koszty spalania paliw kopalnych, co ostatecznie doprowadzi do spadku zapotrzebowania na te paliwa.”

Czas na zasadnicze pytanie, na które nie poznaliśmy jeszcze odpowiedzi. Kto zapłaci za te niemieckie pomysły na polską energetykę? Tytułem podpowiedzi dla Szanownych autorów raportu PSEW warto przytoczyć fragment z opracowania Herberta Leopolda Gabrysia pt. Elektroenergetyka w Polsce przed końcem roku 2016:

„Znamienne jest, przywołując najnowsze badania Instytutu Konkurencyjności Ekonomicznej (DICE) Uniwersytetu w Dusseldorfie (raport z 10 października 2016 na podstawie artykułu w WNP z 12 października prof. dr inż. A. Strupczewski), że łączne koszty „niemieckiej zielonej transformacji energetycznej” do 2025 roku to 520 miliardów euro. I w tym nie ma wszystkich składników kosztów, to tylko dopłaty bezpośrednie. Przeliczając to na przeciętną 4-osobową rodzinę niemiecką oznacza to, że każda z nich będzie musiała dopłacić do normalnych rachunków za elektryczność dodatkowo 25 tys. euro do 2025 roku, a potem płacić dalej i wcale nie mniej. „Lwia” część tych dopłat to wsparcie producentów energii z wiatru i słońca.

Rodzą się przy tym pytania, czy są to wszystkie koszty, a do tego czy wszystkie kraje członkowskie na to stać? Bo przecież ani polskiego obywatela, ani polskiej gospodarki nie stać na to w tych proporcjach na pewno!”

Naszym skromnym zdaniem energetyka wiatrowa nie ma żadnej przyszłości i w Polsce, i w Europie i na świecie. Nie pomogą jej żadne raporty, żadne akcje marketingowe ani wsparcie Komisji Europejskiej, gdyż nie umie zarobić sama na siebie. Branża ta została naznaczona czymś, co poeta nazwał pocałunkiem Almanzora. Stąd też jej los został przesądzony.

Pocałowaniem wszczepiłem w duszę

Jad, co was będzie pożerać,

Pójdźcie i patrzcie na me katusze:

Wy tak musicie umierać!

Redakcja stopwiatrakom.eu

Źródło:

http://www.cire.pl/pokaz-pdf-%252Fpliki%252F1%252F2016%252Fintegracja_europejskiego_rynku_energii___polska_i_rozwoj_w_regionie_morza_baltyckiego.pdf

http://www.cire.pl/pokaz-pdf-%252Fpliki%252F2%252F2016%252Felektroenergetyka_w_polsce_przed_koncem_roku_2016.pdf