Opublikowano: 06 czerwiec 2017
Trump miał rację, Porozumienie paryskie to ogromne pieniądze wyrzucone w błoto, które należy inaczej zużytkować – pisze zwolennik teorii globalnego ocieplenia

 

Fiksacja przywódców światowych na punkcie Porozumienia paryskiego to przejaw lekkomyślności i głupoty. Porozumienie to zakończy się nie tylko porażką, ale będzie ogromnie kosztowne i nie przyczyni się praktycznie do rozwiązania problemu zmian w klimacie – pisze duński ekspert Björn Lomborg.

 

Przyjmijmy na moment za dobrą monetę teorię o związku zmian klimatu z emisjami CO2 i prognozy klimatyczne panelu klimatycznego ONZ. Duński ekspert Björn Lomborg jest rzadkim przypadkiem poważnego podejścia do globalnego ocieplenia i jego konsekwencji dla ludzkości. Lombog uważa, że wymaga to racjonalnej oceny proponowanych środków zaradczych (jak w Porozumieniu paryskim), a także uwzględnienia innych palących potrzeb ludzkości, jak walka z ubóstwem i brakiem perspektyw rozwojowych w przeważającej części naszego globu. Dodajmy, że ten ostatni czynnik jest rzeczywistą przyczyną obecnej inwazji ludów trzeciego świata na Europę, zagrożenia, z którym Europa nie umie sobie poradzić.

global warming 1494965 1280

fot. Pixabay/CC0 Public domain

 

Dr Björn Lomborg jest duńskim politologiem i statystykiem. Kieruje ośrodkiem badawczym Copenhagen Research Centre (CCC), z którym współpracuje m.in. siedmiu laureatów Nagrody Nobla. Sam Lomborg, jak i jego think tank zaliczani są regularnie do najbardziej wpływowych na świecie w różnych międzynarodowych rankingach.  Na przykład, ośrodek CCC znalazł się wśród 15 najważniejszych NGO zajmujących się problematyką globalną w rankingu Uniwersytetu Pensylwanii za 2016 r., pomimo faktu że dysponuje budżetem 100 razy mniejszym niż inni nominaci. Lomborg stara się proponować skuteczne rozwiązania dla najważniejszych problemów świata (takich jak ubóstwo czy globalne ocieplenie), które oparte są na wiedzy empirycznej. Z tego punktu widzenia, zdecydowanie krytykuje „politykę klimatyczną" forsującą obecnie dostępne technologie OZE (wiatr, słońce, ale także biomasa) jako nierozwiązujące problemu emisji gazów cieplarnianych, a przy tym powodujące istotne straty w środowisku naturalnym, a przede wszystkim faktycznie blokujące szanse rozwoju krajów ubogich. Lomborg należy do postaci najbardziej znienawidzonych przez „ekologistów". W trakcie ostatniej międzynarodowej konferencji klimatycznej w Paryżu na ulicach rozklejano plakaty przedstawiające dr Lomborga jako poszukiwanego przestępcę.

Po decyzji prezydenta Trumpa o wycofaniu się przez USA z Porozumienia paryskiego, której towarzyszyła propozycja podjęcia międzynarodowych negocjacji w celu określenia bardziej sensownych ram współpracy w tej dziedzinie, duński ekspert Lomborg napisał między innymi [1]:

Fiksacja przywódców światowych na punkcie Porozumienia paryskiego to przejaw lekkomyślności i głupoty. Porozumienie to zakończy się nie tylko porażką, ale będzie ogromnie kosztowne i nie przyczyni się praktycznie do rozwiązania problemu zmian w klimacie.

Parę godzin przed tym, jak Donald Trump ogłosił, że USA wyjdzie z paryskiego traktatu w sprawie emisji węglowych [2], sekretarz generalny ONZ António Guterres deklarował, że ta inicjatywa klimatyczna jest „nie do zatrzymania”.

Wyraźne przesłanie Guterresa, wzmocnione jeszcze wypowiedziami przywódców Unii Europejskiej i Chin, jest takie, że reszta świata zamierza dalej realizować Porozumienie paryskie, już bez udziału USA. Obecna determinacja liderów wkrótce rozbije się o trzy niepodważalne prawdy.

Po pierwsze, Porozumienie paryskie będzie najdroższą umową światową w historii ludzkości. Redukcja emisji w sytuacji braku przystępnych, efektywnych zamienników dla paliw kopalnych oznacza droższą energię i niższy wzrost gospodarczy. Szacunki oparte na najlepszych modelach ekonomicznych pokazują, że realizacja wszystkich obietnic z Paryża – przy uwzględnieniu wolniejszego wzrostu PKB z powodu wyższych cen energii – kosztować będzie świat każdego roku od 1 do 2 bilionów dolarów począwszy od 2030 roku. Bez udziału USA reszta świata będzie musiała wyłożyć od 800 miliardów do 1,6 biliona dolarów rocznie.

Dodatkowo, Porozumienie przewiduje przekazywanie krajom rozwijającym się 100 miliardów dolarów rocznie począwszy od 2020 r. Warto zauważyć, że nawet Obama miał pewne opory przed złożeniem tej obietnicy.

Te ogromne sumy postawiły losy Porozumienia pod znakiem zapytania już od chwili jego podpisania. Nie trudno wyobrazić sobie, że perspektywa wolniejszego wzrostu gospodarczego ostudzi zapał liderów innych państw, a bogate kraje nie wywiążą się obietnicy pomocy finansowej.

„Nie do powstrzymania”? Przekonamy się, czy te brawurowe deklaracje przetrwają okres spowolnienia gospodarczego na świecie.

Po drugie, realizacja umowy z Paryża miałaby bardzo niewielki wpływ na temperatury, a bez udziału USA ten efekt będzie jeszcze mniejszy.

Jak niektórzy z nas pamiętają, w Paryżu od liderów światowych popłynęło dużo śmiałej retoryki politycznej, że zobowiązują się utrzymać przyrost temperatury na świecie poniżej poziomu 1,5 stopnia Celsjusza. Tymczasem zobowiązania wiążące prawnie dotyczą tylko okresu do 2030 r., a obowiązkowa redukcja emisji węglowych umożliwi utrzymanie wzrostu temperatur poniżej 2 stopni Celsjusza.

Innymi słowy, Porozumienie paryskie pozostawia bez załatwienia co najmniej 99% problemu klimatycznego, a nawet więcej jeżeli przywódcy światowi chcą faktycznie osiągnąć niemal nierealizowalny cel utrzymania poziomu wzrostu temperatur do 1,5°C. Będziemy bez wątpienia teraz słyszeć od wielu polityków o wielkich planach co do przyszłych redukcji emisji, ale dotychczasowe doświadczenia nie skłaniają do optymizmu w tej sprawie. Przypomnijmy Protokół z Kioto – w 1989 r. zaprezentowano go światowej opinii publicznej jako rozwiązanie dla globalnego ocieplenia, jednak inicjatywa ta zaczęła się rozpadać równie szybko, jak obecnie Porozumienie z Paryża.

Po trzecie - i tu leży główny kłopot – pomimo całej krzykliwej reklamy, energetyka odnawialna nie jest w żaden sposób gotowa do zastąpienia paliw kopalnych.

W tej sprawie nie słabnie retoryczny optymizm. Typowy cytat pochodzi od prezesa Bloomberg New Energy Finance Michaela Liebreicha: „OZE zdecydowanie wkraczają w erę przewagi cenowej nad” paliwami kopalnymi. Słyszymy to już od dziesięcioleci. W 1976 r. ekolog Amory Lovins twierdził, że energetyka słoneczna stanie się konkurencyjna już za chwilę: “w Stanach Zjednoczonych można zbudować gospodarkę opartą głównie lub wyłącznie na energii słonecznej, bazując na prostych, „miękkich” technologiach, co do których wykazano, że są - i które faktycznie są - opłacalne lub prawie opłacalne”. W 1984 r. ośrodek badawczy Worldwatch Institute ogłosił, że „za kilka lat nie będą potrzebne” dotacje dla energetyki wiatrowej

Tymczasem po wydaniu na subsydia każdego roku setek miliardów dolarów – jak podaje Międzynarodowa Agencja Energetyczna, wiatr zaspokaja 0,5% światowego zapotrzebowania na energię, a instalacje solarne – 0,1%.

To było – i pozostaje w dalszym ciągu – myślenie życzeniowe. Energetyka odnawialna jest tak nieefektywna, że jej wprowadzanie opiera się niemal wyłącznie na subsydiach publicznych. Kiedy Wielka Brytania obcięła dotacje do energetyki słonecznej, liczba nowych instalacji spadła gwałtownie. Hiszpania wydawała niemal 1 procent swojego PKB na subsydia dla OZE, więcej niż na wydatki na szkolnictwo wyższe. Kiedy te dotacje zostały zmniejszone, całkowicie załamały się nowe inwestycje w farmy wiatrowe.

Dotowanie rozwoju OZE, takich jak turbiny wiatrowe czy panele fotowoltaiczne, w celu zmniejszenia redukcji CO2, to droga donikąd. Zgodnie z prognozami Międzynarodowej Agencji Energetycznej, nawet gdyby Porozumienie paryskie było w pełni realizowane, w 2040 r., po wydaniu 3 bilionów dolarów na same dotacje bezpośrednie, wiatr dostarczać będzie jedynie 1,9 %, a instalacje solarne - 1 % energii zużywanej na świecie.

Te trzy niepodważalne prawdy dowodzą, że upierając się przy Porozumieniu paryskim światowi liderzy postępują w sposób nieodpowiedzialny i głupi, ponieważ jego realizacja zakończy się nie tylko porażką, ale też pociągnie za sobą ogromne koszty, praktycznie nie przyczyniając się do rozwiązania problemu zmian klimatycznych.

Opracował: Scriba

Logo stopwiatrakom

Przypisy:

[1] www.telegraph.co.uk/news/2017/06/01/donald-trump-right-reject-paris-climate-change-treaty-likely/ - dostęp tylko płatny. Kopia artykułu znajduje się też tutaj: https://www.thegwpf.com/bjorn-lomborg-trump-is-right-to-reject-paris-climate-deal-its-likely-to-be-a-costly-failure/

[2] W istocie, jak pisaliśmy, Porozumienie paryskie nie jest traktatem. Na formę traktatu (umowy międzynarodowej) nie zgodził się były prezydent Obama, ponieważ musiałby on zostać ratyfikowany przez amerykański Senat, na co nie było i nie ma szans. Obama zamierzał wykonywać to porozumienie przy pomocy przepisów niższego rzędu wydawanych przez amerykańską administrację, z pominięciem władzy legislacyjnej. Wyobraźmy sobie, co by się działo, gdyby obecny polski rząd postąpił analogicznie w jakiejkolwiek innej sprawie. W dalszym tłumaczeniu używamy terminu „Porozumienie paryskie”.

O cyklu „Wojna z CO2”:

Na czym polega polityka, której głównym celem jest redukcja emisji dwutlenku węgla przez człowieka, jak powstaje i jakimi instrumentami posługuje się? Jakie praktyczne rozwiązania są proponowane i dlaczego cechuje je gigantomania i dążenie do przebudowy wszystkich dziedzin aktywności społecznej? Czym polityka klimatyczna różni się od tradycyjnej ochrony środowiska? W tym cyklu omawiamy publikacje zagraniczne na ten temat - Scriba.

stopwiatrakom stopka 1