Opublikowano: 28 styczeń 2019
Niemcy planują odejść od wykorzystania węgla w energetyce do 2038 r.

W dniu 26 stycznia 2019 r. zespół doradczy niemieckiego rządu, działający pod pompatyczną nazwą Kommission „Wachstum, Strukturwandel und Beschäftigung“ (Komisja ds. wzrostu, przemian strukturalnych i zatrudnienia), zakończył swoje wielomiesięczne obrady publikacją raportu końcowego, w którym zaleca się zaprzestanie przemysłowego wykorzystania węgla kamiennego i brunatnego w Niemczech do 2038 r. [1]

Raport Komisji nie jest wiążący dla rządu, ale z pewnością będzie ważnym argumentem w wewnątrzniemieckich dyskusjach na temat sposobu realizacji polityki klimatyczno-energetycznej. Już dzisiaj wiadomo, że Niemcy nie osiągną celów klimatycznych wyznaczonych na 2020 r. Niemcy, w dalszym ciągu pozostają największym emitentem CO2 w Europie. Produkują i zużywają najwięcej węgla brunatnego w Europie. Dlatego decyzja o dekarbonizacji niemieckiej energetyki była długo odsuwana w czasie i rząd Angeli Merkel wolał przesunąć ciężar politycznej odpowiedzialności za tę decyzję na ciało doradcze. Komisja składa się bowiem z 28 przedstawicieli przemysłu, związków zawodowych, organizacji ochrony środowiska i środowisk naukowych.

power plant 2411932 1280

fot. Pixabay

„W dyskusji nt. dekarbonizacji niemieckiej energetyki przez długi czas nie było wiadomo, do kiedy i w jaki sposób powinno się zaprzestać w Niemczech wytwarzania prądu z węgla. Ważną rolę w tej sprawie odgrywały kwestie finansowe. Przemysł domagał się od rządu zagwarantowania mu wielomiliardowych dotacji, które pozwoliłyby mu zabezpieczyć się przed stratami wskutek wzrostu cen energii elektrycznej. Kraje związkowe, w których wydobywa się węgiel kamienny i brunatny, takie jak Nadrenia Północna-Westfalia, Brandenburgia, Saksonia i Saksonia-Anhalt, naciskały na udzielenie im wiążących obietnic co do wsparcia finansowego ze strony państwa w okresie koniecznych przemian strukturalnych związanych z odejściem od energetyki węglowej. Ustalono, że w ciągu najbliższych 20 lat otrzymają na ten cel od władz federalnych 40 mld euro.” [2]

Aby dobrze zrozumieć kontekst tego raportu końcowego „Komisji Węglowej” należy pamiętać, że Niemcy już wiele lat temu, na fali histerii wywołanej awarią elektrowni atomowej w Fukushimie, podjęły decyzję o wycofaniu się z energetyki atomowej. W 2022 r. zostaną ostatecznie zamknięte elektrownie o mocy ok. 9.000 MW. Komisja Węglowa dodatkowo proponuje, by w tym samym czasie zamknąć elektrownie na węgiel kamienny i brunatny o mocy ok. 12.500 MW. [3] Oznacza to olbrzymi ubytek mocy w systemie energetycznym Niemiec, grozi podwyżkami cen energii dla konsumentów energii oraz koniecznością importu energii z krajów o bardziej stabilnym profilu produkcji energii. Niemniej jednak determinacja niemieckiego rządu w realizacji celów polityki klimatycznej jest duża, że koszty tej polityki są traktowane jako konieczne. Liczy się tylko to, by Niemcy były liderem transformacji energetycznej i wzorem dla innych krajów. Jednoznacznie mówi o tym niemiecki minister finansów.

„Federalny minister finansów Olaf Scholz z zadowoleniem przyjął raport końcowy. „Z pewnością dobrą wiadomością jest to, że Komisja osiągnęła porozumienie w sprawie zmian strukturalnych" - powiedział socjaldemokrata Frankfurter Allgemeine Zeitung. „Całkowicie zmieniamy dostawy energii do całego przemysłu w kraju." Dostawy energii elektrycznej w Niemczech będą musiały pozostać bezpieczne i przystępne cenowo, a nowe, zrównoważone miejsca pracy musiały zostać stworzone w dotkniętych transformacją regionach. Zadanie to polega na przekształceniu Niemiec we „wzorcowy kraj przodującej polityki energetycznej". [3]

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Na niemiecki eksperyment związany z porzuceniem węgla [„Kohleausstieg”] powinniśmy patrzeć bardzo uważnie, gdyż jego skala jest trudno porównywalna z czymkolwiek w Polsce. Energetyka węglowa w Niemczech to aż 45 GW mocy zainstalowanej i ok. 60.000 miejsc pracy. [4] Dlatego też i negocjacje w tej sprawie toczyły się wokół wielkości pieniędzy, które niemiecki rząd federalny zamierza zapłacić węglowym regionom za odejście od węgla. Podana kwota 40 mld euro przez najbliższe 20 lat, tj. ok. 171 mld zł, jest na razie kwotą wyjściową i z pewnością będzie powiększana o nowe inwestycje na terenach objętych pomocą strukturalną oraz środki przeznaczone na pomoc dla pracowników.

Mimo, że ten niezwykle ambitny program dekarbonizacji węgla jest w praktyce mało realny, to i tak przedstawiciele organizacji walczących z klimatem są niezadowoleni, że jego realizacja będzie trwała tak długo. Charakterystyczna jest tu wypowiedź Niklasa Heilanda z Oxfam Germany, który na portalu Euraktiv.com powiedział, że: „Jeśli niemiecki rząd zrealizuje propozycję Komisji Węglowej, to jest mało prawdopodobne, że cele klimatyczne na 2030 r. w ogóle zostaną osiągnięte. Oznacza to, że Niemcy również nie zrealizują swojego wkładu do Porozumienia Paryskiego w 2030 r. A cel ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5°C staje się coraz bardziej odległy". [4]

Zgodnie z obowiązującą ideologią zrównoważonego rozwoju wszystko, co pochodzi z węgla jest złe i trzeba z tego zrezygnować w imię walki z globalnym ociepleniem. Niemcy, jako jeden „liderów walki z klimatem” nie może odstawać od czołówki krajów realizujących ambitną politykę dekarbonizacji gospodarki. Dlatego też raport końcowy Komisji Węglowej podaje graniczną datę rezygnacji z energetyki węglowej. Jest ona na tyle odległa, że należy ją traktować, jako orientacyjną. Likwidacja energetyki węglowej w Niemczech, przy olbrzymich zasobach węgla brunatnego w tym kraju jest delikatnie rzecz ujmując działaniem irracjonalnym. Jednak dla wyznawców religii klimatycznej cena dekarbonizacji nie gra roli, mimo iż znaczenie paliw kopalnych na świecie w ogóle się nie zmienia. Można śmiało podpisać się pod stwierdzeniem, że paliwa kopalne (węgiel, gaz i ropa naftowa) wciąż dominują w światowej gospodarce (85% zużycia). [5]

Niemiecki przykład powinien być dla polskiego rządu dobrą nauką, gdyż czeka nas prawdziwa batalia z Komisją Europejską o „Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu 2021-2030”, czyli plan zawiatrakowania Polski. O ile Niemcy mają swoją siłę przebicia wynikającą z pozycji gospodarcej i z pewnością będą w stanie obronić swoje górnictwo węglowe pewnie i po 2038 r., to w przypadku Polski Komisja Europejska zrobi wszystko, co w jej mocy, by jak najszybciej pozbawić nas energii z węgla. Wskazuje na to cała dotychczasowa polityka Komisji wobec Polski, oparta o zasadę: „Jak nie może, to nie zaszkodzi.”.

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] Raport Komisji dostępny jest w języku niemieckim tutaj: https://www.handelsblatt.com/downloads/23912864/3/190126_abschlussbericht_kommission-wachstum-strukturwandel-und-beschaeftigung_beschluss.pdf?ticket=ST-113022-z475rQLixTyhb62gUEfX-ap4

[2] https://www.dw.com/pl/jest-decyzja-do-2038-roku-niemcy-zrezygnuj%C4%85-z-w%C4%99gla/a-47246474

[3] https://www.faz.net/aktuell/wirtschaft/kohleausstieg-deutschland-soll-energie-vorzeigeland-werden-16009810.html

[4] https://www.euractiv.com/section/energy/news/whats-in-the-german-coal-commissions-final-report/

[5] http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2668-zu%C5%BCycie-paliw-kopalnych-na-%C5%9Bwiecie-ma-si%C4%99-dobrze-i-tylko-komisja-europejska-ze-swoj%C4%85-obsesj%C4%85-na-punkcie-dekarbonizacji-gospodarki-walczy-z-w%C4%99glem.html