Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Jednym z najczęściej podnoszonych argumentów przez wójtów i burmistrzów wspierających inwestycje wiatrakowe była kwestia zapewnienia większych wpływów do gminnej kasy z tytułu podatku od nieruchomości od elektrowni wiatrowych. Aby to sprawdzić warto zadać urzędom gmin proste pytanie i wyciągnąć wnioski. Przykład naszej ulubionej Iłży jest bardzo wymowny. A wszystko w myśl zasady: „Nikt Ci tyle nie da, ile inwestor obieca”.
Stowarzyszenie Lokalnych Inicjatyw Obywatelskich „Wspólna Sprawa” wystąpiło w czerwcu br. z wnioskiem do Burmistrza Iłży o udzielenie informacji publicznej w poniższych sprawach:
- udzielenie informacji jakie kwoty wpłynęły do budżetu gminy z tytułu podatku od elektrowni wiatrowych w latach 2015, 2016 oraz do czerwca 2017 r.,
- udzielenie informacji jakie kwoty subwencji rządowych wpłynęły do budżetu gminy w latach 2015, 2016, oraz do czerwca 2017 r.,
- udzielenie informacji o liczbie mieszkańców gminy Iłża w latach 2012-2016 przyjętej dla celów rozliczenia subwencji rządowych, które wpłynęły do budżetu gminy w poszczególnych latach w okresie 2014 - 2016, oraz do końca maja 2017 r.
Zdjęcie: Farma wiatrowa Iłża II. Materiały własne redakcji
Burmistrz Iłży i inwestorzy bardzo często chwalili się, że w wyniku realizacji inwestycji gmina i jej mieszkańcy będą mieli same korzyści a gminną kasę zasili duży zastrzyk finansowy z tytułu podatku od nieruchomości. Przypominamy, że w gminie Iłża w 2014 r. wybudowano 27 elektrowni wiatrowych o mocy 2 MW każda.
Z uzyskanych z urzędu gminy informacji o wysokości deklarowanego podatku od nieruchomości wynika, że kwota podatku wpłacona do gminnej kasy wynosiła:
- w 2014 r. - 13 446 zł
- w 2015 r. - 2 441 556 zł
- w 2016 r. - 2 441 556 zł
- do maja 2017 r. – 1 020 315 zł
Z kolei kwoty subwencji rządowych z budżetu państwa dla gminy Iłża są następujące:
- w 2014 r. – 7 471 943 zł
- w 2015 r. – 7 539 043 zł
- w 2016 r. - 8 064 498 zł
- w 2017 r. – 6 379 838 zł
Liczba mieszkańców gminy Iłża przyjęta do wyliczenia subwencji ogólnej wynosiła w poszczególnych latach:
- w 2012 r. – 15 347 osób
- w 2013 r. - 15 286 osób
- w 2014 r. - 15 216 osób
- w 2015 r. – 15 056 osób
- w 2016 r. - 14 957 osób
Jak widać, liczba mieszkańców gminy Iłża zmniejsza się rok w rok o kilkadziesiąt osób Istnieje widoczna silna korelacja pomiędzy funkcjonowaniem farmy wiatrowej a spadkiem liczby mieszkańców. Spadek liczby mieszkańców aż o 160 osób (ponad 1% populacji) w jednym roku nie może być przypadkowy zwłaszcza, że w następnym roku tendencja ta się utrzymała. Inwestycja w potężną farmę wiatrową z jednym miejscem pracy dla serwisanta z doskoku i dwóch ochroniarzy tej tendencji nie zatrzymała. Wniosek - gmina Iłża wyludnia się.
Jednocześnie gmina dodatkowo uprzejmie poinformowała, że w „Wieloletniej Prognozie Finansowej Gminy Iłża na lata 2017 – 2025” zakładane dochody gminy ogółem wyniosły:
- w 2014 r. wykonanie - 41 184 470,77 zł
- w 2015 r. wykonanie - 45 585 709,86 zł
- w 2016 r. wykonanie - 59 096 669,71 zł
- w 2017 r. plan - 55 687 917,72 zł
Warto podkreślić, że wpływy z podatku od nieruchomości od elektrowni wiatrowych w 2016 r. stanowiły jedynie 4,13% dochodów gminy. W 2017 r. kwota subwencji rządowych zmalała o 1 684 660 zł. w stosunku do roku 2016. W wyliczeniach pomijamy spadek liczby mieszkańców w gminie (ok. 500 zł subwencji przypada na 1 osobę).
A teraz najważniejsze – realne wpływy z podatku od elektrowni wiatrowych, to 756 896 zł na rok, czyli ok. 28.000 zł od każdej elektrowni wiatrowej na rok (pomijamy spadek liczby mieszkańców gdyż nie ma on istotnego znaczenia przy tych obliczeniach). Stanowi to jedynie 1,36% ogółem zaplanowanych dochodów gminy. Czyli ok 63 tys. zł na m-c i ok. 2,3 tys. zł od jednego wiatraka miesięcznie. Ponieważ do wyliczenia subwencji wyrównawczej przyjmuje się dane historyczne dlatego jej obniżenie następuje z dwuletnim „poślizgiem”. Po tych danych widać, że finansowego szału dla gminy nie ma. W wyliczeniach nie widać jeszcze wzrostu opodatkowania elektrowni wiatrowych w 2017 r., choć mechanizm będzie prosty. Z każdej złotówki przychodu od elektrowni wiatrowych, aż 88-90 groszy trafi z powrotem do budżetu państwa, jako pomniejszenie subwencji wyrównawczej. Realnie gmina zyskuje niewiele na wiatrakach. Czy wójtowie i burmistrzowie coś zyskują z tego to już nie wiemy, bo to tajemnica, ale są sposoby by się tego dowiedzieć.
Dlaczego tak się dzieje? Aby to wyjaśnić i pokazać posłużymy się opracowaniem Pani profesor Józefy Hrynkiewicz pt. Wpływ lokowania elektrowni wiatrowych na wartość nieruchomości z 2014 r. Pani Profesor w swoim opracowaniu pisze:
Dochody samorządu gminy z ulokowania farm wiatrowych a straty w subwencji wyrównawczej. [1]
Po co wójtowie gmin godzą się na ulokowanie farm wiatrowych na swoim terenie? Ulokowanie farmy wiatrowej stanowi niekończące się zarzewie poważnego konfliktu z mieszkańcami. Na Podkarpaciu konflikty z powodu wiatraków są w wielu gminach (Chmielnik, Rymanów, Dukla, Miejsce Piastowe, Borowa, Laszki i wiele innych). Wójtowie tłumaczą się, że elektrownie wiatrowe to wielkie dobrodziejstwo ekonomiczne dla gminy. Koronnym argumentem wójta, który pozwala na ulokowanie farm wiatrowych na terenie gminy są dodatkowe dochody podatkowe. Są to głównie dochody z podatku od nieruchomości (2% podatku od budowli). Jednak zwiększony dochód gminy z podatku powoduje zmniejszenie subwencji wyrównawczej gminy z budżetu centralnego, tzn. z funduszu, którego źródłem są wpłaty wnoszone do budżetu przez bogatsze gminy.
Zmniejszenie subwencji zależy od kilku czynników: dochodu z podatku na mieszkańca gminy (tzw. wskaźnika G), od przeciętnego dochodu z podatku na jednego mieszkańca kraju w danym roku (tzw. wskaźnik Gg); od liczby mieszkańców gminy. Np. w realiach woj. warmińsko-mazurskiego – w przypadku niektórych gmin - strata w subwencji może dochodzić nawet do 85% uzyskanego dodatkowego dochodu z podatków (podkreślenie i pogrubienie redakcji).
Rady gmin, które rozważają argumenty za i przeciw lokalizacji farm wiatrowych powinny ten fakt brać pod uwagę. Prawo do subwencji wyrównawczej ma zdecydowana większość gmin wiejskich i miejsko-wiejskich. Do otrzymania subwencji kwalifikuje dochód podatkowy na mieszkańca gminy poniżej 92% dochodu na jednego mieszkańca kraju (G < 92%Gg). System subwencji jest tak zaprojektowany, że zmiany w dochodach z podatku powodują zmiany w wysokości subwencji; większy dochód zmniejsza subwencję. (podkreślenie i pogrubienie redakcji). Wyliczenie zmian w subwencji wyrównawczej wskutek dodatkowych dochodów nie jest trudne. Trzeba poznać zasady i algorytmy wyliczania subwencji.(…)
Budowa wiatraków w Polsce to interesujący do analizy socjologicznej przykład, gdy chciwość i pazerność silnych grup nacisku oraz interesów przyćmiła rozum, wolną wolę i pozbawiła wielu rządzących zdolności respektowania elementarnych zasad współżycia społecznego.
[Nasz komentarz] Sytuacja w gminie Iłża może posłużyć wszystkim wójtom i burmistrzom za zdrowy przykład tego, jakie są rzeczywiste skutki inwestycji wiatrakowych. Po pierwsze, korzyści finansowe są niewielkie i jednorazowe. Wzrost dochodów z podatków pomniejsza bowiem subwencję wyrównawczą, z której korzystają gminy. Po drugie, inwestycja w postaci farmy wiatrowej w ogóle nie wpływa na lokalny rynek pracy. Zatrudnienie jednej lub dwóch osób w charakterze ochrony to żadna korzyść. Po trzecie, elektrownie wiatrowe powodują zmniejszenie liczby mieszkańców gminy, w której są one zlokalizowane. W konsekwencji zmniejsza się baza podatkowa i poziom konsumpcji lokalnej. Po czwarte, spadają też ceny nieruchomości, skąd widoczne są wiatraki, gdyż nabywcy nieruchomości w zdecydowanej większości nie chcą ich oglądać ze swoich domów i unikają kupowania takich lokalizacji.
Nasuwa się zatem oczywiste pytanie, skoro nie ma korzyści dla gmin i mieszkańców, to dlaczego takie inwestycje w ogóle powstają i kto je popiera? Odpowiedź jest prosta, gdyż dzisiaj już wiemy, że za „zieloną” energetyką stoją silne lobby gospodarcze i polityczne, którego celem jest zarabianie pieniędzy na „globalnym ociepleniu”, na „zmianach klimatu” czy „topniejących lodowcach”. Pod płaszczykiem „ekologii” wciska się społeczeństwu kit, że energia elektryczna musi być „zielona” i że w ten właśnie sposób można uratować świat. Pod tymi bałamutnym hasłami odbywa się jednak prawdziwa operacja finansowa, tj. dotowanie przemysłu OZE przy użyciu środków państwowych, który bez wsparcia ze strony władzy, nigdy by nie wyrósł tak wysoko. Ten model biznesowy jest bardzo prosty – kto ma władzę, ten robi pieniądze.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki.
Przypisy:
[1] prof. dr hab. Józefa Hrynkiewicz, Uniwersytet Warszawski „Wpływ lokowania elektrowni wiatrowych na wartość nieruchomości” – tekst dostępny jest tutaj: