Opublikowano: 11 listopad 2014

W drugiej połowie października na Wyspy Brytyjskie zawitał huragan Gonzalo, który nie tylko wyrządził szkody w mieniu, ale też unaocznił, jak kosztownym dla konsumentów jest produkowanie energii elektrycznej z wiatru. Jeśli do systemu energetycznego podłączonych jest dużo farm wiatrowych, zbyt silny wiatr (podobnie jak jego brak) może zagrozić stabilności krajowej sieci energetycznej, z powodu konieczności ich wyłączania. W Wielkiej Brytanii w takiej sytuacji operatorzy elektrowni wiatrowych otrzymują specjalne płatności publiczne za ograniczanie swojej produkcji. Za wyłączenie turbin ich operatorzy otrzymali tylko w październiku 2014 r. równowartość 27 mln złotych (http://www.dailyrecord.co.uk/news/uk-world-news/revealed-hurricane-gonzalo-blew-uk-4509812 ).

Według obliczeń brytyjskiej fundacji „Renewable Energy Foundation” w tym roku operatorom farm wiatrowych wypłacono z tego tytułu już 33,7 mln funtów (tj. ok. 181 mln zł). Przedstawiciel tej fundacji uważa, że przyczyną rosnących wydatków publicznych na ten cel jest to, że zezwolenia na budowę farm wiatrowych wydaje się pomimo tego, że sieć energetyczna w ogóle nie jest przygotowana do przyjęcia ich produkcji.

Wskazał także, że: „(…) te skandaliczne płatności to tylko część problemu. Kiedy energetyce wiatrowej płaci się za zaprzestanie produkcji w sytuacji zatoru w pewnym punkcie sieci, w systemie energii elektrycznej pojawia się nierównowaga i trzeba zapłacić innemu operatorowi w innej części systemu za podjęcie produkcji. Są to dodatkowe, pojawiające się na zasadzie domina koszty polityki rozwijania energetyki wiatrowej, bardzo trudne do określenia, które są jednak najprawdopodobniej pokaźne. Tak kantuje się konsumenta, a rząd jak i urząd regulacyjny tylko biernie się temu przyglądają.”

Ze swej strony angielski urząd regulacji energetyki Ofgem podkreśla, że sytuacja poprawiła się od 2012 r., kiedy podjęto działania przeciwko firmom wiatrakowym, które pobierały takie płatności w nieuzasadnionej wysokości. Faktem jest jednak to, że takie płatności są wciąż realizowane i składają się na nie konsumenci.