Opublikowano: 23 marzec 2016

Oficjalnym powodem, dla którego Unia Europejska promuje energetykę odnawialną jest chęć zmniejszenia emisji CO2, który ma być odpowiedzialny za wzrost temperatury na Ziemi. Podpisane w listopadzie zeszłego roku porozumienie klimatyczne w Paryżu także jako powód jego zawarcia wskazywało na zamiar uniknięcia wzrostu temperatury na Ziemi o 2° Celsjusza. Czy jednak same zmiany klimatu są rzeczywiście niekorzystne? W wywiadzie dla internetowego miesięcznika „Nowa Konfederacja”, polski geolog, prof. Leszek Marks (Uniwersytet Warszawski) podkreśla, że ocieplenia klimatu nie należy się obawiać.

„Gdy spojrzymy na historię człowieka, na ostatnie 3-4 tysiące lat, okaże się, że ocieplenie klimatu było dla nas korzystne, to ochłodzenia były dramatem. Ochłodzenie „małej epoki lodowej” w XVII wieku przyniosło epidemie, głód i wojny. Gdyby średnia roczna temperatura w Europie obniżyła się o 1 stopień Celsjusza, mielibyśmy o miesiąc krótszy okres wegetacyjny.”

Profesor Marks podkreśla, że dotychczasowa polityka klimatyczna nie jest skuteczna, gdyż emisje CO2 wciąż rosną. „Ale wpływ tego zjawiska na klimat jest minimalny, o ile w ogóle istotny. O wiele groźniejszy jest metan, o którym praktycznie się nie mówi. I tu wpływ człowieka ma znaczenie, przyczynia się do jego produkcji: raz, że jest nas coraz więcej, a dwa, hodujemy coraz więcej zwierząt, które go wydalają. Temu się nie przeciwdziała, w przeciwieństwie do emisji dwutlenku węgla.

Piszemy o tym dlatego, że walka z globalnym ociepleniem osiągnęła już status oficjalnej doktryny Unii Europejskiej i stała się podstawą prowadzonej przez nią polityki gospodarczej. Wpływa też na polską gospodarkę a szczególnie energetykę. Jeśli założyć, że dogmat o szczególnej roli CO2 w procesie globalnego ocieplenia jest zwyczajnie nieprawdziwy, na co przekonująco wskazuje prof. Marks, to prowadzona dotychczas polityka klimatyczno-energetyczna ukierunkowana na dekarbonizację gospodarki i budowę tysięcy elektrowni wiatrowych i innych OZE jest nie tylko wadliwa, ale wręcz nastawiona na wprowadzanie milionów ludzi w błąd. Geologia postrzega bowiem zjawiska zachodzące na Ziemi w długoterminowej perspektywie, a nie tylko przez pryzmat ostatnich 150 lat. Skoro człowiek ma niewielki wpływ na klimat na Ziemi, a wzrost dwutlenku węgla w atmosferze niesie ze sobą także korzystne zmiany, zwłaszcza w rolnictwie, to po co to wszystko? Odpowiedź jest bardzo prosta i zawarta jest w starej rzymskiej maksymie Is fecit, qui prodest. Ten zrobił, kto skorzystał. Polityka gospodarcza nie jest prowadzona przez przybyszów znikąd, ale konkretne grupy interesów (lobby), które umieją o siebie zadbać. Unia Europejska nie jest tutaj żadnym wyjątkiem, a procesy decyzyjne tej organizacji są tak nieprzejrzyste i zagmatwane, że trudno jest wskazać faktycznych decydentów i osoby odpowiedzialne za konkretne decyzje. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest rzetelna weryfikacja efektów obecnej polityki energetycznej i stopnia realizacji założonych celów bez oglądania się na to, co jest poprawne politycznie, co wypada, a czego nie wypada robić. Jeżeli taka strategia nie powstanie w szybkim tempie, to siłą rzeczy Polska będzie realizować scenariusze napisane gdzieś zupełnie indziej i nastawione na realizację partykularnych interesów osób trzecich. Jest to o tyle ważne, że niedługo procedowany będzie kształt Unii Energetycznej i Polska ma o co walczyć.

Opracowanie: Redakcja

Źródło: http://www.nowakonfederacja.pl/wzrost-emisji-co2-to-drobiazg/