Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Dzisiaj druga część analizy uwag zgłoszonych w trakcie uzgodnień międzyresortowych do nowelizacji ustawy o OZE. Pokazujemy kto popiera wiatrakowych inwestor a kto widzi całość problemów związanych z polską energetyką oraz widzi problemy mieszkańców, których skazuje się na uciążliwe sąsiedztwo turbin wiatrowych. Teraz kolej na uwagi złożone przez Ministerstwo Środowiska.
Ministerstwo Środowiska w zakresie zaproponowanych zmian w ustawie odległościowej podnosi wątpliwości, co do skrajnego zróżnicowania sytuacji przedstawianej w art. 4 (odległość między elektrownią wiatrową a budynkiem o funkcji mieszkalnej). Z uzasadnienia wynika, iż sytuacja przedstawiona w pkt 2 wynika z woli społeczności lokalnej, chcącej budować na terenach, na których są już zlokalizowane elektrownie wiatrowe. Jednak w projekcie ustawy nie wskazano, w oparciu o jakie dokumenty będzie oceniana odległość lokalizowanego budynku od funkcjonującej już elektrowni wiatrowej i kto będzie ponosił koszty wykonania tych dokumentów. Ministerstwo Środowiska uważa, że odległość 10H powinna obowiązywać w obie strony tj. zarówno inwestorów stawiających wiatraki, jak i inwestorów stawiających budynki mieszkalne.
Minister Środowiska nie jest przeciwny zmianie obwiązującej odległości, ale biorąc pod uwagę stanowisko NIZPZH zauważa, że zmiana tej odległości wymaga przeprowadzenia wnikliwych badań i analiz wszelkich zjawisk towarzyszących funkcjonowaniu elektrowni wiatrowych. W projekcie ustawy nie wzięto nadto pod uwagę tego w jaki sposób i przez kogo w trybie przepisów ustawy - Prawo budowlane, zostałby skutecznie ustalona odległość pozwalająca spełnić wymagania w zakresie dopuszczalnego poziomu hałasu w środowisku.
Zdaniem Ministerstwa Środowiska w projekcie nie jest jasno określone czy wymagania najlepszych dostępnych technik muszą być bezwzględnie spełnione czy też należy je jedynie rozważyć. Nie jasny jest też adresat omawianej normy, tj. czy chodzi o inwestora czy też o organy wydające decyzje dla elektrowni wiatrowych. Projekt nie wskazuje jednoznacznie czy przepisy przejściowe mają zastosowanie do postępowań administracyjnych ponieważ użyto w nim słowa „wytwórca” a nie „inwestor”.
Wątpliwości Ministerstwa budzi to, że nie stwierdzono jakiekolwiek wpływu regulacji na finanse publiczne (a przecież odnosi się ona chociażby do zmiany wysokości podatku od nieruchomości – uwaga redakcji). Zdaniem Ministerstwa Środowiska ustawa powinna przewidzieć sytuację, gdzie w postępowaniach nadzwyczajnych w ponownym rozpatrywaniu spraw, powinno stosować się przepisy sprzed obowiązywania ustawy odległościowej aby nie dochodziło do rozbiórki elektrowni wiatrowej. Ministerstwo uważa, że rozbieranie elektrowni wiatrowych zbudowanych niezgodnie z kryterium 10H stanowi nieuzasadniony rygoryzm wobec inwestorów. Ministerstwo Środowiska proponuje rozważenie przywrócenia właściwości wójtów/burmistrzów do wydawania decyzji środowiskowych. Ministerstwo uważa, że skoro RDOŚ opiniował/uzgadniał raporty Środowiskowe to udział wyspecjalizowanego organu był wystraczający. Zdaniem Ministra, prowadzenie przez RDOŚ postępowań dla wszystkich elektrowni wiatrowych jest dodatkowym obciążeniem organizacyjno – finansowym. Konieczne może być pozyskanie środków na zatrudnienie nowych pracowników.
[Nasz komentarz] Zaprezentowane stanowisko Ministerstwa Środowiska, naszym zdaniem, bardziej skupia się obronie przed prowadzeniem postępowań środowiskowych dla elektrowni wiatrowych, niż faktycznej analizie projektu. Minimalna odległość od wiatraków, to w świetle tych uwag, nic ważnego. Ministerstwo bardziej martwi się, że ma za mało pracowników i chciałoby pozyskać przy okazji środki na zatrudnienie nowych, niż o to jak te urządzenia oddziaływują na środowisko. Ale naszym zdaniem Ministerstwo Środowiska martwi się na zapas, bo jeśli zasada 10H będzie obowiązywać nadal, to nowych postepowań środowiskowych praktycznie nie będzie. Zresztą można to już dzisiaj sprawdzić i zobaczyć obwieszczenia na stronach BIP Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska. Dziwi to tym bardziej, że Ministerstwo planuje zmiany w funkcjonowaniu RDOŚ o czym pisaliśmy kilka dni temu.
Dziwi nas zbytnia troska o inwestorów którzy wybudowali już swoje wiatraki i może w postępowaniach nadzwyczajnych okazać się że zrobili to z naruszeniem prawa. Ministerstwo powinno troszczyć się przede wszystkim mieszkańcami, którzy znaleźli się w strefie oddziaływań wiatraków (10H) i czy w funkcjonujących elektrowniach nie ma przekroczeń norm hałasowych i środowiskowych. Pytamy się, gdzie są Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska? Czy pracownicy WIOŚ przyjadą w nocy na pomiar hałasu generowanego przez elektrownie wiatrowe? Oczywiście, że nie, bo urząd po godz. 16.15 już nie pracuje. A poza tym, jak zanim przyjedzie na kontrolę, to uprzedzi się inwestora, który zdąży zatrzymać elektrownie lub przełączyć je na bieg jałowy.
Skąd zatem ta przenikliwość Ministerstwa i ta troska o inwestorów, żeby przypadkiem nie doszło do jakieś rozbiórki wiatraka? Czyżby Ministerstwo Środowiska wiedziało o czymś, czego nie chce powiedzieć? Widać wyraźny prowiatrakowy sentyment wśród urzędników tego resortu, bo aż trudno uwierzyć w to, że przed dwa lata nikt nie umiał przygotować zmiany przepisów w zakresie dopuszczalnych poziomów hałasu dla elektrowni wiatrowych.
Pamiętamy jak pisane były raporty środowiskowe, jak przepychano kolanem kolejne decyzje administracyjne przez wójtów i burmistrzów. Komuś najwidoczniej marzy się powrót do wiatrakowania Polski, a na to nie ma i nie będzie zgody nigdy.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Źródło:
https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12299905/12442263/12442266/dokument303251.pdf
Całość uwag zgłoszonych w toku uzgodnień międzyresortowych dostępna jest tutaj:
https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12299905/katalog/12442263#12442263