Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Prowadzona przez Unię Europejską wojna z węglem i energetyką węglową wymierzona jest nade wszystko w kraje bogate w ten właśnie surowiec energetyczny. Brak sensownej strategii obrony przed tą pułapką od dłuższego czasu sprawia duże kłopoty naszej energetyce i gospodarce z uwagi na konieczność zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla na rynku po absurdalnie wysokich cenach. Z przykrością stwierdzamy, że żadna z ekip rządzących nie doceniała znaczenia unijnej wojny z węglem, po cichu licząc, że jakoś to będzie i da się to przeczekać. Sorry, ale nie da się tego problemu ominąć i trzeba zacząć go rozwiązywać.
„Global Warming Industry”
Od wielu lat prowadzimy kampanię społeczną mającą na celu uświadomienie elit rządzących, elit społecznych oraz społeczności lokalnych jakie są prawdziwe cele polityki klimatyczno-energetycznej prowadzonej przez eurobiurokratów pod naciskiem niemieckiego lobby przemysłu klimatycznego. Od lat było wiadomo do czego zmierza ta polityka i jak to się skończy.
Jest dla nas rzeczą oczywistą, że stawianie wiatraków i budowa tzw. „odnawialnych źródeł energii” ma niewiele wspólnego z energetyką, a prawie wszystko z ekspansją rynków finansowych i spekulacyjnego kapitału na kolejne sektory gospodarki i państwa, od których wymusza się „haracz klimatyczny”. Czymże bowiem jest konieczność zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla na giełdzie w celu wyprodukowania energii z węgla, jak nie podatkiem wymuszanym pod pretekstem „walki z globalnym ociepleniem” lub „walki ze zmianami klimatu”?
Dzisiaj, gdy cena uprawnień do emisji 1 tony CO2 kosztuje już ok. 25 euro, to wzrasta również koszt produkcj energii z węgla. Ten właśnie mechanizm nazywamy „podatkiem węglowym”. Niedługo ten mechanizm będzie stosowany do innych sektorów gospodarki niż energetyka, hutnictwo czy też produkcja cementu. Dzisiaj na celowniku są m.in. rolnictwo ze szczególnym uwzględnieniem produkcji mięsa czerwonego oraz lotnictwo cywilne, które jest oskarżane przez aktywistów klimatycznych o „trucie klimatu”, z uwagi na brak obciążenia linii lotniczych obowiązkiem zakupu uprawnień do emisji CO2.
Poniższy wykres pokazuje, jak zmieniała cena uprawnień do emisji CO2 w perspektywie ostatnich kilkunastu miesięcy. Obawiamy się, że to nie jest koniec wzrostu cen na tym instrumencie finansowym a poziom 50/60 euro/t może zostać osiągnięty jeszcze w tym roku.
Podatek węglowy
Podatek węglowy jest o tyle niebezpieczny, że jego nałożenie oraz wysokość nie zależą od decyzji polskiego rządu, a od efektów gry na giełdzie towarowej handlującej uprawnieniami do emisji. Po drugie, nie jest możliwe nawet przybliżone określenie, ile będą kosztować te uprawnienia w jakiejkolwiek rozsądnej perspektywie czasowej umożliwiającej zaplanowanie kosztów i wydatków przez wytwórców energii. Nawet perspektywa roku czasu jest zbyt długa, by można było wskazać rząd wielkości, jakie będą rzeczywiste koszty zakupu tych uprawnień. W ten właśnie sposób przerobiono energetykę na rynek finansowy, który rządzi się emocjami, spekulacją i manipulacjami. Po trzecie, cały system handlu uprawnieniami do emisji jest tak skonstruowany, że nie jest możliwe samodzielne wytwarzanie energii bez zakupu uprawnień do emisji. Oznacza to, że nie ma możliwości ucieczki z tego systemu przez podmioty gospodarcze. Jedyna opcja polega na zaprzestaniu produkcji na obszarze Unii Europejskiej i przeniesie się z działalnością w bardziej przyjazne miejsce. Dokładnie to dzieje się aktualnie w europejskim hutnictwie, czego doświadcza też i koncern Arcelor Mittal Polska. [1]
Zobaczmy, jak działa w praktyce ten system na przykładzie największej polskiej grupy energetycznej (PGE SA), która właśnie opublikowała raport kwartalny prezentujący jej wyniki finansowe z początku 2019 r. [2]
Źródło: Raport kwartalny PGE za I kw. 2019 r.
Rok 2018 był ostatnim, w którym spółka otrzymała nieodpłatnie 14 mln t uprawnień do emisji CO2 (EUA) na pokrycie emisji wynikających z produkcji energii elektrycznej. W 2019 r. spółka otrzymała zaledwie 1 mln t uprawnień do emisji CO2, co oznacza, że brakujące limity (ok. 15,5 mln t tylko w I kw. 2019 r.) PGE SA będzie musiało dokupić na rynku. Wartość tego pakietu to: ok: 1,5 mld zł. W skali roku są to już gigantyczne kwoty, które wpływają na koszty funkcjonowania spółki i które są praktycznie poza kontrolą spółki. Tak właśnie działa podatek węglowy. Ten problem dotyczy wszystkich producentów energii elektrycznej w Polsce wytwarzających energię z węgla. Gdyby nie podatek węglowy narzucony Polsce w ramach pakietu klimatyczno-energetycznego, to produkcja energii z węgla byłaby opłacalna i nie trzeba by uchwalać przepisów o zamrożeniu cen energii w grudniu 2018 r.
Próba powstrzymania wzrostu cen energii metodami administracyjnymi jest z góry skazana na niepowodzenie, gdyż nie rozwiązuje ona zasadniczego problemu, jakim jest opodatkowanie produkcji energii elektrycznej „podatkiem węglowym” na poziomie unijnym. Dopóki któryś z rządów nie zawalczy o jego zniesienie lub wyjście z systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, to możemy zapomnieć o niskich cenach energii i budowie silnej gospodarki. Europejska smycz w postaci polityki klimatycznej zarzucona na polską gospodarkę zaciska się coraz mocniej a jej skutki odczujemy wszyscy. Parafrazując klasyka można powiedzieć, że: „W miarę postępu zielonego komunizmu, walka o klimat zaostrza się.” i coraz więcej kosztuje.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy: