Opublikowano: 28 sierpień 2019
prof. Marek Lebiedowski o histerii klimatycznej

Naiwna wiara w zabójcze dla ziemskiego klimatu właściwości dwutlenku węgla rozpowszechniana po świecie przez media sprawia, że spora grupa ludzi myśli, że już dzisiaj i teraz mamy do czynienia z „kryzysem klimatycznym”. Wystarczy jednak przez tydzień zaszyć się gdzieś na wsi, blisko lasów, łąk i jezior, bez dostępu do szczekających mediów, by zrozumieć oczywistą prawdę, że nie ma żadnego „kryzysu klimatycznego”. Upalne lato w Polsce to jeszcze nie jest objaw kryzysu, co najwyżej efekt napływu gorących mas powietrza znad Afryki. Narzekanie zaś w Polsce na ładną i słoneczną pogodę traktujemy jako objaw lekkiego masochizmu, gdyż okres od maja do września jest nie dość, że krótki, to jak śpiewał poeta „lato bywa czasem nie gorące”.

W sprawie „kryzysu klimatycznego” postanowił się wypowiedzieć prof. Marek Lebiedowski, który jako specjalista od inżynierii środowiska ma świetne rozeznanie, jak działają mechanizmy przyrodnicze. W tekście pt. „Krótka historia histerii globalnego ocieplenia”,[1] postanowił pokazać w przystępny i nieco żartobliwy sposób na czym polegają błędy w myśleniu i luki w wiedzy alarmistów klimatycznych, dla których całkowicie normalne, powtarzalne i przewidywalne zjawiska przyrodnicze traktowane są jako niepodważalny dowód istnienia kryzysu klimatycznego. W tym miejscu nie można nie wspomnieć o słynnych czterech klęskach żywiołowych nawiedzających PRL: wiosna, lato, jesień, zima.

planet 2967684 1280

fot. Pixabay

Dzisiejsze reakcje polityków silnie zaangażowanych w „walkę z klimatem”, jako żywo przypominają reakcje politbiura partii komunistycznej w PRL na niespodziewane i nagłe ochłodzenie jakie miało miejsce w Sylwestra 1978 r., kiedy śnieg i siarczysty mróz zaskoczył wszystkich. Wówczas wiele miejscowości i wsi w Polsce zostało dosłownie odciętych od świata, a elektrociepłownie miały problem z ogrzaniem mieszkań, gdzie temperatura w środku dochodziła często do 10°C. Wtedy to właśnie Biuro Polityczne KC PZPR zebrało się i obradowało nad „łagodzeniem skutków ostrego ataku zimy”. Historia lubi się powtarzać, tylko tym razem, marszczy czoło i brew Komisja Europejska, która jest na czele armii propagandzistów zajmujących się „łagodzeniem skutków gwałtownego ocieplania się klimatu”.

Mając na względzie, że wiek Ziemi, jako planety liczy ok. 4,6 miliarda lat, to wahania temperatur, poziomów morza, zasięgu lodowców, występowania roślin i zwierząt mają charakter stały i cykliczny, zgodny z rytmami aktywności słonecznej, cyrkulacji prądów oceanicznych, wielkością aktywności wulkanicznej i czynnikami natury kosmicznej. Przemysłowa aktywność człowieka, czyli ostatnie jakieś 250 lat historii, to doprawdy, ale okres zbyt krótki, by cokolwiek powiedzieć o istniejących trendach klimatycznych. Jak pisze prof. Lebiedowski, nawet „zjawisko cofania się lodów na Grenlandii jest więc powtarzalne, aż do czasów nam współczesnych, tylko nie było w przeszłości „odtrąbiane”, jako ocieplenie klimatu lub kryzys klimatyczny przez cwaniaków korzystających z hałaśliwych mediów, bo ich jeszcze wówczas nie było.” [1]

Jak wiemy z historii, klimat radził sobie świetnie przez miliardy lat. Skąd więc bierze się to przekonanie alarmistów klimatycznych, że ostatnie lata są jakoś szczególne i, że wszystkiemu winny jest akurat dwutlenek węgla. Tymczasem, ten życiodajny i niezbędny do funkcjonowania roślinności na Ziemi gaz przedstawiany jest jako „zanieczyszczenie” lub też „trucizna”, niczym niesławny cyjanek potasu. Prawda jest taka, że: „Ilość dwutlenku węgla w atmosferze Ziemi nie występuje w stężeniu uwzględnianym statystycznie, bo stężenie to jest znikomo niskie. Atmosfera ziemska zawiera: 78% azotu, 21% tlenu i 1% argonu, a ilość dwutlenku węgla w atmosferze to obecnie zaledwie 0,04%. Tylko w bardzo zanieczyszczonym powietrzu można stwierdzić obecność CO2, ale również i innych gazowych związków chemicznych.” [1]

To wszystko oznacza to tylko jedno, że przypisywanie dwutlenkowi węgla „sprawstwa” wszystkich gwałtownych i niespodziewanych zjawisk przyrodniczych oraz pogodowych na Ziemi nie ma żadnego uzasadnienia w faktach i we współczesnej wiedzy naukowej. Są dużo prostsze i bardziej logicznej wytłumaczenia zjawisk pogodowych i naturalnych zmian klimatu niż wpływ demonizowanego dwutlenku węgla. Jednym zdaniem, zachęcamy do lektury tekstu.

Nadchodzi długa i mroźna zima

Redakcja stopwiatrakom.eu

[1] Pełny tekst prof. Marka Lebiedowskiego pt.: „Krótka historia histerii globalnego ocieplenia” dostępny jest na portalu kdepot.eu pod linkiem: http://kdepot.eu/lib/1262096