Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, że obecny rząd premiera Morawieckiego prowadzi dokładnie taką samą politykę odnośnie wiatraków, jak rządy PO-PSL. Wiatraki wciąż się buduje, a rząd oficjalnie deklaruje poparcie dla unijnej polityki klimatycznej, która zakłada oparcie energetyki i całej gospodarki o nieprzewidywalne, pasożytnicze i drogie źródła energii, czyli OZE.
Przyjęcie w 2016 r. ustawy odległościowej, która obowiązuje od 16 lipca 2016 r. było olbrzymim sukcesem lokalnych społeczności, które wymusiły ochronę własnych domów przed pazernymi inwestorami. Ten sukces był i wciąż jest zadrą w oku banków oraz deweloperów wiatrakowych, dla których ich biznes oparty jest o kłamstwa i manipulacje dotyczące rzekomego globalnego ocieplenia wywołanego przez gazy cieplarniane, a szczególnie dwutlenek węgla. Wówczas wiele osób uwierzyło, że problem budowy wiatraków zniknął raz na zawsze, mimo że lojalnie i wielokrotnie ostrzegaliśmy, że wiatrakowa zaraza wcześniej czy później wróci. Gra toczy się bowiem nie o to czy „uratujemy klimat”, ale o to czy „Globalny Przemysł Klimatyczny” zmusi Polskę do płacenia haraczu na „walkę z klimatem”. W końcu nikt za darmo z klimatem walczyć nie będzie.
Pisaliśmy w marcu br. o rozpoczęciu budowy wiatraków w gminie Barwice w woj. zachodniopomorskim, gdzie otumaniony wiatrakową propagandą wójt cieszył się z budowy farmy wiatrowej. [1] Dzisiaj kolejny przykład z Wielkopolski, gdzie inwestor wiatrakowy uśpił czujność mieszkańców wsi i właśnie rozpoczął budowę dużej farmy wiatrowej bez zachowania minimalnej odległości od zabudowy mieszkalnej oraz szkoły. A wszystko to na podstawie przepisów sprzed lipca 2016 r. [2]
fot. fragment tekstu o budowie wiatraków pod Krotoszynem. Źródło: https://www.krotoszynska.pl/informacje/kuklinow-walka-z-wiatrakami,13163
Jak napisał portal www.krotoszyńska.pl „Właściciele pól sąsiadujących z tym, na którym powstaje instalacja, są oburzeni, bo nikt ich o tej inwestycji nie poinformował. – Może miałam plany, żeby pobudować coś na mojej ziemi, ale teraz przeminęło z wiatrem – ubolewa Renata Nowak, mieszkanka Kuklinowa.
Kobylińska ferma wiatrowa, w której zaplanowano 20 instalacji, miała być częścią parku wiatrowego obejmującego również tereny gmin Pogorzela i Zduny. Łącznie miało to być ok. 35 wiatraków. Turbiny na terenie gminy Kobylin miały stanąć w pasie wsi: Zalesie Wielkie, Targoszyce, Łagiewniki, Starkówiec, Fijałów, Zalesie Małe, Górka, Rojew i Kuklinów. Instalacje miały być nowe, a wysokością, włącznie z turbiną, miały sięgać 150 m. Poważne rozmowy na temat tej inwestycji zaczęły się 10 lat temu.” [2]
Pod Krotoszynem budowa farmy wiatrowej stanęła pod znakiem zapytania w 2016 r., kiedy weszły w życie przepisy ustawy o odnawialnych źródłach energii, które wprowadzały nowy system dofinansowania dla wiatraków. Bez wsparcia ze strony państwa, inwestorzy nie chcieli stawiać wiatraków. Dopiero, kiedy PiS w 2018 r. nawrócił się na OZE, to przeprowadzono aukcje na dofinansowanie budowy m.in. wiatraków. [3] Opisywana budowa jest właśnie wynikiem cichego porozumienia rządu Morawieckiego z branżą wiatrową na temat odblokowania tych inwestycji i wygranej aukcji przez inwestora.
Z opublikowanego na lokalnym blogu tekstu jasno wynika, że mieszkańcy wsi byli zszokowani faktem, że sprzęt budowlany w ogóle wjechał na pola i zaczął budowę wiatraków. Wszyscy oni uwierzyli, że temat został załatwiony w 2016 r. Tymczasem stało się inaczej.
„Kiedy do władzy doszedł PiS wydawało się, że temat wiatraków umarł na dobre. Bo partia rządząca w 2016 roku przeforsowała tzw. ustawę wiatrakową. I zgodnie z nowymi przepisami farmy wiatrowe nie będą mogły powstawać w mniejszej odległości od budynków mieszkalnych, niż wynosi dziesięciokrotność ich wysokości wraz z wirnikiem i łopatami. W przypadku turbiny w Kuklinowie, która z łopatami ma mieć 150 metrów wysokości, oznaczałoby to 1,5 km odległości od najbliższego domu mieszkalnego.
Taka sama odległość ma być zachowana przy budowie nowych wiatraków przy granicach parków narodowych, rezerwatów, parków krajobrazowych, obszarów Natura 2000 i Leśnych Kompleksów Promocyjnych. Istniejące wiatraki, które nie spełniają kryterium odległości, nie mogą być rozbudowywane, dopuszczalny jest jednak ich remont i prace potrzebne do normalnej eksploatacji. – I te przepisy wchodzą w życie od 1 lipca tego roku. Ale do końca czerwca można rozpocząć budowę na starych warunkach – mówi Renata Nowak, mieszkanka Kuklinowa. Ma kilka hektarów gleb III klasy bonitacyjnej. Część w sąsiedztwie pola, na którym już wylano fundamenty i zrobiono uzbrojenie pod budowę turbiny. Ma też dom położony najbliżej budowanej elektrowni. - Nikt nie poinformował nas, że takie coś tu powstanie. Sądziliśmy, że temat został zablokowany w 2010 roku – mówi Renata Nowak. Zaskoczona jest też dyrektorka Szkoły Podstawowej w Kuklinowie. - Pojawił się ciężki sprzęt i ruszyli błyskawicznie z budową. Nikt o tym nie wiedział – nawet sołtys – mówi Barbara Gościniak.” [2]
[Nasz komentarz] Na koniec, mamy jeszcze pytanie do profesora Waldemara Parucha, który odpowiada i kreuje obecnie polityką rządu, czy PiS dotrzymał własnej wyborczej obietnicy z 2015 r., że za jego rządów nie będzie się stawiać wiatraków? Proszę udzielić odpowiedzi mieszkańcom Kuklinowa, którzy będą się męczyć z farmą wiatrową pod domami. Dzisiaj możemy śmiało powiedzieć, że ze strony PiS walka z wiatrakami była jedynie walką na pokaz, wykonywaną wyłącznie w celu zdobycia elektoratu podczas wyborów. Rząd zmarnował cztery lata na uporanie się z unijną polityką klimatyczną i zabezpieczenie interesów polskiej gospodarki oraz społeczeństwa. Wciąż interesy inwestorów są ważniejsze od interesów społeczeństwa.
W sytuacji, kiedy Unia Europejska sama sobie narzuca coraz bardziej wyśrubowane cele klimatyczne i dąży do całkowitej dekarbonizacji swojej gospodarki, nawet polski rząd już zrozumiał wpadł w pułapkę zastawioną przez Niemcy, choć wciąż nie wie dlaczego? Zostaliśmy zmuszeni do instalowania tzw. „odnawialnych źródeł energii” pod hasłem „ratowania klimatu” bez żadnej nadziei na uratowanie własnej niezależności energetycznej i w efekcie importujemy już energię i surowce do jej produkcji. Już dzisiaj przedsiębiorcy płacą ciężkie pieniądze ze energię, a dopiero będzie naprawdę drogo. W imię zgniłego kompromisu na polu tzw. „praworządności” poświęcona została nasza gospodarka, gdyż tak należy interpretować zgodę rządu Morawieckiego na odblokowanie inwestycji wiatrakowych. Teraz, gdy wszystkie decyzje w sprawie naszej energetyki są już w rękach Komisji Europejskiej, kierowanej z tylnego fotela przez rząd w Berlinie, możemy zrobić tylko jedno – zwyczajnie uciec z obozu „walczących z klimatem” do obozu myślących i dbających o własne interesy. To wszystko było mówione i opisywane jeszcze za rządów PO-PSL, także trudno jest mówić, że nikt tego nie wiedział i nie rozumiał. Wybór jest prosty, albo stawia się wiatraki i walczy z klimatem, albo się rozbiera wiatraki i dba o własne interesy gospodarcze oraz energetykę. Trzeciej drogi nie ma.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[2] https://www.krotoszynska.pl/informacje/kuklinow-walka-z-wiatrakami,13163