Opublikowano: 10 październik 2019
Frans Timmermans przedstawił założenia nowej polityki klimatycznej Unii Europejskiej i jest czego się bać

Wiemy już, że Frans Timmermans będzie pierwszym zastępcą przewodniczącego nowej Komisji Europejskiej oraz osobą kierującą Dyrekcją Generalną ds. Klimatu. To w jego rękach znajdzie się nowa polityka klimatyczna Unii Europejskiej na najbliższe kilka lat. Stąd też z dużą uwagą śledziliśmy jego przesłuchanie przed Komisjami ds. środowiska, energii i transportu Parlamentu Europejskiego. Holender mówi rzeczy niezwykle ważne, gdyż prezentował on pomysły i plany całej europejskiej lewicy w tym obszarze. Należy pamiętać, że to Holender dostał zadanie od Urszuli von Leyen – nowej przewodniczącej Komisji – opracowania „Prawa klimatycznego” Unii Europejskiej. Ma na to sto dni. [1], [2]

„Właściwy człowiek, na właściwym miejscu”

Przesłuchanie Fransa Timmermansa było w zasadzie formalnością, gdyż jako członek europejskiej frakcji socjalistów i były kluczowy kandydat socjalistów na przewodniczącego Komisji Europejskiej cieszy się on olbrzymim poparciem całej europejskiej lewicy, poza nielicznymi wyjątkami. Bas Eichout – holenderski poseł z frakcji Zielonych podsumował tę kandydaturę bardzo krótko: „To właściwy człowiek do tej pracy”. [1]

1071. Timmermans foto

 

fot. Frans Timmermans; źródło: Parlament Europejski – za: https://www.euractiv.com/section/climate-environment/news/timmermans-talks-the-talk-in-ep-hearing-the-main-points/

Kluczowe znaczenie ma jednak program „klimatycznego Holendra”, który przedstawił podczas przesłuchania i który, jeśli zostanie zrealizowany, grozi gospodarczą katastrofą Europy. Polityka klimatyczna, czy to nam się podoba czy nie,  jest dzisiaj najważniejszą polityką Unii Europejskiej i każde działanie Unii jest i będzie definiowane przez pryzmat „walki z klimatem” i realizacji „celów klimatycznych”. Większość osób nie ma pojęcia, jakie znaczenie przykłada europejska lewica do programu „ratowania klimatu przed ludźmi” i jakie może mieć konsekwencje dla Polski ta właśnie polityka. Sądząc po publicznych wypowiedziach członków polskiego rządu, jak i opozycji, wszyscy oni podchodzą do tej sprawy z niedowierzaniem i nonszalancją, powtarzając androny o „kryzysie klimatycznym”. Mówiąc wprost nie traktują tej sprawy, jako ważnej i istotnej, i poza rytualnymi wypowiedziami o tym, że oni też wierzą w teorię globalnego ocieplenia wywołanego przez człowieka, nic mądrego nie umieją powiedzieć w tej sprawie. Co więcej, z naszych obserwacji wynika, że nie są oni w ogóle przygotowani do obrony polskich interesów gospodarczych i politycznych wobec agresywnej ekspansji unijnej polityki klimatycznej, czyli dewastacji europejskiego przemysłu. Wobec takiej postawy nie spodziewamy się już w ogóle, by którakolwiek ze znaczących i liczących się partii była w stanie zawalczyć o polską gospodarkę, o nasze miejsca pracy oraz dostęp do tanich i efektywnych źródeł energii. Za puste obietnice Brukseli, trochę grosza i stołek dla kolegi z partii, nasi politycy zgodzą się w końcu na „neutralność klimatyczną” i postawienie kolejnych setek wiatraków na lądzie i morzu.

Tymczasem Timmermans – pewny nominacji na wiceprzewodniczącego Komisji – zaprezentował swój program, jako komisarza ds. klimatu. Na program ten składa się kilka konkretnych celów, które będą realizowane podczas nowej kadencji Komisji Europejskiej.

Cel nr 1 – zwiększenie redukcji emisji CO2 z 40% do co najmniej 55% w 2030 r.

Zwiększenie poziomu redukcji emisji dwutlenku węgla jest sztandarowym postulatem wyznawców ideologii klimatyzmu, która opera się na prostym założeniu, że dwutlenek węgla „szkodzi klimatowi”. W związku z tym im mniej go w atmosferze, tym lepiej. Prostą i oczywistą konsekwencją tego założenia jest polityczny nacisk na stałą redukcję emisji tego gazu przez konsumentów i gospodarkę. Poziom redukcji 55% jest i tak nie do przyjęcia przez najbardziej skrajne ugrupowania Zielonych, jako mało ambitny, którzy już teraz domagają się wyznaczenia celów redukcyjnych na poziomie 65%. O tym, jak daleko zabrnęły sprawy wśród zielonej lewicy niech świadczy wypowiedź szefowej frakcji Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim - Jytte Guteland, która powiedziała Holendrowi podczas przesłuchania, by brał przykład z Grety Thunberg – rozhisteryzowanej szwedzkiej nastolatki z obsesją na punkcie klimatu.

Jak powiedział Timmermans – Komisja Europejska planuje przeprowadzić własne analizy możliwości zwiększenia celu redukcyjnego z 40% do 55%, by przekonać m.in. Polskę i Czechy do zaakceptowania nowych celów klimatycznych. „Osobiście byłbym bardzo zaskoczony, gdyby wynik tej analizy doprowadziłby do innych wniosków niż co najmniej 55% do 2030 r.… Ale zbadamy to.” (…) „Timmermans przyznał, że podwyższenie celu do 55% oznacza „prośbę o podjęcie naprawdę trudnych dodatkowych działań”. [1]

Cel nr 2 – utworzenie funduszu sprawiedliwej transformacji energetycznej

Planowane przez Komisję Europejską i wspierającą ją lewicę osiągnięcie tzw. „neutralności klimatycznej” musi kosztować gigantyczne pieniądze, liczone setkach miliardów euro. Należy się spodziewać, że w ramach planowanych uzgodnień nowego budżetu Unii na kolejną perspektywę finansową duża część środków z dzisiejszych programów, m.in. z rolnictwa, z transportu, pomocy regionalnej, będzie przeniesiona na politykę klimatyczną i przeznaczona na utworzenie nowego europejskiego funduszu pod szumną nazwą „Sprawiedliwa Transformacja”.

„Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen obiecała utworzenie funduszu Just Transition, aby pomóc regionom i pracownikom - zwłaszcza w sektorze węglowym - w dostosowaniu się do bardziej ekologicznej energii, ale nie powiedziała, w jaki sposób fundusz będzie finansowany. Timmermans nie był dużo jaśniejszy.

„Oczywiście pojawią się nowe pieniądze… nie może to być zmiana kanałów istniejących funduszy” - powiedział. Będzie to „mieszanka świeżych pieniędzy w połączeniu ze współfinansowaniem” powiązana z istniejącymi programami, takimi jak rolnictwo, fundusze spójności i fundusze strukturalne, oraz z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym.

Ale można to naprawdę ustalić tylko wtedy, gdy Komisja przedstawi swoją propozycję funduszu - coś, co obiecuje w ciągu pierwszych 100 dni - i kiedy przywódcy UE uzgodnią kolejny długoterminowy budżet UE.” [1]

Na obecną chwilę wiemy jedynie tyle, że Bruksela wydała już polityczny rozkaz odejścia od węgla, gazu i ropy naftowej w całej gospodarce. Oznacza to faktyczny zakaz korzystania z tych paliw tak przez konsumentów, jak i przedsiębiorstwa. Jak mówi Frans Timmermans – „Węgiel nie ma przyszłości”. Teraz problemem dla Komisji Europejskiej jest jedynie sposób sfinansowania przejścia na zasilanie całej gospodarki energią elektryczną generowaną przez OZE, gdyż w grę wchodzą tak wielkie pieniądze, że bez nałożenia nowych podatków nie da się sfinansować tych pomysłów.

Cel nr 3 – dekarbonizacja transportu

Pisaliśmy już wielokrotnie, że transport będzie teraz kolejnym oczkiem w głowie eurobiurokratów z Brukseli, którzy wymyślili sobie, że trzeba go „zdekarbonizować”. W praktyce oznacza to wprowadzenie całkowitego zakazu korzystania z samochodów z silnikami spalinowymi, które uznane zostały za „emisyjne”, a więc „szkodzące środowisku”.

„Timmermans podkreślił, że transport musi przyczyniać się do europejskiego zielonego porozumienia. „Nie chcę Europy bez samochodu. Chcę samochodów bezemisyjnych w Europie - powiedział.” [1]

Z przesłuchania Timmermansa w Parlamencie Europejskim wynika, że kolejne gałęzie transportu zostaną obłożone podatkiem węglowym, czyli przedsiębiorcy będą zmuszeni kupować uprawnienia do emisji CO2 na rynku. Dotyczy to w pierwszej kolejności lotnictwa cywilnego, co w zasadzie już jest przesądzone na szczeblu politycznym, a w dalszej kolejności transportu morskiego. W efekcie koszty podróży lotniczych z pewnością wzrosną.

Cel nr 4 – wprowadzenie unijnego podatku od emisji dwutlenku węgla

Timmermans zapowiedział też wprowadzenie nowego podatku od emisji CO2, który będzie pobierany od towarów wyprodukowanych w krajach, które nie mają systemu handlu emisjami CO2. Założeniem tego podatku jest ochrona europejskiego przemysłu przed tzw. „ucieczką emisji”, czyli przenoszeniem produkcji przemysłowej do krajów, które nie prowadzą „ambitnej polityki klimatycznej”.

Holender powiedział, że: „Musimy pracować, aby przekonać innych do zwiększenia ambicji” - powiedział. Jeśli „dyplomacja klimatyczna” bloku nie działa, jest on również gotowy do użycia kija. „Powinniśmy również być przygotowani na rozważenie innych instrumentów, na przykład podatku od emisji dwutlenku węgla, w celu wyrównania szans dla europejskich produktów, jeśli inne kraje nie posuną się tak daleko do nas lub nie pójdą w dobrym kierunku”. [1]

Kwestia nowego podatku jest o tyle ważna, że część zwolenników „ambitnej polityki klimatycznej” uważa, że transformacja następuje zbyt wolno i że należy zwiększyć presję na rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla, m.in. poprzez wprowadzenie ceny minimalnej. Dzisiaj cena jednego uprawnienia waha się pomiędzy 23-25 euro/t, a „eksperci ds. klimatu” uważają, iż powinna wynosić minimum 45 euro/t a nawet 50 euro/t. [2] Samo jednak wprowadzenie takiego podatku nie będzie łatwe z uwagi na ograniczenia wynikające z globalnych porozumień w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO).

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Wpływ unijnej polityki klimatycznej jest na funkcjonowanie polskiej gospodarki jest już dzisiaj na tyle duży, że kosztuje ona polskich podatników i przedsiębiorstwa grube miliardy, chociażby są to koszty zakupu uprawnień do emisji CO2 przed energetykę i  hutnictwo. Jest to też koszt ucieczki przemysłu z Polski do krajów, które mają niższe ceny energii. Koszt transformacji energetycznej będzie rósł i nie należy się spodziewać, by malał. Nawet ręczne sterowanie cenami na rynku energii przez rząd, tak jak to się stało w 2019 r., niewiele tutaj pomoże. Dlatego dalsze zaostrzanie i tak już wyśrubowanych celów klimatycznych mija się z sensem i stawia pod znakiem zapytania dalsze nasze uczestnictwo we wspieraniu nieefektywnych i drogich OZE kosztem reszty gospodarki oraz miejsc pracy w Polsce. Aby uzmysłowić wszystkim wagę tej sprawy warto odpowiedzieć sobie na pytanie, ile ludzi straci pracę, jak koncern hutniczy Arcelor Mittal Poland wygasi swoje wielkie piece w Polsce. Hutnictwo, obok energetyki jest bowiem głównym poszkodowanym unijnej polityki klimatycznej.

Na koniec, by do wszystkich dotarło, jakie zagrożenie przedstawia Holender na stanowisku szefa Dyrekcji Generalnej ds. Klimatu, jeszcze jedna jego wypowiedź z przesłuchania: „Wierzę, że europejski przemysł już zrozumiał, że ta [zielona] transformacja jest nieunikniona, by zabezpieczyć miejsca pracy w przyszłości”. Nie zgadzamy się z Timmermansem w całej rozciągłości, zwłaszcza z tezą o nieuchronności transformacji energetycznej. Nie należy mylić własnego chciejstwa z rzeczywistą sytuacją. Co nie oznacza, że należy całą sytuację lekceważyć.

Tłumaczenie, opracowanie i komentarz

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] https://www.politico.eu/article/6-takeaways-from-frans-timmermans-hearing/

[2] https://www.euractiv.com/section/climate-environment/news/timmermans-talks-the-talk-in-ep-hearing-the-main-points/