Opublikowano: 02 maj 2023
Lockdown klimatyczny, czyli o jakiej przyszłości śnią klimatyści na Zachodzie?

Pytanie czy niedalekiej przyszłości będzie stać nas na własny samochód i podróże samolotami po zrealizowaniu choćby części ambicji przez fanatyków walki z ziemskim klimatem i dwutlenkiem węgla nie jest błahe. Po niedawnym uchwaleniu przez unijną oligarchię nowego pakietu zmian w przepisach pod szumną, co nic nieznaczącą nazwą „Fit for 55%” [1], możemy już z bardzo dużym prawdopodobieństwem założyć, że upadek Unii Europejskiej jest już bliski i nieuchronny. Zapaść gospodarcza spowodowana kosztami zakupu surowców naturalnych, wysokimi cenami paliw oraz energii elektrycznej wymusi w końcu powrót do korzystania z paliw kopalnych. Są one zwyczajnie tańsze i efektywniejsze. Zupełnie inną kwestią jest to, czy uda się osoby decyzyjne, które odpowiedzialne są za tę błędną politykę, pociągnąć do odpowiedzialności chociażby finansowej czy karnej. Unijna oligarchia ma się świetnie m.in. właśnie z tego powodu, że nie ma dzisiaj żadnych instrumentów prawnych umożliwiających realne ukaranie kogokolwiek za nawet najbardziej rażące nadużycia władzy. Stąd potrzeba radykalnego odcięcia się od imperialnego centrum z siedzibą w Brukseli oraz Berlinie i pójście własną ścieżką rozwoju. Nie stać nas na porzucenie paliw kopalnych.

Niemiecki ekspert ostrzega, że 50% Niemców nie będzie stać na własny samochód

Ekspert w dziedzinie motoryzacji prof. Kurt Lauk uważa, że Niemcy niszczą kręgosłup swojej gospodarki, czyli przemysł samochodowy.

„Wrogość wobec techniki, która promieniuje z Ministerstwa Gospodarki, jest nie do zniesienia. Tam, gdzie jesteśmy lub byliśmy liderami na światowym rynku, to wszystko likwidujemy. Już od kilku lat wytrwale dążymy do zniszczenia przewagi konkurencyjnej przemysłu niemieckiego lub oddania jej innym krajom.” [2]

Niemcy lekkomyślnie pozbywają się wypracowanej przez niemieckich producentów aut przez ostatnie 150 lat przewagi technologicznej w dziedzinie silników spalinowych i innych elementów napędu samochodowego.

„Pozbywamy się naszej przewagi konkurencyjnej i przyjmujemy „chiński napęd”. Jest tak, gdyż 80 procent napędów akumulatorowych pochodzi z Chin. To oznacza, że Chiny przyparły nas do muru w kwestii o strategicznym znaczeniu. A my w naszej naiwności nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, co się dzieje”. [2]

Według prof. Lauka fakt, że samochody elektryczne są w dalszym ciągu znacznie droższe od pojazdów wyposażonych w konwencjonalne silniki spalinowe, co oznacza, że:

„Dolne pięćdziesiąt procent [osób – red.] z piramidy dochodów nie będzie już w stanie znaleźć samochodu za mniej niż 40 tys. euro. Dzisiaj można dostać tani, odpowiedni samochód za 15, 18 lub 20 tys. euro. Tak już nie będzie. Ta idiotyczna, dziwna polityka forsowania baterii elektrycznych prowadzi nas do konfliktu społecznego o ogromnej skali.” [2]

Elektromobilność: Kiedy właściciele samochodów elektrycznych zaczną płacić za utrzymanie dróg?

Brytyjska gazeta „The Telegraph” wskazała na pomijany dotąd jeden z „pobocznych kosztów” zielonej transformacji w transporcie. Wynika on z faktu, że samochody elektryczne są znacznie cięższe od pojazdów z napędem spalinowym. Przykładowo, według wyliczeń polskiego serwisu magazynauto.pl:

„Podstawowy Mercedes S 350d waży 2.020 kg, natomiast najtańszy wariant elektrycznego EQS, czyli 450+ – 2.480 kg. Kolejna para to Peugeot 208. W wariancie PureTech 75 waży 980 kg, ale w wersji na prąd – 1.455 kg. Rekordzistą jest jednak nieoferowany w Europie GMC Hummer. O ile samo auto waży około 4.000 kg, o tyle zamontowana w nim bateria – aż 1.300 kg!”. [3]

Tymczasem szczególnie na Zachodzie jest wiele starszych parkingów wielopoziomowych zbudowanych jeszcze w latach 70-tych i 80-tych XX w. Cytowany przez „The Telegraph” ekspert z dziedziny inżynierii strukturalnej uważa, że niektóre z nich mogą się zawalić, jeśli parkować w nich będą bez ograniczeń samochody elektryczne. W związku z tym właściciele parkingów powinni zlecić analizę wytrzymałości ich obiektów, a następnie rozważyć konieczność ograniczenia wagi parkowanych na nich aut.

Fakt, że na drogach publicznych mają pojawić się i to w ilościach masowych dużo cięższe samochody elektryczne, przełoży się oczywiście na wzrost kosztów konserwacji i remontów dróg publicznych. Do tej pory koszty utrzymania dróg pokrywali zasadniczo ich użytkownicy w postaci różnych ukrytych podatków lub podobnych danin (podatek paliwowy/akcyza w cenie paliwa). Tymczasem obecnie w ramach kampanii społecznych mających na celu skłonienie konsumentów do zakupów samochodów elektrycznych, posiadaczy takich aut zwolniono z ponoszenia tych „kosztów społecznych”, co jest oczywiście jeszcze jedną formą subsydiowania ich prywatnych podróży przez państwo. Pytanie jak długo potrwa ten stan i jak długo podatnicy wytrzymają ciągłe dokładanie do „zielonej” gospodarki?

Widać to szczególnie w przypadku Kalifornii (USA), który opisuje Ronald Stein, inżynier, będący m.in. współautorem książki pt. „Clean Energy Exploitation”, nominowanej do nagrody Pulitzera. Jak pisze Stein:

„Kalifornia ma prawie 650 tys. km dróg, z których korzysta 31 milionów stanowych pojazdów. Utrzymanie tych dróg opiera się w zasadniczym stopniu na podatkach paliwowych, które przynoszą rocznie ponad 8,8 miliarda USD. Z tych samych podatków finansuje się także wiele programów ochrony środowiska. Przychody te będę maleć w nadchodzących dziesięcioleciach, w miarę jak pojazdy z napędem elektrycznym zastępować będą samochody spalinowe.

Gubernator Kalifornii Gavin Newsom, który wydał zakaz sprzedaży samochodów z silnikiem o spalaniu wewnętrznym od 2035 r., najwyraźniej nie potrafi przyznać, że teraz e-pojazdy nie wnoszą żadnego wkładu w utrzymanie i naprawę dróg, ani też, że e-pojazdy są cięższe, a więc będą szybciej niszczyć kalifornijskie drogi.

Milczenie Newsoma w sprawie tego, jak Kalifornia zapewni miliardy dolarów na utrzymanie dróg, z których korzystać będą cięższe e-samochody, sugeruje, że po prostu chce przekazać ten problem swemu następcy w spadku. Newsom odmawia nawet rozmowy na temat finansowania utrzymania dróg w sytuacji, kiedy skutki jego rozporządzenia dotyczącego wspierania e-pojazdów znajdą odzwierciedlenie w malejącym strumieniu środków na utrzymanie dróg w Kalifornii.

Nabywcy samochodów elektrycznych strzeżcie się, nadchodzi bowiem „wyrównanie podatkowe”, wyższe stawki za energię elektryczną bądź tzw. podatek VMT. Vehicle Mileage Tax (podatek od przebiegu pojazdu - VMT), o którym dyskutuje się od lat, wydaje się logicznym rozwiązaniem. W ten sposób użytkownicy dróg będą płacić za ich utrzymanie. Wpływy z tego podatku muszą zastąpić 8,8 miliarda USD, które w nadchodzących latach będą w coraz mniejszym pochodzić z podatków paliwowych.” [4]

Awantura w Niemczech w sprawie kosztów zielonej modernizacji systemów ogrzewania budynków do 2045 r.

Zdaniem niemieckiego zrzeszenia właścicieli nieruchomości minister Habeck (komunistyczna partia Zielonych) i kierowany przez niego resort gospodarki pomylili się w szacunkach kosztów wymiany olejowo-gazowych systemów grzewczych na pompy ciepła o setki miliardów euro. W okresie do 2045 r. właściciele prywatnych budynków w Niemczech zapłacą nie 132 mld euro, lecz 621 mld euro. [5] A to tylko szacunki, które w perspektywie kolejnych lat mogą tylko wzrosnąć.

Zgodnie z założeniami federalnego Ministerstwa Gospodarki wymiana systemów grzewczych wymagać będzie instalowania 500 tys. pomp ciepła w Niemczech, przy średnim koszcie 40 tys. euro za jedno urządzenie. Tymczasem, aby zrealizować plan rządu do 2045 r., należałoby instalować corocznie 1,5 mln pomp. Dodatkowo resort „zapomniał” uwzględnić fakt, że okres żywotności pompy ciepła wynosi 20 lat. W związku z tym jeszcze przed 2045 r. pompy instalowane obecnie i w najbliższych latach będą podlegać już wymianie.

Po dodaniu kosztów remontów budynków i mieszkań związanych z wymianą systemu ogrzewania łączny koszt całej operacji przekracza znacznie bilion euro. Jak na razie rząd niemiecki nie wskazał, jak zamierza wspierać finansowo właścicieli budynków i mieszkań, którzy będą zobowiązani dokonać takiej modernizacji i czy ogrzewanie mieszkań i domów przy pomocy pomp ciepła jest w ogóle ekonomicznie opłacalne.

Jeszcze o programie instalacji pomp ciepła w Niemczech

1295.1 Obraz nr 1

prof. Gerd Ganteför- zrzut z ekranu –

Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=J1e_HdXuC18

Zgodnie z proponowanymi przepisami w Niemczech nie będzie wolno instalować pieców gazowych lub olejowych począwszy już od dnia 1 stycznia 2024 r. Należy pamiętać, że pompy ciepła zużywają energię elektryczną, która w dalszym ciągu jest pozyskiwania głównie z paliw kopalnych. Rząd niemiecki uzasadnia narzucenie społeczeństwu konieczności zakupu pomp ciepła tym, że przyczyni się to do redukcji emisji CO2 w przewidywalnej przyszłości. Nie jest jasne, na czym ta redukcja ma polegać i co tak naprawdę obywatele zyskają biorąc pod uwagę znikomy i wciąż malejący udział Europy w światowych emisjach dwutlenku węgla. Natomiast szacuje się, że niemieccy obywatele mają ponieść z tego tytułu koszty na poziomie 45 mld euro w ciągu najbliższych pięciu lat (powyżej pisaliśmy o kosztach tego programu w perspektywie do 2045 r.).

Co więcej, według znanego eksperta ds. energii prof. Fritza Vahrenholta, rząd niemiecki prowadzi świadomą „politykę niedoborów energii elektrycznej”, zarządzając wprowadzenie na wielką skalę nowych instalacji korzystających z energii elektrycznej (pompy ciepła) w chwili, gdy z systemu energetycznego wyłączane są ostatnie trzy elektrownie atomowe (co nastąpiło w dniu 15 kwietnia 2023 r.). Z kolei w kwietniu 2024 r. wycofane zostanie dalsze 10 tys. MW elektrowni węglowych. [6]

Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, od początku 2024 r. w przypadku awarii pieców olejowych lub gazowych właściciele domów nie będą mogli wymienić ich na nowe. Będą zmuszeni zainstalować pompę ciepła. Według firmy Bosch, niemieckiego producenta pomp ciepła, koszt corocznej obowiązkowej konserwacji tego urządzenia wynosi 300 euro. Analogiczna usługa w przypadku „tradycyjnych” pieców olejowych i gazowych kosztuje średnio właściciela domu jednorodzinnego 130 euro. [7]

Należy również spodziewać się dalszego wzrostu cen energii elektrycznej, co dalej podniesie koszty eksploatacji pomp ciepła. Okres użyteczności gazowego systemu ogrzewania wynosi 25-30 lat, a pompy ciepła ok. 20 lat. Pojawiły się też informacje, że wraz z instalacją pompy ciepła obowiązkowo instalowane będą tzw. „inteligentne liczniki”. Umożliwiają one zdalne wyłączanie pompy cieplnej w prywatnym domu przez przedsiębiorstwo energetyczne, co oznacza utratę kontroli właściciela nad ogrzewaniem własnego domu. I ten aspekt funkcjonowania „inteligentnych liczników” energii elektrycznej jest wyjątkowo pomijany jako mocno niewygodny dla klimatycznych rewolucjonistów, gdyż pokazuje on prawdziwe cele „transformacji energetycznej”, czyli zapewnienie rządowi pełnej kontroli zachować społecznych. Przedsiębiorstwa energetyczne, a tak naprawdę instytucje rządowe, będą w stanie samodzielnie decydować kto może korzystać z energii elektrycznej a kto nie; kto będzie mógł się ogrzewać we własnym domu, a kto nie.

Dekarbonizacja będzie kosztować europejskie linie lotnicze ponad 800 mld euro

Czasy szeroko dostępnych podróży lotniczych przejdą już niedługo do historii. Trudno bowiem oczekiwać, by koszty zapowiadanej dekarbonizacji transportu lotniczego nie znalazły odzwierciedlenia w cenach biletów lotniczych. Nie jest jasne też, ile europejskich linii lotniczych przetrwa przy radykalnie zmniejszonej liczbie pasażerów. Jak wynika z oficjalnego komunikatu Komisji Europejskiej: „Bezpłatne uprawnienia emisyjne zostaną stopniowo wycofane z lotnictwa i od 2026 r. wszystkie uprawnienia będą podlegać aukcji. Do 31 grudnia 2030 r. zarezerwowane zostanie 20 mln uprawnień, by promować rezygnację ze stosowania paliw kopalnych przez operatorów statków powietrznych.” [1]

Jak pisze „Financial Times”, europejski przemysł lotniczy ocenia, że koszt dekarbonizacji jego działalności wyniesie ponad 800 mld euro do 2050 r. [8] Zdecydowanie najbardziej kosztowne (441 mld euro) będzie przejście z paliw kopalnych na „czystsze” paliwo uzyskane z surowców energetycznych (ang. „feedstocks”), to jest z tłuszczu zwierzęcego, oleju jadalnego lub odpadów domowych. Do miksu technologicznego, który ma umożliwić osiągnięcie lotnictwu cywilnemu neutralności klimatycznej, należeć mają, oprócz zwyczajowej poprawy efektywności, także tzw. środki kompensujące własne emisje CO2 (ang. „carbon offsets”), co w praktyce oznacza, że linie lotnicze zostaną zmuszone by inwestować w pseudoodnawialne źródła energii, np. farmy wiatrowe.

Zgodnie z obowiązującą w tej chwili powszechnie narracją klimatystyczną - europejskie linie lotnicze dobrowolnie zobowiązały się do tych działań jako wyraz tzw. „społecznej odpowiedzialności biznesu”. Przy okazji należy wyjaśnić, że pomysł zastąpienia konwencjonalnego paliwa lotniczego tzw. „nafty lotniczej” - paliwem pozyskanym z tłuszczów zwierzęco-roślinnych wynika z braku technologii umożliwiającej budowę samolotów elektrycznych o napędzie akumulatorowym lub wodorowym. Próba elektryfikacji lotnictwa to niebezpieczna mrzonka, która nie przeszkadza klimatycznym zamordystom, gdyż negują oni potrzebę latania w ogóle. Michael Kelly, emerytowany profesor technologii na Uniwersytecie w Cambridge, w swoim opracowaniu z 2022 r. wskazał m.in., że:

„Aktualnie akumulator o pojemności niezbędnej do zmagazynowania energii umożliwiającej odbycie rejsu przez Atlantyk odrzutowcowi typu jumbo jet waży sześć razy więcej niż maksymalny ciężar ładunku, jaki taki odrzutowiec jest w stanie dzisiaj unieść. Ponieważ wszystkie światowe wysiłki badawcze od lat 70. XX wieku w zakresie baterii doprowadziły do sześciokrotnego zwiększenia gęstości magazynowanej energii, podobny, wyjątkowo szybki postęp w tych pracach musiałby nastąpić przez kolejne 50 lat, aby duży odrzutowiec pasażerski z napędem elektrycznym mógł oderwać się od ziemi, choć jeszcze bez pasażerów i ładunku!” [9]

Oporni ludzie: zaskakujący wynik badania postaw społecznych w Hongkongu

Wobec zubożenia i generalnego radykalnego ograniczenia korzystania z dotychczasowych swobód i dóbr w codziennym życiu, które szykuje polityka klimatyczna, bardzo ważną kwestią jest uzyskanie przyzwolenia społeczeństwa na tak radykale ograniczenia w dostępności towarów i swobód obywatelskich w najbliższej przyszłości, tzw. „lockdown klimatyczny”. Badacze z Singapore Management University sprawdzili ostatnio skuteczność ekstremalnie apokaliptycznych wizualizacji katastrofy klimatycznej na 1.500 mieszkańcach Hongkongu. Symulacja „straszliwych efektów zmian klimatu” (trójwymiarowe przedstawienie uderzenia 6-metrowej fali na miasto) nie wpłynęła jednak w pożądany sposób na uczestników badania, tzn. nie zwiększyła u nich lęku przed katastrofą klimatyczną.

Przeciwnie, wśród 1.500 uczestników badania generalne poczucie zagrożenia efektami zmian klimatu dla ich dotychczasowego życia nie wzrosło, lecz zmalało. Część z badanych udzieliła szerszych wyjaśnień, dlaczego zareagowali w ten sposób na prezentację apokalipsy klimatycznej. Ponad jedna trzecia z nich stwierdziła, że nie wierzy, by zmiany klimatu były spowodowane przez człowieka. Pozostali wyjaśnili, że wydarzenia im pokazane wystąpią ewentualnie w odległej przyszłości, inni z kolei mieszkają w rejonach położonych znacznie powyżej reszty miasta. Badacze z Singapuru uznali, że:

„Nasze wyniki sugerują, że, przeciętnie, ekspozycja na naszą symulację prowadziła do spadku postrzegania ryzyka zmian klimatu i miała negatywny … wpływ na indywidualne zachowania sprzyjające ograniczeniu tego ryzyka”. [10]

Przeprowadzona symulacja stanowi: „sygnał alarmowy niezbędny do spowodowania zmiany zachowań indywidualnych i okazania wsparcia dla kosztownych środków adaptacji do zmian klimatycznych i służących ograniczeniu ich skutków.” [10]

Być może opór ludzi, by przejmować się masowo kolportowanym przesłaniem o potrzebie radykalnej przebudowy świata ze względu na groźbę katastrofy klimatycznej, wynika w pewnym stopniu z tego, że nadchodzącą apokalipsę przepowiada się już od dziesięcioleci i mijają kolejne terminy końca świata bez efektów widocznych dla ludzi. Ponadto kwestię adaptacji do ewentualnych zmian klimatu (klimat na Ziemi ulega ciągłej ewolucji) w dalszym ciągu przedstawia się jedynie w kontekście teorii o dominującym wpływie człowieka na takie procesy, co może też zniechęcać ludzi do poważnego traktowania informacji o zmianach naturalnych.

Wniosek z powyższych badań jest oczywisty. Nieustające promowanie w mediach tylko jednej i to naukowo niepotwierdzonej teorii o zasadniczym wpływie dwutlenku węgla na ziemski klimat doprowadziło już do o znacznego znieczulenia społeczeństw na klimatystyczną propagandę. Zresztą, im większą wiedzą ogólną dysponuje dana osoba i ma chociażby minimalne wykształcenie z zakresu nauk przyrodniczych, to tym trudniej jej uwierzyć narrację o „kryzysie klimatycznym” i konieczności osobistych wyrzeczeń finansowych w imię walki z klimatycznym potworem z Loch Ness.

Tłumaczenie, opracowanie i komentarz

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

(1) Oficjalny komunikat prasowy Komisji Europejskiej o pakiecie klimatycznym – Gotowi na 55% - https://www.consilium.europa.eu/pl/press/press-releases/2023/04/25/fit-for-55-council-adopts-key-pieces-of-legislation-delivering-on-2030-climate-targets/ - publ. 25.04.2023 r.

(2) https://pleiteticker.de/ex-cdu-wirtschaftsratschef-kurt-lauk-ueber-e-mobilitaet-haelfte-wird-sich-kein-auto-mehr-leisten-koennen/ - publ. 11.04.2023 r.

(3) https://www.tvp.info/69156192/samochody-elektryczne-jaka-waga-opinie-ekspertow

(4) https://wattsupwiththat.com/2023/04/13/heavier-evs-not-funding-california-roadways/

(5) https://pleiteticker.de/habeck-verrechnet-sich-um-hunderte-milliarden-heiz-hammer-deutlich-teurer-als-behauptet/ - publ. 11.04.2023 r.

(6) https://notrickszone.com/2023/04/09/german-professor-warns-of-countrys-pending-heat-pump-disaster-saves-no-co2-painful-costs/ - publ. 09.04.2023 r.

(7) https://blackout-news.de/aktuelles/wartungskosten-fuer-waermepumpen-im-vergleich-zur-gasheizung/

(8) https://mailchi.mp/75225ca325d2/europes-climate-goals-likely-to-trigger-new-energy-cost-crisis-this-winter-195359?e=19ec1dd3e3 - pełny artykuł dostępny odpłatnie

(9) https://www.thegwpf.org/content/uploads/2022/03/Kelly-Net-Zero-Progress-Report.pdf

(10) https://www.breitbart.com/europe/2023/04/10/study-catastrophic-climate-warnings-fail-to-shift-attitudes/


Wszechobecna propaganda klimatyczna w mediach głównego nurtu oparta jest o kilka mitów, które są nieustannie promowane wbrew oczywistym faktom i elementarnej wiedzy naukowej, zwłaszcza mit o szkodliwości dwutlenku węgla i jego szczególnej roli gazu cieplarnianego. Poglądy przeciwne i poddające w wątpliwość „ustaloną naukę o klimacie” są zaciekle eliminowane z obiegu publicznego, wszystko po to, by nie dopuścić do powstania nawet najmniejszych wątpliwości wśród polityków, dziennikarzy i wyborców, a już szczególnie dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. W ten sposób bełkot klimatyczny rozlewa się po infosferze publicznej i uniemożliwia rzetelną debatę o przyczynach, skutkach i kosztach „walki z klimatem”. Skala manipulacji i dezinformacji jest na tyle duża, że konieczne jest posługiwanie się zupełnie innymi pojęciami umożliwiającymi prawidłowe nazwanie rzeczywistości bez jej przeinaczania. Prawda sama się nie obroni i wymaga codziennej pracy a zwłaszcza posługiwania się innym językiem niż klimatyczni histerycy i naciągacze. Dlatego misją naszego portalu jest obrona prawdy naukowej i polskich interesów politycznych oraz gospodarczych w czasach inwazji post-prawd, kłamstw i przeinaczeń.

Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Prosimy o wpłaty na konto w PKO BP SA: 53 1020 2791 0000 7102 0316 5867

Tytuł wpłaty: "Darowizna na stopwiatrakom.eu"

Dziękujemy Państwu za życzliwe wsparcie!