Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Druga połowa 2014 r. zapisze się jako okres wzmożonej aktywności ze strony sądów administracyjnych, nakierowanej na jawne i bezpardonowe zwalczanie strony społecznej w postępowaniach o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. O ile organy administracji (wójtowie czy burmistrzowie) uznają udział stowarzyszeń zwykłych i stowarzyszeń rejestrowych w postępowaniach środowiskowych za normalną sytuację, o tyle sądy administracyjne nie kryją się już tym, że wykorzystują każdy sposób, by nie dopuścić strony społecznej do udziału w takich sprawach. Duża aktywność społeczności lokalnych, skuteczne działania w wielu gminach i blokowanie inwestycji wiatrakowych jest oczywiste już nawet dla rządu i inwestorów, stąd spotkało się to z reakcją, którą można nazwać tylko skandaliczną.
I tak sądy administracyjne zaczęły domagać się od stowarzyszeń zwykłych kilku nowych dokumentów do przedstawienia przy okazji analizy formalnej wnoszonych skarg. Poza regulaminem stowarzyszenia i zaświadczeniem o wpisie są to: 1) pełna lista członków stowarzyszenia wraz z podaniem ich adresów zamieszkania, 2) uchwała wszystkich członków stowarzyszenia o wniesieniu skargi do sądu administracyjnego oraz 3) jeśli działa pełnomocnik, pełnomocnictwo dla radcy prawnego lub adwokata do reprezentowania stowarzyszenia, podpisane przez wszystkich członków stowarzyszenia. Żeby nie było wątpliwości, żądania te nie wynikają z prawa o stowarzyszeniach, bo to zawiera proste przepisy, lecz są wynikiem twórczej aktywności Naczelnego Sądu Administracyjnego, którego sędziowie w mądrości swojej uznali stowarzyszenia zwykłe za podmioty, które muszą spełniać więcej wymagań od takich na przykład spółek akcyjnych, wnoszących skargi do sądów. Gratulujemy pomysłowości w zwalczaniu społeczeństwa.
Sposobem na te próby dyskryminacji strony społecznej jest zakładanie stowarzyszeń rejestrowych lub fundacji. Jest to jednak zadanie trudniejsze, choć ułatwia działalność i pozyskiwanie środków finansowych.
Niestety jest też i druga niedobra wiadomość, gdyż w całkowitej ciszy i po kryjomu Sejm RP uchwalił nowelizację ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (Dz. U. z 2013 r. poz. 1235, ze zm.), a która od 1 stycznia 2015 r. eliminuje z postępowań środowiskowych te organizacje ekologiczne, które działają krócej niż 12 miesięcy. Stało się tak dlatego, że drobna zmiana art. 44 ust. 1 ustawy została schowana w nowelizacji ustawy Prawo geologiczne i górnicze z dnia 11 lipca 2014 r. (Dz. U. z 2014 r., poz. 1133). Nowa treść przepisu art. 44 ust. 1 brzmi: ,,Organizacje ekologiczne, które powołując się na swoje cele statutowe, zgłoszą chęć uczestniczenia w określonym postępowaniu wymagającym udziału społeczeństwa, uczestniczą w nim na prawach strony, jeżeli prowadzą działalność statutową w zakresie ochrony środowiska lub ochrony przyrody, przez minimum 12 miesięcy przed dniem wszczęcia tego postępowania”.
Co to oznacza? Organy administracji zyskają dodatkowe narzędzie do eliminacji stowarzyszeń, które powstają przy okazji konkretnej sprawy i które mogą podjąć działalność społeczną w zasadzie z marszu. Okres 12 miesięcy jest wystarczająco długi, by zniechęcić ludzi do protestów i walki o godne miejsce do życia i mieszkania. Mówiąc wprost, jest to zmiana wybitnie antyspołeczna, wprost godząca w konstytucyjne prawo do zrzeszania się, w cele związane z Konwencją z Aarhus oraz w cele wynikające z Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/52/UE w sprawie oceny wpływu wywieranego przez niektóre przedsięwzięcia publiczne i prywatne na środowisko. Udział społeczności lokalnych i jego organizacji w postępowaniach administracyjnych jest koniecznością i prowadzi do lepszego zrozumienia przez organy administracji wpływu inwestycji na zdrowie ludzi i środowisko. Wielokrotnie urzędnicy przekonywali się, że mieszkańcy byli lepiej przygotowani merytorycznie od inwestorów do oceny skutków planowanego przedsięwzięcia. Jest to bolesne doświadczenie dla urzędników i inwestorów, więc łatwiej jest zmienić reguły gry, niż grać uczciwie ze społeczeństwem.
Przepis ten przyniesienie wiele zgryzoty społecznościom lokalnym, gdyż utrudnia im samoobronę przed inwestycyjną samowolką, ale trzeba zwrócić uwagę, że jego wejście w życie w dniu 1 stycznia 2015 r. oznacza, że ma on zastosowanie tylko do postępowań wszczętych po tym dniu. Ustawa nie ma mocy wstecznej, więc i do postępowań środowiskowych wszczętych przed tym dniem zakaz nie będzie miał zastosowania. Nowelizacja preferuje więc organizacje już działające w ochronie środowiska, a nie efemerydy. Sam sposób uchwalenia tej zmiany jest żywym dowodem na faktyczne intencje większości parlamentarnej i jej szczere zamiary w postaci budowy kolejnych dziesiątek, jeśli nie setek wiatraków w Polsce. Jest to też niestety i dowód na nieudolność opozycji, która groźnie macha palcem w bucie i przepuszcza takie ustawy nawet bez zwyczajowej połajanki.