Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Konsekwentnie i od lat pokazujemy absurdy polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej, której jednym z najbardziej widocznych efektów jest utrata miejsc pracy w krajach, które gorliwie wdrażają dekarbonizacyjne pomysły Komisji Europejskiej. Warto wszystkim uświadamiać, a zwłaszcza rządowi, że gospodarka jest system naczyń połączonych i nie jest możliwe, by ponoszone koszty wsparcia dla przemysłu OZE nie odbijały się na działalności innych branż, osłabiając ich konkurencyjność. Końcowym efektem polityki dekarbonizacji gospodarki będzie upadek całych branż w Europie, gdyż przedsiębiorcy działający na globalnych rynkach będą unikać restrykcyjnych przepisów utrudniających prowadzenie biznesu. Miejsca pracy będą za to tworzone poza Unią Europejską, gdzie jeszcze umieją myśleć logicznie. Ten system musi upaść, wcześniej czy później.
Nie spodziewamy się naprawdę niczego dobrego ze strony Komisji Europejskiej i podległych jej służb. Swoją działalnością Komisja udowadnia jedynie to, że czego się nie dotknie, to zepsuje. Taki anty-Midas. Mamy na to kolejny dowód w postaci zapisów z dyskusji w panelu ekspertów pt. „Przemysł energochłonny w Polsce na tle Europy” wzięli udział m.in. przedstawiciele kluczowych firm tego sektora: ArcelorMittal Poland SA, CMC Poland SA, Górażdże Cement SA, International Paper Kwidzyn Sp. z o.o. oraz Zakładów Górniczo-Hutniczych Bolesław SA, który się odbył w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Trudno podejrzewać prezesów poważnych przedsiębiorstw o brak wiedzy, brak doświadczenia, wstecznictwo czy inne przypadłości umysłu uniemożliwiające poruszanie się w otaczającej rzeczywistości.
Zamieszczamy tekst tej publikacji w całości, gdyż pokazuje on jasno, że aby komuś coś dać, np. dotacje na budowę farmy wiatrowej, trzeba komuś zabrać, w postaci wyższej ceny energii elektrycznej. To właśnie cena energii jest dzisiaj problemem dla przemysłu energochłonnego i nie tylko, gdyż obniża ona konkurencyjność zakładów pracy zlokalizowanych w Polsce. W takich Niemczech, cena energii elektrycznej dla przemysłu jest dotowana przez państwo a koszty Energiewende ponoszą konsumenci energii. W Polsce niestety, ale jest odwrotnie. Rządy, bez względu na opcję i kolor, boją się jak ognia podnosić cen energii dla konsumentów, a zdziera się haracz z przedsiębiorców. Ci nie mają wyjścia i muszą albo podnosić ceny, albo zwijać swój biznes i likwidować miejsca pracy. O tym właśnie traktuje poniższy tekst.
Jeśli ktoś ma jeszcze jakiekolwiek złudzenia, co do tego, do czego zmierza polityka dekarbonizacji, to prosimy sięgnąć do naszych tekstów pisanych na przestrzeni ostatnich lat. Wszystko jest napisane, czarno na białym. Samemu hutnictwu poświęciliśmy kilka tekstów. Część z nich dostępna jest tutaj:
[2] http://stopwiatrakom.eu/w-skrocie/2389-podsumowanie-tygodnia-25-11-2017-r.html
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki, uciekajmy z Unii
Redakcja stopwiatrakom.eu
PAP: Przemysł energochłonny potrzebuje warunków do rozwoju i inwestowania
W minionych kilkunastu latach w polskim przemyśle energochłonnym - m.in. w hutnictwie, przemyśle papierniczym, cementowym i wydobywczym - zainwestowano miliardy złotych w najnowocześniejsze technologie produkcji i ochrony środowiska. Dziś przemysł ten stoi przed groźbą utraty konkurencyjności z powodu rosnących obciążeń finansowych - głównie tych, związanych z cenami energii elektrycznej. Aby dalej inwestować, firmy energochłonne oczekują stworzenia warunków podobnych do tych, w jakich działają ich konkurenci w innych krajach UE.
Kondycja i problemy branż, w których koszt energii elektrycznej sięga nawet połowy kosztów produkcji, była we wtorek tematem jednej z sesji 10. Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. W panelu zatytułowanym „Przemysł energochłonny w Polsce na tle Europy” wzięli udział m.in. przedstawiciele kluczowych firm tego sektora: ArcelorMittal Poland SA, CMC Poland SA, Górażdże Cement SA, International Paper Kwidzyn Sp. z o.o. oraz Zakładów Górniczo-Hutniczych Bolesław SA.
Według raportu firmy doradczej EY, przemysł energochłonny w Polsce generuje i wspiera - bezpośrednio i pośrednio - ponad 10 proc. wartości dodanej brutto (ok. 169 mld zł rocznie), dając zatrudnienie tysiącom Polaków. Łącznie firmy energochłonne zużywają ok. 20 terawatogodzin energii elektrycznej rocznie - trzy czwarte z tego przypada na ponad 50 największych podmiotów - hut, cementowni, zakładów chemicznych, wydobywczych czy papierniczych. Firmy te konsumują co 5-6 jednostkę wykorzystanej w Polsce energii elektrycznej; w ostatnich kilkunastu latach niemal wszystkie przeszły gruntowną modernizację.
„Nie przespaliśmy ostatniej dekady, zainwestowaliśmy gigantyczne pieniądze i praktycznie na nowo zbudowaliśmy nasze zakłady. Sprzyjała nam duża dynamika rozwoju polskiej gospodarki, otoczenie regulacyjne i dostępność wysoko wykwalifikowanej kadry. Dziś polski rynek jest nadal perspektywiczny dla sektora stalowego - moglibyśmy zainwestować znacznie więcej w wytwarzanie i przetwórstwo stali, ale nie rozwijamy produkcji z powodu niepewności regulacyjnej” - tłumaczył Tomasz Ślęzak, członek Zarządu ArcelorMittal Poland, dyrektor nadzoru właścicielskiego i zarządzania majątkiem oraz dyrektor energetyki i ochrony środowiska w tym koncernie. Jego zdaniem obserwujemy obecnie niepokojący proces pogarszania pozycji konkurencyjnej branży stalowej.
Powodem niepewności jest zarówno kosztowny dla hut unijny system handlu emisjami CO2 (ETS) jak i rosnące ceny energii elektrycznej, za którą polskie huty płacą dziś ok. 60 proc. więcej niż ich konkurenci w Niemczech. Analitycy prognozują, że przy dalszym wzroście cen uprawnień emisyjnych, cena energii dla przemysłu w Polsce niebawem może być o ponad 80 proc. wyższa niż w Niemczech, a w przypadku braku obiecanych ulg w tzw. opłacie mocowej - nawet o ponad 100 proc.
Tomasz Ślęzak przyznał, że niepewność w tym zakresie opóźnia decyzje o inwestycjach - koncern ArcelorMittal Poland nie zdecydował się na przykład na pełny remont drugiego wielkiego pieca w swoim oddziale w Dąbrowie Górniczej, poprzestając na remoncie częściowym, który zapewni pracę pieca co najmniej do 2023 roku. „Nie wiemy, co się będzie działo za 5 lat. Obawiamy się utraty pozycji konkurencyjnej w związku z dynamicznie rosnącymi kosztami energii” - mówił przedstawiciel ArcelorMittal Poland, oceniając, że polski rynek stali jeszcze długo zachowa swoją dynamikę, jednak gdy polskie podmioty zaniechają inwestycji, skorzystają na tym przede wszystkim importerzy.
Jerzy Kozicz, prezes Zarządu CMC Poland, podkreślił, że spółka, której głównym zakładem jest Huta Zawiercie, po inwestycjach ostatnich kilkunastu lat należy dziś do światowych liderów w swojej branży, tworząc wysoko jakościowe miejsca pracy. Również ta huta odczuwa negatywne skutki rosnących obciążeń finansowych, głównie w zakresie energii. Z problemem boryka się także - jak mówił prezes spółki Górażdże Cement SA Ernest Jelito - przemysł cementowy. Górażdże w ciągu minionych 20 lat zainwestowały około 10 mld zł, stając się jedną z najnowocześniejszych firm tej branży na świecie. „Nie przespaliśmy naszej szansy, mamy dziś supernowoczesny przemysł cementowy. W stosunku do innych krajów zużywamy najmniej energii na jedną wyprodukowaną tonę, ale tracimy to wszystko na kosztach energii” - tłumaczył prezes. Ocenił, że zatrudniający dziś - bezpośrednio i pośrednio - 25 tys. pracowników polski przemysł cementowy może nie poradzić sobie z utratą konkurencyjności bez zastosowania mechanizmów ochronnych.
„Nie poradzimy sobie z utratą konkurencyjności nie dlatego, że jesteśmy przestarzałym czy niedoinwestowanym przemysłem, ale dlatego, że nie poradzimy sobie z importem z krajów, gdzie nie ma takich obciążeń ekonomicznych, jakie grożą nam tutaj” - wyjaśnił Ernest Jelito.
Podobny problem ma branża papiernicza. Potentat w tym sektorze, International Paper Kwidzyn, w ciągu minionych ponad 25 lat zainwestował w swój zakład ponad 1 mld dolarów. W fabryce w 38-tysięcznym Kwidzynie pracuje dziś ponad 2 tys. osób. „Jesteśmy absolutnie topowym zakładem naszej korporacji na świecie pod względem doskonałości operacyjnej i efektywności kosztowej, a perspektywy dla naszej branży są bardzo dobre” - mówiła wiceprezes Zarządu spółki, dyrektor ds. finansowych International Paper Kwidzyn Aneta Muskała, podkreślając rosnącą presję kosztów regulacyjnych: energii, paliw, opłat środowiskowych czy opłat za korzystanie z wody - to wszystko może zniechęcać do dalszych inwestycji.
Prezes Zakładów Górniczo-Hutniczych Bolesław SA Bogusław Ochab podkreślał, że jego firma, sprzedająca cynk na giełdzie londyńskiej, konkuruje na wolnym rynku z producentami z całego świata. By konkurować na równych prawach, musi mieć zapewnione warunki podobne do tych, jakie mają jej zagraniczni konkurenci, zaś podstawowym czynnikiem, który dziś pogarsza pozycję polskiego producenta, jest cena energii elektrycznej. „Chciałbym mieć stworzone konkurencyjne warunki działania; dziś mamy cenę energii nieporównywalnie wyższą niż w innych krajach UE. Rząd powinien opowiedzieć się, co chce zrobić z firmami energochłonnymi” - mówił prezes Ochab, apelując o zrozumienie i rynkowe zasady związane z energią elektryczną.
„Żaden z naszych postulatów nie dotyczy obniżenia cen energii, ale przede wszystkim podatków, którymi energia jest obłożona” - wyjaśniał w imieniu polskiego sektora stalowego prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach Stefan Dzienniak. Jego zdaniem wysokie koszty elektryczności są dziś kulą u nogi polskiego przemysłu energochłonnego. „Brak skutecznych działań, mających na celu wyrównanie szans polskiego przemysłu, spowoduje trwałą utratę jego konkurencyjności, a w konsekwencji stopniowe wygaszanie i przenoszenie za granicę krajowej produkcji” - mówił prezes Izby, wskazując m.in. na konieczność wprowadzenia obiecanych ulg dla przemysłu energochłonnego w tzw. opłacie mocowej, wprowadzanej Ustawą o rynku mocy. Dla hut opłata oznaczałaby to dodatkowy koszt kilkudziesięciu zł do każdej megawatogodziny nabywanej energii elektrycznej.
Sytuację przemysłu energochłonnego pogarsza ponadto ostatni wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla i towarzyszący im wzrost cen energii elektrycznej. Ceny uprawnień na ostatniej aukcji osiągnęły poziom blisko 14 euro, podczas gdy średnia cena na aukcjach w pierwszej połowie 2017 r. wynosiła 4,75 euro. W tym samym czasie energia elektryczna w kontraktach na dostawę w kolejnym roku wzrosła z ok. 165 do ok. 200 zł za megawatogodzinę. Eksperci oceniają, że wzrost cen uprawnień do emisji ma charakter trwały i wynika m.in. z uwzględnienia przez rynek zmian w unijnym systemie handlu emisjami ETS, które wejdą w życie w najbliższej przeszłości.
Do postulatów przemysłu energochłonnego odniosła się podczas debaty eurodeputowana Jadwiga Wiśniewska, zaangażowana w prace komisji środowiska w Parlamencie Europejskim. „Rozumiem państwa obawy przed tym, że konkurencyjność przemysłu ciężkiego, ulokowanego nie tylko w Polsce, ale w krajach Europy środkowo-wschodniej, będzie spadać. Trudno też mieć nadzieję - byłaby to na dzisiaj płonna nadzieja - że polityka klimatyczna UE radykalnie się zmieni” - mówiła posłanka, oceniając, że kłopoty, z którymi mierzy się dziś przemysł energochłonny, są konsekwencją restrykcyjnych regulacji klimatycznych UE. Podkreśliła, że Unia nie różnicuje w ustalaniu wymagań klimatycznych zróżnicowanego miksu energetycznego państw członkowskich, zaś polski miks - oparty na węglu - jest energochłonny. „W związku z tym mamy bardzo ciężkie do udźwignięcia wymogi związane z emisjami" - argumentowała Jadwiga Wiśniewska.
Źródło:
Centrum Prasowe PAP - http://centrumprasowe.pap.pl/cp/pl/news/info/119966,,newsletter
fot. Pixabay