Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Pod koniec września br., Jeremy Corbyn, ze skrajnie lewicowej Partii Pracy ogłosił swój plan zrujnowania krajobrazu Wielkiej Brytanii poprzez budowę nowych farm wiatrowych na lądzie i morzu. [1] Jakkolwiek Partia Pracy jest obecnie w opozycji do rządu Teresy May, to nie należy jednak lekceważyć jej postulatów, gdyż są one esencją myślenia elit rządzących dzisiaj w Europie. Największym priorytetem rządzących ma być ratowanie ludzkości przed globalnym ociepleniem, najlepiej stawiając setki wiatraków wszędzie, gdzie tylko się da. Rząd Morawieckiego mógłby się w całości podpisać pod postulatami Cobyrna, co tylko pokazuje, jakie poglądy naprawdę posiada obecny rząd, opierając rozwój energetyki o wiatraki.
Zamieszczamy notatkę z programowego przemówienia James’a Cobyrn’a z angielskiej Partii Pracy, poświęconego planom rozwoju energetyki wiatrowej w Wielkiej Brytanii. Plany, tej skrajnie lewicowej partii są bardzo proste: należy podwoić liczbę farm wiatrowych w Wielkiej Brytanii, choć już dzisiaj zainstalowano aż 19.000 MW mocy w wiatrakach.
„Jeremy Corbyn ogłosił w środę [26.09.2018 r. – red.], że laburzystowski rząd będzie wspierać budowę farm wiatrowych.
W swoim przemówieniu programowym na Konferencji Partii Pracy, Corbyn obiecał podwojenie liczby lądowych farm wiatrowych w Wielkiej Brytanii i siedmiokrotne zwiększenie liczby farm wiatrowych na morzu.
Corbyn stwierdzi, że takie posunięcie może utworzyć ponad 400.000 nowych miejsc pracy w tej branży.
Przedstawiając plany inwestycji w branży ekologicznej, Corbyn stwierdził, że nie ma większego zagrożenia dla ludzkości niż zmiany klimatyczne. Nasze działania powinny stanowić przykład tego, co należy robić.” [2]
Pisaliśmy na początku września br. o suszy wiatrowej w Wielkiej Brytanii i jej skutkach dla systemu energetycznego. „(…) na tym przykładzie doskonale widać, jak chimeryczne są odnawialne źródła energii. Mimo zainstalowania 19.000 MW mocy w samych elektrowniach wiatrowych w Wielkiej Brytanii, były dni, kiedy ich udział w produkcji energii spadał do … 1%.” [3]
Mimo oczywistej niewydolności tzw. „odnawialnych źródeł energii” i ich braku zdolności do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, politycy uwielbiają się popisywać swoimi obietnicami ratowania klimatu przy pomocy wiatraków. W identyczny sposób zachowują się politycy angielscy, niemieccy, ale też i polscy, obiecując realizację planów rozwoju farm wiatrowych na lądzie i morzu, kosztem interesów społeczeństwa. Powszechna wśród polityków o lewicowych poglądach wiara w magiczną moc wiatraków do przyciągania elektoratu wynika zapewne z ich głębokiej niewiedzy nt. samych mechanizmów działania energetyki oraz elektrowni wiatrowych. Jeśli zaś wiedzą, a mimo to wciąż promują wiatraki, to tym gorzej dla nich.
James Delingpole, w swoim komentarzu do wystąpienia Cobyrna napisał tak:
„Wiatraki są eko-krucyfiksami, bardzo niepopularnymi w wiejskich społecznościach, powodującymi śmierć ptaków i nietoperzy. Hałas niskiej częstotliwości zakłóca sen ludzi i niszczy ich zdrowie. Migotanie wiatraków doprowadza ludzi do szaleństwa. Wiatraki zmniejszają wartość nieruchomości, wzbogacają kilku egoistycznych właścicieli ziemskich kosztem ich sąsiadów, powodują również niepotrzebne podziały w lokalnych społecznościach.
Wiatraki są również bardzo drogie (około dwa razy droższe niż konwencjonalna energia gazowa), podnoszą koszty energii (co jest najbardziej dotkliwe dla najbiedniejszych), nie działają, gdy nie wieje wiatr (lub gdy wieje za mocno i muszą być wyłączane), wymagają stałego wsparcia ze strony konwencjonalnej energii, i zamiast zmniejszać, prawdopodobnie zwiększają emisje dwutlenku węgla,.
Wiatraki są po prostu do niczego, potrzebne są tylko dla chciwych kapitalistycznych kombinatorów, którzy tak dobrze radzą sobie w socjalistycznych reżimach, kosztem tych naprawdę biednych.”
W gruncie rzeczy Cobyrnowi spodobała się wizja 400.000 nowych miejsc pracy, które można stworzyć przy realizacji planu budowy farm wiatrowych. Jest to oczywista mrzonka, którą mami lobby wiatrakowe wszystkich polityków. W praktyce, nawet zarządzaniem samymi farmami zajmują się wyspecjalizowane firmy z siedzibami poza krajem lokalizacji samych farm.
Delingpole pisze dalej tak: „Nie ma również nic nowego w tym planie. To tylko przeróbka ekologicznych bredni laburzystów sprzed dziewięciu lat, gdy groteskowy cwaniak Lord Mandelson był w rządzie.
Ben Pile napisał o tym:
To nie jest wyścig do stworzenia dynamicznej gospodarki. To nie jest wyścig do stworzenia nowej wyzwalającej polityki. To nie jest próba poprawy życia ludzi. Jest to tylko jeszcze jeden wyścig wśród ekologów na zachodzie, ten wyścig ma na celu stłumienie rozwoju oraz całkowite usunięcie z polityki jakiekolwiek formy aspiracji. To jest ta rewolucja, której oni pragną. Tworzona przez ludzi, którzy nie są w stanie przedstawić argumentów za jakąkolwiek pozytywną formą rozwoju, ponieważ nie wiedzą nawet czym taki rozwój mógłby być. Nie wiedzą nawet tego, czego ludzie naprawdę chcą. Stali się zakładnikami samozwańczych i nie odpowiadających przed nikim organizacji pozarządowych, które sprzeciwiają się samej zasadzie wzrostu ekonomicznego i rozwoju technologicznego. Sprzeciwiają się również samej idei tego, że ludzie mogą i powinni podejmować decyzje za samych siebie. Ta „rewolucja” jest tworzona na oślep przez ludzi, którzy nawet gdyby mieli dobre argumenty za rozwojem na własnych warunkach, nie byliby w stanie sformułować tego na tych warunkach, ponieważ całkowicie stracili wiarę w rozwój ludzkości.
Nic się nie zmieniło. Politycy tacy jak Jeremy Corbyn nadal głoszą te same ekologiczne frazesy, popierając projekty zrównoważonego rozwoju.
A obecny konserwatywny rząd [Teresy May – red.] jest niewiele lepszy. Być może jakiś delegat na przyszłotygodniowej konferencji torysów w Birmingham w końcu stwierdzi, że ekologiczny król jest nagi. Najwyższy czas.”
[Nasz komentarz] Oparcie długoterminowego rozwoju gospodarki i państwa w oparciu o budowę farm wiatrowych przypomina pomysł na schudnięcie przy pomocy codziennego jedzenia w McDonald’s. Ile by się nie zjadło, nie da się schudnąć, a jedynie przytyć, co zresztą można samemu sprawdzić.
Wyznawcy teorii powstrzymywania globalnego ocieplenia przy pomocy budowy farm wiatrowych są głęboko naiwni, wierząc w niepotwierdzone teorie o dominującej roli dwutlenku węgla w „ocieplaniu” klimatu i budując na tej wierze kolejne pomysły niszczenia działalności przemysłowej człowieka, od energetyki, przez transport, i budownictwo, aż po rolnictwo i inne gałęzie przemysłu.
Polityka dekarbonizacji gospodarki, tak mocno lansowana przez Unię Europejską, wyrasta z przekonania, że człowiek jest „szkodnikiem” na Ziemi i swoją aktywnością życiową wszystko niszczy. Stąd te wszystkie pomysły „ratowania planety” przed człowiekiem. To wszystko jest oczywiście ładnie ubrane w ideologię „zrównoważonego rozwoju”, której celem nie jest zapewnienie równowagi pomiędzy środowiskiem a człowiekiem, ale poddanie społeczeństw pełnej kontroli ze strony Komisji Europejskiej i innym ekspozyturom światowego rządu. Brednie o zmianach klimatu wywołanych przez człowieka są tylko pretekstem dla maluczkich, by oddali pełnię władzy zielonym komunistom. Dalsze wdrażanie tej nieszczęsnej dekarbonizacji w Polsce skończy się tragicznie dla naszej gospodarki i społeczeństwa. Jeden tygodniowy blackout wystarczy, by zakończyć sny o wiatrakowej potędze.
Nadchodzi długa i mroźna zima. Bądźmy gotowi.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] https://www.breitbart.com/london/2018/09/26/corbyn-carpet-britain-dark-satanic-windmills/