Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Polskie media obiegła informacja, że największy koncern hutniczy w Polsce – Arcelor Mittal Poland w dniu 23 listopada br. rozpocznie przygotowania do wygaszenia produkcji stali w krakowskiej hucie. [1] Stało się dokładnie to, co przewidywaliśmy na długo wcześniej pisząc o oczywistych efektach samobójstwa gospodarczego Europy, jakie popełniane jest na naszych oczach za sprawą ambitnej polityki klimatyczno-energetycznej. Hutnictwo w Europie wykańczane jest przez wysokie ceny uprawnień do emisji CO2, które przy cenie 23-26 euro za tonę, dewastują cały ciężki przemysł.
Pisaliśmy już o tym w maju br., że Arcelor Mitttal Poland zamierza wygasić wielki piec w Krakowie. [2] Wówczas, na skutek politycznej presji ze strony rządu, by nie robić tego przed wyborami do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu RP, koncern ugiął się i przesunął termin zamknięcia produkcji stalowej w Krakowie. Jednak ceny uprawnień do emisji CO2 robią swoje i nikt poważny nie będzie ryzykował utraty majątku, by chronić wiecznie polityków przed konsekwencjami ich głupich decyzji.
Jak napisał branżowy portal „rynekinfrastruktury.pl” „Nasze trzy wielkie piece pracują obecnie na technologicznym minimum, co sprawia, że dalsze ograniczanie wielkości produkcji nie wchodzi w grę. Sytuacja rynkowa wciąż się pogarsza, a prognozy nie napawają optymizmem, dlatego nie mamy wyboru – niestety musimy tymczasowo zatrzymać wielki piec w naszej krakowskiej hucie – informuje Geert Verbeeck, dyrektor generalny i prezes zarządu ArcelorMittal Poland.” [1]
fot. Pixabay
Pisanie o tym, że wygaszenie produkcji stali w Krakowie ma charakter tymczasowy i jest wynikiem niskiego popytu na stal jest tylko mydleniem oczu czytelnikom, by nie zauważyli oni tego, jak poważna jest sytuacja w przemyśle ciężkim i że jesteśmy w środku kryzysu gospodarczego, który jest starannie ukrywany przez polityków.
Portal rynekinfrastruktury.pl wskazuje, że: „Globalne hutnictwo boryka się z ogromną nadwyżką mocy produkcyjnych - obecnie wynosi ona ponad 400 mln ton. Według Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Stali (Eurofer) popyt na stal w Europie spadnie w tym roku o 3.1 proc. Wcześniejsze prognozy wskazywały jedynie na spadek rzędu 0.4 proc. To spowolnienie wynika przede wszystkim z niepewności na rynkach oraz napięć handlowych i geopolitycznych, które negatywnie odbijają się na poziomie inwestycji i obrocie handlowym. W wielu krajach spada produkcja w sektorze wytwórczym, szczególnie w motoryzacji - w Niemczech produkcja samochodów osobowych zmniejszyła się aż o 11 proc. Spadek koniunktury i globalna nadpodaż w hutnictwie zwiększają presję na ceny wyrobów gotowych podczas gdy ceny surowców, szczególnie rudy żelaza, pozostają na wysokim poziomie – wyjaśnia Geert Verbeeck.” [1]
Z informacji prasowych wynika, że na razie Arcelor Mittal Polska unika dokonywania zwolnień pracowników, starając się znaleźć im zatrudnienie w innych oddziałach koncernu w Polsce, jednak możliwości manewru się kurczą i nie ma co liczyć na poprawę koniunktury. Na polityce klimatycznej tracą polskie huty, a zyskują huty tureckie, ukraińskie i rosyjskie. Niestety możemy w tym miejscu tylko powtórzyć nasze słowa z dnia 10 maja 2019 r., że: „Na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie ostrzegaliśmy wszystkich wokoło, że „walka z klimatem” przy pomocy redukcji emisji dwutlenku węgla przyniesienie opłakane efekty gospodarcze. Klimatowi to nie pomoże, gdyż ten zmienia się niezależnie od ludzkich działań, za to efekty destrukcyjnej polityki przemysłowej odczują wszyscy.” [2]
Naprawdę trudno jest zrozumieć upór niektórych polityków i decydentów w Europie w sprawach polityki klimatycznej, której oczywistym efektem jest likwidacja miejsc pracy w państwach członkowskich Unii Europejskiej i wypychanie przemysłu do innych krajów, które są znacznie mniej „ambitne” klimatycznie. W czerwcu br. omawialiśmy raport Europejskiej Agencji Środowiskowej (EEA), wskazujący na wzrost emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. Napisaliśmy wtedy, że: „Całkowita emisja gazów cieplarnianych (GHG) w 2017 r. wzrosła o 0,5% w stosunku do 2016 r. i do osiągnięcia celu redukcyjnego na poziomie Unii wyznaczonego na 2020 r. wciąż brakuje redukcji o kolejne 20%. Nawet przy założeniu, że w ogóle istnieje potrzeba prowadzenia czegoś takiego jakiego, jak polityka redukcji emisji gazów cieplarnianych, to nie można nie zauważyć, że dotychczasowe działania na poziomie Unii są zwyczajnie nieskuteczne. Zadajemy sobie wciąż to samo pytanie – po co jest ta cała polityka klimatyczna, skoro nie przynosi ona żadnych efektów?” [3]
Jednak myliłby się ten, kto twierdziłby, że unijna polityka w ogóle nie wywołuje pozytywnych efektów, gdyż bez nich nie znajdowaliby się jej zwolennicy oraz sponsorzy. Biorąc pod uwagę wiadomość, którą przekazało do publicznej wiadomości Ministerstwo Energii, że do 2040 transformacja energetyczna Polski będzie kosztować co najmniej 140 mld euro [4], to łatwo dojść do wniosku, że beneficjentami unijnej polityki klimatycznej są rynki finansowe (banki, fundusze inwestycyjne oraz inni wielcy gracze finansowi), którzy zarabiają na finansowaniu przemysłu OZE.
Jednak nawet gigantyczne zyski rynków finansowych ze światowej rewolucji energetycznej nie tłumaczą histerii klimatycznej i prowadzenia nieskutecznej polityki redukcji emisji gazów cieplarnianych. Tutaj z oczywistych względów chodzi o coś znaczenie ważniejszego. Pisaliśmy o tym w naszym tekście z dnia 27 lipca 2019 r., że: „Zastanawiając się nad przyczynami tego stanu rzeczy należy pamiętać o tym, że walka z klimatem jest bardzo opłacalnym biznesem. Dla rządzących jest znakomitym pretekstem do nałożenia nowych podatków na społeczeństwo, co tylko zwiększa fiskalizm i biurokrację. Dla globalnego przemysłu klimatycznego jest to gwarancja zamówień na wiele lat naprzód, czyli pewny zarobek. Zaś dla eurobiurokratów jest to okazja do powiększenia własnych wpływów politycznych i ekonomicznych w ramach wielkiego planu budowy europejskiej federacji. Z takiego stanu rzeczy zadowoleni są wszyscy uczestnicy tego „klimatycznego” trójkąta władzy. To oni są dzisiaj beneficjentami „kryzysu klimatycznego” rzekomo wywołanego nadmierną emisją dwutlenku węgla przez ludzkość. Tymczasem, śladowy charakter tego gazu w ziemskiej atmosferze (ok. 0,04%), sprawia, że wszystkie działania podejmowane w imię „walki z klimatem” są kompletnie bez sensu. Ograniczenia emisji dwutlenku węgla na Ziemi i tak nie mają żadnego wpływu na funkcjonowanie Słońca czy Księżyca, które ogrywają dominująca rolę w kształtowaniu ziemskiego klimatu, a mimo to każdego dnia jesteśmy przekonywani, że dysponujemy technologią, która umożliwia sterowanie klimatem. Trudno o większą bzdurę.” [5]
Dlatego czytając o wygaszeniu wielkiego pieca hutniczego w Krakowie pamiętajmy, że obserwujemy kształtowanie się nowego porządku światowego, w którym uprawnienia do emisji CO2 – zgodnie z koncepcją chińskiego ekonomisty - Song Hongbing’a - będą stanowiły istotny element nowej, światowej waluty i podstawę nowego, światowego systemu finansowego. [6] Stąd olbrzymi nacisk banków i rynków finansowych na upowszechnienie światowego systemu kontroli uprawnień do emisji CO2, który w zamierzeniu jego autorów i sponsorów, pozbawi państwa narodowe prawa do posiadania własnej waluty i możliwości emisji pieniądza. To jest ten kamień węgielny sekty klimatystów i przyczyna uporu unijnych decydentów w sprawie polityki klimatycznej. Dlatego tego też każdy uczciwy człowiek powinien sprzeciwiać się dyktaturze rynków finansowych wcielanej w życie pod hasłami „walki z klimatem” i „kryzysu klimatycznego” przez Komisję Europejską.
W miarę postępu zielonego komunizmu, walka o klimat zaostrza się.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy: