Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
27 kwietnia br. w Południowej Dakocie w USA w wyniku uderzenia w skrzydło turbiny wiatrowej we mgle rozbił się lekki samolot pasażerski. Samolot rozpadł się na kawałki i zginęły wszystkie 4 osoby nim lecące (http://abcnews.go.com/US/wireStory/ntsb-south-dakota-plane-crashed-fragmented-23522887?singlePage=true )
A w Polsce jak informuje TVN24.PL: Tuż przy lotnisku piotrkowskiego aeroklubu ma wkrótce wyrosnąć blisko stumetrowa elektrownia wiatrowa. Urzędnicy przekonują, że budynek [?!?] spełnia wszystkie wymogi, ale piloci pukają się w czoło: - Przecież tutaj szkolą się niedoświadczeni uczniowie, obok skaczą spadochroniarze i latają szybowce. Katastrofa będzie kwestią czasu - ostrzegają i proszą o pomoc wojewodę i prokuratorów: - Zdrowy rozsądek musi wygrać z mało precyzyjną interpretacją prawa. […]
- Maszt ma powstać niemal na ścieżce podejścia do lądowania. Odchylenie wiatraka od osi pasa to zaledwie 10 stopni - alarmuje w rozmowie z tvn24.pl Jarosław Cempel, dyrektor piotrkowskiego aeroklubu.
Nasz komentarz: Ta sytuacja ilustruje podejście, jakie generalnie obowiązuje w naszym kraju w odniesieniu do lokalizacji wiatraków i rozwoju tej formy energetyki. Jest to swego rodzaju „stan wyższej konieczności”, który uzasadnia rzeczy wyraźnie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.
Niewątpliwie należy do nich fakt, unikalny w skali Europy, że u nas te gigantyczne urządzenia energetyczne wciąż jeszcze nie podlegają nadzorowi technicznemu, ani dozorowi budowlanemu. Jednocześnie nasz kraj był [i pozostaje ?] odbiorcą używanych turbin, które wymieniono w Niemczech i Danii na nowsze modele w ramach tzw. systematycznego repoweringu, do czego operatorzy farm wiatrowych w tych krajach są zachęcani finansowo przez ich rządy. O skali takiej „współpracy technologicznej” naszej branży wiatrakowej z firmami niemieckimi i duńskimi, a tym samym o stopniu zużycia „parku maszynowego” naszej energetyki wiatrowej nie wiadomo dokładnie nic (wskazują na nie tylko fragmentaryczne raporty bankowe o finansowaniu udzielanym na używane wiatraki).
Nasz rząd takich statystyk nie prowadzi, choć na dofinansowanie farm wiatrowych wydaje miliardy! Nie wiemy też, czy takie dane zbierają stowarzyszenia branży wiatrakowej, dysponujące potężnymi budżetami na swoją działalność. W tym wypadku obowiązuje przecież „tajemnica handlowa”?
Logicznie wydawało by się, że takie „wiatraki z odzysku” powinny podlegać szczególnemu nadzorowi, a w Polsce jest odwrotnie!
Z treści artykułu w Tvn24.pl zdaje się też wynikać, że Urząd Lotnictwa Cywilnego, a następnie wójt gminy Wola Krzysztoporska dopuścili inwestycję do realizacji, ponieważ sama wieża turbiny mieści się „idealnie” w górnym pułapie wysokości tzw. „obiektów”. Tymczasem jak wiadomo wirujące skrzydła turbin wyrastają ponad wieżę o kilkadziesiąt metrów! Nie jest też jasne, czy Urząd Lotnictwa Cywilnego w ogóle wziął pod uwagę, że nie jest to zwykły „budynek” czy nieruchomy „obiekt”, lecz urządzenie generujące prąd przy pomocy wirujących skrzydeł o długości kilkudziesięciu metrów.
Zadziwia też przekonanie cytowanego eksperta lotnictwa, że turbiny wiatrowe zlokalizowane w odległości niespełna 3 km od „lotnisk komunikacyjnych” nie powodują zagrożeń! Nie sądzimy, by pan ekspert wiedział chociażby o zakłóceniach pracy radarów przez turbiny wiatrowe. Jeśli oznacza to, że w Polsce będzie teraz zielone światło na budowanie farm wiatrowych w takich odległościach od lotnisk, to niech Bóg ma nas w opiece.