Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 03 lipiec 2015

Jak już informowaliśmy, Spiegel TV, kanał multimedialny należący do opiniotwórczego liberalno-lewicowego niemieckiego tygodnika Der Spiegel, przedstawił bardzo uczciwy reportaż o infradźwiękach emitowanych przez turbiny wiatrowe, problemie pomiaru tych dźwięków oraz powodowanych przez nie zaburzeniach u ludzi i zwierząt hodowlanych.

Jeszcze rok temu redakcja Der Spiegel zdawała się częściowo wierzyć, że dolegliwości sąsiadów farm wiatrowych są skutkiem „niechęci” do ogromnych wiatraków, czyli efektu nocebo. Materiał przedstawiony w dn. 8 czerwca 2015 r. wskazuje, że już tak nie jest, jak wszyscy możemy się przekonać dzięki polskim napisom. Dziękujemy bardzo Dominicowi Mette z Friends Against Wind, trójjęzycznego portalu z Francji (www.friends-against-wind.org), za ogromną pomoc w tym zakresie!

Zapraszamy do obejrzenia reportażu:

Komentując reportaż Spiegel TV, mieszkańcy kanadyjskiej prowincji Ontario, gdzie rozbudowa farm wiatrowych postępuje od lat w szczególnie brutalny sposób, zwrócili szczególną uwagę na moment, kiedy rodzina niemieckiego rolnika Konrada Sauma wyprowadza się z ich gospodarstwa i domu rodzinnego, uciekając przed infradźwiękami. Konrad Saum mówi wtedy: „Fakt, że twój sąsiad zostaje milionerem, a ty musisz się wyprowadzić – to coś haniebnego. Tego się nie da wyrazić słowami.”

Kanadyjka Sherri Lange wskazuje [1], że

„Ten człowiek nie ma za złe, że jego sąsiad został milionerem. Jest zły, ponieważ nastąpiło to jego kosztem. Ja go rozumiem. Uporanie się z poczuciem złości na własnego sąsiada to długi i trudny proces. Zachęcam wszystkich, by spróbowali pokonać takie uczucia. Trudno przecenić korzyści, jakie z tego wynikają – począwszy od lepszego samopoczucia a skończywszy na tym, że w ten sposób podważamy strategię „dziel i rządź”, stosowaną przez branżę wiatrakową.

Moje własne spojrzenie na tę sprawę zmieniło się po tym, jak dotarło do mnie w pełni, w jaki sposób i dlaczego mój sąsiad też stał się ofiarą sojuszu między branżą a władzami w skali całego globu. Jestem przekonana, że dokonałam dobrego wyboru, kiedy pozbyłam się części mojej złości lub przynajmniej kiedy udało mi się skierować te uczucia w bardziej konstruktywnym kierunku. Potwierdzają to informacje o tym, w jaki sposób branża wiatrakowa, posługując się niemoralnymi strategiami finansowymi, skutecznie przejęła kontrolę nad nieruchomościami, które dzierżawi".

Sherri Lange powołuje się tutaj na najnowszy artykuł, którego współautorem jest były prezes zrzeszenia adwokatury Ontario [2]. Okazuje się bowiem, że międzynarodowy koncern zajmujący się budową farm wiatrowych uzyskał właśnie kredyt w wysokości 1 miliarda dolarów kanadyjskich (ok. 3 miliardów złotych), zabezpieczeniem którego jest zastaw na nieruchomościach, które branża wiatrakowa dzierżawi pod 100 farm wiatrowych w Ontario. Nie jest to bynajmniej jedyny przykład,kiedy deweloperzy i operatorzy farm wiatrowych wykorzystują nieruchomości objęte umowami dzierżawy z rolnikami, jako zabezpieczenie dla kredytów bankowych.

Z kolei z Australii mamy nowy przykład na to, że nawet potężne dochody z wydzierżawienia terenów pod farmy wiatrowe mogą nie rekompensować – w poczuciu wydzierżawiających – strat w jakości życia wynikających z sąsiedztwa turbin wiatrowych. Clive i Trina Gare, hodowcy bydła z południowej Australii, zdecydowali się wystąpić przed specjalną komisją Senatu Australii w sprawie farm wiatrowych.

Na ziemi Gare’ów od 2010 r. pracuje 19 turbin o mocy 2,1 MW. Z tego tytułu farmerzy otrzymują czynsz dzierżawny w wysokości 200.000 dolarów australijskich (prawie 600 tysięcy złotych) rocznie. W sumie otrzymali już ponad 1 milion dolarów australijskich. Najbliższa turbina znajduje się w odległości 800 metrów od domu Gare’ów.

W swoim wystąpieniu przed komisją senacką Gare’owie powiedzieli między innymi[3]

Nie poinformowano nas o wpływie hałasu na nasze zdrowie i jakość życia.

Jednocześnie operator farmy wiatrowej w umowie dzierżawnej zawarł klauzulę stwierdzającą, że wydzierżawiający przyznaje, że otrzymał adekwatną kompensatę za hałas lub inne niedogodności (…)

(…) w związku z tym, że pracuję i mieszkam w bliskiej odległości od farmy wiatrowej, cierpię na brak ciągłego snu, lekkie bóle głowy, napięcie nerwowe oraz poczucie ogólnego niepokoju; te zjawiska występują jedynie wtedy, kiedy turbiny wirują, w zależności od kierunku i siły wiatru.

Mój zawód wymaga, bym pracował wśród turbin wiatrowych w ciągu dnia, co oznacza, że odczuwam pełne oddziaływanie hałasu dzień za dniem, nieustannie. Oddziaływanie jest potężne, że nie możemy otworzyć naszych okien z powodu hałasu w nocy (…)

Konkludując, gdybyśmy nie mieli dźwiękoszczelnych okien [zainstalowanych przez firmę wiatrakową], nasz dom nie nadawałby się do zamieszkania. W naszej ocenie, turbiny nie powinny znajdować się w odległościach mniejszych niż pięć kilometrów od siedzib ludzkich. Sam nie kupiłbym domu położonego 20 kilometrów od farmy wiatrowej.

[Na etapie planowania inwestycji] jedna z wielu sztuczek polega na przyprowadzeniu ludzi pod samą turbinę. Mówią im wtedy: „O takie głośne są turbiny”. Ale to nie prawda.

Im dalej odsuwasz się do turbiny, tym staje się głośniejsza. To dosyć zabawne, w pewnym sensie. Kiedy stoisz przy samej elektrowni, a sama turbina jest 80 metrów wyżej, to hałas jest bardzo słaby. Słychać tylko powiewy wiatru. Ale jak odsuwasz się kilometr lub dwa, to w istocie jest gorzej.

Clive i Trina Gare są pod każdym względem zaprzeczeniem obrazu z góry uprzedzonego, karmiącego się niesprawdzonymi stereotypami i uprzedzeniami sąsiada farmy wiatrowej, jaki maluje tzw. teoria nocebo. Ich początkowe nastawienie było bowiem bardzo pozytywne, inaczej bowiem nie zgodziliby się zostać „gospodarzami” 19 turbin. Wobec operatora farmy wiatrowej nie byli nastawieni wrogo, wręcz przeciwnie, uwierzyli w jego zapewnienia. I wreszcie zdanie o turbinach wiatrowych zmienili, pomimo faktu, że turbiny były i pozostają źródłem ogromnych korzyści finansowych dla nich osobiście.

PRZYPISY

[1] Email do Redakcji z 30.06.2015

[2] Garth Manning i Jane Wilson, „Farm owner liabilities with turbine leases” (Zobowiązania finansowe właścicieli gospodarstw rolnych z tytułu dzierżawy gruntu pod turbiny wiatrowe), Ontario Farmer, 5 maja 2015 (artykuł cytowany w całości na stronie: http://www.windconcernsontario.ca/farm-owner-liabilities-with-wind-turbine-leases/

[3] Pełen zapis wysłuchania Gare’ów znajduje się w dzienniku urzędowym Hansard z 10 czerwca 2015 (dostępny w pdf lub html - http://parlinfo.aph.gov.au. Przedruk jest też tutaj: http://stopthesethings.com/2015/06/15/sa-farmers-paid-1-million-to-host-19-turbines-tell-senate-they-would-never-do-it-again-due-to-unbearable-sleep-destroying-noise