Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Na portalu CIRE.PL ukazał się komentarz prof. Konrada Świrskiego poświęcony zapowiadanym zmianom w tamtejszej energetyce polegającym na zniesieniu opłaty na rozwój OZE, która obciąża konsumentów energii. Profesor Świrski zastanawia się czy to już koniec duńskiej transformacji energetycznej, czy to dopiero początek kolejnych zmian, bo droga energia elektryczna (30,4 eurocentów za 1 kWh w Danii, przy 14 eurocentach za 1 kWh w Polsce) wymusza korektę dotychczasowej polityki.
„Musimy być świadomi faktu, że rewolucja energetyczna jest też rewolucją w cenach i perfekcyjnym zabiegiem marketingowym zmiany postrzegania cen. Okazuje się, że ceny dla odbiorców indywidualnych rosną, bo jednak energia odnawialna jest droższa. Zmienia się też struktura cen, ponieważ w modelowym przykładzie Danii – największy udział mają podatki i różnego rodzaju opłaty dodatkowe (to już 66%), a sama energia marginalnie (15 %).”
Najtrafniejsze spostrzeżenie w tym komentarzu dotyczy właśnie tego, że energetyka wiatrowa swój sukces zawdzięcza strategii marketingowej, która przedstawia energię elektryczną pochodzącą z wiatru, jako innowacyjny produkt zaspokajający potrzeby konsumenta pod hałasem ekologii i ochrony klimatu.
„Problemem bowiem jest to, że w telekomunikacji trend (całkowity) idzie w dół, ale w energetyce się to nie udaje i paradoksalnie, z roku na rok jest coraz drożej dla konsumenta.”
Jak słusznie profesor Świrski zauważa - ekonomia jest bezlitosna i dalsze windowanie cen energii elektrycznej dla konsumentów bez względu na poziom jej „zieloności” niewiele daje. Trzeba szukać innych sposobów dojenia konsumenta z pieniędzy. Skoro dostrzegli to już Duńczycy, to i w Polsce to widać.
Zgadzamy się z tezą, że energetyka wiatrowa to udany produkt marketingowy, coś w rodzaju „faktów prasowych” istniejących tylko wirtualnie, choć kosztujących krocie i zupełnie zbędnych, jako narzędzie do produkcji energii elektrycznej. Powielanie w Polsce duńskiej i niemieckiej strategii rozwoju energetyki, to strata czasu i pieniędzy, bez względu na polityczne naciski rządu duńskiego i niemieckiego na rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Niech szukają gdzieś indziej naiwnych, którzy chcą to kupować. Biznes, który będąc silnie uzależniony od dotacji, pomocy publicznej oraz przymusu odbioru produkcji nie przetrwa nawet miesiąca w warunkach rynkowych. Jest to typowy papierowy tygrys działający w oparciu o przewagę regulacyjną (prawną), a nie w oparciu o przewagę biznesową.
A zatem kiedy zostanie uchwalona ustawa odległościowa dla elektrowni wiatrowych?
Redakcja portalu stopwiatrakom.eu
Źródło: