Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Dwudniowe (20-21.02.2020 r.) negocjacje w sprawie nowego budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027 nie przyniosły żadnego efektu i przywódcy państw członkowskich rozjechali się do domów z niczym. [1] Przed nimi jeszcze długie miesiące negocjacji i rozmów w sprawie unijnych pieniędzy, podatków i wydatków. Nowa perspektywa budżetowa zacznie się dopiero 1 stycznia 2021 r.
Uczestniczący w unijnym szczycie premier Mateusz Morawiecki komentując brak porozumienia w sprawie budżetu napisał, że: „(…) Unia Europejska stoi dziś przed wielkim wyzwaniem przekonania części sceptycznych państw do zwiększenia lub przynajmniej utrzymania wydatków budżetowych na dotychczasowym poziomie. Nie możemy dać się podzielić między kraje skąpe i hojne, między euroentuzjastów i eurosceptyków. Wszyscy powinniśmy być eurorealistami chcącymi ambitnej Europy”. Zdaniem szefa rządu, państwa, które domagają się zmniejszenia wydatków własnych, przy jednoczesnym forsowaniu nowych pomysłów zapominają, że są największym beneficjentem wspólnego rynku”. [2]
fot. PAP/Radek Pietruszka. Premier M.Morawiecki po zakończeniu unijnego szczytu w Brukseli
Opuszczenie przez Wielką Brytanię struktur Unii Europejskiej postawiło projekt nowego unijnego budżetu na głowie. Luka finansowa w unijnych dochodach szacowana jest na 10-12 mld euro rocznie, co stanowi ok. 10% unijnego budżetu. Wobec licznych ambicji Unii w wielu nowych obszarach (walka z klimatem, polityka cyfrowa, wydatki na imigrację), brak możliwości finansowania wszystkich polityk w oczekiwanym kształcie może być pożywką dla eurosceptycznych nastrojów w całej Unii. W efekcie sytuacja polityczna zaostrzyła się, gdyż bez nowych podatków i to trafiających bezpośrednio do unijnego budżetu nie da się zaspokoić wszystkich ambicji europejskich polityków.
Sporne są zarówno wielkość budżetu Unii, jak i możliwość nałożenia nowych podatków stanowiących unijny dochód. W normalnej sytuacji, gdy przedsiębiorstwo traci ponad 10% dochodów, to jego zarząd natychmiast tnie wydatki i zmniejsza zatrudnienie, by ratować biznes. W polityce jednak ta zdroworozsądkowa zasada nie obowiązuje i postępuje się racjonalnie tylko wtedy, kiedy już wszystkie inne możliwości zostały wyczerpane lub wykluczone. Z jednej strony płatnicy netto (Holandia, Austria, Dania, Szwecja oraz udające neutralność Niemcy) domagają się cięć głównie w polityce rolnej i polityce spójności (ok. 2/3 budżetu), tak by unijny budżet wynosił 1,00% PKB wszystkich państw Unii Europejskiej. Z drugiej strony, aż 17 krajów, w tym i Polska było przeciwnych jakimkolwiek cięciom w wydatkach. Tymczasem zaproponowany przez Komisję Europejską budżet oscylował pomiędzy 1,069% a 1,07% PKB UE, czyli za dużo dla płatników netto, a za mało dla „przyjaciół” polityki spójności.
Komentując te negocjacje, bezpośrednio po zakończeniu szczytu w Brukseli, premier Morawiecki pisał: „Każdy z nas musi zrozumieć, że Europa zbuduje swoją konkurencyjność i globalną pozycję jedynie przy użyciu ambitnych narzędzi finansowych. Bez polityki spójności i rolnej, bez sprawiedliwej transformacji energetycznej, wreszcie bez odpowiednio wysokiego budżetu - nasze możliwości ugrzęzną w miejscu. A my chcemy Unii ambitnej, pełnej inwestycji, mobilnej, otwartej na innowacje, ale i zdolnej do dokończenia już rozpoczętych projektów”. [2]
Polski rząd domaga się bowiem zwiększonych środków finansowych z Unii, m.in. na inwestycje infrastrukturalne czy też na transformację energetyczną i ewidentnie gra na utrzymanie dotychczasowego poziomu finansowania. Politycznym celem rządu jest bowiem zapewnienie polskiemu budżetowi wysokiego poziomu transferu środków unijnych, nawet za cenę nieustających upokorzeń politycznych ze strony unijnych instytucji. Sam bowiem podział środków unijnych w Polsce jest świetnym narzędziem utrzymania władzy i zapewnia wpływy polityczne w regionach. Sama celowość wydatków objętych finansowaniem unijnym nie jest już przedmiotem troski naszych przywódców. Ważne jest, by „przerobić” całość dostępnych środków. Unijne pieniądze są bowiem traktowane jako darowane, a nie jako pieniądze składkowe pochodzące z budżetów państw członkowskich.
Możliwe veto Parlamentu Europejskiego wobec budżetu
Brak porozumienia pomiędzy unijnymi przywódcami to nie jedyny problem związany z nowym budżetem, gdyż w procedurze jego uchwalania kluczowe znaczenie ma konieczność uzyskania zgody Parlamentu Europejskiego na jego przyjęcie. Tymczasem Parlament ten opanowany jest przez posłów z manią „walki z klimatem”, którzy domagają się nie tylko zwiększenia ambicji klimatycznych [3], ale głównie wydatków na politykę klimatyczną aż do 30% całego budżetu, podczas gdy Komisja Europejska proponuje „zaledwie” 27% udziału w budżecie.
Jak napisał portal euraktiv.com: „Brak zawarcia porozumienia budżetowego skomplikuje wysiłki na rzecz jego osiągnięcia w najbliższej przyszłości. Unijni dyplomaci i urzędnicy sugerują obecnie, iż najprawdopodobniej negocjacje zostaną zakończone podczas niemieckiej prezydencji w Unii w drugiej połowie 2020 r. Było się oczywiste, że różnice są zbyt duże, aby osiągnąć porozumienie, dlatego odwołaliśmy negocjacje - powiedziała kanclerz Angela Merkel. „Mieliśmy pierwszą próbę, ale wciąż mamy początek roku”, dodała, nie podając szczegółów, jak Berlin odnosi się do zgłoszonych propozycji.” [1]
[Nasz komentarz] Spodziewamy się, że dopiero na jesieni uda się osiągnąć polityczne porozumienie w sprawie unijnego budżetu, choć sytuacja w Europie jest na tyle dynamiczna i trudna, że nic nie jest przesądzone. Ani to, że porozumienie uda się osiągnąć, ani to, że ktokolwiek będzie miał jeszcze czas i siły by negocjować ten budżet. Warto odnotować, że premier Morawiecki na unijnym szczycie zaproponował, by deficyt w unijnym budżecie sfinansować przy pomocy nowego podatku cyfrowego, co ma być teoretycznie wymierzone w globalne korporacje. Rzecz w tym, że jakiekolwiek podatki, które będą zwiększały dochody Unii Europejskiej będą umacniać znaczenie tej organizacji kosztem państw członkowskich, w tym i Polski. W obecnej sytuacji rząd powinien bardziej dążyć do zmniejszenia unijnego budżetu, by znacząco osłabić znaczenie Komisji Europejskiej i jej zdolność do działania w ogóle, niż powiększać ten budżet. Na razie wygląda to bowiem tak, jakbyśmy sami finansowali z krajowej składki zmasowane ataki na nas samych. Unii przyda się radykalne odchudzenie struktur, a nie ich umacnianie.
Przy okazji dyskusji o unijnym budżecie warto domagać się od rządu, by pokazał rzeczywisty koszt naszego uczestnictwa wynikającego z obecności w Unii Europejskiej. Z jednej strony są oczywiście transfery z unijnych programów, ale z drugiej strony płacimy składkę i musimy wdrażać kolejne nowe unijne regulacje prawne, które krok po kroku utrudniają prowadzenie działalności gospodarczej przez polskie przedsiębiorstwa i zwiększają ich koszty. Koszt transformacji energetycznej na przykładzie unijnego systemu handlu emisjami dwutlenku węgla jest świetnym przykładem tego, jak działają unijne standardy na polską energetykę. Same wydatki, niewielkie korzyści. Pytamy się zatem, kto jest rzeczywistym beneficjentem unijnych regulacji prawnych i polityk, oraz czy proponowany przez premiera Morawieckiego „eurorealizm z ambicjami” nie powinien być jakoś uzasadniony wyliczeniami kosztów naszego uczestnictwa w Unii Europejskiej. Znaczenie ma też zaostrzająca się „walka o praworządność”, którą toczą unijne instytucje z Polską. Jeśli TSUE nałoży na Polskę karę finansową za nowe regulacje sądowe i w ramach zabezpieczenia nałoży karę w wysokości 2 mln euro dziennie, to może nasi przywódcy zaczną liczyć rzeczywiste koszty polskiego uczestnictwa w europejskim państwie federalnym.
Pozostając w strukturach Unii Europejskiej, Polska nie jest ani suwerenna, ani samodzielna, ani też wolna.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] https://www.euractiv.com/section/economy-jobs/news/eu-leaders-fail-to-agree-on-first-post-brexit-budget-as-divisions-grow/ - publ. w dn. 21.02.2020 r.
[2] https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C591782%2Cmorawiecki-koniec-szczytu-nie-konczy-negocjacji-ws-budzetu-ue.html – publ. z dn. 22.02.2020 r.
[3] O ambicjach klimatycznych Parlamentu Europejskiego pisaliśmy tutaj: http://stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/2821-klimatyczni-pieczeniarze-i-utopi%C5%9Bci-z-parlamentu-europejskiego-na-%C5%9Bcie%C5%BCce-wojennej-z-%E2%80%9Ekryzysem-klimatycznym%E2%80%9D.html – publ. z dn. 04.12.2019 r.