Skip to main content
Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 28 listopad 2018

W Chinach w pierwszym kwartale br. emisja dwutlenku węgla wzrosła o 4% rok do roku. To chińska gospodarka, zużywając coraz więcej węgla, najbardziej przyczynia się do wzrostu globalnej emisji CO2 o 2%. Dodajmy, że wszystkie kraje Unii Europejskiej odpowiadają zaledwie za niecałe 11% światowej emisji CO2, zaś Chiny za 28% tej emisji. Co więcej, zgodnie z zawartym w 2015 r. Porozumieniem paryskim, Chiny mogą bez żadnych ograniczeń zwiększać emisję CO2, co Chińczycy bezwzględnie wykorzystują. Pytanie, w czyim interesie prowadzona jest przez Komisję Europejską polityka klimatyczno-energetyczna ma naprawdę doniosłe znaczenie i powinna być początkiem rzetelnego rozliczenia kosztów tej polityki z jej efektami. Jest to o tyle ważne, że polityka dekarbonizacyjna szczególnie mocno uderza w polską gospodarkę.

Prezentujemy dzisiaj kolejny krytyczny głos dotyczący polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej, tym razem znana naszym czytelnikom red. Teresa Wójcik w artykule pt.: „Czarne oblicze zielonej rewolucji w Chinach” [1] zgłębia przyczyny, dla których Chiny tak chętnie korzystają z paliw kopalnych.

    (…) Z analizy ostatnich danych rządowych Chińskiej Republiki Ludowej wynika, że w pierwszych trzech miesiącach 2018 r. nadal zwiększał się krajowy popyt na węgiel ( o 3,5 proc.), ropę ( o 4,3 proc.) i gaz ( o 10 proc.) wskutek wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną. W rezultacie emisja CO2 w Chinach w pierwszym kwartale br. wzrosła o 4 proc. rok do roku. Po pierwszym półroczu okazało się, że zwiększenie emisji dwutlenku węgla w Państwie Środka utrzymuje znaczącą tendencję wzrostową.

Co gorsza, analitycy chińscy nieoficjalnie ostrzegają, że krajowa emisja dwutlenku węgla może wzrosnąć w br. ogółem o 5 proc. co byłoby największym rocznym wzrostem w ciągu ostatnich siedmiu lat. Wzrost popytu na węgiel jest napędzany przez sektor energetyczny. Popyt na energię wzrósł o 6,7 proc. w 2017 r. i o 9 proc. w pierwszych czterech miesiącach 2018 r. Wzrost ten był głównie spowodowany zapotrzebowaniem przemysłu ciężkiego i energochłonnego oraz przetwórczego, ale także potrzebami ludności.” [1]

carbon

fot. Pixabay

Wielokrotnie podkreślaliśmy, że wzrost emisji dwutlenku węgla przez gospodarkę pozostaje w ścisłej korelacji z jej wielkością oraz tempem rozwoju. Duże i nowoczesne gospodarki zwyczajnie dużo emitują CO2. Wielkość emisji w liczbach bezwzględnych i tempo wzrostu lub ich spadku wiele mówi o kondycji gospodarczej państwa. Eurobiurokarci liczyli, że narzucając wysokie tempo dekarbonizacji gospodarki zwyczajnie powstrzymają szybki rozwój Chin, który zagroził pozycji najlepiej rozwiniętych europejskich gospodarek, w tym niemieckiego hegemona. Tymczasem Chińczycy ograli tak Berlin, jak i Brukselę i w sprawach „klimatycznych” mają w praktyce wolną rękę. Mogą się rozwijać zgodnie z własnym planem, a ten zakłada chińską dominację gospodarczą na świecie.

    „Obecnie Chiny emitują więcej CO2 niż Stany Zjednoczone i Unia Europejska razem. Odpowiadają aż za 28 proc. globalnej emisji CO2. W 2013 roku Chiny uwolniły do atmosfery ok. 10 mld dwutlenku węgla. Jeśli co roku – jak wynika z danych statystycznych Międzynarodowej Agencji Energii – emisja rosła o ok. dwa miliardy ton rocznie, – w 2018 r. chińska emisja dwutlenku węgla ma szanse osiągnąć 22 mld ton. Ten najnowszy wzrost chińskiej emisji był podobno nieoczekiwany.

Wielu analityków łudziło się, że finansowe bodźce rządowe zastosowane przez Pekin – które wywołały falę inwestycji napędzaną przez przemysł węglowy – były przejściowym instrumentem. Po kilku latach spadającego zużycia węgla i zmniejszającej się emisji dwutlenku węgla, miał nastąpić tylko około dwuletni wzrost i ponowny spadek. Tymczasem nie nastąpił. Bo Pekin obecnie forsuje – i musi forsować – dwa kierunki w polityce gospodarczej: powszechny dostęp do taniej energii elektrycznej, bez limitów, dla całego, prawie 1,5 mld społeczeństwa oraz dalszy rozwój energochłonnych, wysoko rentownych gałęzi przemysłu (wycofywanych coraz liczniej z Unii Europejskiej). W ciągu ostatnich dwóch lat rząd prowadził agresywny program stymulacyjny, który tchnął życie w przemysł związany z kominami bez względu na hasła.” [1]

Inwestycje w energetykę węglową zapewnią Chinom przewagę konkurencyjną

Powiedzmy to bardzo wyraźnie, że Chiny inwestując w energetykę węglową, inwestują w swoją przyszłość. Będą mieli tanią i dostępną energię, co przy drogich i niestabilnych OZE zapewni temu krajowi przewagę konkurencyjną. Już dzisiaj światowi potentaci z branż energochłonnych przenoszą swoje biznesy tam, gdzie nie ma limitów emisji CO2, czyli podatku antywęglowego. Także Polska doświadczy tego procesu bardzo boleśnie, jak się okaże, że nasz przemysł ciężki, np. hutnictwo czy cementownie, w 2023 r. zamknie wszystkie zakłady i zwyczajnie przeniesie się poza Unię Europejską.

    „Jeden z polskich portali niedawno zamieścił informację, że jednak Chiny się dekarbonizują. Wprawdzie – podali autorzy – właśnie powstaje 100 nowych elektrowni węglowych. Ale to tylko sto i ani jedna w Pekinie, gdzie już nie ma węglówek. Ta setka to bloki po 1200 i 2400 MW i ma zastąpić ponad 150 starych elektrowni od 200 do 900 MW. Tak więc energii z węgla w Chinach przybędzie, nie ubędzie.

Oczywiście – zwolennicy OZE mogą argumentować, że w Chinach dynamicznie przybywa farm wiatrowych i solarów. Mają rację, choć Chiny emitują najwięcej CO2 na świecie, to jednocześnie najwięcej inwestują w energetykę odnawialną. Ale przede wszystkim odpowiadają za połowę światowego zużycia węgla. Zaś wiele inwestycji solarnych i wiatrowych ma znaczenie wyłącznie lokalne, nie handlowe. Znajduje się z dala od terenów zaludnionych, z dala od sieci strategicznych.(…) [1]

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Chiński przykład jest ważny z wielu powodów, gdyż pokazuje on, że budowa potęgi gospodarczej jest możliwa i to w szybkim tempie i że jednym z kluczowych składników gospodarczej siły jest nieskrępowany dostęp do surowców, w tym i oczywiście paliw kopalnych. Sprawna i efektywna kosztowo energetyka jest warunkiem podstawowym dla nowoczesnej gospodarki. Tymczasem wygląda na to, że europejscy politycy za główny cel istnienia Unii Europejskiej przyjęli sobie przymusową dekarbonizację całej unijnej gospodarki. Efektem tego szalonego pomysłu, nie mającego żadnego uzasadnienia społecznego, ekonomicznego czy też naukowego, jest konieczność radykalnej transformacji każdego sektora gospodarki w imię klimatycznych obsesji eko-maniaków, którym przeszkadza fluktuacyjny charakter ziemskiego klimatu.

Oczywistym skutkiem takiej polityki gospodarczej Unii Europejskiej są:

- wzrost cen energii elektrycznej,

- ucieczka przemysłu ciężkiego i energochłonnego poza granice Unii Europejskiej,

- wzrost importu surowców naturalnych do państw Unii, w tym ropy naftowej, węgla i gazu, skoro wydobywanie własnych surowców jest urzędowo zwalczane.

Ubocznym skutkiem polityki klimatyczno-energetycznej jest też radykalny wzrost znaczenia unijnych organów z Komisją Europejską na czele, która z każdą nową legislacją zyskuje coraz to nowe kompetencje i możliwości ingerencji w funkcjonowanie gospodarek państw członkowskich. Wszystko to oczywiście odbywa się kosztem kompetencji państw członkowskich, które są coraz bardziej skrępowane tysiącami stron nowych unijnych przepisów.

Podejrzewamy elity rządzące Unią Europejską o celowe działanie w tej sprawie, tj. o świadome kreowanie fikcyjnej narracji o globalnym ociepleniu czy też o zmianach klimatycznych, co w praktyce trudno jest udowodnić, tylko po to, by przy pomocy polityki klimatyczno-energetycznej wymusić przekazanie kompetencji w zakresie kluczowych sektorów gospodarczych (energetyka, górnictwo, przemysł ciężki, transport, rolnictwo, budownictwo, leśnictwo) w ręce Komisji Europejskiej. Jest to organ nie posiadający żadnej legitymacji demokratycznej, gdyż nie jest on wybierany w jakichkolwiek wyborach na szczeblu państw członkowskich, a jego skład jest jedynie uzgadniany pomiędzy politykami najważniejszych państw w zaciszu gabinetów. Członkowie tego organu przed nikim nie odpowiadają i w zasadzie trudno ich odwołać. Dokładnie tak samo było z Komitetem Centralnym KPZR w Związku Sowieckim. Taki przewodniczący Komisji – Jan Klaudiusz Juncker, jest permanentnie pijany i w każdej normalnej pracy już dawno wyleciałby z niej z hukiem. Tymczasem, komuś wyraźnie zależy na tym, by na czele Komisji stała osoba uzależniona od alkoholu, a więc łatwo sterowalna i bezwolna w rękach tych, co naprawdę kierują Unią.

Jaki jest efekt takiego postępowania? Niczego nie musimy już odkrywać. Przypomnimy tylko to, co zostało napisane przez nas już w styczniu 2017 r., a więc blisko dwa lata temu w artykule pt.: „Czy polityka klimatyczno-energetyczna uzależnia Unię Europejską od importu surowców energetycznych?” [2] i co niestety pozostaje wciąż aktualne:

„Przez pryzmat danych statystycznych widać wyraźnie, że Unia Europejska traci swoją pozycję na świecie i traci swoją konkurencyjność, bo zamiast dbać o swój rozwój gospodarczy popadła w polityczną poprawność narzuconą przez wyznawców „zielonej zarazy”. Unijna gospodarka w wyniku sztywnych i coraz bardziej restrykcyjnych regulacji a przede wszystkim przerośniętych ponad zdrowy rozsądek regulacji z zakresu ochrony środowiska i absurdalnego ograniczania emisji CO2, co przekłada się na wysokie koszty energii elektrycznej, straciła zdolność do przystosowywania się do zmieniających warunków rynkowych. Zależność jest prosta – im bardziej „ambitna” polityka energetyczno-klimatyczna, tym wyższe ceny energii elektrycznej i słabsza gospodarka.

Od wielu lat Unia, jako całość, a już strefa euro w szczególności, nie jest w stanie utrzymać jakiegokolwiek wzrostu gospodarczego przekładającego się na wzrost zamożności społeczeństw. Unia Europejska przeżywa ogromny kryzys polityczny i gospodarczy. Do tego dochodzi poczucie braku bezpieczeństwa i zagrożenia terrorystyczne wywołane niekontrolowaną falą imigrantów. Społeczeństwa straciły już zaufanie wobec unijnych instytucji i unijnych polityków, którzy żyją sztucznie wymyślanymi problemami. Ideologia „globalnego ocieplenia” jest takim właśnie sztucznym problemem z fałszywymi rozwiązaniami, bo pod jej sztandarami prowadzi się rabunkową politykę gospodarczą polegającą na wspieraniu określonych podmiotów produkujących urządzenia do generowania energii elektrycznej, przy okazji zarzynając całą gospodarkę wysokimi cenami energii i uzależniając Unię od surowców spoza Europy.”

Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] http://biznesalert.pl/chiny-cop24/

[2] http://www.stopwiatrakom.eu/w-skrocie/2104-czy-polityka-klimatyczno-energetyczna-uzale%C5%BCnia-uni%C4%99-europejsk%C4%85-od-importu-surowc%C3%B3w-energetycznych.html