Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Wszechobecna w mediach głównego ścieku propaganda klimatyczna wprowadza wiele zamieszania w głowach nie tylko osób młodych, niewykształconych i niedoświadczonych życiem, ale także budzi niepokój i u pozostałej części populacji, która ma znacznie poważniejsze zmartwienia na głowie niż wydumane zmiany klimatu. W odpowiedzi na apel Scotta Adams’a [1] (twórcy postaci Dilberta, popularnego videoblogera), Tony Heller – autor znanego bloga pod wymownym tytułem: „realclimatescience.com” opublikował pięć tytułowych argumentów przeciwko alarmizmowi klimatycznemu [2], który straszy ludzi na świecie. Warto zapoznać się z argumentami przeciwko klimatycznym nonsensom.
Wyznawców herezji klimatycznej w zasadzie należałoby skierować z powrotem do szkoły na zajęcia z podstaw geografii, geologii, astronomii, fizyki i matematyki. Bez solidnych podstaw wiedzy naukowej, które należy zdobyć jeszcze przed maturą, trudno jest pojąć niektórym osobom konsekwencje faktu, iż planeta Ziemia krąży wokół Słońca ze zmiennym nachyleniem w stosunku do ekliptyki oraz to, że Słońce poprzez nieustanne emisje promieniowania elektromagnetycznego kształtuje ziemski klimat i pogodę co najmniej od 4,5 mld lat. Stąd też kluczowe znaczenie w naukach o Ziemi, ma obserwacja zjawisk zachodzących na Słońcu i badanie długoletnich cykli słonecznych.
fot. Układ Słoneczny w miniaturze. Źródło: Pixabay
Ten wstęp jest po to, by pożeracze klimatycznych „fake news” sprzedawanych w parówkowych mediach nie musieli obwiniać „zmian klimatu”, występowaniem zjawisk tak oczywistych, jak dzień i noc, czy też istnienie pór roku. Są znacznie prostsze wytłumaczenia dlaczego mamy przedwiośnie, wiosnę, lato, jesień, złotą jesień i zimę oraz dlaczego nocą jest zimniej niż za dnia, aniżeli straszenie nadmiernymi emisjami dwutlenku węgla produkowanymi przez przemysł.
Pięć argumentów według Tony Hellera
„1. Alarmizm klimatyczny opiera się głównie na lęku przed ekstremalnymi warunkami pogodowymi. Idea ta jest głęboko zakorzeniona w naturze ludzkiej i ma swoje korzenie w starożytnych historiach o gigantycznych powodziach, głodzie i zarazie – wywołanych (oczywiście) przez grzechy człowieka. Alarmiści klimatyczni wykorzystują te pierwotne lęki i wykorzystują samą ideę ekstremalnych warunków pogodowych i powodzi, wywołanych tym razem przez węglowe grzechy ludzkości. Rzeczywistość jest taka, że nie ma uzasadnionych dowodów na to, że ekstremalna pogoda narasta lub też, ze wzrasta poziom mórz. Obawy te są bezpodstawne.” [2]
Na potwierdzenie tej tezy Heller zamieszcza wykres pokazujący liczbę dni w roku w USA z temperaturami powyżej 90°F (32,22°C), co powinno uzmysłowić alarmistom, że pomimo rocznych i wieloletnich wahań średniej temperatury znajdujemy się w trendzie chłodzącym.
Rys. 1 Wykres pokazuje procent dni w roku z temperaturą powietrza powyżej 90°F (32,22°C) w okresie 1920-2018
Więcej na ta ten temat w tekście: https://realclimatescience.com/hiding-the-decline-in-extreme-weather/
„2. Alarmizm klimatyczny przypomina opowieść o „Nowych szatach króla”. [3] Ludzie mogą nie dostrzegać żadnych oznak katastrofalnych zmian klimatycznych lub też wzrostu poziomu morza, ale ich opinia jest nieistotna, gdyż „97% naukowców uważa, że jesteśmy skazania na zagładę z powodu globalnego ocieplenia”. To tylko niewielka garstka ludzi, których prasa oraz politycy cytują na okrągło, a która w ogóle może wyrazić swoją opinię. Ich zdaniem reprezentują oni 97% milionów światowych naukowców.” [2]
Źródło: https://realclimatescience.com/2019/02/the-five-top-arguments-against-climate-alarmism/
Opinię taką wygłosił w 2013 r. były prezydent USA – Barack Obama i od tego czasu krąży ona po świecie, choć nie ma żadnego pokrycia w rzeczywistości.
O tym jak jest naprawdę, jeszcze w lutym 2009 r., pisał Komitet Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk. Treść tego stanowiska zamieszczamy poniżej.
Stanowisko
Komitetu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk
w sprawie zagrożenia globalnym ociepleniem
Obserwowane w ostatnich kilkunastu latach zmiany klimatu na Ziemi oraz częstsze występowanie zjawisk ekstremalnych powoduje zaniepokojenie opinii publicznej, wyrażane w środkach masowego przekazu pod hasłem globalnego ocieplenia. W skali międzynarodowej pojawiają się propozycje kroków zaradczych formułowane przez polityków elit rządzących, działający od 1988 roku Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu (IPCC) i organizacje ekologiczne.
Włączając się w tę nadzwyczaj ważną dyskusję, Komitet Nauk Geologicznych PAN pragnie zwrócić uwagę na 10 fundamentalnych aspektów tego problemu, nierozerwalnie związanego z funkcjonowaniem geosystemu – skomplikowanej współzależności procesów zachodzących w litosferze, hydrosferze, atmosferze i biosferze. Ich znajomość powinna leżeć u podstaw racjonalnie i odpowiedzialnie podejmowanych decyzji ingerujących w geosystem.
- Klimat Ziemi kształtowany jest przez wzajemne oddziaływanie jej powierzchni i atmosfery, które ogrzewane są przez promieniowanie słoneczne o cyklicznie zmiennym natężeniu. Na klimat wpływa roczny obieg Ziemi wokół Słońca, termika i zmiany przepływu wód krążących w oceanach, ruch mas powietrza, układ masywów górskich, a w perspektywie czasu geologicznego także ich wypiętrzanie i erozja oraz zmiany w rozmieszczeniu kontynentów wskutek ich ciągłej wędrówki.
- Badania geologiczne dowodzą niezbicie, że stała zmienność jest podstawową cechą klimatu Ziemi w całej jej historii, a zmiany zachodzą w nakładających się cyklach o różnej długości – od kilkuset tysięcy do kilkunastu lat. Dłuższe cykle klimatyczne są wywoływane przez czynniki pozaziemskie o astronomicznym charakterze i zmiany parametrów orbity Ziemi, a krótsze – przez czynniki regionalne i lokalne. Nie wszystkie przyczyny zmian klimatu i zjawiska klimatotwórcze zostały jeszcze w pełni rozpoznane.
- Choć w historii Ziemi dominował klimat znacznie cieplejszy od współczesnego, wielokrotnie dochodziło do potężnych, globalnych ochłodzeń, których efektem był zawsze rozwój rozległych zlodowaceń sięgających niekiedy do strefy podzwrotnikowej. Dlatego wiarygodne prognozowanie zmian klimatu Ziemi, nie mówiąc o chęci im zapobiegania, kształtowania czy przeciwdziałania, musi brać pod uwagę wyniki badan jej przeszłości geologicznej – a wiec czasu, gdy ludzkości (i przemysłu!) nie było na naszej planecie.
- Od dwunastu tysięcy lat Ziemia znajduje się w kolejnej fazie cyklicznego ocieplenia i jest w pobliżu jego maksymalnego natężenia. W samym tylko czwartorzędzie, czyli w ciągu ostatnich 2.5 mln lat, okresy ciepłe wielokrotnie przeplatały się ze zlodowaceniami, co dobrze już zostało rozpoznane.
- Obecnemu ociepleniu towarzyszy wzrost zawartości gazów cieplarnianych w atmosferze: wśród nich dominuje para wodna, a w mniejszych ilościach występuje m.in. dwutlenek węgla, metan, tlenki azotu i ozon. Tak działo się zawsze, bo jest to zjawisko nierozłącznie związane z cyklicznym ocieplaniem i oziębianiem. Okresowy wzrost ilości gazów cieplarnianych w atmosferze, niekiedy nawet do wartości kilkakrotnie większej w porównaniu ze stanem obecnym, towarzyszył dawniejszym ociepleniom, równie_ przed pojawieniem się człowieka na Ziemi.
- W ciągu ostatnich 400 tysięcy lat – jeszcze bez udziału człowieka – zawartość CO2 w powietrzu, jak tego dowodzą rdzenie lodowe z Antarktydy, już 4-krotnie była podobna, a nawet wyższa od wartości obecnej. Przy końcu ostatniego zlodowacenia(!), w ciągu kilkuset lat, średnia roczna temperatura globu zmieniała się parokrotnie, w sumie wzrosła prawie o 10°C(!!) na półkuli północnej – a więc były to zmiany nieporównanie bardziej drastyczne niż dziś obserwowane.
- W ubiegłym tysiącleciu, po okresie ciepłym, z końcem XIII wieku, rozpoczął się okres chłodny trwający do połowy XIX w., po czym znów nastało ocieplenie, w którym właśnie żyjemy. Obserwowane dziś zjawiska, w szczególności przejściowy wzrost globalnej temperatury, wynikają z naturalnego rytmu zmian klimatu. Ogrzewające się oceany mają mniejszą zdolność absorbowania dwutlenku węgla, a zmniejszanie obszaru wieloletniej zmarzliny prowadzi do szybszego rozkładu związków organicznych zawartych w gruncie i tym samym, do zwiększonej emisji gazów cieplarnianych. Od miliardów lat aktywność wulkaniczna Ziemi wzdłuż_ granic płyt litosfery, skryta głównie pod powierzchnia oceanów, dostarcza stale do jej atmosfery CO2, choć z różną intensywnością. W geosystemie gaz ten usuwany jest z atmosfery do biosfery i litosfery poprzez proces fotosyntezy, wiązany w organizmach _żywych – w tym w węglanowych skorupkach organizmów morskich, a po ich obumarciu magazynowany w olbrzymich pokładach wapieni na dnie mórz i oceanów; z kolei na lądzie jest wiązany w różnych osadach organicznych.
- Szczegółowy monitoring parametrów klimatycznych prowadzony jest niewiele ponad 200 lat, dotyczy tylko części kontynentów, które stanowią zaledwie 28% globu. Cześć starszych stacji pomiarowych założonych niegdyś na obrzeżach miast, wskutek postępującej urbanizacji, znalazło się dziś w ich obrębie. Wpływa to, miedzy innymi, na wzrost mierzonych wartości temperatury. Badania ogromnych przestworzy oceanów zostały zapoczątkowane ledwie przed 40 laty. Tak krótkie okresy pomiarowe nie dają pewnych podstaw to tworzenia w pełni wiarygodnych modeli zmian termicznych na powierzchni Ziemi, a ich poprawność jest trudna do weryfikacji. Dlatego należy bezwzględnie zachować daleko idącą powściągliwość w przypisywaniu człowiekowi wyłącznej, czy choćby tylko dominującej, odpowiedzialności za zwiększoną emisję gazów cieplarnianych, gdyż prawdziwość takiego twierdzenia nie została udowodniona.
- Nie ulega wątpliwości, że w pewnej części wzrost ilości gazów cieplarnianych, konkretnie CO2, jest związany z działalnością człowieka i dlatego wskazane jest podejmowanie kroków dla ograniczenia tej ilości na zasadach zrównoważonego rozwoju, w pierwszym rzędzie zaprzestanie ekstensywnych wylesień, szczególnie w rejonach tropikalnych. Równie zasadne jest podjęcie i prowadzenie właściwych działań adaptacyjnych, które będą łagodzić skutki obecnego trendu ociepleniowego.
- Doświadczenie badawcze w dziedzinie nauk o Ziemi mówi, że tłumaczenie zjawisk przyrodniczych, oparte na jednostronnych obserwacjach, bez uwzględniania wielości czynników decydujących o konkretnych procesach w geosystemie, prowadzi z reguły do nadmiernych uproszczeń i błędnych wniosków. Błędne też mogą być decyzje polityków podejmowane o oparciu o niekompletny zespół danych. W takich warunkach łatwo o – przystrojony poprawnością polityczną – lobbing inspirowany przez kręgi zainteresowane na przykład sprzedażą szczególnie kosztownych, tak zwanych ekologicznych, technologii energetycznych bądź składowaniem (sekwestracja) CO2 w złożach już wyeksploatowanych. Z przyrodnicza rzeczywistością nie ma to wiele wspólnego. Podejmowanie radykalnych i ogromnie kosztownych działań gospodarczych zmierzających do ograniczenia emisji jedynie wybranych gazów cieplarnianych, w sytuacji braku wielostronnej analizy zachodzących zmian klimatu, może doprowadzić do zupełnie innych skutków niż oczekiwane.
Komitet Nauk Geologicznych PAN uważa za konieczne podjęcie wielodyscyplinowych badań, opartych na wszechstronnym monitoringu i modelowaniu wpływu na klimat równie_ innych zmiennych czynników, nie tylko stężenia CO2. Jedynie takie podejście przybliży nas do pełnego rozpoznania przyczyn zachodzących zmian klimatu.
Wrocław–Warszawa, 12 lutego 2009
Argumenty podnoszone przez PAN są ważne i istotne, choć w dobie poprawności politycznej będą ignorowane przez zwolenników „postępu i nowoczesności”. Tym bardziej trzeba upowszechniać wiedzę naukową, a nie zabobony na temat klimatu. Obowiązkiem człowieka rozumnego i wykształconego jest dociekanie prawdy, a nie uleganie emocjom i propagandzie.
„3. Od dziesięcioleci naukowcy głoszą apokaliptyczne prognozy. Wszystkie one srodze zawiodły, ale nie przeszkadza to naukowcom dalej powtarzać te same dezinformacje. Gdyby ich prognozy rzeczywiście były poprawne, to nie byłoby nas tutaj, by prowadzić dyskusję.” [2]
O historii 50 lat nietrafionych prognoz klimatycznych więcej można przeczytać tutaj: https://realclimatescience.com/fifty-years-of-failed-apocalyptic-forecasts/
„4. Alarmizm klimatyczny jest całkowicie uzależniony od wykresów i bezużytecznych modeli klimatycznych generowanych przez niewielką grupę ludzi. Wykresy są generowane przez błędne naukowo procesy fałszowania i ukrywania danych.” [2]
Heller przywołuje wykonaną przez siebie analizę pierwszych prognoz w zakresie globalnego ocieplenia klimatu, tj. prognozy upublicznionej w 1988 r. przez dr Jamesa Hansena dyrektora Instytutu Goddard’a NASA, która okazała się być całkowicie błędna. Poniżej wykres z prognozami dr Hansena (scenariusze A, B i C) z naniesioną czerwoną linią pokazującą temperaturę troposfery mierzoną przy użyciu satelitów. Z wykresu wynika, że temperatura troposfery podąża w ślad za scenariuszem C opisanym przez dr Hansena, jako ten z zerową emisją CO2 do atmosfery.
Więcej można przeczytać tutaj: https://realclimatescience.com/failed-climate-models/
„5. Najważniejszym argumentem przeciwko alarmizmowi klimatycznemu jest to, że proponowane przez alarmistów rozwiązania są niewykonalne, niebezpieczne i bezużyteczne. Zostały one opracowane bez konsultacji z inżynierami i mają zero szans na jakikolwiek sukces. Potrzebna jest nam poważna dyskusja o przyszłości naszej energetyki, ale ta dyskusja jest cenzurowana, a w jej miejsce wchodzi propaganda. Musimy poważnie zastanowić się nad przyszłością naszej energetyki, ale takie media, jak „New York Times” czy „LA Times”, prowadzą jawną politykę cenzurowania każdego, kto ma zdanie odrębne w tej sprawie. To jest niebezpieczne, nieamerykańskie i zagraża naszemu istnieniu. Zmiana klimatu nie jest bezpośrednim zagrożeniem, ale za to proponowane rozwiązania, jak najbardziej.
Gdyby rzeczywiście kryzys klimatyczny miał miejsce, to byłoby to oczywiste, gdyż alarmiści nie musieliby ukrywać, ani manipulować danymi”. [2]
I na zakończenie, krótkie podsumowanie ze strony jednego z najzagorzalszych krytyków „Zielonej zarazy”, Jamesa Delingpole’a, który publikację Tony Hellera podsumował tak:
„Aktywiści, politycy-szamani, poszukiwacze łatwego zarobku, szemrani naukowcy, drugorzędni medioznawcy i inni pożyteczni idioci, którzy naciskają nas na podejmowanie działań klimatycznych, domagają się niemożliwego. Gdyby kiedykolwiek osiągnęli swoje ambicje, zachodnia cywilizacja przemysłowa upadłaby.” (…) To jest coś, co wydaje mi się zupełnie zagadkowe w przypadku samozwańczych kampanii „klimatycznych". Ciągle wmawiają nam, że chcą ocalić planetę, że martwią się „przyszłymi pokoleniami", że ludzie, którzy „zaprzeczają" zmianom klimatycznym, są samolubni, chciwi i niedouczeni.
Jednak wszystko, co robią ci działacze „klimatyczni", osiąga efekt diametralnie odwrotny od ich rzekomych dobrych intencji.” [4]
Tłumaczenie i opracowanie
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] https://www.pscp.tv/ScottAdamsSays/1gqGvnVYBYBGB
[2] https://realclimatescience.com/2019/02/the-five-top-arguments-against-climate-alarmism/
[3] Baśń J.Ch.Andersena „Nowe szaty króla”. Dostępna jest m.in. tutaj: https://pl.wikisource.org/wiki/Nowe_szaty_Cesarza