Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Pisaliśmy już wielokrotnie, że po zdewastowaniu energetyki konwencjonalnej, globalne elity finansowe wzięły na celownik transport osobisty, umożliwiający swobodne przemieszczanie się ludzi na duże odległości. Dlatego też w ramach budowy nowego ustroju Unii pn. „Nowego Zielonego Ładu”, albo znacznie trafniej „Zielonego Dominatu” ma dojść do całkowitej eliminacji z rynku samochodów napędzanych silnikami spalinowymi. Unia Europejska zwyczajnie zakaże ich sprzedaży, gdyż walka z klimatem wymaga poświęceń. A przy okazji odbierze się ludziom wolność poruszania się. Brukselsko-berlińskie elity zainteresowane są bezwzględną dominacją nad społeczeństwem i jego ekonomiczną eksploatacją. Dlatego mówimy o Zielonym Dominacie.
Część unijnych krajów już od jakiegoś czasu planuje wprowadzenie zakazu sprzedaży i rejestracji samochodów z silnikami spalinowymi napędzanymi paliwami kopalnymi po to, by wcielić w życie unijny cel w postaci „neutralności klimatycznej”. Na początku roku pisaliśmy o planach lewicowego rządu Irlandii, który zamierzał wprowadzić taki zakaz od 2030 r. [1] Plany te mogą jednak zostać gwałtownie przyspieszone, gdyż Komisja Europejska zamierza taki zakaz wprowadzić już od 1 stycznia 2026 r. Takimi informacjami podzielił się portal euractiv.com, który znany jest z dobrych kontaktów z unijną biurokracją. [2]
Zdjęcie: (Joenomias) Menno de Jong z Pixabay
Zgodnie z projektem nowych regulacji, do których dotarł euraktiv.com, a które niedługo ma przedstawić Komisja „Od stycznia 2026 r. wszystkie samochody sprzedawane w Europie będą musiały emitować zero gram CO2/km, aby można je było uznać za „zrównoważone” zgodnie z nową unijną klasyfikacją przygotowywaną na potrzeby zielonych inwestycji. Samochody będą również musiały emitować mniej niż 50 g CO2/km do końca 2025 r., aby osiągnąć próg „braku znaczących szkód” i zostać uznane za zielone.” [2]
W myśl planów Komisji Europejskiej wprowadzenie nowych norm emisji CO2 dla samochodów wymusi na konsumentach zakupy jedynie pojazdów elektrycznych, gdyż inne samochody nie będą mogły być ani sprzedawane, ani zapewne nie przejdą już badań technicznych. Pomysł eurobiurokratów polega na tym, by na drodze administracyjnej wymusić na konsumentach porzucenie samochodów z napędem spalinowym. Jednym z elementów tej polityki będzie zaostrzenie norm emisji spalin z euro 6 RDE (Real Driving Emission) na euro 7, których żaden samochód z silnikiem spalinowym nie spełni.
Podobny zakaz sprzedaży samochodów z napędem spalinowym planuje także wprowadzić Wielka Brytania, która mimo zapowiadanego na dzień 31 grudnia 2020 r. opuszczenia Unii Europejskiej w dalszym ciągu będzie kontynuowała „ambitną”, a nawet utopijną politykę klimatyczną. Tak podał „The Guardian” w najbliższych dniach rząd Borisa Johnsona ogłosi nowe plany w zakresie polityki klimatycznej, w tym właśnie wprowadzenie zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikiem benzynowym i wysokoprężnym w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Brytyjski rząd ma nadzieję, że taka właśnie polityka sprawie, że rynek samochodów elektrycznych w tym kraju nabierze wigoru i pomoże Wielkiej Brytanii osiągnąć cele klimatyczne, w tym redukcję emisji gazów cieplarnianych do zera netto w okresie do 2050 r. Jednym z elementów tej polityki mają być rządowe inwestycje w infrastrukturę do ładowania pojazdów elektrycznych, która będzie kosztować ok. 500 mln funtów (ok. 2,5 mld zł) w najbliższych latach.
Sprzedaż samochodów elektrycznych, których nie należy mylić z hybrydami (pojazdy o napędzie spalinowo-elektrycznymi), jakkolwiek rośnie, to w Wielkiej Brytanii w dalszym ciągu jest to niewiele, bo ok. 7% nowo kupowanych pojazdów. Tak wynika z danych Society of Motor Manufacturers and Traders [Towarzystwo Producentów i Sprzedawców Samochodów - red]. Organizacja ta wzywała już wcześniej rząd do zadeklarowania długoterminowych zachęt finansowych do zakupu pojazdów elektrycznych oraz do ustalenia stałych celów w zakresie budowy infrastruktury służącej do ładowania pojazdów, argumentując, że wyższe ceny samochodów elektrycznych oraz obawy dotyczące możliwości ich naładowania powodują spadek sprzedaży takich pojazdów. [3]
Plany gwałtownego przyspieszenia rozwoju elektromobilności budzą niepokój wśród niemieckich producentów samochodów (VDA), którzy ustami prezesa Hildegarda Müllera publicznie zadeklarowali, że: „Szybki rozwój mobilności elektrycznej jest dla nas wyraźnym priorytetem do 2030 r., zwłaszcza w przypadku samochodów osobowych i lekkich pojazdów użytkowych. A sama branża przemysłu samochodowego zainwestuje ponad 50 mld euro w rozwój elektromobilności w ciągu najbliższych kilku lat. Jednak Müller zapowiedział, że silniki spalinowe nadal będą odgrywać kluczową rolę na drodze do osiągnięcia neutralności klimatycznej w transporcie do 2050 r.”. [2]
Oczywiście Komisja Europejska prezentuje niezwykłą pryncypialność, jeśli chodzi o nowe cele klimatyczne jesteśmy więcej niż pewni, że nie będzie chciała ona nawet słyszeć o tym, żeby samochody spalinowe mogły jeździć po drogach w perspektywie dłuższej niż do 2030 r. Według Eurostatu, samochody osobowe są odpowiedzialne za ok. 12% całkowitej emisji CO2 w Unii Europejskiej. Natomiast cały sektor transportu odpowiada za blisko 30% całkowitej emisji CO2 w Unii Europejskiej, z czego 72% pochodzi z transportu drogowego, a więc z transportu rzeczy. [2] Niestety, czego już unijni eko-utopiści nie podają, nie ma obecnie na rynku żadnej sensownej alternatywy dla ciężkiego transportu rzeczy, paliw i cieczy niż samochody napędzane silnikami wysokoprężnymi. Elektryczne ciężarówki to mrzonka, która dobrze wygląda wyłącznie na folderach reklamowych. Apele „naukowców od klimatu” i „aktywistów klimatycznych” o zwiększenie ambicji w walce z klimatem niestety nie znajduje odzewu w przemyśle, gdyż nawet miliardy dolarów inwestowane w przemysł OZE i elektromobilność nie rozwiązują żadnego problemu „zielonej” energetyki, czyli brak pewności dostaw, brak ciągłości funkcjonowania źródeł wytwarzania energii, brak możliwości wielkoskalowego magazynowania energii oraz wysokie koszty zarządzania siecią energetyczną związane z olbrzymią ilością mało przewidywalnych źródeł energii.
Oczywiście straszenie horrorem pt. „Kryzys klimatyczny” jeszcze przez jakiś czas będzie przynosiło efekty wśród polityków, ale w miarę oswajania się z problemem oraz z powodu naturalnej zmienności cykli pogodowych, gdy wrócą śnieżne i mroźne zimy na półkuli północnej, aktywiści klimatyczni będą mieli nie lada kłopot z wytłumaczeniem dlaczego mimo globalnego ocieplenia jest … tak zimno.
Kompromitacja programu rozwoju elektromobilności w Polsce
Byliśmy pierwsi, bo już w październiku 2017 r. ostrzegaliśmy przed bezmyślnym małpowaniem unijnych pomysłów „rozwoju elektromobilności” polegających na wydawaniu pieniędzy na coś co działa słabo i nie spełnia zasadniczej funkcji samochodu, tj. taniego i efektywnego przemieszczania się. [4] Oczywiście rząd „wiedział lepiej” i ustawę o elektromobilności uchwalił. W efekcie program miliona pojazdów elektrycznych w Polsce do 2025 r. okazał się być kompletnym niewypałem. W 2019 r. kupiono w Polsce nieco ponad 4 tys. pojazdów elektrycznych i rok 2020 r. nie będzie tutaj specjalnie lepszy.
Aby nie być gołosłownym warto sięgnąć do raportu Najwyższej Izby Kontroli, która przeprowadziła kontrolę całego programu i na początku listopada br. opublikowała swój raport. [5] NIK wskazał na następujące elementy, które złożyły się na niepowodzenie programu:
„Elektromobilność w Polsce jest nadal na etapie początkowym, mimo upływu w 2019 roku trzech lat od zaprezentowania planów jej rozwoju. Do czasu zakończenia kontroli w styczniu 2020 roku wizja elektromobilności zawarta w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, ujęta następnie w rządowych dokumentach operacyjnych, nie została zrealizowana w przewidywanym kształcie. Winne były opóźnienia w realizacji poszczególnych zadań oraz brak konsekwencji we wdrażaniu zaplanowanych instrumentów.
Zdaniem NIK istnieje duże ryzyko, że założony w rządowym dokumencie cel 1 mln zarejestrowanych pojazdów elektrycznych w 2025 roku nie zostanie osiągnięty. Już teraz wiadomo z wysokim prawdopodobieństwem, że nie zostanie zrealizowany cel zarejestrowania w Polsce do 2020 roku 50 tys. pojazdów elektrycznych. Do końca lipca 2020 roku zarejestrowano tylko 13 057 pojazdów elektrycznych - ok. 26 % celu na 2020 r. Nawet w rządowych dokumentach strategicznych przyjmowanych w 2019 r. stopniowo wycofywano się z wizji miliona pojazdów elektrycznych w 2025 r. W Strategii Zrównoważonego Transportu do 2030 r. założono, że flota samochodów elektrycznych docelowo będzie liczyła 600 tys. sztuk.
Podobnie liczba ogólnodostępnych punktów ładowania jest niższa niż planowana. Według danych zawartych w Ewidencji Infrastruktury Paliw Alternatywnych do końca 2019 r. uruchomiono 1 307 takich punktów, tj. 20,4% ich liczby przewidywanej w Krajowych ramach polityki do osiągnięcia w 2020 r. Zrealizowany w 115% został za to cel zainstalowania punktów ładowania o dużej mocy - 459 sztuk. Głównymi przyczynami niskiego stopnia rozwoju infrastruktury ładowania były początkowa niska liczba stacji ładowania i konieczność nadrobienia opóźnień. Poziom kosztów budowy i funkcjonowania infrastruktury okazał się za wysoki przy ograniczonym rynku pojazdów elektrycznych. Ze skontrolowanych 21 miast o liczbie mieszkańców co najmniej 100 tys., tylko w Katowicach rozwój infrastruktury przekroczył wielkość progu określonego w ustawie o elektromobilności na koniec 2020 roku.”. [5]
Źródło: https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/wsparcie-rozwoju-elektromobilnosci.html
[Nasz komentarz] Nie byliśmy i nie jesteśmy fanami rozwoju elektromobilności, gdyż jest to ślepa uliczka w rozwoju transportu w ogóle. Samochody z silnikami spalinowymi są zwyczajnie bardzo trudno zastępowalne, zwłaszcza w transporcie ciężkim i publicznym. Można oczywiście elektryfikować kolej i tutaj jak najbardziej jest pole do szerokich działań. Można elektryfikować transport miejski poprzez budowę linii tramwajowych, trolejbusowych czy lekkiej kolei miejskiej, ale już wydawanie publicznych pieniędzy na autobusy elektryczne, to zwyczajne marnowanie pieniędzy podatników. Dzieje się tak dlatego, że nowa technologia jest dużo droższa w zakupie oraz eksploatacji niż zwykłe pojazdy spalinowe. Niebagatelną kwestią są też koszty naprawy oraz utylizacji baterii elektrycznych, co się w tej chwili skrzętnie ukrywa. Problem jest jednak poważny, gdyż koszty utylizacji tego sprzętu są niebagatelne. Kolejnych problemów z tzw. „elektromobilnością” będzie przybywać, gdyż nasi umiłowani przywódcy, zachwyceni wizjami „czystego i niskoemisyjnego” transportu zapomnieli, że to wszystko musi jeszcze jeździć i się opłacać. Niestety zarówno premier Morawiecki, jak i minister Kurtyka dalej pełnią swoje funkcje i dalej wierzą w „zieloną transformację” w transporcie oraz energetyce. Jak widać, brak efektów w działalności nie jest w stanie przekonać ich do porzucenia mrzonek o „transformacji energetycznej”. Niestety unijna presja na likwidację transportu samochodowego opartego o pojazdy z silnikami spalinowymi i związane z tym ograniczenia w swobodzie przemieszczania się są nieuchronne. Takie są oczywiste konsekwencje udziału Polski w Unii Europejskiej.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] http://stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/2846-irlandia-rz%C4%85d-w-ramach-osi%C4%85gania-%E2%80%9Eneutralno%C5%9Bci-klimatycznej%E2%80%9D-chce-zakaza%C4%87-re-jestracji-nowych-samochod%C3%B3w-z-silnikiem-benzynowym-lub-diesla-po-2030-r.html – publ. z dn. 12.01.2020 r.
[2] https://www.euractiv.com/section/energy-environment/news/leak-only-zero-emission-cars-will-win-eu-green-investment-label/ - publ. z dn. 12.11.2020 r.
[3] https://www.theguardian.com/environment/2020/nov/14/uk-expected-to-ban-sale-of-new-petrol-and-diesel-cars-from-2030 - publ. z dn. 14.11.2020 r.
[4] Odsyłamy tutaj do naszego tekstu z dn. 24.10.2017 r. - http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2365-czym-jest-elektromobilno%C5%9B%C4%87-i-dlaczego-trolejbusy-nie-s%C4%85-pojazdami-elektrycznymi.html
[5] Całość materiałów z kontroli NIK dostępna jest tutaj: https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/wsparcie-rozwoju-elektromobilnosci.html - publ. 05.11.2020 r.
Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej.