Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Pogłębia się skandal związany z manipulacjami kosztami wytwarzania i cenami uzyskiwanymi ze sprzedaży energii elektrycznej wytwarzanej w morskich farm wiatrowych zlokalizowanych na wodach przybrzeżnych Wielkiej Brytanii. Oficjalne informacje rządowe wskazują na kluczową rolę samego rządu brytyjskiego w przygotowaniu prawnych możliwości dla takich praktyk ze strony operatorów farm wiatrowych. [1] Czy ze strony brytyjskiego rządu była to nadzwyczajna uprzejmość wobec branży wiatrakowej czy też świadczenie wzajemne pewnie się nie dowiemy. Widać jednak wyraźnie, że żaden rząd – w kontaktach akurat z tą branżą – nie umie zachować się asertywnie i zadbać o interes odbiorców energii.
Pisaliśmy w dniu 22 marca br. [2], że branża morskiej energetyki wiatrowej w Wielkiej Brytanii ewidentnie zaprzeczyła niedawno własnej propagandzie o wyraźnym spadku w ostatnich latach kosztów wytwarzania w farmach wiatrowych zlokalizowanych na morzu, co miało doprowadzić do spadku cen energii w tym kraju. [3] To właśnie ta propaganda – choć lepiej mówić tutaj o jawnej manipulacji – była podstawą do przyjęcia przez rząd Zjednoczonego Królestwa strategii uznającej dalszą rozbudowę morskich farm wiatrowych za główny kierunek rozwoju energetyki w tym kraju na przyszłość. Szczegółowe wyjaśnienia, na czym polegała ta manipulacja jak i obecny szantaż ze strony branży wiatrakowej domagającej się dodatkowych subsydiów można znaleźć w publikacji Paula Homewooda – analityka z portalu „Notalotofpeopleknowthat.wordpress.com” specjalizującego się w kwestiach klimatu i energetyki, na którego powołujemy się tutaj. [4]
Źródło: https://www.theguardian.com/environment/2022/jul/08/price-offshore-wind-power-falls-cheapest-ever-level-uk
Kluczowym dowodem na rzekomo niskie koszty energii produkowanej w morskich farmach wiatrowych były bardzo niskie oferty składane w ramach rządowych aukcji na dostarczanie mocy do sieci energetycznej, tj. 37,35 funtów/MWh. Przedstawiciele rządu brytyjskiego uznawali wyniki tych aukcji za swój wielki sukces i chwalili się, że:
„Nasz program aukcji na dostawy energii odnawialnej okazał się wielkim sukcesem. W ramach ostatniej rundy przetargów udało się zapewnić czystą energię w ilości umożliwiającej zasilenie dwunastu milionów brytyjskich domów, przy dalszym gwałtownym spadku cen czystej energii (podkreślenie redakcji sw.eu).
Podpisanie tych kontraktów oznacza zielone światło dla inwestycji, które stworzą miejsca pracy i szanse w całym kraju. Przyczyni się to do zabezpieczenia rodzimych dostaw tańszych OZE i spadku cen energii dla milionów brytyjskich rodzin, w miarę jak odchodzimy od drogich paliw kopalnych.”. [4]
Rzecz w tym, że chwalenie się przez brytyjski rząd wynikami aukcji było zdecydowanie przedwczesne, gdyż żadna z morskich farm wiatrowych, które miały dostarczać energię w cenie zamówionej przez rząd … jeszcze nie powstała. Badania sprawozdań finansowych operatorów farm wiatrowych w Wielkiej Brytanii wykazały, że zakontraktowana przez rząd cena energii elektrycznej jest zbyt niska, by budowa i eksploatacja takich farm była opłacalna.
Złudne kontrakty różnicowe z deweloperami farm wiatrowych
Z informacji, do których dotarł Paul Homewood, na którego powołujemy się tutaj wynika, że aktualnie najniższa cena, jaką płaci się za energię elektryczną dostarczaną przez morską farmę wiatrową „Triton” wynosi 94,81 funtów/MWh, która rozpoczęła działalność dwa lata temu. Jednak inna morska farma wiatrowa „Moray East”, która posiada gwarantowaną cenę sprzedaży wyprodukowanej przez siebie energii w wysokości 73,71 funtów/MWh w ogóle nie realizuje swojego kontraktu z brytyjskim rządem a zamiast tego sprzedaje swoją energię elektryczną na wolnym rynku po znacznie wyższych cenach, które są obecnie wynoszą ok. 120 funtów/MW. [4]
W ten właśnie sposób okazało się, że zawierane przez brytyjski rząd kontrakty z wytwórcami energii z morskich farm wiatrowych (tzw. „contracts of difference” - kontrakty różnicowe) nie są wcale wiążące dla zwycięzców tych przetargów i nie muszą oni dostarczać wytworzonej przez siebie energii elektrycznej do sieci. Mogą ją za to sprzedawać na rynku po aktualnej, wielokrotnie wyższej cenie. Oznacza to w praktyce, że deweloperzy i operatorzy morskich farm wiatrowych nie podejmowali żadnego ryzyka zgłaszając nierealistycznie niskie ceny ofertowe, gdyż można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że w ogóle nie zamierzali dotrzymać kontraktu z brytyjskim rządem. Zasadnicze pytanie brzmi zatem – czy brytyjski rząd był aż tak nieudolny, że nie umiał zabezpieczyć interesów 12 mln konsumentów czy też był niezwykle uprzejmy? W końcu taka nadzwyczajna spolegliwość wobec branży wiatrakowej z czegoś musi się brać.
Kontrakty, z których nic nie wynika
Na podstawie brytyjskich przepisów o swobodnym dostępie do informacji („Freedom of Information Act”) przywoływany już Paul Homewood uzyskał dokumenty i oficjalne informacje, z których wynika, że treść kontraktów różnicowych zawartych przez rząd z deweloperami farm morskich nie zobowiązuje tych ostatnich w żadnej mierze do ich realizacji (ściślej: do realizacji opcji, które kontrakty te przewidują), a strona rządowa nie ma prawnych możliwości wyegzekwowania ich ani nałożenia jakiekolwiek kary z tego tytułu na dewelopera/operatora wiatrakowego.
Fragment autentycznego kontraktu różnicowego otrzymany w ramach odpowiedzi na wniosek o dostęp do informacji publicznych.
Źródło: https://notalotofpeopleknowthat.wordpress.com/2023/03/25/will-offshore-wind-lower-energy-bills/
Wydaje się więc oczywiste, że zgarnąwszy subsydia, do których strona rządowa zobowiązała się w zawartych kontraktach na dostawę mocy, operatorzy morskich farm wiatrowych nie będą mieli żadnego powodu ani tez interesu, by realizować te kontrakty w przyszłości, a przynajmniej do czasu, gdy ceny rynkowe energii spadną poniżej przewidzianego w nich poziomu. Niestety nie zanosi się na taką sytuację w Wielkiej Brytanii w ogóle.
Według Paula Homewooda, koszty poniesione przez podatnika brytyjskiego z tytułu kontraktów różnicowych sięgają już 5,7 miliarda funtów (ponad 30 mld złotych). Taka jest cena tej uprzejmości brytyjskiego rządu. W związku z zaistniałą sytuacją portal Net Zero Watch wezwał brytyjski rząd do nałożenia podatku od zysków nadzwyczajnych w wysokości 100% na wszystkich producentów energii odmawiających realizacji kontraktów zawartych przez nich z państwem.
Mimo tej oczywistej wpadki, brytyjski rząd dalej brnie w realizację swojej polityki osiągnięcia stanu zerowej emisji CO2 już w 2050 r. z celem pośrednim w 2030 r. wynoszącym 68% redukcji emisji CO2. Premier Wielkiej Brytanii – Rishi Sunak ogłosił niedawno zaktualizowaną strategię zerowej emisji i chwalił się olbrzymią redukcją emisji dwutlenku węgla w brytyjskiej gospodarce. Oczywiście premier Sunak nie chwalił się przy okazji wysokimi cenami energii elektrycznej dla Brytyjczyków, co jest oczywistym efektem tak gorliwej walki z paliwami kopalnymi. [5]
[Podsumowanie]
Przykład z Wielkiej Brytanii jest bardzo pouczający i gdyby tylko polscy politycy chcieli z niego wyciągnąć wnioski, to nigdy, pod żadnymi warunkami i za żadne pieniądze nie pozwoliliby wybudować żadnego wiatraka ani na lądzie ani też na morzu. Niestety nie możemy liczyć w tej sprawie na polski rząd, który w pełni popiera klimatystyczną zieloną agendę ONZ oraz Unii Europejskiej i niezwykle gorliwie ją realizuje. Nowelizacja ustawy odległościowej i likwidacja zasady 10H dla wiatraków jest tego dobitnym dowodem. Politycy prowadzą społeczeństwo do nędzy i widać, że robią to mniej lub bardziej świadomie.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
(1) https://www.netzerowatch.com/wind-farms-can-simply-ignore-agreed-contracts-and-cash-in-big-time-foi-reveals/ - publ. 28.03.2023 r.
(2) http://www.stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/3028-brytyjskie-morskie-farmy-wiatrowe-przedstawiane-jako-%E2%80%9Enajta%C5%84sze-%C5%BAr%C3%B3d%C5%82o-energii-si%C4%99gaj%C4%85-g%C5%82%C4%99boko-do-kieszeni-podatnika.html – publ. z dn. 22.03.2023 r.
(3) Taki przekaz medialny można znaleźć jeszcze w połowie 2022 r. - zob. https://www.theguardian.com/environment/2022/jul/08/price-offshore-wind-power-falls-cheapest-ever-level-uk - publ. z dn. 08.07.2022 r.
(4) Zobacz publikację z pkt (2), a także: https://notalotofpeopleknowthat.wordpress.com/2023/03/25/will-offshore-wind-lower-energy-bills/ - publ. z dn. 25.03.2023 r.
(5) https://www.theguardian.com/environment/2023/mar/30/net-zero-strategy-shows-uk-will-miss-2030-emissions-cuts-target - publ. z dn. 30.03.2023 r.
Wszechobecna propaganda klimatyczna w mediach głównego nurtu oparta jest o kilka mitów, które są nieustannie promowane wbrew oczywistym faktom i elementarnej wiedzy naukowej, zwłaszcza mit o szkodliwości dwutlenku węgla i jego szczególnej roli gazu cieplarnianego. Poglądy przeciwne i poddające w wątpliwość „ustaloną naukę o klimacie” są zaciekle eliminowane z obiegu publicznego, wszystko po to, by nie dopuścić do powstania nawet najmniejszych wątpliwości wśród polityków, dziennikarzy i wyborców, a już szczególnie dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. W ten sposób bełkot klimatyczny rozlewa się po infosferze publicznej i uniemożliwia rzetelną debatę o przyczynach, skutkach i kosztach „walki z klimatem”. Skala manipulacji i dezinformacji jest na tyle duża, że konieczne jest posługiwanie się zupełnie innymi pojęciami umożliwiającymi prawidłowe nazwanie rzeczywistości bez jej przeinaczania. Prawda sama się nie obroni i wymaga codziennej pracy a zwłaszcza posługiwania się innym językiem niż klimatyczni histerycy i naciągacze. Dlatego misją naszego portalu jest obrona prawdy naukowej i polskich interesów politycznych oraz gospodarczych w czasach inwazji post-prawd, kłamstw i przeinaczeń.
Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Prosimy o wpłaty na konto w PKO BP SA: 53 1020 2791 0000 7102 0316 5867
Tytuł wpłaty: "Darowizna na stopwiatrakom.eu"
Dziękujemy Państwu za życzliwe wsparcie!