Poniżej relacja z Sejmu z debaty na temat oddalenia wiatraków od domów. Czytamy w niej wypowiedź Cezarego Olejniczaka (SLD), który zwracając się do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, pytał: "Kto państwu podsunął projekt tej ustawy. Wiem, że państwo walczycie z wszystkim i ze wszystkimi. Zaczynacie tą ustawą walczyć z wiatrakami. Za chwilę zaczniecie walczyć z energią, która pochodzi z wody, a na koniec, w przyszłym roku zaczniecie pewnie walczyć ze Słońcem Peru ?" - ironizował. Posłowi Olejniczakowi wydaje się zapewne, że jest błyskotliwym, inteligentnym erudytą... Gdyby był taki, jak mu się wydaje, wiedziałby zapewne, że w Polsce protestują mieszkańcy ponad 500 miejscowości, w których chce się lokalizować wiatraki wbrew woli lokalnych społeczności, często z naruszeniem obowiązujących procedur. Ustalenie odległości minimalnej turbiny od zabudowań mieszkalnych jest podstawowym postulatem protestujących. Chcieliśmy, by taki projekt wpłynął do Sejmu, skoro rząd nie chciał wydać stosownego rozporządzenia.
Cieszymy się, że projekt powstał i że wciąż jest w grze. Byliśmy na posiedzeniu połączonych komisji samorządu terytorialnego i infrastruktury, kiedy projekt startował i miał od razu trafić do kosza. Przyjechaliśmy z całej Polski, w dwóch terminach (posiedzenie przełożono, bo związki partnerskie były ważniejsze). Przyjechaliśmy, bo była to dla nas ważna sprawa, chodzi przecież o nasze domy, zdrowie, przyszłość. Okazało się jednak że to, co dla nas jest ważne niekoniecznie jest ważne dla naszych wybrańców: członkowie komisji wychodzili, ktoś czytał książkę, inni bawili się tabletam, ziewali... To, że projekt nie przepadł, zawdzięczamy refleksowi posłów Sasina i Adamczyka, którzy policzyli, że koalicja nie zdąży zwołać swoich maruderów i zażądali głosowania.
Od posłów nie oczekujemy dowcipów, raczej kompetencji. Chcemy, by nasz problem, skoro został już zauważony, został szybko i sprawnie rozwiązany. To jest nasza sprawa i nasza ustawa!