Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Z danych Agencji Rynku Energii, na które powołuje się portal wysokienapiecie.pl wynika, że 70% farm wiatrowych działających w Polsce wykazało niemal 3 mld zł strat brutto na działalności energetycznej. Wynika z tego, że bez dodatkowego wsparcia publicznymi pieniędzmi (czyli naszych – podatników) wiatrakowy interes nie będzie się kręcił. Branża ma coraz większe problemy finansowe, bo okazało się, że bez odpowiedniego „zabezpieczenia otoczenia prawnego” oraz przy niskich cenach zielonych certyfikatów nie opłaca się stawiać farm wiatrowych i produkować energii elektrycznej z wiatru.
Sztucznie wykreowany boom na wiatraki
Jak pisze portal wysokienapiecie.pl w art. pt.: „70% farm wiatrowych przyniosło straty” złe wyniki operatorów farm wiatrowych to przede wszystkim efekt spadających cen zielonych certyfikatów, a więc drugiego – obok sprzedaży samej energii – źródła przychodów właścicieli farm wiatrowych. Komentator portalu „Wysokie Napięcie”, red. Bartłomiej Derski przyznaje, że inwestycje w farmy wiatrowe były jeszcze kilka lat temu złotym biznesem. Chociaż same elektrownie były droższe i mniej sprawne, to produkcja energii po ok. 300-350 zł/MWh była rekompensowana przez wysokie ceny sprzedaży samej energii (niemal 200 zł/MWh) i drożejące zielone certyfikaty (po 280 zł/MWh). Łącznie przychody ze sprzedaży na poziomie 480 zł/MWh pozwalały więc na zwrot z inwestycji w ciągu kilku lat, czyli rentowność powyżej 13%-14% (podkreślenie redakcji).
Obecnie sytuacja uległa diametralnej zmianie. Przychody ze sprzedaży energii są na poziomie ok. 200 zł/MWh (w tym ok. 23 zł ze sprzedaży zielonych certyfikatów). Branża chwali się, że jest w stanie wyprodukować energię po ok. 250-300 zł/MWh, to jednak i tak zdecydowanie za wysoko, by utrzymać rentowność farm wiatrowych i spłacać na bieżąco kredyty.
Potwierdziło się to, o czym pisaliśmy już wielokrotnie, wiatraki kręcą się nie dzięki wiatrowi, ale dzięki różnego rodzaju dotacjom i wsparciu regulacyjnemu, które wymusza budowę OZE. Produkcja energii elektrycznej z tych urządzeń w naszych warunkach pogodowych jest po prostu nieopłacalna. Po tym, jak w dniu 1 lipca 2016 r., weszła w życie nowelizacja ustawy o OZE, która zmieniła sposób wsparcia dla nowobudowanych elektrowni wiatrowych i wprowadziła system aukcyjny, żaden inwestor nie spieszy się do budowania wiatraków, mimo że posiadają oni mnóstwo projektów wiatrowych „dopiętych na ostatni guzik” i ze wszystkimi pozwoleniami. Ustawa odległościowa nie objęła przecież wszystkich projektów.
Pisaliśmy o tym m.in. tutaj:
fot. materiały własne redakcji
Straty, straty, straty …
Jak pisze redaktor Derski wyniki za 2016 rok pogrążyły ponadto odpisy z powodu utraty wartości wiatraków. PGE odpisała w tym segmencie 587 mln zł (z czego 2/3 w istniejących elektrowniach i 1/3 w projektowanych), Energa 552 mln zł, Tauron 281 mln zł, Polenergia 135 mln zł, a Enea 49 mln zł. Tylko w 2016 roku państwowy Bank Ochrony Środowiska odpisał blisko 100 mln zł kredytów udzielonych na farmy wiatrowe, które są zagrożone. Ponad 2 mld zł (513,8 mln euro) w budowę wiatraków o mocy niemal 1 GW zainwestował Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Ponad 30 mln zł zagrożonych kredytów odnotował Alior Bank, który od niedawna też jest już pośrednio kontrolowany przez Skarb Państwa. W sektorze energii odnawialnej inwestował także państwowy PKO BP.
O odpisach wartości aktywów wiatrowych największej polskiej spółki energetycznej pisaliśmy w marcu br. W skonsolidowanym sprawozdaniu finansowym PGE jednoznacznie napisano, że na spadek cen praw majątkowych wpływ miała przede wszystkim intensyfikacja prac budowlanych na przełomie 2015/2016, kiedy oddano do użytku bardzo dużą ilości elektrowni wiatrowych. Branża zwyczajnie przeinwestowała w obawie, że wejście w życie nowego systemu aukcyjnego zakończy „złoty biznes”. Wszyscy się mocno starali i w efekcie każdy stracił, bo jak jest czegoś za dużo na rynku, to jest to tanie.
Można o tym przeczytać tutaj: http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2173-pge,-najwi%C4%99kszy-producent-energii-w-polsce,-dokona%C5%82-odpis%C3%B3w-aktualizuj%C4%85cych-warto%C5%9B%C4%87-farm-i-projekt%C3%B3w-wiatrowych.html
Do problemów branży wiatrakowej dochodzi jeszcze kwestia wysokości opodatkowania podatkiem od nieruchomości farm wiatrowych. Podatek ten jest solą w oku inwestorów wiatrakowych. Przyjęta w lipcu ubiegłego roku ustawa odległościowa zmieniła status elektrowni wiatrowych w kontekście Prawa budowlanego a tym samym spowodowała wyższe opodatkowanie podatkiem od nieruchomości. Opinię potwierdzającą zmianę podstawy opodatkowana potwierdziło również Ministerstwo Finansów. Temat jest znany i szeroko opisywany:
Na zakończenie tej historii powtórzymy raz jeszcze nasz wcześniejszy komentarz, bo widać, że branża wiatrowa nam nie wierzy. A szkoda, bo prawda o wiatrakach jest wciąż taka sama.
„Niestety inwestorzy nadal nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć przyczyn takiego stanu rzeczy, udają, że nie było żadnych protestów społecznych, krytycznych raportów NIK, kilku interwencji RPO itp. Chcą teraz przede wszystkim odzyskać zainwestowane pieniądze, stąd naciski na zmianę ustawy „odległościowej”, zaskarżenie jej TK oraz lobbowanie w Komisji Europejskiej za takimi regulacjami, które uderzą w polskie elektrownie węglowe. Doskonale wiedzą, że bez parasola ochronnego rządu i wsparcia finansowego publicznymi pieniędzmi ich branżę czeka zapaść a potem śmierć „głodowa".
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Przypisy:
http://wysokienapiecie.pl/oze/2337-70-farm-wiatrowych-przyniosla-straty