Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 10 wrzesień 2018
Minister Tchórzewski wspiera branżę wiatrową jak może, a ceny energii rosną

Branża wiatrowa może wreszcie odetchnąć z ulgą. Po dwóch latach inwestycyjnego zastoju i widma bankructw nastąpił polityczny powrót do wiatrakowania Polski. Ministerstwo Energii dwoi się i troi, jak by tu przychylić nieba branży. Spółki Skarbu Państwa wkręca się w nowe wiatrakowe biznesy a tym, które już mają w swoich aktywach farmy wiatrowe próbuje ulżyć za pomocą „ręcznego sterowania” ceną zielonych certyfikatów oraz niższymi podatkami od nieruchomości od wiatraków.  Oczywiście, z nawrotu wiatrakowej zarazy, skorzystają przede wszystkim zagraniczni i prywatni inwestorzy, których jest zdecydowanie więcej niż państwowych spółek. Ministerstwo Energii uratuje też wiele miejsc pracy w … Niemczech i Danii, gdzie produkuje się wiatraki. Jednym słowem same sukcesy w polskiej energetyce.

Od kilkunastu dni zalewani jesteśmy informacjami o rosnących cenach energii elektrycznej. Oczywiście „zielone” media na głównego winowajcę wskazują rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, ale to nie jedyna przyczyna wzrostu cen na giełdzie energii. Po energetycznym zwrocie rządu w kierunku OZE, z każdej strony sceny politycznej słychać jedynie wychwalanie OZE, zachęty do walki ze smogiem i obwinianie „brudnego” węgla za wszystkie nieszczęścia. Po obu stronach politycznej sceny zapanowała niepokojąca jednomyślność w sprawie polityki klimatyczno–energetycznej serwowanej nam przez zidiociałych eurobiurokratów. Jak to jest, że w sprawie reformy sądownictwa rząd doskonale wie, że Komisja nie ma żadnych argumentów i cała sprawa jest poza kompetencjami Unii Europejskiej, a w bardzo podobnej sprawie, jaką jest energetyka o istotnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i rozwoju gospodarki, dajemy się wodzić za nos eurobiurokratom?

Dlaczego politycy PiS tak nagle polubili wiatraki? Dlaczego zapomnieli o tym, co obiecywali mieszkańcom wsi przed wyborami parlamentarnymi? Postaramy się nieco przybliżyć temat i wskazać, że wzrost ceny energii spowodowany jest również „zielonym” światłem rządu dla pasożytniczych OZE.

Ministerstwo Energii dogadało się z branżą wiatrową

O dobre nastroje wśród wiatrakowych inwestorów cały czas dba Ministerstwo Energii. Właśnie zaproponowało zwiększenie poziomu obowiązku odnawialnych źródeł energii:

„Ministerstwo Energii zaproponowało w rozporządzeniu zwiększenie tzw. obowiązku OZE z obecnego poziomu 17,5  proc. (plus 0,5 proc. dla biogazu), o 1 pkt proc. w przyszłym roku i kolejny pkt proc. w roku 2020 (dla biogazu zostanie 0,5 proc.). Poziom obowiązku OZE, czyli obowiązkowego udziału energii odnawialnej głównie w energii sprzedawanej do odbiorców końcowych przez spółki obrotu, determinuje popyt na zielone certyfikaty do roku 2020. Im jest wyższy, tym więcej zielonych certyfikatów muszą kupić i umorzyć sprzedawcy energii – co do zasady powinno zwiększać popyt, a więc i cenę certyfikatów.” [1]

IMG 20180804 195759

fot. Materiały własne redakcji

Od czasu dogadania się Ministerstwa Energii z biznesem wiatrakowym ceny zielonych certyfikatów na Towarowej Giełdzie Energii zaczęły rosnąć mimo ich ewidentnej nadpodaży na rynku. Zachowanie to jest wbrew rynkowi. Wygląda to na sztuczne pompowanie rynku, któremu powinien przyjrzeć się KNF i Prezes URE. Tymczasem wyższa cena zakupów zielonych certyfikatów, to więcej pieniędzy w rękach operatorów wiatraków i wzrost kosztów dla spółek handlujących energią.

„W sierpniu Towarowa Giełda Energii odnotowała rekordowy wolumen sesyjnego obrotu zielonymi certyfikatami. Mocno wzrosły również ich ceny, osiągając najwyższy poziom od kwietnia 2015 r. – mimo jednoczesnego wzrostu nadpodaży certyfikatów, która przebiła na koniec minionego miesiąca granicę 30 TWh. (…) W ubiegłym miesiącu mocno wzrosła również cena zielonych certyfikatów. Cena średnioważona na sesjach wyniosła dla instrumentu PMOZE_A 125,45 zł/MWh, co oznacza wzrost o 35,30 zł/MWh względem lipca br. i stanowi najwyższą wartość od kwietnia 2015 r. Tymczasem ten rok rozpoczynał się jeszcze średnią ceną w styczniu na poziomie 49,05 zł/MWh. Tymczasem mimo ogromnej nadpodaży ceny zielonych certyfikatów na początku września rosną nadal. Podczas ostatniej sesji z wtorku 6 września osiągnęły już średni poziom 153,36 zł/MWh, czyli znacznie wyższy niż osiągnięty w notowaniach pozasesyjnych (105,55 zł/MWh).” [2]

Komu służy zmiana opodatkowania wiatraków?

Za finansowe sukcesy inwestorów zapłacą jednak gminy i konsumenci energii, bo nie ma nic za darmo. Warto wrócić do przepychanej na siłę nowelizacji ustawy o OZE, która zmieniła zasady opodatkowania wiatraków na gorsze, gdyż pozbawiła gminy wysokich dochodów z wiatraków i to z mocą wsteczną od 2018 r. Podatek od nieruchomości znowu jest pobierany tylko od części budowlanych, ale choć przepisy weszły w życie w lipcu br., to stosuje się je z mocą wsteczną od 1 stycznia 2018 r. Gminy, które rzetelnie pobrały podatek od wiatrakowych inwestorów zgodnie z obowiązującą ustawą mają teraz poważny problem i kłopoty z płynnością finansową.

„Z problem zmiany prawa musi się zmierzyć około 260 gmin posiadających na swoim terenie farmy wiatrowe. – Teraz, na wniosek inwestora gmina musi zwrócić część wpłat i to z odsetkami. To może poważnie zachwiać finansami wielu gmin. Szacujemy, że w skali kraju trzeba będzie zwrócić 460-560 mln zł w tym roku – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP.

Statystycznie, jeśli weźmiemy pod uwagę 1,2 tys. farm wiatrowych działających w kraju, zwrot wyniesie ponad 400 tys. zł. W praktyce najwięksi inwestorzy dostaną miliony, a co biedniejsze gminy mogą sobie nie poradzić z koniecznością szybkiego zwrotu wysokich kwot. Około trzydziestu gmin postanowiło zakwestionować zmianę opodatkowania, która została dokonana w trakcie roku budżetowego. Zrzeszone w Stowarzyszeniu Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej samorządy zapowiedziały wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, a oddzielnie własny wniosek złożyła gmina Świecie nad Osą. Jak poinformował nas wójt tej gminy Ireneusz Maj, krok ten popierają kolejne samorządy i ich deklaracje poparcia są dołączane do wniosku złożonego w TK. Jeśli TK uzna za niekonstytucyjne działanie prawa wstecz, to gminy wystąpią o rekompensatę utraconych korzyści do Skarbu Państwa.” [3]

Ministerstwo Energii nigdy nie wytłumaczyło dlaczego wbrew konstytucyjnej zasadzie niedziałania prawa wstecz zmieniło poziom opodatkowania wiatraków. Czy można lepszego dowodu na to, że naczelną doktryną polityki gospodarczej w Polsce jest „deweloperyzm”? Mechanizm ten działa bez względu na opcje polityczne i sympatie. Teraz za pójście na rękę wiatrakowcom zapłacą po raz kolejny podatnicy, gdyż gminy będą mogły pozwać Skarb Państwa za szkody wyrządzone nowelizacją ustawy o OZE i dewastacją ich budżetów. Lekko licząc jest to kilkaset milionów złotych z budżetu. 

Tchórzewski tłumaczy się Kaczyńskiemu

Jak donoszą branżowe media, sprawą wiatraków, miał zainteresować się sam prezes Jarosław Kaczyński. Ze zmiany prawa miał się mu tłumaczyć minister Krzysztof Tchórzewski. Swoją drogą pan minister musi mieć niezłe chody u prezesa, skoro ten wierzy w każde jego tłumaczenie. Poniżej fragment artykułu z portalu WysokieNapięcie.pl: „Sprawą, która zaszła tak daleko, zainteresował się w ubiegłym miesiącu poseł Jarosław Kaczyński - podał „Dziennik Gazeta Prawna". Według gazety, prezes PiS-u poprosił o wyjaśnienie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, a ten w liście wskazał na zagrożenie wzrostem cen energii, jeśli nadmierne obciążenia podatkowe byłyby utrzymywane.” [3]

Interwencja samego prezesa jak wynika z informacji portalu WysokieNapięcie.pl. ma drugie dno:

„Chodzi o państwowe grupy energetyczne, które są  zauważalnym inwestorem w branży OZE. Państwowe spółki mają ponad jedną piątą rynku energetyki wiatrowej.  To one mogłyby dostać kolosalny zwrot nadpłaconego podatku do gmin. Ale gdy jedna ze spółek wystąpiła o zwrot całej kwoty do samorządu, to tylko dolała oliwy do ognia i ściągnęła uwagę samego prezesa partii rządzącej - twierdzi nasz informator.” [3]

Energetyczne spółki Skarbu Państwa zakładnikiem branży wiatrowej

Biorąc pod uwagę sytuację na rynku energii i powrót wiatraków do łask rządzących, efekt końcowy dla przeciętnego obywatela będzie tragiczny. Ceny energii znowu pójdą w górę, a co za tym idzie nastąpi kolejny wzrost kosztów utrzymania rodzin. Koncerny energetyczne się cieszą, bo będą miały lepszy wynik finansowy, ale długofalowo skutki wzrostu cen będą opłakane. Zarobią jedynie zagraniczni inwestorzy, po jesiennych aukcjach, wybudują kolejne farmy wiatrowe. Warto jeszcze przypomnieć dla porządku, że to poprzednia koalicja PO-PSL zdecydowała o tym, że spółki Skarbu Państwa stały się deweloperami wiatrowymi. Obecnie spółki te są  wykorzystywane jako zakładnicy w grze o niższe podatki dla całej branży a obecny rząd nie robi nic by tę sytuację zmienić. Szkoda, że obecny rząd nic nie zrobił w tym kierunku, by się odciąć od wiatrakowego biznesu.

„Utrzymująca się ogromna nadpodaż certyfikatów wskazuje, że większy wpływ na kształtowanie ceny certyfikatów powinna mieć strona popytowa, a więc spółki obrotu, które muszą kupować certyfikaty, aby wypełnić swój obowiązek OZE. Dlaczego jednak sprzedawcy energii mieliby zawyżać ceny certyfikatów, jeśli oznacza to dla nich wyższe koszty? To, co nie jest korzystne dla wchodzących w skład państwowych koncernów energetycznych spółek obrotu – wyższe ceny certyfikatów to dla nich wyższe koszty, ale można je przerzucić na odbiorców – może być korzystne dla należących do tych samych grup spółek wytwórczych.

Wcześniej Energa, a ostatnio Tauron odwróciły odpisy wartości swoich aktywów wytwórczych OZE, tłumacząc podniesienie ich wyceny pojawieniem się korzystniejszych warunków na rynku energii odnawialnej – w tym korzystną zmianą zasad opodatkowania wiatraków, począwszy od 2018 r., ale także wyższymi cenami zielonych certyfikatów. Energa, która za prezesury Daniela Obajtka obniżyła wartość swoich wiatraków poprzez dokonanie odpisu ich wartości, ostatnio w wyniku przeprowadzonych testów na utratę wartości w I półroczu 2018 roku stwierdziła wzrost wartości odzyskiwalnej farm wiatrowych, podejmując decyzję o odwróceniu odpisów aktualizujących wycenę wiatraków na łączną kwotę 116,6 mln zł. Taka decyzja ma wpłynąć pozytywnie na wynik operacyjny grupy. Szacowany wpływ odwrócenia odpisów na skonsolidowany wynik netto Energi za 2018 rok wynosi 94,5 mln zł. Wcześniej, w połowie stycznia br., Energa informowała o podjęciu decyzji o odwróceniu odpisów aktualizujących wartość aktywów na łączną kwotę 138 mln zł, z czego 87 mln zł miało przypaść na aktywa wiatrowe.

Odwrócenie wcześniejszych odpisów wartości swoich aktywów w OZE – na łączna sumę 345 mln zł – potwierdził ostatnio również Tauron. Podniesienie wartości aktywów w segmencie Wytwarzanie Tauron tłumaczył „zmianami regulacji w zakresie OZE, dotyczącymi sposobu wyznaczania opłaty zastępczej oraz opodatkowania farm wiatrowych i mającymi pozytywny wpływ na wyniki finansowe generowane przez aktywa oparte na odnawialnych źródłach energii”. Wcześniej, dwa lata temu, gdy cena certyfikatów spadała, podając wyniki finansowe za I połowę 2016 r., Tauron informował o wykonaniu odpisu wartości swoich aktywów w OZE na 500 mln zł. [4]

Bezpieczeństwo i zdrowie obywateli pod wiatrakami

Na zakończenie warto przypomnieć, że wg danych z lipca br. Ministerstwa Energii, udział spółek Skarbu Państwa ogółem w farmach wiatrowych w Polsce wynosi ok. 18%. Pozostałe 82% rynku wiatrowego jest własnością prywatnych inwestorów branży wiatrowej, w tym spółek z udziałem kapitału zagranicznego. Na domniemanej trosce o wysokość kosztów działalności spółek Skarbu Państwa skorzysta przede wszystkim branża wiatrowa, która zapłaci dużo niższe podatki samorządom. Przypominamy również, że wiatraki wybudowano w gminach, które z tytułu większych wpływów podatku od wiatraków uzyskały nawet do 85% mniej subwencji wyrównawczych. Pisaliśmy o tym tutaj: 

http://www.stopwiatrakom.eu/203-polska-lokalnie/2286-mazowieckie-utracone-subwencje-przez-gmin%C4%99,-czyli-o-tym-jak-zbajerowa%C4%87-mieszka%C5%84c%C3%B3w-wiatrakami.html

Nikt o tym nie mówi i nikt o tym nie napisał w uzasadnieniu nowelizacji ustawy o OZE. Jesteśmy niezmiernie zaskoczeni, że w taki sposób przebiegają „analizy" i pisanie uzasadnień do projektów ustaw w Ministerstwie Energii. Znowu potwierdza się fakt, że rząd może się zmienić, posłowie mogą się zmienić, ale lobbyści wiatrakowi wciąż siedzą w urzędach i robią swoje.

Warto również zwrócić uwagę na dodatkowy aspekt. W jednej z odpowiedzi Ministerstwo Energii podało, iż  w „uśrednieniu" na 18% udziału w rynku spółek Skarbu Państwa, przypadająca wartość obciążenia to 1,628 mld. Ile wynosi więc pozostałe 82%? To dodatkowe 9,044 mld zł wpływów, których Ministerstwo Energii chce zabrać gminom, idąc na rękę całej branży. Pytanie więc o interes, w którym działa ministerstwo wydaje się nie na miejscu. [5]

W tej samej odpowiedzi Ministerstwo Energii napisało, że: „priorytetem jest bezpieczeństwo i zdrowie obywateli oraz jakość ich życia, w przeciwieństwie do sytuacji przed 2015 rokiem kiedy to trwał niekontrolowany rozwój wyłącznie jednego z sektorów energetyki odnawialnej, tj. sektora energetyki wiatrowej.” oraz że: „w opinii Ministerstwa Energii, projektami najbardziej wartościowymi oraz najciekawszymi będą te projekty, które charakteryzować się będą w aukcji organizowanej przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki najniższą ceną wytwarzanej energii, tak by energia elektryczna dostarczana do obywatela była dobrem powszechnym i dostarczanym po jak najniższej cenie.”

Ciekawi jesteśmy, co nam powie Ministerstwo Energii, jak aukcję wygrają projekty wiatrowe nie spełniające kryterium ustawowej odległości 10H od budynków mieszkalnych? Spodziewamy się, że wszystkie projekty, które wystartują w aukcjach będą zlokalizowane zbyt blisko zabudowy mieszkaniowej. Skoro ani bezpieczeństwo energetyczne, ani zdrowie obywateli nie są już priorytetem rządu Morawieckiego, to po co to wszystko było w 2015 i 2016 roku. I tak wśród samych przyjaciół, psy zająca zjadły. [6]

Kto popiera wiatraki, ten przegrywa wybory

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy

[1] Duży skok cen zielonych certyfikatów. Dzięki rozporządzeniu ME?http://gramwzielone.pl/trendy/32349/duzy-skok-cen-zielonych-certyfikatow-dzieki-rozporzadzeniu-me

[2] Rekordowe obroty zielonymi certyfikatami… i rekordowa nadpodaż http://gramwzielone.pl/trendy/32498/rekordowe-obroty-zielonymi-certyfikatami-i-rekordowa-nadpodaz

[3] WysokieNapięcie.pl: Wiatraki wygrają walkę o podatek? http://biznesalert.pl/wiatraki-podatek-od-nieruchomosci/

[4] Rośnie nadpodaż zielonych certyfikatów. Dlaczego rośnie także ich cena? http://gramwzielone.pl/trendy/32149/rosnie-nadpodaz-zielonych-certyfikatow-dlaczego-rosnie-takze-ich-cena

[5] http://www.stopwiatrakom.eu/w-skrocie/2378-pa%C5%84stwowe-koncerny-energetyczne-chc%C4%85-p%C5%82aci%C4%87-podatki-od-wiatrak%C3%B3w-po-staremu.html

[6] http://www.stopwiatrakom.eu/w-skrocie/2268-nowe-ministerstwo,-stare-nawyki-%E2%80%A6.html