Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Zbliża się kolejny szczyt klimatyczny COP24, który w tym roku odbędzie się w Katowicach. Od 3 do 14 grudnia br. politycy i aktywiści klimatyczni z całego świata będą debatować, jak skuteczniej walczyć z emisją dwutlenku węgla. Dekarbonizacja gospodarki przedstawiana jest jako narzędzie „chroniące klimat”. W końcu zgodnie z wierzeniami alarmistów to „dwutlenek węgla zabija klimat”. Oby silny mróz podczas COP 24 schłodził rozgrzane od globalnego ocieplenia mózgi alarmistów klimatycznych, gdyż czeka nas w tym roku solidna i długa zima.
Organizacja szczytu na Górnym Śląsku nie jest przypadkowa, gdyż odbywać się będzie w regionie, który swoją potęgę i znaczenie zbudował na górnictwie węglowym, na hutnictwie i przemyśle ciężkim. Teraz, w ramach polityki klimatyczno-energetycznej, zamknąć trzeba będzie wszystkie kopalnie i huty, zlikwidować miejsca pracy, a tereny zrewitalizować. Niestety, nikt z rządzących, nie ma odwagi tego powiedzieć społeczeństwu, jakie są i będą rzeczywiste koszty obłędu klimatycznego i kolejnych celów klimatycznych narzuconych w uchwalonym niedawno „Pakiecie zimowym” dla energetyki.
Politycy, różnego szczebla, od wójtów po ministrów uwielbiają chwalić się planowanymi i zrealizowanymi inwestycjami. Nie chcą jednak rozmawiać o kosztach tych „sukcesów”. Takim przykładem są m.in. „odnawialne źródła energii”, gdzie rzeczywiste koszty inwestycji oraz funkcjonowania tych źródeł są skrzętnie ukrywane, by nikt niepożądany nie dowiedział się skąd biorą się wysokie ceny energii.
Zapowiedź nowej polityki energetycznej kraju
Opublikowane w dniu 13 listopada br. stanowisko kierownictwa Ministerstwa Energii [1] na zbliżający się COP 24, utwierdza nas w przekonaniu, że resort znalazł się klinczu i nie ma specjalnego pomysłu na politykę energetyczną dla Polski. Warte odnotowania jest to, że po ponad 3 latach od objęcia funkcji Ministra Energii przez Krzysztofa Tchórzewskiego, nareszcie usłyszeliśmy zapowiedź opublikowania polityki energetycznej kraju. Całość dostępna jest tutaj: Stanowisko Ministerstwa Energii na COP24.
fot. Ministerstwo Energii
Jednak na takie stanowisko jest już za późno, co najmniej o 2 lata. Nie ma ono żadnego waloru prawnego i co więcej, nie ma większych szans na realizację zawartych w nim postulatów w sytuacji, kiedy to Komisja Europejska będzie zatwierdzać krajowe „plany dla klimatu i energii”. Odsyłamy do lektury nowych regulacji europejskich w zakresie unii energetycznej, by przekonać się o tym samemu. [2]
Jesteśmy po uważnej lekturze stanowiska Ministerstwa Energii i w wielu miejscach możemy się nawet z nim zgodzić, zwłaszcza jeśli chodzi diagnozę sytuacji czy konieczność rozwijania technologii wodorowej w transporcie czy też energetyce. Wodoryzacja gospodarki to jej przyszłość. Jednak całość stanowiska, napisana jest bez pomysłu, sztampowo i bez wyraźnego zakwestionowania istoty prowadzonej przez Komisję Europejską polityki klimatyczno-energetycznej w duchu dekarbonizacji oraz pseudonaukowych podstaw tej polityki opartej na tezie o dominującym wpływie dwutlenku węgla na ziemski klimat.
„Ministerstwo Energii stoi na stanowisku, że walka ze zmianami klimatu powinna mieć charakter globalnego i solidarnego wysiłku, który ma na uwadze konieczność zachowania konkurencyjności gospodarek krajowych i ich suwerenności w zakresie kształtowania miksów energetycznych, jak również neutralności technologicznej w kontekście promowania poszczególnych źródeł wytwarzania energii.” (pkt II.1 Stanowiska)
„Artykuł 194 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) wskazuje, że każde państwo niezależnie może decydować o swoim miksie energetycznym.” (pkt II.2 Stanowiska)
Zastanawiamy się dlaczego ze strony Ministerstwa nie podkreślono wyraźne, że Komisja Europejska jawnie uzurpuje sobie kompetencje w zakresie energetyki, co powinno skończyć się skargą do TSUE na nieważność „Pakietu zimowego” w całości, z powodu przekroczenia przez Komisję jej uprawnień.
Ministerstwo Energii jest przeciwne podwyższaniu celów redukcji emisji CO2
„Realizacja celów polityki klimatycznej opartej o bilans zysków i strat oraz wykorzystywanie innowacyjnych technologii, w tym pozwalających na wykorzystanie paliw kopalnych w sposób bardziej efektywny i przyjazny środowiskowo (m.in. rozwój kogeneracji i czystych technologii węglowych). Polityka ta nie może powodować utraty konkurencyjności przemysłu ani też poszerzać sfery ubóstwa energetycznego”. (pkt. II.6) Stanowiska).
W dzisiejszych realiach nie wystarczy napisać, że Ministerstwo Energii się nie zgadza lub zgadza z czymś, trzeba podjąć konkretne kroki prawne przeciwko Komisji Europejskiej, która zawłaszcza kompetencje państw członkowskich w energetyce pod hasłem „walki ze zmianami klimatu”. Jeśli takich działań nie będzie, to w 2030 r. zostaną zamknięte wszystkie polskie kopalnie węgla i tym samym elektrownie węglowe. Pytamy się, gdzie jest o tym mowa w stanowisku Ministerstwa?
Świetnie, że Ministerstwo Energii jest krytyczne wobec celów, jakie stawia polityka klimatyczno - energetyczna Unii Europejskiej. Dobrze, że minister Tchórzewski widzi zagrożenia dla polskiej energetyki związane z rewolucyjnym przestawianiem energetyki na źródła OZE, ale to wszystko za mało! Ministerstwo inteligentnie zwraca uwagę, że sama Unia Europejska odpowiada jedynie za ok. 10% globalnych emisji, ale już zapomina, że Polska odpowiada zaledwie za ok. 0,9% światowej emisji CO2. Taka informacja powinna być pokazywana wszędzie i przy każdej okazji, a tymczasem propaganda w mediach robi z nas trucicieli Europy i winowajców zmian klimatu na całym świecie.
W swoim stanowisku Ministerstwo podkreśliło też, że Polska jest przeciwna podwyższaniu celów redukcyjnych do 2030 r., gdyż będzie to miało negatywny wpływ na sektor elektroenergetyczny i całą gospodarkę. Słusznie wskazano, że taka polityka spowoduje dalszy wzrost cen energii elektrycznej, ucieczkę przemysłu poza Polskę i Unię Europejską. (pkt I.4 Stanowiska). I to trzeba podkreślać. Za wzrost cen energii odpowiada wzrost udziału OZE w miksie energetycznym i koszty polityki klimatycznej Unii. Technologia węglowa dostarcza energię znacznie taniej niż wiatraki.
Ze stanowiskiem tym wiąże się też deklaracja Ministerstwa, że: „opowiada się za ewolucyjną transformacją sektora elektroenergetycznego”. (pkt. II.13 Stanowiska). Niestety nie wskazano, co resort miał na myśli pisząc o ewolucyjnej transformacji i jakie cele klimatyczne byłby akceptowalne. Zresztą jakie to ma znaczenie po przegłosowaniu „Pakietu zimowego” w energetyce i ustaleniu wiążących celów klimatycznych?
Solidarność Górnicza ostrzega przed utratą miejsc pracy w górnictwie
Dużo większym realizmem w sprawie polityki klimatyczno-energetycznej wykazują związkowcy, którzy wprost mówią o zagrożeniu dla miejsc pracy w górnictwie. Na stronie związku NSZZ Solidarność KWW „Rydułtowy” można przeczytać wypowiedzi Kazimierza Grajcarka z „Solidarności Górniczej”, koordynatora Międzyzwiązkowego Zespołu do spraw Projektu Pre-COP24:
„Nie bądźmy naiwni, bo cyfry nie kłamią. Zobaczmy, jak wiele miejsc pracy poświęciliśmy w Europie, aby „utworzyć” je w Indonezji, USA, Kanadzie, RPA, Chinach i innych krajach poza Unią Europejską - podkreśla Grajcarek, cytowany przez „Solidarność Górniczą”. Pomiędzy 2000 a 2017 rokiem w Polsce wydobycie węgla spadło ze 102 do 66 milionów ton, tymczasem przykładowo w Republice Południowej Afryki wzrosło z 225 do 260 mln ton.
Grajcarek zwraca uwagę, że unijna polityka klimatyczna w obecnym kształcie już doprowadziła do utraty tysięcy miejsc pracy, a promowane przez Brukselę tworzenie „zielonych miejsc pracy” w żaden sposób nie wyrównuje strat poniesionych wskutek likwidacji „czarnych miejsc pracy”. - Jeżeli mówimy o tak zwanych zielonych miejscach pracy zamiast tak zwanych czarnych, to proszę, pokażcie je. Gdzie powstały? Bo w Polsce zlikwidowano ich 180 tysięcy, a przy turbinach wiatrowych i OZE powstało około 20 tysięcy - zaznacza Kazimierz Grajcarek, cytowany przez „Solidarność Górniczą”. - Emisję trzeba ograniczać, ale nie w taki sposób, że potem nie będziemy już mieli własnego przemysłu. Gazy cieplarniane mogą być także półproduktami i nauka w trakcie szczytu COP24 z pewnością pokaże taki możliwości ich wykorzystania. Nie należy bezrefleksyjnie podchodzić do kwestii polityki klimatycznej - dodaje.” [3]
[Nasz komentarz] Naszym zdaniem, polityka Komisji Europejskiej w dziedzinie energetyki w swoich celach i formie ma charakter jawnie rewolucyjny i zmierza do pozbawienia państw członkowskich Unii jakiegokolwiek wpływu na działalność energetyki funkcjonującej na ich terytoriach, w tym prawa wyboru technologii do wytwarzania energii. Technologia OZE jest tylko pretekstem do realizacji tego planu całkowitej centralizacji energetyki i podporządkowania jej Komisji Europejskiej. Za taką tezą przemawiają cała dotychczasowa historia działalności Komisji we wszystkich sektorach, jak i lektura treści „Pakietu zimowego”, do której odsyłamy. Decyzja w sprawie ustanowienia nowych limitów udziału OZE została już podjęta na szczeblu europejskim i rządowi nie pozostaje nic innego, jak tylko ją wykonać. Przyjęte stanowisko Ministerstwa Energii wygląda na próbę pokazania w mediach, że jest jeszcze coś do uratowania w tej sprawie, choć rząd Morawieckiego popiera działania Unii Europejskiej w „dziedzinie klimatu” po całości. Inaczej nie angażowałby się w organizację szczytu COP24.
Nasz sceptycyzm wobec działań Ministerstwa Energii nie wziął się z niczego. Dotychczasowe doświadczenia we współpracy z tym resortem są jak najgorsze, gdyż Ministerstwo cechuje zwykłe doktrynerstwo w zakresie rozwoju OZE („Unia każe i tak ma być”), brak realnych działań przeciwdziałających dalszej ekspansji wiatraków i chroniących ludność przed szkodliwym wpływem technologii wiatrowej na zdrowie oraz lekceważenie i ignorowanie strony społecznej. Czary goryczy dopełniła przeforsowana na siłę nowelizacja ustawy odległościowej, która odblokowała pozwolenia na budowę dla wiatraków nie spełniających kryterium minimalnej odległości i która dopuściła je do aukcji organizowanych przez Prezesa URE.
Dodatkowo, ta sama nowelizacja doprowadziła do niezgodnego z prawem, wstecznego opodatkowania wiatraków według stawek innych niż na początku roku podatkowego, co naraziło gminy na straty rzędu kilkuset milionów złotych. Za chwilę ruszy też fala pozwów przeciwko Skarbowi Państwa za to ewidentne bezprawie legislacyjne i przekonamy się jak będzie się bronił Minister Energi za to działanie na szkodę gmin i budżetu państwa. Rachunki powinien osobiście pokryć Minister Tchórzewski.
Nadchodzi długa i mroźna zima. Bądźmy gotowi.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] https://www.gov.pl/web/energia/stanowisko-resortu-energii-na-cop24