Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
W wielu unijnych krajach, w tym w Niemczech i w Niderlandach, coraz bardziej narasta społeczna frustracja spowodowana kosztowną polityką zwalczania dobrobytu, miejsc pracy i bezpieczeństwa przy pomocy narzuconej eliminacji paliw kopalnych z gospodarki. Ceny energii dla konsumentów i przemysłu rosną nieubłaganie niszcząc zasoby ekonomiczne obywateli. Tymczasem, od ponad dwudziestu lat euromandaryni zajęci są budowaniem „Nowego Wspaniałego Świata”, gdzie paliwa kopalne nie mają mieć prawa wstępu, a energia elektryczna i ciepło mają pochodzić tylko i wyłącznie z tzw. „czystych źródeł energii” bez względu na ich cenę. Niestety specyficzne unijne postrzeganie rzeczywistości ogranicza pojęcie „czystości” jedynie do elektrowni wiatrowych, paneli fotowoltaicznych i pomp ciepła. Wszystko inne jest już „nieczyste” i jest zaciekle zwalczane na wiele sposobów przez unijną biurokrację pod górnolotnymi hasłami walki z klimatem.
Ideologiczne szaleństwo na szczytach unijnej władzy wciąż postępuje
Nie wahamy się używać słowa „szaleństwo” w odniesieniu do unijnej polityki klimatycznej, gdyż jest to przykład zbiorowej histerii, wręcz manii prześladowczej, opartej o zlepek starannie wyhodowanych przesądów. Jednym z objawów tego szaleństwa jest nieustanne wyznaczanie przez Komisję Europejską nowych tzw. „celów klimatycznych”, czyli ciągłe zaostrzanie i tak już niemożliwych do realizacji w praktyce poziomów redukcji emisji dwutlenku węgla bez oglądania się na skutki oraz koszty dotychczasowych działań. To wszystko przy braku naukowych dowodów potwierdzających, że dwutlenek węgla ma decydujący wpływ na ziemską pogodę czy klimat. Jest dokładnie odwrotnie. Ten śladowo występujący atmosferze gaz (ok. 0,04% składu ziemskiej atmosfery) ma znikomy wpływ na ziemską pogodę i temperaturę powietrza, choć jest akurat niezbędny dla wegetacji roślin. Jednakże nie przeszkadza to różnego rodzaju „aktywiszczom klimatycznym” ogłaszać wszem i wobec potrzebę radykalnego i natychmiastowego porzucenia paliw kopalnych i rezygnacji z wielu dóbr konsumpcyjnych w imię „ratowania planety”. Niestety wśród tych „aktywiszczów klimatycznych” prym wiedzie sama Komisja Europejska. I aż strach o tym pisać, to już w lutym br. Komisja Europejska planuje ogłosić nowy cel klimatyczny dla Unii Europejskiej na 2040 r. w zakresie czegoś, co ich nowomowa nazywa: „redukcją emisji gazów cieplarnianych”.
Po odejściu z Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa nowy unijny komisarz ds. klimatu rodem z Niderlandów, Wopke Hoekstra, „zobowiązał się „bronić” ustalenia celu [klimatycznego – red.] na poziomie 90% na 2040 rok, posuwając się nawet do zapewnienia posłom do Parlamentu Europejskiego podczas październikowego przesłuchania potwierdzającego, że Komisja Europejska „zbada” możliwość narzucenia dość radykalnego rozwiązania politycznego poprzez sugerowanie „zmian stylu życia, w tym zmian w diecie”, jako sposobu na osiągnięcie tego celu [klimatycznego – red.]. (…) Patrząc z perspektywy celu [redukcji emisji – red.] na poziomie 90%: roczna produkcja gazów cieplarnianych netto wynosi obecnie ok. 32% mniej od poziomu z 1990 r. Osiągnięcie celu, do którego zobowiązał się Hoekstra, oznaczałoby prawie siedmiokrotne zmniejszenie rocznych emisji netto w UE do roku 2040.” [1]
Źródło: Parlament Europejski
Warto przypomnieć, że wciąż obowiązujące w Unii Europejskiej zobowiązanie, jakim jest redukcja emisji gazów cieplarnianych o 55% do 2030 r. oraz osiągnięcie całkowitej neutralności emisyjnej w zakresie dwutlenku węgla do 2050 r. Nie jest żadną tajemnicą, że już dzisiaj wiele państw Unii ma duże trudności w realizacji celów klimatycznych na 2030 r. Wniosek ten płynie chociażby z komunikatu Komisji Europejskiej z dnia 18 grudnia 2023 r., w którym Komisja zawarła ocenę 21 projektów krajowych planów państw członkowskich UE w zakresie energii i klimatu (NECP) wskazując przy tym na niezadowalające rezultaty w realizacji celów klimatycznych do 2030 r. Ich realizacja na koniec obecnej dekady, wymaga podwojenia udziału OZE w koszyku energetycznym UE do 42,5%, przy jednoczesnym obniżeniu całkowitego zużycia energii wykorzystania energii o 11,7%. To wszystko razem ma doprowadzić do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla netto o 55% w porównaniu z 1990 r., który jest rokiem bazowym dla Unii. Jednak mimo tych opóźnień, nowy unijny komisarz Hoekstra zapowiada kolejne kroki ku świetlanej przyszłości, czyli ku neutralności klimatycznej.
„UE jest liderem w walce ze zmianami klimatycznymi. To, co robimy u siebie, jest podstawą naszej dyplomacji klimatycznej za granicą, jak pokazał COP28. Aby zrealizować nasze ambicje na 2030 r., przyjęliśmy Europejskie prawo o klimacie w rekordowym tempie. Kluczowe przepisy mające na celu osiągnięcie przez UE redukcji emisji o 55% już obowiązują. Ocena projektów zaktualizowanych krajowych planów w dziedzinie energii i klimatu (NECP) przygotowanych przez państwa członkowskie stanowi dowód, że zrobiliśmy kolejny krok we właściwym kierunku, aby zrealizować nasze ambitne cele. Jasne jest jednak i to, że potrzebujemy silniejszych zobowiązań w ostatecznych planach, aby zdecydowanie skierować nas na właściwą drogę do neutralności klimatycznej, zbudować odporność na skutki zmian klimatycznych i wykorzystać korzyści wynikające z transformacji klimatycznej i energetycznej.” [2]
„Myślę, że zaobserwujemy znacznie wyższy poziom ambicji”
Z zapowiedzi prasowych wynika, że w dniu 6 lutego br. Komisja Europejska przedstawi nową propozycję celów klimatycznych na 2040 r. i w ten sposób będzie wywierać dużą presję na Państwa Członkowskie Unii, aby wypełniły one cele Porozumienia paryskiego z 2015 r. dotyczące ograniczenia wzrostu temperatury na świecie do 1,5°C, a co zostało powtórzone podczas zeszłorocznego szczytu COP28 w Dubaju. Przywoływany wcześniej portal euronews.com – powołując się na anonimowego dyplomatę unijnego – pisze, że: „Rządy już teraz wykazują oznaki niepokoju. Niektóre państwa członkowskie wzywają do dużych ambicji, podczas gdy inne podkreślały znaczenie sprawiedliwej transformacji, realistycznych celów i utrzymania wsparcia publicznego”. [1]
Jednak sama Komisja Europejska całkowicie ignoruje te niepokoje rządów Państw Członkowskich i nie zamierza brać ich pod uwagę w dalszych swoich działaniach. Świadczą o tym słowa Kadri Simson – unijnego komisarza ds. energii wypowiedziane na szczycie Rady UE w dniu 19 grudnia 2023 r. - „Myślę, że zaobserwujemy znacznie wyższy poziom ambicji”. [1] Tymi słowami estońska komisarz ds. energii dała dowód swojego kompletnego lekceważenia wobec rzeczywistych problemów związanych z wdrażaniem w życie celów klimatycznych i kosztów z tym związanych. Nic zaskakującego. Alles gut! Warto wiedzieć, że dla oligarchicznych elit rządzących Unią Europejską wydobycie kopalin oraz energetyka stały się narzędziem prowadzenia polityki dominacji na użytek wewnętrzny i narzędziem wasalizacji krajów słabych i zarządzanych przez lokalne skorumpowane elity władzy.
Frustracja nazwana
Na przeciwległym biegunie unijnych ambicji klimatycznych leży rzeczywistość gospodarcza Europy, której rządząca Unią kamaryla euromandarynów woli nie zauważać. Bardzo trafnie opisał ją w swoim niedawnym tekście poświęconym sytuacji w Niemczech, red. Tomasz Mysłek z „Najwyższego Czasu!” pisząc:
„Zanosi się na to, że gospodarki Niemiec i większości innych euro-socjalistycznych państw Unii Europejskiej – państw z każdym miesiącem coraz bardziej biurokratycznych, drogich, marnotrawnych i „klimatycznych” – będą tkwić w obecnej stagnacji lub/i recesji przez co najmniej kilka lat. A wskutek dalszego utrzymywania obecnej, fatalnej w gospodarczych i społecznych skutkach, unijnej i niemieckiej polityki energetycznej, „klimatycznej”, imigracyjnej, finansowej i zasiłkowo-socjalnej, stopniowe ubożenie i bieda będą ogarniać coraz więcej ludzi, rodzin i firm małych i średnich.” [3]
W niezależnych mediach można znaleźć wiele wypowiedzi utrzymanych w podobnym duchu. Narasta bowiem świadomość prawdziwych przyczyn obecnej złej sytuacji gospodarczej. Trudno już zrzucać wszystko na pandemię, na wojnę rosyjsko-ukraińską czy zmiany klimatu. Dlatego też zamieszczamy poniżej obszerny fragment noworocznego komentarza Frasera Myers’a, który jest zastępcą redaktora naczelnego brytyjskiego niezależnego magazynu „Spiked” pod znaczącym tytułem „Why Europeans are rising up against Net Zero” („Dlaczego Europejczycy buntują się przeciwko polityce zerowej emisji?”). Tekst ten trafnie wskazuje, że 2023 r. upłynął w Europie pod znakiem protestów przeciwko niezwykle kosztownej, ale i represyjnej polityce klimatycznej, która z tzw. „ekologią” nie ma kompletnie nic wspólnego. Rok 2024 nie zapowiada się inaczej, zwłaszcza że europejscy mandaryni nie zamierzają odpuścić na krok w kwestiach walki z paliwami kopalnymi oraz z dobrobytem.
„Pod wieloma względami to niewiarygodne, że tak długo im się to udawało. Mniej więcej przez ostatnią dekadę politycy głównego nurtu w całej Europie przestali obiecywać poprawę standardów życia swoich wyborców. Zamiast tego przechwalali się planami ograniczenia [dobrobytu – red.]. Wychwalali zalety wyższych kosztów życia, deindustrializacji i ograniczania wolności osobistych. Spodziewali się też, że większość ludzi nie będzie miała nic przeciwko, a może nawet nie zauważy – ponieważ wszystko to miało zostać zrobione w imię „ratowania planety” przed zmianami klimatu. Jednak w 2023 r. ten zielony konsensus elit runął na glebę.
(…) sprzeciw wobec ekologizmu jest obecnie jedną z kluczowych sił napędowych europejskiego populizmu. Wyprowadziło to wielu ludzi na ulice – poprzez protesty rolników w Niderlandach, Irlandii, a ostatnio nawet w Niemczech. I wywołało to liczne niespodzianki przy urnach wyborczych.
Kiedyś uważano Niderlandy za kraj „rozsądny”, odporny na tego rodzaju populistyczne ruchy, które wcześniej wstrząsały resztą Europy. (…) Niderlandzcy rolnicy od czterech lat otwarcie buntują się przeciwko swojemu rządowi. Wiosną setki rolników sprzeciwiło się rządowemu zakazowi wjazdu traktorami do Hagi. Dziesiątki tysięcy protestujących zebrało się także w Zuiderpark w Hadze, skandując „Bez rolników, nie ma jedzenia”.
Demonstrowali oni przeciwko rygorystycznym ograniczeniom wprowadzonym przez niderlandzki rząd w zakresie emisji azotu – to tylko jedna z wielu destrukcyjnych polityk, które rząd wdrożył, aby osiągnąć cele klimatyczne UE. Według własnych prognoz rządu polityka azotanowa może doprowadzić do zamknięcia około 3 tys. gospodarstw rolnych. Najbardziej ucierpią hodowcy bydła mięsnego i gospodarstwa mleczne, ponieważ krowi obornik jest głównym źródłem pochodzenia azotu, choć rolnicy potrzebują również nawozów bogatych w azot, aby uprawiać rośliny na dużą skalę.
Nie trzeba być rolnikiem, by zobaczyć, że ta wojna Zielonych z rolnictwem będzie miała katastrofalne skutki – nie tylko dla źródeł utrzymania rolników, którzy wkrótce zostaną bezrobotni, ale także dla dostaw żywności i możliwości wyżywienia się ludzi. Niderlandzcy wyborcy sprzeciwili się tym irracjonalnym ograniczeniom dotyczącym azotu w marcowych wyborach regionalnych masowo głosując na Ruch Rolników – Obywateli [Boer Burger Beweging – red.]. (…) Następnie w listopadzie [2023 r.] prawicowy sceptyk klimatyczny Geert Wilders odniósł szokujące zwycięstwo wyborcze, pokonując swojego największego rywala, Fransa Timmermansa, twarz i architekta unijnej polityki klimatycznej.
(…) W Niemczech niedawno awantura wokół [przymusowych instalacji – red.] pomp ciepła groziła upadkiem rządu [Olafa Scholza – red.], w którym Partia Zielonych jest słabszym partnerem koalicyjnym. Zaproponowane przez Niemcy „prawo grzewcze” zakazywało instalowania nowych kotłów olejowych i gazowych [do ogrzewania domów – red.]. Zamiast tego obowiązkowe stałyby się pompy ciepła zasilane energią elektryczną, mimo że ich instalacja kosztuje średnio o 17.000 euro więcej niż zwykły kocioł – i to nawet po uwzględnieniu dotacji rządowych. Co więcej, koszt ten miał zostać nałożony na społeczeństwo, które już teraz boryka się z poważnym kryzysem energetycznym, w którym rachunki gospodarstw domowych należą do najwyższych w Europie i gdzie strategiczne gałęzie przemysłu są likwidowane właśnie ze względu na wygórowane koszty energii. Po ostrym sprzeciwie, zwłaszcza ze strony prawicowo-populistycznej AfD, „prawo grzewcze” zostało znacznie złagodzone. Niemniej jednak „młot cieplny”, jak go nazwała prasa, poważnie nadszarpnął popularność rządu, obnażył pęknięcia w słabym rządzie koalicyjnym i pomógł AfD w notowaniach sondażowych. (…)
Zwrotu Europy przeciwko polityce zerowej emisji nie się już zignorować. Niektóre partie głównego nurtu będą cynicznie próbować płynąć na fali publicznego gniewu. Tak właśnie było w Wielkiej Brytanii, gdzie słabowitej Partii Konserwatywnej udało się ukraść rzadkie zwycięstwo w wyborach uzupełniających na przedmieściach Londynu. Konserwatyści pokonali tam Partię Pracy, pewnego zwycięzcę po kampanii sprzeciwiającej się nakładaniu podatku ekologicznego na starsze pojazdy wjeżdżające do Londynu (strefa ULEZ). [5] Niespodziewane zwycięstwo wyborcze skłoniło brytyjskiego premiera Rishi Sunaka do wycofania się z części polityki zerowej emisji swojego rządu i obiecania bardziej „pragmatycznego” podejścia do zmian klimatycznych.
Mniej więcej w tym samym czasie, po drugiej stronie kanału La Manche, prezydent Francji Emmanuel Macron wezwał do „chwili przerwy” we wprowadzaniu nowych przepisów dotyczących ochrony środowiska. Przekonał się on już na własnej skórze, że społeczeństwo nie będzie tolerować rygorystycznej polityki ekologicznej. W latach 2018 i 2019 podatek ekologiczny od paliwa wywołał trwające cały rok protesty „żółtych kamizelek” – najbardziej znaczącą rebelię publiczną we Francji od czasu wydarzeń w maju 1968 r.
Na razie te zwroty były niewielkie i ograniczone. Proponowane podatki i zakazy zostały jedynie przesunięte w czasie lub złagodzone. Pomimo części retoryki sceptycznej wobec zielonej ideologii, główne partie europejskie pozostają zaangażowane w politykę zerowej emisji, niezależnie od tego, ile szkód gospodarczych może ona jeszcze wyrządzić. Trzeba będzie im stale przypominać, czy to przy urnach wyborczych, czy na ulicach, że program klimatyczny jest nieakceptowalny. W końcu nie ma czegoś takiego jak „pragmatyczna” i „bezbolesna” droga do zerowej emisji.
[„Europejska” – red.] Klasa polityczna musi w końcu uznać, że wyborcy nie chcą płacić wyższych rachunków za energię, słono płacić za korzystanie z własnych samochodów ani też instalować kosztownych i zawodnych pomp ciepła zamiast sprawdzonych kotłów olejowych czy gazowych. Jak pokazały protesty, które miały miejsce w zeszłym roku, żadna ilość rozmów o „ratowaniu planety” tego nie zmieni. Opinia publiczna nie da się już zwieść próbom nazywania polityki oszczędnościowej „zieloną”. Potrzebujemy nowej polityki, która w 2024 r., w centrum uwagi, postawi standardy życia ludzi. Idealnym punktem wyjścia byłoby porzucenie polityki zerowej emisji.” [4]
Na styczeń 2024 r. w Niemczech zapowiedziano kolejne protesty rolników.
[Nasz komentarz] Pożegnanie z Unią Europejską – z tą wielką, zieloną pijawką - będzie długie, bolesne i kosztowne. Jak każde ideologiczne złudzenie i utopia elit w końcu przegrywają z faktami i kosztami życia. Dlatego na dzień, w którym upadnie Unia Europejska musimy się przygotowywać, by nie być zaskoczonym a z drugiej strony być w stanie - z marszu - prowadzić samodzielną i niezależną politykę gospodarczą odcinając się od ponurego dziedzictwa zielonego komunizmu narzucanego przez unijne elity władzy. Zadaniem na dziś będzie zablokowanie możliwości wprowadzenia waluty euro w Polsce a tym samym udaremnienie przejęcia polskich rezerw złota przez Europejski Bank Centralny. To będzie ta cienka czerwona linia, za którą nie będzie już Polski.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
(1) https://www.euronews.com/green/2024/01/03/eu-policy-weak-performance-threatens-blocs-climate-neutrality-target?mc_cid=176855beeb&mc_eid=a7a76ea48a – publ. z dn. 03.01.2024 r.
(2) https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_23_6622 - publ. w dn. 18.12.2023 r.
(3) Cytujemy za tekstem Tomasza Mysłka, „Niszczące skutki euro-socjalizmu”, publ. Najwyższy Czas! Nr 1-2/2024 z 1-14 stycznia 2024 r., s. 29-31
(4) https://www.spiked-online.com/2024/01/01/why-europeans-are-rising-up-against-net-zero/?mc_cid=176855beeb&mc_eid=a7a76ea48a - publ. z dn. 01.01.2024 r.
(5) Więcej na temat londyńskiej strefy czystego transportu – ULEZ „Ultra Low Emission Zone” można dowiedzieć się tutaj: https://tfl.gov.uk/modes/driving/ultra-low-emission-zone/ulez-expansion-2023
Wszechobecna propaganda klimatyczna w mediach głównego nurtu oparta jest o kilka mitów, które są nieustannie promowane wbrew oczywistym faktom i elementarnej wiedzy naukowej, zwłaszcza mit o szkodliwości dwutlenku węgla i jego szczególnej roli gazu cieplarnianego. Poglądy przeciwne i poddające w wątpliwość „ustaloną naukę o klimacie” są zaciekle eliminowane z obiegu publicznego, wszystko po to, by nie dopuścić do powstania nawet najmniejszych wątpliwości wśród polityków, dziennikarzy i wyborców, a już szczególnie dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. W ten sposób bełkot klimatyczny rozlewa się po infosferze publicznej i uniemożliwia rzetelną debatę o przyczynach, skutkach i kosztach „walki z klimatem”. Skala manipulacji i dezinformacji jest na tyle duża, że konieczne jest posługiwanie się zupełnie innymi pojęciami umożliwiającymi prawidłowe nazwanie rzeczywistości bez jej przeinaczania. Prawda sama się nie obroni i wymaga codziennej pracy a zwłaszcza posługiwania się innym językiem niż klimatyczni histerycy i naciągacze. Dlatego misją naszego portalu jest obrona prawdy naukowej i polskich interesów politycznych oraz gospodarczych w czasach inwazji post-prawd, kłamstw i przeinaczeń.
Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Prosimy o wpłaty na konto w PKO BP SA: 53 1020 2791 0000 7102 0316 5867
Tytuł wpłaty: "Darowizna na stopwiatrakom.eu"
Dziękujemy Państwu za życzliwe wsparcie!