Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Obietnice polityków są jak śnieg na wiosnę. Wystarczy tylko chwila, by zniknęły w oczach. Dokładnie tak samo stało się z obietnicami polityków Prawa i Sprawiedliwości z 2015 r. o powstrzymaniu ekspansji wiatraków w Polsce. Udało się co prawda uchwalić ustawę odległościową w 2016 r., która wprowadziła minimalną odległość wiatraków od zabudowy mieszkaniowej, ale w dalszym ciągu deweloperzy wiatrakowi, po uzyskaniu wsparcia finansowego ze strony państwa będą budować wiatraki w nazbyt bliskiej odległości od domów mieszkalnych. Dzieje się tak dlatego, że wciąż wydłużane są stare pozwolenia na budowę uzyskane jeszcze przed wejściem w życie ustawy odległościowej. Na domiar złego, pod koniec roku zostanie przeprowadzona kolejna aukcja dla farm wiatrowych na lądzie, by deweloperzy wiatrakowi mogli „coś” wybudować.
Obecna sytuacja z rozwojem energetyki wiatrowej w Polsce jest analogiczna, jak za rządów PO-PSL, które na potęgę wspierały zagranicznych inwestorów liczących na szybkie i duże zyski. Rząd jeszcze się kryguje, by otwarcie przyznać, że dogadał się z branżą wiatrową na boku. Jednak co chwila wypuszczane są eter jasne sygnały, że energetykę wiatrową czeka w Polsce świetlana przyszłość. Piszemy o tym dlatego, że niestety, ale dokładnie pamiętamy, co i kto mówił w 2015 r. w kampanii wyborczej. Nie zawahamy się przypominać, ile warte są dla wyborców niezrealizowane obietnice polityków.
Dzisiaj w mediach, zarówno tych popierających rząd, jak i tych opozycyjnych, nie da się zobaczyć, ani przeczytać złego słowa o energetyce wiatrowej. Jedynie nieliczni potrafią napisać prawdę o bełkocie intelektualnym, czyli o fałszywej teorii globalnego ocieplenia wywołanego przez człowieka oraz rzeczywistych skutkach i gigantycznych kosztach unijnej polityki klimatyczno-energetycznej.
Ten wstęp był konieczny do tego, by pokazać w jakiej sytuacji znajdujemy się obecnie i jak niewielki wpływ mają oczekiwania społeczne na decyzje polityczne. Co więcej, widać, że w miarę upływu czasu rząd Prawa i Sprawiedliwości przechodzi na pozycje zajmowane dotąd przez Platformę Obywatelską oraz Polskie Stronnictwo Ludowe i co raz bardziej „zaprzyjaźnia się” z globalnym biznesem, rynkami finansowymi oraz eurobiurokracją, starając się i to bardzo, wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom. Mimo werbalnie deklarowanego przez PiS konserwatyzmu, działania rządu Morawieckiego konsekwentnie umacniają panujący u nas od lat ustrój socjalistyczny i sprzyjają w praktyce rozwojowi eurokomunizmu. Jak pisał wybitny polski poeta Julian Tuwim na taką sytuację: „I tak wylazła z Archanioła stara reakcyjna świnia: absolutnie apolityczna i zupełnie bezpartyjna”.
Efektem takiego podejścia jest faworyzowanie i wspieranie zagranicznego kapitału kosztem rodzimego konsumenta, pracownika, mieszkańca czy też drobnego przedsiębiorcy, i to mimo licznych programów socjalnych z „plusem”, które są bardziej na osłodę niż dla efektu. Po prostu szybko wzrasta poziom opodatkowania obywateli i przedsiębiorców w wyniku „uszczelniania” systemu podatkowego. Konsekwencją tej postawy jest utrwalanie neokolonialnego charakteru naszej gospodarki oraz prowadzonej polityki przez kolejne „rządy warszawskie” i którym ewidentnie nie na rękę jest umożliwienie obywatelom bogacenia się. Tak samo jak nie na rękę byłoby rządzącym prawo do posiadania broni przez dorosłych obywateli czy też prawo rodziców do samodzielnego decydowania o edukacji własnych dzieci bez przymusu szkolnego czy o ich zdrowiu.
Nie jest tutaj żadnym usprawiedliwieniem dla rządu okoliczność, iż dzisiaj za dużą część obciążeń regulacyjnych odpowiada Unia Europejska. Europejskie elity zajęte są bowiem budową europejskiego państwa federalnego, zgodnie z przykazaniami włoskiego komunisty Altiero Spinellego i wszędzie, gdzie tylko mogą powiększają zakres swojego władztwa kosztem państw członkowskich. [1] Niestety, ale po wejściu w życie Traktatu z Lizbony, kompetencje państw członkowskich zostały mocno ograniczone na rzecz Komisji Europejskiej. Samodzielność krajowych rządów jest z roku na rok coraz bardziej ograniczana i co gorsza, nie mamy, jako państwo żadnego skutecznego narzędzia w ręku, by przeciwstawić się szajce eurobiurokratów pod niemieckim przywództwem. Dlatego też, konsekwentnie oddajemy Komisji Europejskiej kolejne obszary władztwa państwowego. Widać to doskonale na przykładzie energetyki, gdzie polityka dekarbonizacji wymusza na Polsce całkowitą likwidację górnictwa węglowego i energetyki konwencjonalnej.
Wyznaczane na szczeblu europejskim nowe cele klimatyczne sprawiają, że nie jest możliwe prowadzenie żadnej sensownej i długoterminowej polityki energetycznej na szczeblu krajowym. Funkcja energetyki została bowiem umniejszona do „ratowania klimatu”, co ma się nijak do rzeczywistych jej zadań, możliwości oraz kosztów. Jednak ideologiczne myślenie europejskich elit, które pochłonięte są różnymi obsesjami m.in. na punkcie „walki z klimatem”, uniemożliwia kontakt i porozumienie na poziomie racjonalnym. Ideologia klimatyzmu wymusza wręcz osiąganie celu w postaci „ratowania klimatu” bez względu na koszty tej operacji i efekty.
Nowe otwarcie rządu na OZE
Z tego też względu, tzw. „nowe otwarcie” się rządu Morawieckiego na rozwój OZE w Polsce jest wynikiem wielu złudzeń i przesądów, jakie posiada obecny rząd, zarówno na temat celów Unii Europejskiej, jak i na temat energetyki odnawialnej. Świetnym przykładem tego, było nie było, ale „magicznego” myślenia są wypowiedzi ministra Tchórzewskiego podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy z zeszłego tygodnia, gdzie przedstawił zarys rządowych planów na energetykę. Poniższe wypowiedzi cytujemy za portalem biznesalert.pl:
„W tej chwili otwieramy się mocno na energetykę odnawialną i prosumencką, ponieważ uzyskaliśmy pewność energetyczną w postaci rynku mocy. Dzięki temu stać nas na rozwój odnawialnych źródeł energii. Jeżeli chcemy mieć 40 GW w energetyce odnawialnej, to musimy mieć 40 GW w energetyce konwencjonalnej. Tak samo skonstruowany jest system energetyczny Niemiec. Polskie społeczeństwo staje się coraz bogatsze i stać je na rozwój OZE. Dzięki temu możemy wypełnić cele Komisji Europejskiej, jeśli chodzi o udział energetyki odnawialnej w naszym miksie – mówił Krzysztof Tchórzewski.
– Musimy się odnajdywać w świecie, gdzie się mocno stawia na odnawialne źródła energii. Chcemy iść krokiem, który wynegocjowaliśmy, robimy wszystko, by osiągnąć postawione przed nami cele. To niełatwe zadanie, ponieważ musimy budować nowe bloki konwencjonalne, oprócz elektrowni w Ostrołęce tworzone też będą bloki gazowe. Otwieramy się na morskie farmy wiatrowe, energetyka wiatrowa na lądzie została wyhamowana, bo taka była wola społeczna, a my jesteśmy państwem demokratycznym.” [2]
Plan rządu w energetyce polega na tym, by szybko zwiększać udział OZE zarówno przy pomocy instalacji fotowoltaicznych, ale i poprzez budowę nowych elektrowni wiatrowych. Co prawda oficjalnie mówi się tylko farmach wiatrowych na Bałtyku, ale po dopuszczeniu projektów wiatrakowych sprzed 2016 r. do aukcji zwyczajnie nie wierzymy już w dobre intencje rządzących. Obiecają jedno, powiedzą drugie, a zrobią swoje.
W jednej rzeczy zgadzamy się z ministrem Tchórzewskim, że tzw. „energetyka odnawialna” musi mieć pełne, co najmniej 100% zabezpieczenie mocy w elektrowniach konwencjonalnych. Jest to niezbędne na wypadek gdyby nie wiało lub nie było Słońca. Publicznie jednak musimy zadać pytanie kto zapłaci za utrzymywanie dwóch, równolegle działających systemów elektroenergetycznych w kraju? Czy minister Tchórzewski policzył już skutki finansowe tego pomysłu? Jeśli nie, to poprosimy o przesłanie wyliczeń celem weryfikacji na adres redakcji, bo jakoś niedowierzamy optymizmowi ministra.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] O prawdziwym programie europejskich elit, czyli o “Manifeście z Ventotene” pisaliśmy jeszcze w marcu 2017 r. http://stopwiatrakom.eu/okiem-prawnika2/2192-%E2%80%9Edeklaracja-rzymska%E2%80%9D,-czyli-pod-czym-podpisa%C5%82a-si%C4%99-premier-beata-szyd%C5%82o,-a-czego-na-pierwszy-rzut-oka-nie-wida%C4%87.html oraz w sierpniu 2017 r. http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2297-wielkie-plany-energetyka-wiatrowa-i-wizja-globalnego-ocieplenia-w-hitlerowskich-niemczech.html