Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo niewątpliwie zalicza się do najbardziej energicznych realizatorów niezwykle „postępowego” (progresywistycznego) programu amerykańskiej Partii Demokratycznej. Częścią tego pakietu jest polityka osiągnięcia zerowych emisji dwutlenku węgla przez gospodarkę amerykańską w perspektywie najbliższych 30 lat, co jest głównym postulatem ideologii klimatyzmu.
Cuomo najpierw ogłosił „wojnę” przeciwko energii wytwarzanej z gazu ziemnego, a teraz zdecydował się pozbawić lokalnych przeciwników masowej rozbudowy farm wiatrowych i fotowoltaicznych dotychczasowych możliwości blokowania tych inwestycji w przypadkach, gdy organy sądowe lub administracyjne uznają je za niezgodne z prawem — w tym z prawem lokalnym, jak miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Legislatura stanu Nowy Jork będzie wkrótce głosować nad tzw. ustawą o przywództwie klimatycznym i ochronie społeczności lokalnych (CLCPA), która zawiera drakońskie przepisy zapewniające realizację inwestycji OZE budzących sprzeciwy lokalne.
fot. Materiały własne redakcji
Gubernator Cuomo stwierdził 21 lutego br.: „Rozpoczynamy realizację najbardziej agresywnego programu w zakresie zmian klimatycznych w całym kraju, ponieważ, moi przyjaciele, zegar tyka i to tyka coraz szybciej…. Nowy Jork musi być tym stanem, który stawi temu czoło i powie - raz na zawsze i każdemu - że musimy zrobić więcej i że musimy to zrobić szybciej….”. [1]
Nowe przepisy mają zdecydowanie poprawić dotychczasowe bardzo mizerne wyniki wdrożenia strategii na rzecz neutralności klimatycznej (zerowa emisja dwutlenku węgla netto) stanu Nowy Jork do 2050 r., a przeforsowanej przez gubernatora Cuomo w zeszłym roku. Kluczowym elementem tej strategii jest przestawienie systemu energetycznego na OZE (głównie farmy wiatrowe i fotowoltaiczne).
Neutralność klimatyczna, czyli fałszywy i kosztowny model transformacji energetycznej
Nierealistyczne zamierzenia „modelowej transformacji energetycznej”, takiej jak realizowana w stanie Nowy Jork, trafnie scharakteryzował w zeszłym roku na łamach pisma „Forbes” jeden z amerykańskich ekspertów ds. polityki energetyczno-klimatycznej pisząc:
„W tym przypadku można to policzyć bardzo prosto: aby osiągnąć zerowy bilans emisji dwutlenku węgla do 2050 roku, na świecie należałoby uruchamiać co dwa dni — począwszy od jutra i przez cały czas do 2050 roku —moce wytwórcze bezemisyjnej elektryczności odpowiadające trzem nowym elektrowniom atomowym klasy elektrowni Turkey Point [elektrownia atomowa o mocy 1,6 GW zlokalizowana na Florydzie]. Jednocześnie należałoby likwidować — każdego dnia, począwszy od jutra i codziennie do 2050 roku — analogiczne moce wytwórcze elektrowni spalających paliwa kopalne.” [1]
Gubernator Cuomo koncentruje się jednak na maksymalnym „udrożnieniu” budowy farm wiatrowych i solarnych. W ocenie amerykańskiego czasopisma prawniczego „The National Law Review”, proponowana ustawa stanowa:
„oznacza zmianę w podejściu do lokalizowania źródeł odnawialnej energii, od kwestii regulacji biurokratycznych, które niekiedy napotykają gwałtowne sprzeciwy lokalne, do procesu rozwoju gospodarczego, koncentrującego się na kierowaniu strumienia miejsc pracy i korzyści gospodarczych, jakich oczekuje się od OZE w ciągu nadchodzącej dekady (…)”. [1]
Brzmi to świetnie, ale na razie strategia Cuomo nie przynosi wielkich sukcesów. Ostatnio ujawnione dane wskazują, że w zeszłym roku (2019) stan Nowy Jork wyprodukował mniej energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (energetyka wiatrowa, wodna i słoneczna) niż w 2017 r.
Proponowane przepisy przewidują między innymi:
- stworzenie nowego biura ds. lokalizacji inwestycji OZE (Office of Renewable Siting) w ramach stanowego departamentu (ministerstwa) rozwoju gospodarczego. Biuro ma być tzw. „pojedynczą instytucją” (one-stop) wydającą zezwolenia na realizację inwestycji, a jednocześnie pełniącą rolę administracyjnego organu odwoławczego w tych sprawach;
- jednostki lokalnego samorządu (odpowiednik polskich gmin) będą miały głos doradczy w sprawach dotyczących planowanych inwestycji. Jednak stanowe biuro ds. lokalizacji inwestycji OZE nie będzie miało obowiązku uwzględniania go, jeśli uzna, że lokalnie określone regulacje i wymogi są „nadmiernie uciążliwe”;
- do tej pory reguła pomijania lokalnych wymogów o „nadmiernej uciążliwości” była stosowana w odniesieniu do inwestycji gospodarczych, w przypadku których nie wykazano negatywnych oddziaływań na lokalną społeczność/środowisko; obecnie po raz pierwszy będzie miała zastosowanie do zajmujących wielkie przestrzenie, „otwartych” (tj. nie zamkniętych w budowli) i hałaśliwych elektrowni wiatrowych;
- nowe regulacje stanowe nakazują szeregowi urzędów stanowych i organów publicznych stworzenie nowych programów zachęt dla deweloperów, właścicieli gruntów i lokalnych społeczności (gmin). Pozwoli to zmniejszyć ryzyko inwestycji typowe dla otoczenia rynkowego. W istocie deweloperzy będą otrzymywali „lokalizacje” już w pełni przygotowane do budowy instalacji OZE („shovel-ready”);
- jeśli idzie o ochronę przyrody, w tym gatunków zagrożonych i chronionych (ptaki, nietoperze), przewiduje się utworzenie „banku łagodzenia negatywnych skutków przyrodniczych” (mitigation bank). W zamian za inne „działania kompensacyjne” inwestorzy będą otrzymywać „kredyt” zezwalający im na powodowanie strat wśród gatunków zagrożonych i chronionych. Biorąc pod uwagę siłę ekonomiczną i polityczną branży wiatrakowej, kontrola nad rzetelnością takich „transakcji” będzie bardzo trudna, o ile w ogóle wykonalna. Tym bardziej, że prowadzenie „mitigation bank”, który ma być początkowo administrowany przez wydział rządu stanowego, może zostać przekazane organizacji pozarządowej. Jednym z głównych kandydatów jest organizacja ornitologiczna Massachusetts Audubon Society, która w przeszłości popierała już projekty wiatrakowe zagrażające populacjom cennych ptaków.
Eliminacja samorządów z procesów lokalizacji OZE po hasłem zapobiegania zmianom klimatu
Reprezentująca stanowisko stanowych władz samorządowych Konferencja Burmistrzów i Urzędników Gminnych Stanu Nowy Jork (NYCOM) zwróciła uwagę na następujące konsekwencje inicjatywy gubernatora Cuomo:
- automatyczne zatwierdzanie inwestycji wiatrakowych (Default Approval via „Fast Track”) — inwestycje OZE mają być uznawane za zatwierdzone, jeśli złożony wniosek inwestycyjny nie zostanie rozpatrzony w ciągu roku;
- eliminacja uprawnień lokalnych samorządowych (Bypasses Home Rule — czyli ominięcie zasady (ograniczonej) autonomii władz lokalnych wobec władz stanowych) w zakresie ustalania lokalnego planu zagospodarowania przestrzennego, a także oceny oddziaływania środowiskowego i ekonomicznego w przypadku elektrowni OZE, magazynów energii i linii energetycznych;
- ograniczenie możliwości korzystania przez samorządy lokalne z instrumentu finansowania swoich potrzeb tzw. „PILOTS” (zasadniczo zastępowanie lokalnych podatków płatnościami na rzecz gminy) poprzez uniemożliwienie uzyskania sprawiedliwego wynagrodzenia z tytułu lokalizacji obiektów OZE na swoim terenie.
Jedną z najważniejszych lokalizacji, w której nowe przepisy doprowadzą do intensywnej zabudowy farmami wiatrowymi, są należące do stanu Nowy Jork obszary wodne jeziora Erie, niezwykle cenne przyrodniczo i krajobrazowo. Członek stanowego senatu (senator George Borello) reprezentujący ten region ocenia to zagrożenie w ten sposób:
„Obecnie, aby przyspieszyć realizację skrajnej agendy ekologicznej, [Cuomo] proponuje eliminację zasady autonomii władz lokalnych, aby wymusić te inwestycje OZE na lokalnych społecznościach.
Oznacza to ominięcie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i zmiażdżenie wszelkich sprzeciwów. Aby zapewnić osiągnięcie jego celów ekologicznych, potrzeba będzie wznosić takie inwestycje na masową skalę i tak gęsto, że zmieni to dosłownie oblicze północnej części stanu Nowy Jork, przekształcając ją w jałową pustynię przemysłową. Niezliczone hektary gruntów rolnych trzeba będzie pokryć farmami fotowoltaicznymi. Nasze piękne wybrzeże zeszpeci widok ogromnych mechanicznych elektrowni wiatrowych górujących na wodami jeziora.” [1]
Jednocześnie dane z amerykańskiego spisu ludności ze stycznia 2020 r. pokazują, że „ludność opuszcza stan Nowy Jork w tempie szybszym niż ma to miejsce w jakimkolwiek innym stanie” USA. Przez ostatnie cztery lata urodzenia i imigracja nie były w stanie zrównoważyć ubytku ludności. Prezydent Trump określił niedawno ten stan (z wyłączeniem miasta Nowy Jork) mianem „miasta widma” (ang. - ghost town) i proponował mieszkańcom przenosiny na szybko rozwijającą się Florydę.
Działania gubernatora Nowego Jorku skierowane są wprost przeciwko lokalnym społecznościom, które doprowadziły do uchwalenia ochronnych planów zagospodarowania przestrzennego i przyjęcia innych odpowiednich przepisów prawa lokalnego. Farmerzy piszą do władz stanowych, wskazując jak sąsiednie inwestycje OZE (zwłaszcza wiatrakowe) spowodowały ich zubożenie, a niekiedy decyzję o porzuceniu gospodarstwa.
Sherri Lange, autorka omawianego opracowania, na którym oparta jest ta notatka, konkluduje:
„Najnowsza inicjatywa Cuomo to kolejne polano wrzucone do ognia społecznego niezadowolenia. W dalszym ciągu zawiera ona istny labirynt nieporozumień, których pełno w Nowym Jorku: mit zerowych emisji netto, wojna z dwutlenkiem węgla, histeria klimatyczna i niepopularna polityka. Prognoza wskazuje na natychmiastowy zwrot kursu o 180 stopni.”. [1]
[Nasz komentarz] Plany przemysłu OZE są wszędzie identyczne – zabudowanie każdego wolnego skrawka ziemi wiatrakami i panelami fotowoltaicznymi. Tak samo jest w USA, w Niemczech czy w Polsce. Branża OZE jest niezwykle łasa na przestrzeń, gdyż budowane przez nią urządzenia mają bardzo małą „gęstość mocy”. Z 1 km2 przestrzeni zajętej pod elektrownie wiatrowe czy słoneczne można wyprodukować znacznie mniej energii niż w elektrowniach węglowych czy atomowych. Takie są fakty i m.in. dlatego farmy wiatrowe pod każdą szerokością geograficzną generują coś, co fachowo nazywa się „konfliktem przestrzennym”. Konflikt ten można rozwiązać na dwa sposoby, albo ograniczyć ekspansję wiatraków poprzez minimalną odległość od zabudowy mieszkalnej i terenów cennych przyrodniczo, albo dopuścić do zabudowy każdego skrawka wolnej przestrzeni, nawet wbrew sąsiadom, co przerabialiśmy już do 2016 r. Pierwsze rozwiązanie obowiązuje w Polsce od lipca 2016 r. i okazało się być niezwykle skuteczne w powściąganiu apetytów deweloperów. Drugie rozwiązanie proponuje teraz amerykański gubernator Cuomo, który wręcz będzie dyskryminował lokalne społeczności i samorządy w imię realizacji biznesowych celów przemysłu OZE.
Dlatego tak ważna jest teraz obrona społeczności lokalnych przed ponownym atakiem branży wiatrakowej i jej naciskiem na likwidację ustawy odległościowej. Politycy muszą wiedzieć, jakie będą konsekwencje uległości wobec wielkiego biznesu i pomijanie głosu społeczeństwa. Tym bardziej, że w obecnym rządzie aż pełno od wiatrakowych sympatyków, którzy ignorują oczywiste zagrożenia dla zdrowia ludzi i środowiska płynące od pseudoekologicznych wiatraków oraz gigantycznych kosztach dla konsumentów i gospodarki wynikające z ustawowego wymuszania stosowania oszukańczych źródeł energii.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] Sherri Lange, „New York’s Cuomo vs. the Grassroots on Wind & Solar”, MasterResource, a Free-Market Energy Blog - https://www.masterresource.org/wind-siting-issues/cuomo-vs-grassroots-wind-solar/ - publ. 11.03.2020 r.;