Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Po raz kolejny obserwujemy, jak włodarze Unii Europejskiej zmieniają zdanie w sprawie celów klimatycznych i to, co dwa lata temu uznawane było za kompromis nagle i bez żadnego powodu traktowane jest, jako punkt wyjścia do ustalenia nowych celów i zobowiązań. Po koniec kwietnia br. niemiecka kanclerz Angela Merkel zaskoczyła wszystkich mówiąc, że jest gotowa poprzeć zwiększenie unijnego celu klimatycznego w postaci obowiązku redukcji emisji CO2 z 40% do 2030 r. na 50%, a nawet 55%. [1] Już widać, że szykują się kolejne problemy z polityką klimatyczną mimo, iż Unia nie osiągnęła jak dotychczas żadnego ze swoich celów klimatycznych.
Wskazywaliśmy już w kwietniu br., że kryzys gospodarczy wywołany epidemią wirusa COVID-19 jest znakomitą okazją do wycofania się Unii Europejskiej z absurdalnej i ideologicznie motywowanej polityki klimatycznej. [2] Tymczasem grono europejskich decydentów, z uporem godnym lepszej sprawy, postanowiło przyspieszyć przymusową dekarbonizację unijnych gospodarek. Nowe cele klimatyczne oficjalnie już poparła kanclerz Merkel w swoim wystąpieniu podczas 11 sesji dialogu klimatycznego w Petersbergu pod Berlinem (28.04.2020 r.). Oznacza to, że podczas czerwcowego unijnego szczytu, gdzie będzie omawiana kwestia przyjęcia „Europejskiego Zielonego Ładu”, polski rząd po raz kolejny znajdzie się pod polityczną presją by przyjąć skrajnie niekorzystny dla Polski program zaostrzający cele klimatyczne.
fot. EPA-EFE / HAYOUNG JEON [Hayoung Jeon / epa]/ Źródło: www.euractiv.com
Kanclerz Angela Merkel nalegała, aby „Green Deal” był motorem napędowym europejskiego programu odbudowy gospodarki po epidemii oraz wzywała, by rozszerzyć unijny system handlu prawami do emisji CO2 na nowe sektory gospodarki, tj. ciepłownictwo i transport. [1]
W podobnym tonie wypowiadała się przewodnicząca Komisji Europejskiej - Ursula von der Leyen, wskazując, że dzięki Zielonemu Ładowi możemy przekształcić kryzys wywołany epidemią w „szansę”. Szefowa Komisji apelowała za dalszym inwestowaniem w energetykę odnawialną, samochody elektryczne i domy „przyjazne klimatowi”, tak by inwestycje te stały się „motorem ożywienia gospodarczego”. [1]
Zielony Ład, czyli nowe rozdanie celów klimatycznych
Jeszcze dobitniej o nowych celach klimatycznych Angela Merkel niedawno wypowiedziała się przed Bundestagiem mówiąc, że: „Państwa członkowskie UE będą musiały ponownie wynegocjować swój wkład w redukcję emisji gazów cieplarnianych w sektorach dotąd nieobjętych systemem handlu emisjami (EU ETS) w sytuacji, gdyby cała Unia zdecydowała podnieść cel klimatyczny na 2030 r. Jest dla mnie oczywiste, że musimy rozpocząć nowe negocjacje w sprawie zwiększenia wysiłków”. [3]
Nowa polityczna inicjatywa Merkel w sprawie zaostrzenia polityki klimatycznej spotkała się jednak z krytyczną oceną ze strony … jej macierzystej frakcji parlamentarnej CDU/CSU, która sprzeciwiła się nowemu celowi klimatycznemu w wysokości 55% redukcji emisji. Niemieccy parlamentarzyści napisali, że: „(…) nawet obecne cele klimatyczne stanowią już „ogromne wyzwanie”. Dokument dodaje, że zwiększenie obecnego celu redukcji emisji o 40% na 2030 r. byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby wysiłki w zakresie podziału obciążeń pomiędzy państwa członkowskie Unii zostały zmienione.” [4] W domyśle, inne państwa Unii Europejskiej wezmą na siebie wzrost celów klimatycznych, umożliwiając tym samym Niemcom zachowanie produkcji przemysłowej i miejsc pracy.
Niemieccy posłowie mówią to wyraźnie, że mogą zgodzić się na podniesienie unijnych ambicji klimatycznych, ale: „Nasi europejscy partnerzy muszą przyczynić się do osiągnięcia celów klimatycznych przy pomocy porównywalnych [do Niemiec – dopisek redakcji] wysiłków”. Mimo sporej krytyki ze strony niemieckich Zielonych i SPD, poseł CDU/CSU Georg Nüßlein bronił inicjatywy wskazując, że: „Można sobie zadać pytanie, czy zaostrzenie celów [klimatycznych – dopisek red.] jest właściwe w obliczu kryzysu związanego z koronawiusem. Niemcy, jako ostatni naprawdę uprzemysłowiony kraj w Europie, „nie mogą osiągnąć redukcji przekraczającej 55% już ustalonej na szczeblu krajowym, nie ryzykując ogromnych szkód gospodarczych.” [3]
[Nasz komentarz] Jakkolwiek powyższa dyskusja toczy się w ramach niemieckiej sceny politycznej, to jednak z uwagi na dominujące znaczenie Niemiec w unijnej polityce, to niestety w Berlinie, a nie np. w Warszawie zapadają decyzje odnośnie przyszłości polityki klimatycznej. Nawet polskie veto wobec nowych celów może się okazać zbyt słabym argumentem w dyskusjach z ideologicznie zmotywowanym przeciwnikiem. Po prostu decyzja zostanie na Polsce wymuszona szantażem, przekupstwem, siłą lub jakikolwiek inny sposób, który zadziała, a co już wielokrotnie obserwowaliśmy.
Niezwykle groźny dla polskiej gospodarki jest pomysł „szybkiego” rozszerzenia unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla (EU ETS) na sektory transportu i budownictwa już w połowie 2020 r. na mocy politycznej decyzji Rady. W praktyce oznacza to nałożenie na te sektory nowego podatku i wzrost obciążeń finansowych dla wszystkich klientów końcowych.
Trzeba zdawać sobie sprawę, że mimo kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią koronawirusa, albo może właśnie dzięki tej epidemii, tej chwili gra toczy się o to czy „siły postępu i nowoczesności” hołdujące ideologii zielonego komunizmu narzucą wszystkim państwom członkowskim Unii Europejskiej nowe reguły gry. Wbrew temu, co mówią Angela Merkel, Ursula von der Leyen czy Frans Timmermanns, wcale nie chodzi o to, by Unia Europejska stała się „pierwszym kontynentem neutralnym klimatycznie”, ale by na zgliszczach państw narodowych zbudować europejskie państwo federalne ze stolicą w Berlinie. Walka z klimatem i ekspansja OZE są tutaj jedynie narzędziem w ręku ideologów z rządzącej Unią Europejską loży Spinelli do osiągnięcia całkowitej dominacji politycznej, gospodarczej i społecznej przez „siły postępu i nowoczesności”. Patrzenie przez pryzmat realnych korzyści gospodarczych i politycznych osiąganych dzięki ekspansji OZE pozwala dostrzec prawdziwe motywy działań europejskich decydentów oraz niestety głęboką naiwność naszych wiejsko-ujazdowskich decydentów, którym się wydaje, że cała ta medialna walka z globalnym ociepleniem to na poważnie.
Pytanie na dziś brzmi, jak może się obronić przed „Europejskim Zielonym Ładem” i ocalić własną, z trudem odzyskaną państwowość, przed urojeniami klimatycznych ideologów i wchłonięciem przez europejskiego molocha oraz kto może to zrobić? Obawiamy się, że niestety, ale na obecny rząd w tej sprawie liczyć już nie możemy.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] https://www.euractiv.com/section/energy-environment/news/merkel-reaffirms-support-for-raising-eus-2030-climate-target-by-50-55/ - publ. z dn. 28.05.2020 r.
[2] http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2882-odbudowa-gospodarki-po-kryzysie-wywo%C5%82anym-pandemi%C4%85-b%C4%99dzie-utrudniona-przez-unijn%C4%85-polityk%C4%99-klimatyczn%C4%85.html – publ. z dn. 14.04.2020 r.
[3] https://www.cleanenergywire.org/news/german-conservatives-call-fair-burden-sharing-raise-eu-2030-climate-target - publ. z dn. 13.05.2020 r.
[4] https://www.euractiv.com/section/energy-environment/news/german-cdu-csu-climate-paper-a-stab-in-merkels-back/ - publ. 14.05.2020 r. Sam dokument sporządzony w języku niemieckim dostępny jest tutaj: https://www.cducsu.de/sites/default/files/2020-05/Positionspapier_greendeal%2020200512_0.pdf