Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Przemysł OZE dostał niezłego prztyczka w nos od meksykańskiego rządu, który wstrzymał podłączanie do sieci elektroenergetycznej nowych farm wiatrowych i słonecznych wskazując, że niestabilność w produkcji energii przez te źródła zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Meksyku. Decyzja ta uderza głównie w globalne koncerny energetyczne zajmujące się deweloperką wiatrakową i żyjące państwowego dofinansowania na rozwój „zielonej” energetyki. Tak samo, jak i w Polsce w 2016 r., natychmiast rozpoczął się dyplomatyczny nacisk ze strony ambasadorów państw, z których pochodzą inwestorzy OZE na cofnięcie tego zakazu. Kibicujemy Meksykowi, by wyrzucił z kraju pasożytniczy i szkodliwy dla środowiska przemysł OZE i dał przykład innym, jak walczyć ze współczesnymi konkwistadorami ukrywającymi się za maską „ekologii” i opowieściami o globalnym ociepleniu wywołanym przez człowieka.
Decyzja władz Meksyku odbiła się szerokim echem na świecie i wprawiła przemysł OZE w popłoch, gdyż do tej pory wydawało się, że opozycja wobec wiatrakowej ekspansji została skutecznie spacyfikowana i triumfalny pochód globalnych deweloperów wiatrakowych jest nie do zatrzymania. A jednak. Sygnał do wstrzymania dalszych inwestycji OZE dał meksykański prezydent – Andrés Manuel López Obrador, który w marcu br. odwiedził prowincję Oaxaca w południowym Meksyku.
fot. Na zdjęciu Prezydent Meksyku - Manuel López Obrador. Źródło: Reuters/ www.dw.com
Jak podaje w swojej relacji niemiecki portal www.dw.com „Jego karawana zatrzymała się przed odsłoniętymi wzgórzami, na szczycie których znajdowały się białe maszty farmy elektrowni wiatrowej. „Te elektrownie wiatrowe psują krajobraz” - powiedział do kamery [prezydent – dopisek sw.eu]. „Wytwarzają bardzo mało energii i należą do prywatnych firm, które pobierają na nie subsydia. To jedno z typowych oszustw neoliberałów”. Nie był to ani populistyczny żart ani ignorancja, ale część planu, który został teraz ujawniony – a który jest zły dla inwestorów oraz ekologów.” [1]
Decyzją, która wywołała panikę wśród inwestorów wiatrakowych, były wytyczne meksykańskiego regulatora rynku energii (CENACE – El Centro Nacional de Control de la Energia) z dnia 1 maja br., w których wstrzymano przyłączanie do sieci elektroenergetycznej nowych farm wiatrowych i słonecznych z uwagi na stwarzane zagrożenie dla stabilności sieci, jakość i ciągłość dostaw energii elektrycznej na rynek. [2] Decyzja ta jest konsekwencją wcześniejszego wstrzymania aukcji dla budowy nowych mocy wytwórczych w energetyce odnawialnej i planowanemu powierzeniu budowy nowych elektrowni (ok. 13 GW) państwowemu wytwórcy „Comision Federal de Electricidad” (CFE).
Zajmujący się rynkiem paliw i energii portal www.oilprice.com tak skomentował sytuację: „Prezydent Meksyku nie ukrywał swojego stosunku do energetyki odnawialnej, którą można nazwać protekcjonalnym. W swoim tweecie z końca marca meksykański prezydent nazwał elektrownie wiatrowe „wentylatorkami”, mówiąc, że nie wytwarzają zbyt dużo energii. Miał też podobno powiedzieć, że rząd wstrzyma wydawanie zezwoleń na budowę nowych farm wiatrowych, które wpływają na środowisko i powodują „oszpecenie krajobrazu”. […] Obrador lekceważył również małą ilość energii elektrycznej wytwarzanej w elektrowniach wiatrowych i pisał, że firmy, które je budują, były prywatnymi przedsiębiorstwami, które domagały się dotacji. Krótko mówiąc, można śmiało powiedzieć, że AMLO nie jest fanem… wiatraków.” [3]
Święte oburzenie inwestorów
Decyzje meksykańskich władz wywołały oburzenie inwestorów i zostały ocenione, jako próba ingerencji rządu w prywatne firmy z sektora energetyki odnawialnej. Do władz Meksyku wystosowano natychmiast listy protestacyjne z ambasad Kanady i Unii Europejskiej, które wspominają o 44 realizowanych projektach o wartości 6,8 miliarda dolarów. [1] Natychmiast do pracy przystąpili też zawodowi lobbyści wskazując, że decyzja CENACE nie ma uzasadnionej podstawy prawnej, jest wątpliwa od strony technicznej i negatywnie wpływa na tysiące konsumentów w sektorze przemysłu. Jednocześnie zapowiedziano, że: „Tak jak poprzednio, prywatny sektor podejmie niezbędne środki prawne, aby zachować równe zasady biznesowe i prawo Meksykanów do zdrowego środowiska”. [3]
Ekspansja przemysłu OZE w Meksyku datuje się od 2013 r., kiedy otworzono rynek energetyczny przed zagranicznymi inwestorami. Meksyk, z uwagi na swoje położenie jest szczególnie atrakcyjny dla farm słonecznych, które potrzebują jednak olbrzymiej ilości przestrzeni, zazwyczaj wykorzystywanej rolniczo.
Jak pisał portal www.dw.com „Dzięki reformie [sektora energetycznego – dopisek red.] kraj ten był w stanie zaspokoić swoje rosnące potrzeby energetyczne w zgodzie z celami klimatycznymi zawartymi w Porozumieniu paryskim o ochronie klimatu. Obecnie aż 24% wytwarzanej energii elektrycznej [w Meksyku – dopisek red.] pochodzi ze źródeł odnawialnych, a roczna stopa wzrostu wynosiła 4,5%. Odbywa się to jednak kosztem elektrociepłowni eksploatowanych przez CFE a zasilanych zasiarczoną ropą naftową z mocno zadłużonego państwowego przedsiębiorstwa wydobywczego PEMEX. Ratowanie PEMEX-u i umocnienie sektora rządowego są strategicznymi celami prezydenta. [1]
fot. farma wiatrowa Sierra Madre Oriental w północno-wschodnim Meksyku. Źródło: www.dw.com
Działania Lopez Obrador’a są o tyle uzasadnione, że wobec kryzysu cenowego na rynku ropy naftowej i gwałtownego spadku jej ceny, postanowił on ratować krajowe przedsiębiorstwa i miejsca pracy w Meksyku kosztem zagranicznych inwestorów finansowych żerujących na finansowych subsydiach ze strony państwa. Dodatkowe problemy na rynku paliw i energii generuje też epidemia koronawirusa, której efektem jest spadek zapotrzebowania na energię elektryczną i ropę naftową, co uderza w krajowe przedsiębiorstwa wytwórcze.
Z naszych polskich doświadczeń doskonale wiemy, że inwestorzy uruchomią wszelkie dostępne formy nacisku politycznego i prawnego, włącznie ze skierowaniem spraw do międzynarodowych sądów arbitrażowych oraz sądów krajowych, w celu obalenia wprowadzanych obostrzeń. Apetyt globalnego biznesu na projekty energetyczne z „zielonego” sektora finansowane z publicznych środków jest po prostu tak duży, że nikt z inwestorów ich nie odpuści. Projekty te są bardzo rentowne, choć tylko dla samych inwestorów. Tym bardziej warto przyglądać się, jak z przemysłem OZE radzi sobie meksykański rząd i w jaki sposób broni swojej gospodarki przed spekulacyjnym i pasożytniczym kapitałem finansowym z globalnych rynków.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] https://www.dw.com/de/mexiko-stoppt-die-energiewende/a-53510746?maca=de-Facebook-sharing&fbclid=IwAR04sAMABT46Fgfjivl85PEloHE5-R5aOUqmQRYrjocabMuYozsC99AG4oA - publ. z dn. 22.05.2020 r.
[2] Wytyczne CENACE dostępne są tutaj: https://www.cenace.gob.mx/Docs/MarcoRegulatorio/AcuerdosCENACE/Acuerdo%20para%20garantizar%20la%20eficiencia,%20Calidad,%20Confiabilidad,%20Continuidad%20y%20seguridad%20del%20SEN%202020%2005%2001.pdf
[3] https://oilprice.com/Alternative-Energy/Renewable-Energy/Mexicos-President-Is-Betting-Big-Against-Renewables.html - publ. z dn. 07.05.2020 r.