Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Publikujemy dzisiaj tłumaczenie artykułu Michaela Shellenberga – znanego aktywisty klimatycznego, który ukazał się w magazynie „Forbes”, w którym autor … przeprasza za straszenie światowej opinii publicznej zmianami klimatu. Mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu, która całkowicie kompromituje ruch klimatyczny i politykę polegającą na zwalczaniu światowych emisji dwutlenku węgla; na wmawianiu wszystkim wokół, że ziemski klimat wszystkim zagraża i że jedyną metodą jego „ratowania” jest stawianie wszędzie wiatraków i farm fotowoltaicznych. Po kompromitującym ideologię klimatyzmu filmie Michaela Moore’a z marca br. [1], to kolejny cios w fundamenty klimatycznego kłamstwa sprzedawanego milionom ludzi, jako „jedynie słuszna prawda”.
„W imieniu działaczy ekologicznych na całym świecie, pragnę oficjalnie przeprosić za panikę klimatyczną, którą wywołaliśmy w ciągu ostatnich 30 lat. Klimat się zmienia, ale to nie jest koniec świata. To nie jest nawet nasz największy problem ekologiczny.” [2] Tymi słowami zwrócił się właśnie Michael Shellenberger do swoich czytelników.
fot. fragment publikacji z Forbes
Szczytowym punktem kariery autora tych słów była rola jednego z głównych doradców-ekologistów, za radą których prezydent Obama wprowadził potężny pakiet dotacji dla OZE (90 miliardów dolarów). Mimo młodego wieku Shellenberger ma za sobą trzydzieści lat rozgłosu jako działacz angażujący się w różne akcje ruchu ekologicznego, a w tym 20 lat także jako czołowy - jak sam się określa - „działacz klimatyczny” w USA, który wywarł duży wpływ na podporządkowanie amerykańskiej polityki energetycznej priorytetowi „ochrony klimatu”. Nagradzany był przez różne instytucje i fetowany przez media głównego nurtu, Shellenberger doszedł jednak do wniosku, że inwestycje w obecne „odnawialne technologie” (słynne trio składające się z wiatraków, solarów i biomasy) są marnotrawstwem środków tak z punktu widzenia ochrony środowiska, jak i potrzeb energetycznych „globalnych biednych” (takich jak mieszkańcy Afryka). Przez ostatnie kilka lat Shellenberger, korzystając z immunitetu, jaki dawała mu reputacja jednego z najbardziej zasłużonych ekologistów w USA, publikował w światowych mediach, między innymi w magazynie Forbes, artykuły, w których atakował propagandę OZE i zachwalał energetykę jądrową.
Dopiero jednak w zeszłym roku zdecydował się na publiczne rozliczenie — w formie wyznania także własnej odpowiedzialności — z najpotężniejszą ideą, jaką dysponuje „ruch klimatyczny”, czyli że droga zrealizowania jego celów wiedzie poprzez wzbudzenie masowej paniki czy psychozy w społeczeństwach zachodnich na temat nadchodzącej katastrofy klimatycznej spowodowanej przez „emisje węglowe” człowieka.
fot. Okładka nowej książki Shellenbergera
Shellenberger najpierw wydał książkę pod znaczącym tytułem „Apokalipsy nie będzie. Dlaczego alarmizm klimatyczny krzywdzi nas wszystkich” a w zeszłym tygodniu magazyn „Forbes” opublikował kolejny już komentarz Shellenbergera. [2] Tym razem — po raz pierwszy w przypadku Shellenbergera – jego artykuł został szybko zdjęty z serwisu przez redakcję „Forbesa”, choć nie jest to pierwszy raz w przypadku poglądów nie mieszczących się w ramach obowiązującej w mediach ortodoksji klimatycznej, że ważne publikacje podważające „konsensus” klimatyczny są cenzurowane. [3]
Artykuł, w którym Shellenberger wyznaje swoją współodpowiedzialność i przeprasza za wywołanie „fałszywego alarmu” wokół zmian klimatu, jasno wskazuje, że ekolog miał już od dłuższego czasu świadomość, że kurs na wywołanie paniki klimatycznej nie ma podstaw w obecnej wiedzy naukowej i że jest moralnie i politycznie nie do przyjęcia. Shellenberger przyznaje wprost, że główna przyczyna jego milczenia była taka, że bał się wykluczenia ze środowiska i odcięcia od finansowania swojej działalności.
Chociaż sam Shellenberger o tym wprost nie wspomina, potencjalnie grozi mu jednak coś jeszcze — zniszczenie reputacji jako działacza społecznego i uczciwego człowieka, i to nie przez jego radykalnych przyjaciół, ale przez dziennikarzy największych mediów. W ten sposób kilkanaście lat temu poradzono sobie z Patrickiem Moore’m, współzałożycielem Greenpeace, kiedy odszedł on od tej organizacji i oskarżył ją o porzucenie ideałów ochrony środowiska na rzecz ideologicznej wojny z kapitalizmem. W oczach czytelnika wielkich mediów Moore, do tej pory podziwiany jako idealistyczny obrońca przyrody po prostu poszedł na służbę do największych trucicieli naszej planety. To, że taka sama operacja może zostać teraz wykonana na Shellenbergerze, jest tym bardziej prawdopodobne, że tzw. „cancel culture”, czyli praktyka kasowania, także moralnego, przeciwnika ideowego w przestrzeni publicznej (ostracyzm towarzyski), wydaje się być obecnie częścią dzisiejszego dziennikarstwa.
Shellenberger broni swojej reputacji
Stąd Shellenberger, wyznając, że nie może już milczeć w sprawie paniki klimatycznej, zabezpiecza się jak może przed zakwalifikowaniem go do „prawicowych negacjonistów klimatycznych”, co jest jedną z najgorszych form zniewagi u wyznawców klimatycznej ortodoksji. [4]
Zaczyna od tego, że czuje się „zobowiązany przeprosić za to, jak bardzo my działacze ekologiczni wprowadziliśmy społeczeństwo w błąd (…) jako ekspert energetyczny poproszony przez amerykański Kongres o przedstawienie obiektywnej opinii, a także jako osoba zaproszona przez Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu [ONZ] (w skrócie IPCC) do udziału w roli recenzenta jej kolejnego raportu oceniającego stan klimatu. Podaje następnie listę „faktów”, które pochodzą z „najlepszych dostępnych” badań naukowych, w tym z badań prowadzonych lub zaakceptowanych przez IPCC, Organizację NZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody i Jej Zasobów (IUCN) oraz inne wiodące instytucje naukowe.
Shellenberger pisze, że wie, iż wielu ludzi uzna (te) fakty za „negacjonizm klimatyczny”. Jednak to tylko pokazuje, jak potężny jest alarmizm klimatyczny, twierdzi autor.
Oto fakty wybrane przez Shellenbergera wskazujące na brak podstaw do siania klimatycznej paniki:
- Człowiek nie powoduje „szóstego masowego wyginięcia” [gatunków naturalnych]
- Amazonia nie jest „płucami świata”
- Zmiany klimatu nie powodują nasilania się klęsk żywiołowych
- Zasięg dzikich pożarów na świecie zmniejszył się o 25% od 2003 r.
- Areał ziemi, który wykorzystujemy do produkcji mięsa — który stanowi najważniejszą formę użytkowania powierzchni lądów przez ludzkość — zmniejszył się o obszar niemal równy powierzchni Alaski
- Przyczyną coraz groźniejszych pożarów w Australii i w Kalifornii nie jest zmiana klimatu, ale nagromadzenie paliwa drzewnego i coraz większa liczba domów budowanych w sąsiedztwie lasów
- Emisje węglowe spadają w większości bogatych krajów, a w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji spadek ten rozpoczął się w połowie lat 70-tych XX w.
- Niderlandy wzbogaciły się, a nie zbiedniały w wyniku adaptacji do życia poniżej poziomu morza
- Produkujemy o 25% więcej żywności niż jej potrzebujemy, a nadwyżki żywności będą rosnąć w miarę, jak świat będzie się ocieplał
- Utrata siedlisk naturalnych i bezpośrednie zabijanie dzikich zwierząt są większym zagrożeniem dla przetrwania gatunków niż zmiana klimatu
- Paliwo drzewne jest dużo gorsze dla ludzi i dzikiej przyrody niż paliwa kopalne, oraz
- Aby zapobiegać przyszłym pandemiom, potrzebujemy więcej, a nie mniej „przemysłowego” rolnictwa
Shellenberger walczy też o zachowanie reputacji „lewicowego ekologa” - pokazując jak nieskazitelny jest jego dotychczasowy dorobek jako „ideału” działacza ekologicznego. Wskazuje chronologicznie, co robił w swoim życiu, kiedy miał:
- 16 lat - zorganizował zbiórkę pieniędzy dla Rainforest Action Network [organizacja walcząca o ochronę lasów deszczowych]
- 17 lat - przeniósł się do Nikaragui, aby zademonstrować solidarność z socjalistyczną rewolucją Sandinistów.
- 23 lata - zbierał fundusze dla kobiecych spółdzielni w Gwatemali
- lat dwadzieścia parę - mieszkał w Amazonii, gdzie prowadził badania nad drobnymi rolnikami walczącymi przeciwko najazdom na ich ziemie
- 26 lat - przyczynił się do ujawnienia złych warunków pracy w fabrykach koncernu Nike w Azji
- 27 lat - pomógł uratować ostatnie niechronione starodawne sekwoje
- po trzydziestce - stał się zwolennikiem OZE i przyczynił się do przekonania administracji Obamy do zainwestowania w nie 90 miliardów dolarów
- w ciągu ostatnich kilku lat pomógł uratować przed zamknięciem dostateczną liczbę elektrowni atomowych, aby zapobiec zastąpieniu ich paliwami kopalnymi, a w konsekwencji szybkiemu wzrostowi emisji
Dlaczego milczał do tej pory?
Po tym zabezpieczeniu się przed próbami „skasowania” jego opinii jako niewiarygodnych politycznie dla mainstreamu, Shellenberger przechodzi do wyjaśnienia, dlaczego w jednej sprawie — alarmizmu klimatycznego — do tej pory milczał.
„Jednak do zeszłego roku unikałem zasadniczo krytykowania klimatycznego alarmizmu. Częściowo dlatego, że wstydziłem się. W końcu jestem tak samo winny za alarmizm, jak każdy inny działacz ekologiczny. Przez całe lata mówiłem, że zmiany klimatu stanowią „zagrożenie dla istnienia” cywilizacji ludzkiej, nazywałem to „kryzysem”.
Ale główna przyczyna była taka, że się bałem. Milczałem o kampanii dezinformacji na temat klimatu, ponieważ bałem się, że stracę przyjaciół i źródła finansowania. Te parę razy, kiedy zebrałem w sobie dość odwagi, by bronić nauki o klimacie przeciwko tym, którzy przedstawiali ją w fałszywym świetle, skończyło się to dla mnie dotkliwymi konsekwencjami. Więc głównie stałem obok i nie reagowałem, kiedy moi koledzy - działacze ekologiczni zastraszali publiczność.
Trzymałem się z boku nawet wtedy, gdy ludzie w Białym Domu [chodzi o czasy prezydentury Obamy] i wielu w mediach starali się zniszczyć reputację i karierę wybitnego naukowca, dobrego człowieka i mojego przyjaciela Rogera Pielke, Jr, długoletniego postępowego członka Partii Demokratycznej i działacza ekologicznego, który [wcześniej] zeznawał [przed Kongresem] za regulacjami ograniczającymi emisje węglowe. Dlaczego tak postąpiłem? Ponieważ jego badania dowodziły, że klęski naturalne nie nasilają się.
Punkt zwrotny - alarmiści klimatyczni biorą się za dzieci
W zeszłym roku Shellenberger uznał jednak, że nie może już dłużej milczeć, bowiem alarmizm klimatyczny stał się tak radykalny, że sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Alexandria Ocasio-Cortez, skrajnie lewicowa i wpływowa kongresmenka z ramienia Partii Demokratycznej [5], powiedziała, że „Świat się skończy za 12 lat, jeśli nie uporamy się ze zmianą klimatu”. A cieszące się największym rozgłosem ugrupowanie ekologiczne w Wielkiej Brytanii [chodzi prawdopodobnie o Extinction Rebellion] stwierdziło, że „zmiana klimatu zabija dzieci.” Bill McKibben, najbardziej wpływowy „zielony dziennikarz” na świecie nazwał zmianę klimatu „największym wyzwaniem, jakie kiedykolwiek stało przed ludźmi” i że „zmiecie ona cywilizacje”. Dziennikarze głównego nurtu donosili, i to wielokrotnie, że Amazonia jest „płucami świata”, a wylesienia są jak wybuch bomby nuklearnej.
W efekcie rozpowszechnienia się paniki klimatycznej:
- w zeszłorocznych sondażach połowa ludzi z całego świata zgodziła się, że zmiana klimatu spowoduje wyginięcie ludzkości
- w styczniu jedna piąta dzieci ankietowanych w Wielkiej Brytanii przyznała, że ma koszmarne sny na temat zmiany klimatu
Sam Shellenberger musiał przeprowadzić „uspokajającą” rozmowę ze swoją córką, ale jej koledzy, których bardzo źle poinformowano w kwestii klimatu, dalej przeżywają lęki.
O czym pisze Shellenberger w swojej książce
Jak sam mówi, nowo opublikowana książka pt. Apokalipsy nie będzie „oparta jest na dwudziestoletnich badaniach i trzydziestu latach działalności ekologicznej”. Z 400 stron tej książki, aż 100 stron zajmują przypisy. Książka omawia zmiany klimatu, wylesienia, odpady plastikowe, wyginięcie gatunków, uprzemysłowienie, mięso, energię nuklearną i odnawialne źródła energii.
Warto zacytować niektóre wnioski tej książki, ponieważ dotyczą one kwestii, w które stara się ingerować w coraz szerszym stopniu „polityka klimatyczna”, również w Polsce:
- Przemysł i nowoczesne rolnictwo mają kluczowe znaczenie dla zapewnienia ludzkiej wolności i postępu w ochronie środowiska
- Z punktu widzenia ochrony środowiska naturalnego najważniejszym wymogiem jest zwiększenie produkcji rolniczej, zwłaszcza mięsa, choć na mniejszym areale ziemi
- Ograniczenie zanieczyszczeń i emisji wymaga przejścia ze spalania drewna na węgiel, a następnie na gaz ziemny i w końcu na uran
- Osiągnięcie 100% odnawialnych źródeł energii wymagałoby zwiększenia użytkowanego przez człowieka obszaru lądów z 0,5% w chwili obecnej do 50% w skali globu
- Miasta, gospodarstwa rolne i elektrownie powinny mieć wyższy, a nie niższy współczynnik „gęstości energii” [uwaga redakcji: Chodzi o powierzchnię niezbędną do wyprodukowania jednostki energii — farmy wiatrowe i generalnie OZE mają skrajnie niski wskaźnik]
- Przejście na wegetarianizm zmniejsza emisje [CO2] każdego człowieka o mniej niż 4%
- To nie Greenpeace uratowało wieloryby, tylko odejście od tranu z wieloryba na rzecz nafty i oleju palmowego
- Produkcja wołowiny w systemie „otwartej hodowli” wymagałaby 20-krotnie większej powierzchni ziemi i powodowała wzrost emisji o 300%
- Dogmatyzm Greenpeace przyczynił się do pogorszenia fragmentacji lasów Amazonii
- Kolonialne podejście [ekologów] do ochrony goryli w Kongo wywołało reakcję, która doprowadziło do zabicia nawet 250 słoni
Skąd się wzięła cała ta dezinformacja? Ideologia maltuzjanizmu w akcji
Shellenberger poświęca ostatnie trzy rozdziały swojej książki na zdemaskowanie „finansowych, politycznych i ideologicznych motywacji” stojących za karierą alarmizmu klimatycznego.
W 2020 r., kiedy „zielona gospodarka”, tj. wyzyskiwanie możliwości, jakie wynikają z publicznie finansowanej rozbudowy OZE, jest już częścią strategicznych planów i bilansów wszystkich wielkich korporacji i instytucji finansowych, a wydatki państw na „zieloną transformację” liczyć trzeba w bilionach dolarów, bardzo dziwnie i archaicznie brzmi twierdzenie Shellenbergera, że jedną z przyczyn dominacji polityki paniki klimatycznej jest to, że organizacje ekologiczne przyjęły setki miliony dolarów od przedstawicieli sektora paliw kopalnych. Pewnie chodzi o to, że Shellenberger widzi ten sektor jako konkurenta preferowanej przez niego „nuklearyzacji” energetyki.
Natomiast bardzo ciekawy jest inny wątek podnoszony przez Shellenbergera, to jest wpływ ideologii maltuzjanizmu, czyli przekonania, że główną przyczyną obecnych i przyszłych kryzysów na Ziemi jest nadmierny wzrost liczby ludzi. Można zauważyć, że idea zmniejszenia stanu zaludnienia Ziemi, w taki czy inny sposób, pojawia się często w wypowiedziach różnych ideologów i zwolenników ekologizmu.
Shellenberger oskarża Bank Światowy, że uległ wpływom „antyhumanistycznych idei”, kiedy zaprzestał wysiłków na rzecz eliminacji biedy w Trzecim Świecie i zamiast tego skoncentrował się na tym, aby ubóstwo było „zrównoważone”. Priorytetem stało się „ograniczenie emisji”, a nie zapewnienie tym ludziom warunków rozwoju (czyli dostępu do taniej energii).
Innym wątkiem jest też oczywiście „wrogość wobec nowoczesnej cywilizacji” - co przejawia się w obecności radykalnej marksistowskiej ideologii w ruchu ekologicznym.
Shellenberger przyznaje wreszcie, że są powody, by wątpić, czy jego wystąpienie wywrze jakikolwiek znaczący wpływ na obecną dominację alarmizmu klimatycznego. Media wypowiadają się o zmianach klimatu w tonie apokaliptycznym od końca lat 80. XX wieku i nie wydają się skłonne, by tego zaprzestać. Ideologia stojąca za alarmizmem ekologicznym — koncepcje Malthusa — były wielokrotnie dezawuowane w ciągu ostatnich 200 lat, a jednak wydają się być potężniejsze dzisiaj niż kiedykolwiek przedtem. Shellenberger o tym nie wspomina, ale w niedawnym słynnym dokumencie amerykańskiego radykała Michaela Moore, ideologia Malthusa i wrogość wobec nowoczesnej cywilizacji są prezentowane, jako alternatywa wobec nieudanego i niszczącego środowisko eksperymentu „zielonej transformacji”. [1]
Warto tu wspomnieć, że najwybitniejszy żyjący i bardzo radykalny przedstawiciel „maltuzjanizmu”, Paul Erhlich, został przyjęty w zeszłym roku w Watykanie jako „ekspert” mimo iż głosi on skrajnie anty-chrześcijańskie poglądy nie mające nic wspólnego z chrześcijaństwem. Papież Franciszek przyzwyczaił nas niestety do tego, że wspiera coraz bardziej dziwaczne poglądy.
Optymistyczne zakończenie — lekcja Covid-19
Koniec końców jednak Shellenberger wierzy, że „siła kulturowa” alarmizmu klimatycznego słabnie. Przyczynił się do tego kryzys związany z Covid-19. Po pierwsze, „realność” tego kryzysu pomaga widzieć „kryzys klimatyczny” w bardziej racjonalnej perspektywie. Po drugie — i co dużo ważniejsze — Shellenberger uważa, że ewidentne błędy w prognozach dotyczących rozwoju pandemii wirusa i sposobach jej zatrzymania wykazały, analogicznie jak w przypadku alarmizmu klimatycznego, niebezpieczeństwa związane z „upolitycznieniem nauki”.
Shellenberger pisze:
Instytucje naukowe, w tym Światowa Organizacja Zdrowia i oenzetowski panel IPCC, podważyły swoją wiarygodność przez ciągłe upolitycznianie nauki. Ich dalsze istnienie i znaczenie wymaga nowego przywództwa i poważnej reformy. Fakty wciąż się liczą, a media społecznościowe dopuszczają do głosu szersze spektrum nowych i niezależnych opinii, które wygrywają w konkurencji z alarmistycznymi dziennikarzami zajmującymi się ekologią w tradycyjnych publikatorach.
Narody otwarcie powracają do dbania o własne interesy, porzucając idee Malthusa i neoliberalizm, co jest dobre dla energii jądrowej i źle wróży OZE. Nie ulega wątpliwości, że nasza wysokoenergetyczna cywilizacja jest lepsza dla ludzi i przyrody niż cywilizacja o niskim stopniu energii, do której alarmiści klimatyczni chcą nas zawrócić.
Shellenberger zauważa, że jego książka otrzymała świetne recenzje od wybitnych przedstawicieli nauk o środowisku i klimatologii.
„My ekolodzy oskarżamy tych, którzy mają poglądy przeciwne do naszych, o bycie ignorantami w sprawach nauki i uleganie błędowi konfirmacji” [tj. tendencji do preferowania informacji, które potwierdzają wcześniejsze oczekiwania i hipotezy, niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe - za pl.wikipedia.org], napisał były szef The Nature Conservancy, Steve McCormick. „Jednak zbyt często postępujemy tak samo”. Książka Shellenbergera pomoże ekologom rozwinąć ten „umysłowy muskuł”, jakiego potrzebujemy, aby wyobrazić sobie i zaprojektować przyszłość, które niesie nie tylko nadzieję, ale i jest osiągalna”.
Na zakończenie tego omówienia - niewątpliwie ważnego — wystąpienia Michaela Shellenbergera w sprawie alarmizmu klimatycznego warto przypomnieć te 90 miliardów dolarów, które administracja Obamy przeznaczyła na dofinansowanie OZE, w znacznym stopniu polegając na radach ekologów z niewielką wiedzą o faktycznym funkcjonowaniu energetyki. To, że na podstawie późniejszych obserwacji Shellenberger uznał te rady za nieco chybione, jest niewątpliwie dowodem jego intelektualnej uczciwości.
Być może jednak sama kariera Shellenbergera pokazuje, że potrzebna jest debata nie tylko na temat „upolitycznienia nauki” w służbie alarmizmu klimatycznego, ale także na temat dominującej od paru dziesiątków lat roli ekologów i klimatologów w kształtowaniu dziedzin życia i gospodarki (owe „wyobrażanie sobie i kształtowanie przyszłości”), o których funkcjonowaniu z racji swojego przygotowania zawodowego niewiele wiedzą. Można się cieszyć, że jest nadzieja, iż w przyszłości ekolodzy, a w ślad za nimi politycy - nie będą uzurpować sobie tej dominującej roli, posługując się w tym celu szantażem klimatycznej katastrofy.
Niniejszy tekst dedykujemy minister Jadwidze Emilewicz oraz ministrom Michałowi Kurtyce, Ireneuszowi Zysce i Zbigniewowi Gryglasowi, znanym zwolennikom wiatrakowania Polski. Zadajemy Wam publicznie pytanie czy po wyznaniu Shellenbergera w dalszym ciągu uważacie Państwo, że istnieje jakikolwiek powód by stawiać w Polsce wiatraki i rezygnować z dobrodziejstwa ustawy odległościowej, która chroni ludność przed agresywną wiatrakową deweloperką? Skoro nie ma katastrofy klimatycznej, to po co wiatrakować Polskę?
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] O filmie Michaela Moore pisaliśmy tutaj: http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2886-upadek-mitu-o-%E2%80%9Ezielonej-energetyce%E2%80%9D,-czyli-najnowszy-film-kontrowersyjnego-ameryka%C5%84skiego-re%C5%BCysera-i-producenta-michaela-moore%E2%80%99a-%E2%80%93-%E2%80%9Eplaneta-ludzi%E2%80%9D.html – publ. z dn. 29.04.2020 r.,
[2] https://www.thegwpf.com/forbes-censored-michael-shellenberger-here-is-his-full-apology/ - publ. z dn. 01.07.2020 r.
[3] Polecamy artykuł prof. Nir Shaviv z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozlimie, który opisuje swoją historię ocenzurowania jego wypowiedzi: https://www.thegwpf.com/prof-nir-shaviv-forbes-censored-an-interview-with-me/ - publ. z dn. 02.07.2020 r.
[4] O wszechobecnym zjawisku medialnej cenzury w sprawach dotyczących klimatu i wykluczaniu z debaty publicznej osób przy pomocy naklejania łatki „negacjonizmu klimatycznego” pisaliśmy tutaj: http://stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/2612-wielka-brytania-bbc-nak%C5%82ada-kaganiec-na-wolno%C5%9B%C4%87-s%C5%82owa-koniec-z-krytyk%C4%85-globalnego-ocieplenia,-przynajmniej-w-bbc.html – publ. z dn. 16.10.2018 r.
[5] Pisaliśmy o Alexandria Ocasio-Cortez tutaj: http://stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/2697-delingpole-o-zagro%C5%BCeniu-ze-strony-zielonego-komunizmu,-kt%C3%B3ry-szuka-wci%C4%85%C5%BC-sposobu,-by-zniszczy%C4%87-nasze-%C5%BCycie,-odebra%C4%87-nam-wolno%C5%9B%C4%87-i-w%C5%82asno%C5%9B%C4%87-a-wszystko-to-w-imi%C4%99-walki-z-globalnym-ociepleniem-i-w-celu-%E2%80%9Eratowania-planety%E2%80%9D-przed-ludzko%C5%9Bci%C4%85.html – publ. z dn. 10.02.2020 r.