Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Z uwagą śledzimy wypowiedzi członków rządu, które dotyczą spraw OZE, a w szczególności tych ministrów, w których kompetencjach leżą te sprawy. Stąd też z dużym niepokojem przyjmujemy milczenie polityków PiS w sprawie regulacji prawnej dla elektrowni wiatrowych. Sprawa ta jest pilna i nie może zostać zamieciona pod dywan, zwłaszcza że już za dwa tygodnie wchodzi w życie ostatnia część ustawy o odnawialnych źródłach energii wprowadzająca nowy, aukcyjny system dofinansowania OZE.
W tym kontekście ostatnia wypowiedź ministra Tchórzewskiego (Minister Energii) jest co najmniej niefortunna, mimo że dotyczy tylko i aż spraw biogazowni – por. http://energetyka.wnp.pl/tchorzewski-korekta-w-ustawie-o-oze-nacisk-na-biogazownie,263307_1_0_0.html,263307_1_0_0.html
Jakkolwiek na co dzień zajmujemy się głównie energetyką wiatrową, to sprawy biogazowni są redakcji znane, mimo że jest ich raptem kilkadziesiąt w Polsce. Analogicznie, jak w przypadku elektrowni wiatrowych brakuje właściwej regulacji prawnej, która wyznaczałaby chociażby minimalną odległość od zabudowań mieszkalnych dla tej kategorii odnawialnych źródeł energii. Sytuacja ta sprawia, że biogazownie rolnicze lokalizowane są w bezpośrednim sąsiedztwie domów mieszkalnych, narażając te osoby na utratę zdrowia i możliwości spokojnego mieszkania, z uwagi na nieznośny odór unoszący się wokół tych urządzeń. W czym zatem minister upatruje „pewnej ochrony lokalnej” trudno w ogóle zrozumieć.
Nie można nie zauważyć, że rozwój OZE powoduje gwałtowne narastanie konfliktów przestrzennych na obszarach wiejskich, gdzie te przemysłowe obiekty energetyczne lokowane są w sposób przypadkowy i w interesie inwestorów. Ograniczane są w ten sposób w rozwoju tereny wiejskie i rolnicze, gdyż nie tylko wyłącza się te tereny spod zabudowy, ale i utrudnia się normalne funkcjonowanie mieszkańcom wsi. Jeśli obok elektrowni wiatrowych zaczną powstawać w gminach jeszcze biogazownie, to spokoju na wsi nie będzie.
Marcin Przychodzki