Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Sygnalizowaliśmy już, że niemiecka gospodarka jest największym emitentem CO2 w Europie i poziom emisji tego gazu w Niemczech wciąż rośnie a nie spada. [1] I tak już od 2009 r. Nie przeszkadza to oczywiście utrzymywać niemieckiej propagandzie, że Niemcy są „liderem” w produkcji „zielonej” energii.
W związku z trwającym w Bonn szczytem klimatycznym COP23 rządowy portal „Deutsche Welle”, w ślad za federalnym niemieckim ministerstwem środowiska ostrzega, że: „Ambitna polityka klimatyczna, jaką wyznaczyły sobie Niemcy do 2020 r., jest już prawie niemożliwa do zrealizowania”. [2]
W przywołanym artykule autorka przypomina, że: „Niemcy, zamierzały do 2020 r. zamierzały zredukować swoją emisję gazów cieplarnianych o 40 procent w porównaniu do stanu sprzed 1990 roku. Dzisiaj wiadomo, że bez „działań uzupełniających” można oczekiwać redukcji jedynie o 32,5 proc. To w najlepszym wypadku. W najgorszym emisja zmniejszy się o 31,7 proc. – wynika z wewnętrznego dokumentu federalnego ministerstwa środowiska.”
fot. Angela Merkel, Kanclerz Niemiec
Katastrofa wizerunkowa Niemiec, jako „prekursora” polityki klimatycznej
Analiza AFP, na którą powołuje się portal „Deutsche Welle”, w sposób nie budzący wątpliwości wskazuje, że istnieje „wyraźnie większa przepaść między przyjętymi a realistycznymi celami klimatycznymi” do 2020 roku. „Chybienie celu na taką skalę byłoby dla polityki klimatycznej Niemiec znaczną porażką” – ostrzegają autorzy analizy.
Jako główną przyczynę tego rozminięcia się deklarowanych celów z utrzymującą się wciąż wysoką emisją CO2 w produkcji energii elektrycznej, wskazuje się okoliczność, że niemieckie elektrownie węglowe nadal „pracowicie” produkują energię na eksport. Oznacza to wzrost emisji gazów cieplarnianych o dodatkowe 10 mln ton. Jednocześnie rośnie zarówno liczba ludności, jak i gospodarka, zwiększa się zatem zapotrzebowanie na energię, a emisja CO2 wzrasta o kolejne10 mln ton.
„Niemcom grozi gigantyczna kompromitacja” – tak skomentował całą sytuację szef klubu parlamentarnego Zielonych Anton Hofreiter. Dlatego „zadanie nowego rządu jest jasne: jak najszybciej musi zlikwidować istniejącą przepaść”. Konieczne jest szybkie rozpoczęcie dekarbonizacji sektora energetycznego, przyspieszenie transformacji energetycznej i większe tempo w przechodzeniu na elektromobilność.
[Nasz komentarz] Kompromitacja niemieckiej polityki energetycznej jest faktem. Piszą o tym już nawet rządowe niemieckie media, więc trudno jest nie odnotować tej wiadomości. Jeszcze bardziej cieszy kontekst w jakim pojawiają się te informacje, gdyż w Bonn trwa szczyt klimatyczny, poświęcony „ratowaniu Ziemi przed zmianami klimatycznymi”. Dobrze wiedzieć, że dotychczasowa polityka ograniczania emisji CO2 w Niemczech spełzła na niczym, bo same emisje wciąż rosną. Gdy niemiecka gospodarka rozwija się całkiem nieźle, to trudno jest wymagać od innych, by wykazywali się podobną „ambicją” w zakresie walki z globalnym ociepleniem.
Mamy jednak świadomość tego, że nawet najbardziej oczywiste fakty o porażce prowadzonych działań, nie mówiąc już o ponoszonych kosztach na finansowanie klimatycznych fanaberii, nie odwiodą naszych zachodnich sąsiadów od kontynuowania polityki energetyczno-klimatycznej. Niemiecka drużyna walczy do końca. Dobrym przykładem tego są niemieccy Zieloni, których ambicji niszczenia gospodarki i miejsc pracy w imię ideologii zielonego komunizmu nic nie zmieni. W ramach rozmów o przyszłym rządzie (CDU/CSU-FDP-Zieloni) domagają się oni m.in. zamknięcia wszystkich elektrowni węglowych w Niemczech już 2030 r. oraz przestawienia całej motoryzacji na samochody elektryczne. [3] W zasadzie należy kibicować Zielonym, gdyż dzięki ich polityce niemiecka gospodarka będzie musiała zaopatrywać się w energię m.in. w Polsce, co nie jest złym rozwiązaniem.
Zwracamy tylko uwagę, że polityczny kryzys w Niemczech działa na korzyść Polski. Im dłużej trwa, tym lepiej, gdyż Niemcy zajęci sobą, nie będą mieli czasu na szkodzenie Polsce. Warto, by rząd skorzystał z nadarzającej się okazji to i w końcu ograniczył wpływ niemieckich mediów na życie polityczne w Polsce oraz silniej domagał się wyłączenia polskiej energetyki spod unijnego pakietu zimowego. Skoro nawet Niemcom nie wychodzi ograniczenie emisji CO2, to mamy doskonały pretekst, by całą politykę klimatyczno-energetyczną wyrzucić do kosza. To jest świetny polityczny argument negocjacyjny, że Polska będzie ograniczała emisje CO2 w ślad z „liderem” polityki klimatyczno-energetycznej w Europie. Inaczej wyjdziemy na frajerów, co to zlikwidują sobie górnictwo i energetykę węglową, w imię walki z globalnym ociepleniem, którego nikt jeszcze nie widział.
Sadźmy lasy rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] http://stopwiatrakom.eu/wiadomości-zagraniczne/2332-niemcy-triumf-socjalizmu-w-energetyce.html