^Do góry

Wiadomości po angielsku

Uwagi prawne

Blog Barbary Lebiedowskiej

portal zielona energetykaOpisujemy dzisiaj pracę australijskiej energetyki wiatrowej, gdyż przypadek ten jest znakomitym przykładem źle funkcjonującego sektora gospodarki, który generuje więcej problemów niż przynosi korzyści a jego utrzymanie kosztuje miliardy dolarów. Mimo zainstalowania w Australii ponad 8 GW mocy w elektrowniach wiatrowych są dni w ciągu roku, kiedy sektor wiatrakowy wytwarza skrajnie niewielką ilość energii, tj. mniej niż 3% mocy nominalnej. Jest to oczywiście konsekwencja wybranej technologii, tj. pełnego uzależnienia wytwarzania energii elektrycznej od warunków pogodowych. W efekcie – bez względu na kontynent i kraj – mamy zawsze zawodną, wiecznie nieefektywną i beznadziejnie drogą formę wytwarzania energii elektrycznej, czyli wiatraki.

Łączna moc nominalna wszystkich elektrowni wiatrowych w Australii podłączonych do sieci elektroenergetycznej na wschodzie tego kontynentu wynosi 8.132 MW. [1] Na poniżej mapie widać rozmieszczenie farm wiatrowych w Australii.

1247.1 aust wind farms

Źródło: https://stopthesethings.com/2021/05/12/total-joke-australian-wind-farms-regularly-deliver-tiny-fraction-of-their-total-capacity/

Australijskie wiatraki nie pracują jednak wydajnie, gdyż często ich wytwarzanie sięga 200-300 MW przy zainstalowanej mocy ponad 8 GW MW, co daje wydajność na poziomie 2,5-3,75%. Żenujące, ale prawdziwe. Okresy suszy wiatrowej, tzw. flauty, liczącej wiele dni pod rząd, występują pod każdą szerokością geograficzną i w każdym kraju. Wówczas wiatraki stoją bezużytecznie na polach i psują krajobraz. Dlatego też i realna użyteczność tych urządzeń jest niewielka, gdyż okresów suszy wiatrowej nie da się zaplanować ani przewidzieć.

Całkowicie fałszywym założeniem klimatystów było przyjmowanie poglądu, że „wiatr zawsze gdzieś wieje” i że w związku z tym, wraz ze wzrostem ilości wiatraków oraz mocy zainstalowanej problem chaotycznej i przerwanej produkcji energii sam zniknie. Otóż problem nie zniknął, a wraz z budową kolejnych farm wiatrowych pojawia się nowy kłopot w postaci konieczności utrzymywania rezerwowego systemu wytwarzania energii, gdy wiatraki stoją. Promotorzy „zielonej” energetyki próbują zagadywać ten problem wizjami o magazynowaniu energii, co to ma niby być cudownym lekarstwem na ułomność technologiczną energetyki wiatrowej, jednak współczesna technologia nie jest w stanie zapewnić przechowywania energii elektrycznej w dużej ilości, by starczyła na pokrycie zapotrzebowania całego rynku. Stąd też i opowieści o wodorze, który ma pełnić rolę magazynu energii współpracującego z elektrowniami wiatrowymi. To wszystko są mrzonki, którymi karmią nas media i politycy, wyłącznie po to, by jakoś ukryć fakt, że można produkować energię elektryczną tanio i efektywnie z węgla. Niestety, ideologiczne zacietrzewienie klimatystów, tępe doktrynerstwo i brak wiedzy naukowej z zakresu fizyki, geografii, geologii, astronomii i innych dziedzin uniemożliwia wyznawcom religii klimatycznej spojrzenie prawdzie w oczy i przyznanie się do rozpowszechnia kłamstw i oszukańczej propagandy. Zdarzają się i wyjątki, o czym świadczy m.in. przykład byłego już amerykańskiego „aktywisty klimatycznego” Michaela Shellenberga, który przejrzał na oczy i publicznie wyznał swoje winy. [2]

Oszustwo klimatyczne, na którym swoją biznesową misję oparł przemysł OZE, polega na tym, że zjawiska całkowicie naturalne i całkowicie niezależne od woli oraz działalności człowieka przedstawia się, jako zjawiska powstałe wyłącznie dzięki człowiekowi i jego aktywności oraz żąda się pieniędzy podatników na finansowanie działań, które mają rzekomo przeciwdziałać skutkom takiej aktywności.

Chaotyczna praca wiatraków

W Australii problem chaotycznej pracy wiatraków i przerw w dostawach energii został już zidentyfikowany w … 2012 r. Wówczas to, Paul Miskelly opublikował pierwszą poważną analizę systemu dostaw energii z wiatraków i ostrzegał przed okresami suszy wiatrowej oraz gwałtownego załamania się produkcji energii na skutek zmian warunków pogodowych i że problemy te nie ustąpią z biegiem czasu. [3]

Do bardzo podobnych wniosków, co Miskelly, doszedł w 2015 r. John Morgan, który dokładnie przeanalizował publicznie dostępne dane dotyczące wytwarzania energii przez australijskie farmy wiatrowe. [4] Morgan wskazał na niską wydajność energetyki wiatrowej, która w badanym okresie wrzesień 2014 – wrzesień 2015 wyniosła 29%, co i tak przewyższa wydajność polskich wiatraków (średnio 22-25%).

1247.2 Wykres nr 1 jm nov15 f2

W 2015 r. w Australii całkowita wielkość mocy zainstalowanej w elektrowniach wiatrowych wynosiła 3.753 MW, jednakże maksymalne wykorzystanie tej mocy wyniosło 3.238 MW. Średnio w roku było to 1.072 MW. Poniższy wykres pokazuje, jak naprawdę pracują farmy wiatrowe w ciągu roku i dlaczego generują takie problemy dla sieci elektroenergetycznej. Poniższe wykresy pochodzą z publikacji Johna Morgana.

1247.3 Wykres nr 2 jm nov15 f1

1247.4 Wykres nr 3 jm nov15 f3

Warto zapamiętać, co John Morgan już w 2015 r. napisał o wydajności mocy wiatraków i co jest wciąż aktualne: „Tak więc, chociaż często słyszymy, że wiatr zawsze gdzieś wieje, to równie prawdziwe jest stwierdzenie, że wiatr zawsze gdzieś nie wieje i dlatego wydajność floty wiatraków nigdy nie osiągnie swojej pełnej mocy. Australia ma teoretycznie 3.753 MW mocy zainstalowanej w wiatrakach, ale w praktyce nigdy nie zostanie ona wykorzystana. Podobnie jak stwierdzenia typu: „Stany Zjednoczone zainstalowały xGW mocy w energetyce wiatrowej w zeszłym roku” zawyżają znaczenie przyrostu mocy, ponieważ nowe moce wytwórcze nigdy nie będą pracować ze swoim maksymalnym obciążeniem w pełnej korelacji z resztą floty.” [4]

Zasadniczym wnioskiem wynikającym z obserwacji poczynionych w Australii jest to, że wraz ze wzrostem mocy zainstalowanej w energetyce wiatrowej problemy z chaotyczną ich pracą rosną, a nie maleją. Badanie przeprowadzone w okresie maj 2018 r. – czerwiec 2020 r. wykazało, że bardzo często występują znaczące spadki w produkcji energii elektrycznej sięgające 500 MW i więcej w ciągu od jednej do trzech godzin, co wymusza szybkie uruchamianie mocy rezerwowych, by zaspokoić popyt na energię. [1]

Susza wiatrowa

W dniu 28 kwietnia 2021 r. w Australii stanęły praktycznie wszystkie wiatraki. W pewnym momencie cała flotylla wiatrakowa licząca 8.132 MW mocy produkowała zaledwie 1,2% całkowitej produkcji energii. Poniższy wykres pokazuje jak wyglądało wytwarzanie energii z wiatru tego dnia. Czarna linia to wielkość produkcji energii ogółem.

1247.5 Wykres nr 4 042802windtota ml

Źródło: https://stopthesethings.com/2021/05/12/total-joke-australian-wind-farms-regularly-deliver-tiny-fraction-of-their-total-capacity/

Kto w takim razie dostarczał energię tego dnia do sieci energetycznej? No cóż, nie będzie to żadnym odkryciem, że na wysokości zadania stanęły elektrownie węglowe na węgiel kamienny i brunatny pokrywając większość zapotrzebowania na energię. Co doskonale widać na poniższym wykresie.

1247.6 Wykres nr 5 042803fossilfuel m

Źródło: https://stopthesethings.com/2021/05/12/total-joke-australian-wind-farms-regularly-deliver-tiny-fraction-of-their-total-capacity/

Okresy całkowitej suszy wiatrowej zdarzają się rzadko w ciągu roku, są jednak liczne dni, kiedy wieje bardzo słabo i wykorzystanie wiatraków jest niewielkie. Stąd ich globalna wydajność w Australii na poziomie 29%. Wówczas niezbędne jest korzystanie z rezerwowych źródeł mocy, które generują energię zawsze. Oczywiście powstaje pytanie, kto płaci za uruchomienie rezerwowych mocy i szybkie ich włączenie do systemu energetycznego? Czy są to winowajcy, czyli energetyka wiatrowa, która nie jest w stanie zapewnić stabilnych dostaw energii? Czy też ciężar zarządzania siecią i zapewnienia mocy rezerwowych spada na operatora sieci, którego działalność finansują wszyscy konsumenci energii? Odpowiedź doskonale znają konsumenci energii, którzy płacą co raz wyższe rachunki a dodatkowo przez niepewny system dostaw energii zmuszani są do podjęcia decyzji o samodzielnym wytwarzaniu energii elektrycznej na własny użytek. Są to zbędne koszty, gdyż energetyka konwencjonalna jest w stanie zapewnić energię zawsze, wszędzie i dużo taniej od przemysłu OZE. Tylko, że w takiej sytuacji przemysł OZE i wiatrakowi lobbyści nie mieliby z czego żyć. Dlatego uważamy, że wybór jest banalnie prosty – całkowita rezygnacja z pseudo-energetyki odnawialnej z wiatrakami na czele. Są to zbędne wydatki. Australijczycy wydali na swoje farmy wiatrowe wydali ok. 20 mld dolarów australijskich (ok. 56 mld zł) w ciągu ostatnich kilkunastu lat. W efekcie mają ok. 8,5 GW mocy zainstalowanej energii w wiatrakach, ale przy wydajności ok. 29% w skali roku, to można śmiało założyć, że jest to średnio ok. 2,5 GW dostępnej mocy. A i to nie zawsze. Gdyby wybudowali sobie elektrownie węglowe o mocy 2,5 GW to i tak byliby w lepszej sytuacji niż mając 8,5 GW mocy nominalnej w wiatrakach, gdyż kiedy nadejdzie susza wiatrowa, to i tak flota kilku tysięcy wiatraków nie działa.

Dlatego przed nami duże wyzwanie, gdyż zamierzamy podliczyć polskie wydatki na przemysł OZE od 2004 r. i prawdziwy koszt unijnej polityki klimatycznej. Co jak co, a słowo „tani” w ogóle nie pasuje do energetyki wiatrowej. Raczej droga tandeta nikomu do niczego nie potrzebna poza oczywiście producentami tej tandety.

Tłumaczenie, opracowanie i komentarz

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

(1) https://stopthesethings.com/2021/05/12/total-joke-australian-wind-farms-regularly-deliver-tiny-fraction-of-their-total-capacity/ - publ. z dn. 12.05.2021 r. Według strony https://anero.id/energy, która jest źródłem najbardziej wiarygodnych informacji o energetyce w Australii całkowita moc zainstalowana energetyki wiatrowej w Australii wynosi obecnie: 8.587 MW. Dostęp w dn. 04.06.2021 r.

(2) http://stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/2902-usa-jeden-z-najwa%C5%BCniejszych-alarmist%C3%B3w-klimatycznych-w-ameryce-przeprasza-za-w%C5%82asne-k%C5%82amstwa-w-zakresie-zmian-klimatu-i-straszenie-spo%C5%82ecze%C5%84stwa-za-%C5%9Bwiatow%C4%85-katastrof%C4%85.html – publ. z dn. 04.07.2020 r.

(3) Publikacja Paula Miskelly z dn. 1.12.2012 r. dostępna jest tutaj: https://journals.sagepub.com/doi/10.1260/0958-305X.23.8.1233

(4) Publikacja Johna Morgana z dn. 8.11.2015 r. dostępna jest tutaj: https://bravenewclimate.com/2015/11/08/the-capacity-factor-of-wind/

 


Wszechobecna propaganda klimatyczna w mediach głównego nurtu oparta jest o kilka mitów, które są nieustannie promowane wbrew oczywistym faktom i elementarnej wiedzy naukowej, zwłaszcza mit o szkodliwości dwutlenku węgla i jego szczególnej roli gazu cieplarnianego. Poglądy przeciwne i poddające w wątpliwość „ustaloną naukę o klimacie” są zaciekle eliminowane z obiegu publicznego, wszystko po to, by nie dopuścić do powstania nawet najmniejszych wątpliwości wśród polityków, dziennikarzy i wyborców, a już szczególnie dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. W ten sposób bełkot klimatyczny rozlewa się po infosferze publicznej i uniemożliwia rzetelną debatę o przyczynach, skutkach i kosztach „walki z klimatem”. Skala manipulacji i dezinformacji jest na tyle duża, że konieczne jest posługiwanie się zupełnie innymi pojęciami umożliwiającymi prawidłowe nazwanie rzeczywistości bez jej przeinaczania. Prawda sama się nie obroni i wymaga codziennej pracy a zwłaszcza posługiwania się innym językiem niż klimatyczni histerycy i naciągacze. Dlatego misją naszego portalu jest obrona prawdy naukowej i polskich interesów politycznych oraz gospodarczych w czasach inwazji post-prawd, kłamstw i przeinaczeń.

Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Prosimy o wpłaty na konto w PKO BP SA: 53 1020 2791 0000 7102 0316 5867

Tytuł wpłaty: "Darowizna na stopwiatrakom.eu"

Dziękujemy Państwu za życzliwe wsparcie!