Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
W dniu 14 lipca br. Komisja Europejska przedstawi propozycje nowego „Pakietu klimatycznego” rozszerzającego unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 na sektor transportu, w tym transport drogowy, lotniczy i morski oraz na paliwa do ogrzewania budynków. Nowy pakiet jest oczywistą konsekwencją politycznych decyzji z grudnia 2020 r., gdzie szefowie państw i rządów Unii Europejskiej ochoczo zgodzili się na kolejny „ambitny” cel klimatyczny i zapowiedzieli redukcję emisji CO2 przez Unię aż o 55% do 2030 r. w miejsce dotychczasowego 40% poziomu redukcji. Nowe przepisy ponownie uderzą w newralgiczny dla Polski sektor transportu drogowego i podrożą koszty funkcjonowania całej gospodarki zwłaszcza, że ceny uprawnień do emisji CO2 przekroczyły już barierę 50 euro/1t.
Z olbrzymim zaniepokojeniem obserwujemy pochodzące z Komisji Europejskiej zapowiedzi kolejnych obostrzeń związanych z prowadzoną od 20 lat polityką klimatyczną, czyli przymusową eliminacją paliw kopalnych z gospodarki. Już 14 lipca br. Komisja ogłosi projekt nowego „Pakietu klimatycznego”, tj. zestawu nowych unijnych przepisów jeszcze bardziej zaostrzających i tak już wyśrubowanych celów klimatycznych. Już same przecieki prasowe na temat zakresu proponowanych zmian mogą przyprawić o ból głowy każdego, kto ma nawet niewielkie pojęcie o funkcjonowaniu gospodarki i zna koszty codziennego życia. Niestety Komisja Europejska kieruje się w swoim postępowaniu wyłącznie ideologicznymi założeniami klimatyzmu, gdzie nie ma miejsca na prawdę naukową, logiczne myślenie i zdrowy rozsądek; gdzie zwalczanie węglowodorów nosi już znamiona obsesji.
Jak zapowiadał jeszcze w maju br. Frans Timmermans – wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, odpowiedzialny za politykę klimatyczną: „Zasadniczo powiemy państwom członkowskim tak: „Wszyscy zgodziliście się na redukcję [emisji CO2 – red.] o 55%. Ma to swoje konsekwencje i w taki właśnie sposób postrzegamy zrównoważenie pakietu we wszystkich jego obszarach. Teraz to do was, w dialogu ze współprawodawcami, należy sprawdzenie, czy ta równowaga jest czymś, z czym można żyć, czy też powinniśmy ją poprawić w tym, czy w innym miejscu.” [1]
Na zdjęciu: Frans Timmermans. Źródło: www.euraktiv.com
Trudno jest nie zgodzić się z Timmermansem, który dobitnie przypomina, że „wszyscy” zgodzili się na nowe cele klimatyczne, czyli radykalną dekarbonizację gospodarki. Wszyscy, a więc i Mateusz Morawiecki, występujący w roli premiera polskiego rządu. Konsekwencje tych decyzji z grudnia 2020 r. będziemy jednak ponosić wszyscy, gdyż ceny energii będą tylko drożeć. Aż się prosi zapytać Kancelarię premiera czy dysponuje wyliczeniami skutków finansowych tej grudniowej decyzji skoro wtedy lekką ręką i bez cienia refleksji Mateusz Morawiecki zgodził się na wzrost poziomu redukcji emisji dwutlenku węgla, czyli likwidację górnictwa węglowego i energetyki węglowej w Polsce.
Nie ma darmowej energii
Unijny system handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla jest odpowiedzialny za gwałtowny wzrost cen energii elektrycznej w Europie, w tym i w Polsce. Nie oszukujmy się nawzajem – nie ma darmowej energii. Trzeba ją nie tylko wyprodukować, ale także dostarczyć do konsumenta lub przemysłu zapewniając ciągłość dostaw energii bez względu na porę dnia i nocy. A to wszystko kosztuje. Budowa i eksploatacja każdej elektrowni – bez względu na paliwo, które je zasila - kosztuje a unijny system handlu uprawnieniami niweluje różnice między kosztami wyprodukowania energii elektrycznej z węgla a kosztami wytwarzania energii z wiatraków czy paneli fotowoltaicznych. Wystarczyłoby zrezygnować z obowiązku zakupu uprawnień do emisji CO2 przez energetykę węglową i cała ta rewolucja energetyczna skończyłaby się w jeden dzień. Co też i pokazuje, gdzie jest droga wyjścia z tego klimatycznego obłędu. Jednak obecny polski rząd nie jest zainteresowany obroną naszej niezależności energetycznej, gdyż bezrefleksyjnie podąża za wytycznymi z Berlina i Brukseli, o czym świadczy zamiar likwidacji ustawy odległościowej i nieustanne wspieranie rozwoju energetyki na lądzie i morzu. Także pełne zaskoczenie rządu wybuchem polsko-czeskiego konfliktu wokół kopalni węgla brunatnego w Turowie świadczy o kompletnym braku ogólnej orientacji w sprawach energetyki i górnictwa, co skrzętnie wykorzystują nasi sąsiedzi, którzy za wszelką cenę chcą bronić własnych kopalni i elektrowni węglowych. Oni doskonale wiedzą o co chodzi w tej grze o dekarbonizację, a my nawet nie udajemy, że rozumiemy cokolwiek.
Źródło: https://handel-emisjami-co2.cire.pl/
Timmermans pokazuje kły i pazury
W zamyśle Komisji Europejskiej kolejna reforma systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla ma spowodować jego rozszerzenie na praktycznie cały sektor transportu oraz systemy ogrzewania budynków. [2] Kluczowe znaczenie mają tutaj transport drogowy (ciężarówki) oraz transport morski. W praktyce oznacza to podwyżkę cen paliw na stacjach benzynowych, gdyż w cenie litra benzyny czy oleju napędowego znajdzie się dodatkowy składnik, tj. koszt zakupu odpowiedniej ilości uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Nas zastanawia to, jak wzrost ceny paliwa przekłada się na skłonność konsumentów do zmiany samochodu spalinowego, na ten z napędem elektrycznym, gdyż trudno jest tutaj wskazać jakikolwiek związek przyczynowy. Ten brak związku nie przeszkadza jednak Komisji w nachalnym propagowaniu elektryfikacji transportu drogowego, jako jedynej ścieżki jego rozwoju.
Już dzisiaj system handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla spowodował zapaść w europejskiej energetyce konwencjonalnej, hutnictwie stalowym czy też przemyśle chemicznym. Z krajów Unii Europejskiej ucieka przemysł ciężki z obawy przed rosnącymi kosztami energii elektrycznej. Na czym zyskują wszyscy wokoło, zwłaszcza Chiny i inne kraje azjatyckie, które nie są owładnięte klimatycznymi obsesjami i produkują stal na potęgę. Jeśli w Polsce drożeje np. stal, która jest niezbędna do realizacji każdej inwestycji infrastrukturalnej, to odpowiada za to właśnie drożejąca energia elektryczna, a więc unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2, gdyż w Unii Europejskiej nie opłaca się jej już produkować.
Niestety, ale proponowane przez unijnych biurokratów zmiany idą w kierunku najgorszym z możliwych z punktu widzenia ochrony polskich interesów ekonomicznych, tj. w kierunku szybkiej likwidacji darmowych uprawnień od emisji CO2, jak i w kierunku dalszego wzrostu ich ceny. Jesteśmy przekonani, że po raz kolejny zostaniemy przegłosowani w niezwykle istotnej dla Polski sprawie i Pakiet klimatyczny okaże się być grabarzem polskiego górnictwa węglowego i energetyki konwencjonalnej. Sprawa kopalni i elektrowni Turów są ledwie przedsmakiem tego wszystkiego, co Komisja Europejska przygotowała dla nas „zgodnie z coraz bardziej ambitnymi celami UE w zakresie klimatu na 2030 r.”. Nie łudźmy się, to była starannie przygotowywana akcja mająca na celu pozbycie się konkurencji ze strony energetyki węglowej.
Kolejne niebezpieczne pomysły dotyczą objęcia systemem handlu emisjami CO2 ogrzewania budynków. Jak pisze Komisja w uzasadnieniu do tej propozycji: „Wiele domów jest nadal ogrzewanych przestarzałymi systemami, które wykorzystują zanieczyszczające paliwa kopalne, takie jak węgiel i ropa naftowa”. [2] Nowe propozycje konsekwentnie zmierzają do eliminacji paliw kopalnych z gospodarki, w tym także z sektora ciepłowniczego. Przy czym, akurat tutaj nie ma praktycznie żadnej alternatywy dla ciepła sieciowego pochodzącego z elektrociepłowni opalanych węglem. Niestety energia geotermalna, z uwagi na swoją specyfikę lokalnego występowania gorących źródeł nie jest możliwa do zastosowania wszędzie.
[Nasz komentarz] Ostrzegamy, że nowe przepisy rozszerzające unijny system handlu uprawnieniami do emisji na transport drogowy i budownictwo, to prosty przepis na ekonomiczną katastrofę, która uderzy w najbiedniejsze osoby. Eliminacja paliw kopalnych z transportu czy też budownictwa jest fizycznie niemożliwa do realizacji, gdyż nie ma uczciwej alternatywy dla benzyny czy ropy naftowej, jako paliw do samochodów. Nie da się też ogrzewać budynków przy pomocy wiatraków czy fotowoltaiki. Ważne jest zatem pytanie czy skoro nie ma żadnej prawdziwej a zarazem taniej alternatywy wobec paliw kopalnych, to po co ta cała transformacja energetyczna? Odpowiedź jest prosta, ale niesympatyczna dla unijnych elit władzy, które postanowiły zniszczyć europejską cywilizację i w jej miejsce zainstalować nowy, wspaniały ustrój „szczęśliwości powszechnej”, gdzie nie będzie żadnych zmartwień, trosk, pieniędzy, własności prywatnej, rodziny, samochodów osobowych, gdzie wszystko będzie z powrotem własnością państwa włącznie z ludźmi. Ten nowy ustrój, nazywany przez nas roboczo „zielonym komunizmem” już się instaluje w Polsce i w Europie a Frans Timmermans jest jego prorokiem. Ostrzegamy od lat przed prorokami klimatycznej zagłady wszelakiej maści i ich pomysłami, które sprowadzają się do próby okradzenia nas ze wszystkiego, co mamy i możemy mieć.
Polityka klimatyczna jest niezwykle droga, wymaga zużycia surowców mineralnych w większym stopniu niż tradycyjne gałęzie przemysłu, zanieczyszcza środowisko naturalne i nie przynosi żadnych widocznych efektów dla ziemskiego klimatu, gdyż tym i tak steruje aktywność Słońca, a nie politycy. Dekarbonizacja to prosty scenariusz na kompletną katastrofę gospodarczą i całkowitą marginalizację Europy na świecie.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
(1) https://www.euractiv.com/section/energy-environment/interview/timmermans-eu-countries-need-to-face-the-consequences-of-higher-climate-goals/ - publ. z dn. 24.05.2021 r.
(2) https://www.euractiv.com/section/emissions-trading-scheme/news/leaked-the-eus-carbon-market-reform-proposal/ - publ. z dn. 01.07.2021 r.
Wszechobecna propaganda klimatyczna w mediach głównego nurtu oparta jest o kilka mitów, które są nieustannie promowane wbrew oczywistym faktom i elementarnej wiedzy naukowej, zwłaszcza mit o szkodliwości dwutlenku węgla i jego szczególnej roli gazu cieplarnianego. Poglądy przeciwne i poddające w wątpliwość „ustaloną naukę o klimacie” są zaciekle eliminowane z obiegu publicznego, wszystko po to, by nie dopuścić do powstania nawet najmniejszych wątpliwości wśród polityków, dziennikarzy i wyborców, a już szczególnie dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. W ten sposób bełkot klimatyczny rozlewa się po infosferze publicznej i uniemożliwia rzetelną debatę o przyczynach, skutkach i kosztach „walki z klimatem”. Skala manipulacji i dezinformacji jest na tyle duża, że konieczne jest posługiwanie się zupełnie innymi pojęciami umożliwiającymi prawidłowe nazwanie rzeczywistości bez jej przeinaczania. Prawda sama się nie obroni i wymaga codziennej pracy a zwłaszcza posługiwania się innym językiem niż klimatyczni histerycy i naciągacze. Dlatego misją naszego portalu jest obrona prawdy naukowej i polskich interesów politycznych oraz gospodarczych w czasach inwazji post-prawd, kłamstw i przeinaczeń.
Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej. Prosimy o wpłaty na konto w PKO BP SA: 53 1020 2791 0000 7102 0316 5867
Tytuł wpłaty: "Darowizna na stopwiatrakom.eu"
Dziękujemy Państwu za życzliwe wsparcie!